poniedziałek, 30 grudnia 2013

15. ~ Wycieczka.

                Marco i Violetta postanowili pójść na miasto. W końcu niedługo wyjeżdżają, a jeszcze nigdzie nie byli. Zamierzali w stronę Big Ben’a. Obeszli go dokładnie z każdej strony i przypatrywali się każdemu drobiazgowi. Violetta zachwycała się nim, a z racji tego, że jej tata jest inżynierem, potrafiła dobrze ocenić każdy szczegół. Chłopak czasami nawet nie wiedział o czym szatynka mówi, ale wsłuchiwał się w jej cudowny, melodyjny głos.
                Następnie wolnym krokiem poszli w stronę Tower Bridge. Po drodze wstąpili do jednego ze sklepów spożywczych i kupili sobie soki. Violetta pomarańczowy, a Marco jabłkowy. Most spodobał im się najbardziej. Byli również świadkami tego jak się podnosi. Nie wiedzieli już później gdzie iść, więc zdali się na swoje własne nogi. Zaniosły ich one na London Eye.
     
                - Marco, ja tam nie wejdę! - powiedziała zrozpaczona szatynka i cofnęła się o dwa kroki.
                - Nie bój się. Będę tam - złapał ją za ręce i popatrzył prosto w oczy. Ta tylko ciężko  westchnęła i przewróciła oczami. Kupili dwa bilety i usiedli do jednego z wagoników. Na początku nie było problemu, dopiero gdy znaleźli się na samej górze, koło zatrzymało się.
                - Marco zginiemy! - szarpała go za koszulę.
                - Uspokój się! - złapał ją za ramiona. - Nie zauważyłaś, że jedziemy? - podniósł pytająco jedną brew.
                - Gdzie jedziemy? Chyba wprost do nieba! - oparła się. Nagle rozszerzyły jej się oczy. - No i czego nie mówisz, ze ruszyliśmy?! Ja tu się denerwuję, a ty cicho siedzisz… - westchnęła i skierowała twarz ku słońcu. Nie było go za wiele, bo Londyn to ogólnie deszczowe miasto. Jednak wyłapała te kilka małych, ciepłych promyków.
                Marco rozsiadł się wygodnie i również patrzył w niebo. Myślał czy nie podjąć tej decyzji, nad którą rozmyśla już kilka tygodni. Nie chciał dłużej zwlekać.
                - Violetta… - zaczął. W końcu zebrał się na odwagę.
                - Tak? - spojrzała na niego tymi dużymi, brązowymi oczami.
                - Wysiadamy! - usłyszeli niski głos mężczyzny, który obsługiwał Młyn. „No jasne. Marco chce mówić…” - pomyślał chłopak i wyszedł. Podał dziewczynie rękę, aby zeszła z podwyższenia. Razem usiedli na jednej z brązowych ławek w parku.
                - Violetta… - chłopak znów podjął ta samą próbę.
                - Tak? - ponownie spojrzała na niego.
                - Tak oficjalnie, to… Zostaniesz moją dziewczyną?… - zapytał patrząc jej w oczy. Ona odwróciła głowę i rozglądała się we wszystkie strony. - Co jest?
                - Nie, nic… To było do mnie? - zapytała z lekkim zdziwieniem w oczach.
                - Nie, do tej za tobą - powiedział sarkastycznie. - Jasne, że do ciebie - złapał jej podbródek.
                - Może się zgodzę, może nie… Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się.
                Chłopak mocno przytulił dziewczynę. Ona miała teraz inne zmartwienie o nazwie „tata”. Nie wypowiedziała jednak słowa na ten temat i cieszyła się razem z chłopakiem. Nie chciało im się iść pieszo, więc weszli do autobusu. Zachowywali się jak małe dzieci. Radośnie wbiegli na górę i gonili się po górnym piętrze pojazdu. Zmęczeni usiedli na siedzeniach. Postanowili zrobić sobie kilka zdjęć na pamiątkę. O mało co nie wypadli na ulicę. Po kilku minutach byli już pod hotelem. Violetta ruszyła w stronę gabinetu ojca. Zapukała i weszła powoli do środka. Gdy ją zobaczył, odłożył długopis i uśmiechnął się do niej ciepło.
                - Tato, bo chciałam ci powiedzieć, że… No, że ja i Marco… Jesteśmy razem… - powiedziała niepewnie i usiadła na krześle przy biurku. Uśmiech mężczyzny zgasł całkiem. Nie zostało po nim ani śladu.
                - Jak to razem?! - Dziewczyna wiedziała, że ojciec się zdenerwuje.
                - Tato, spokojnie - próbowała załagodzić sytuację.
                - Jak to spokojnie? - wymachiwał rękami we wszystkie strony. - Jesteś za młoda na chłopaków!
                - Mam osiemnaście lat, jestem dorosła…
                - Violetta, nie dyskutuj ze mną. Powiedziałem nie i koniec tematu - odpowiedział stanowczo i wrócił do przeglądania dokumentów.
                - Jak już mówiłam - jestem dorosła i mogę sama o sobie decydować. A ciebie tylko informuję.
                - Nie tym tonem, moja droga! - krzyknął German, a po chwili do pokoju wszedł Marco.
                - Niech się pan nie martwi… Będę się nią opiekował najlepiej jak umiem, nawet lepiej niż do tej pory. Zawsze - powiedział spokojnie.
                - Eh, dobrze… - westchnął German. - Zejdźcie mi z oczu… - usiadł za biurkiem.
                - Tato? - zapytała niepewnie Violetta.
                - Przyjmuję do wiadomości. Nie mówię, że pochwalam, ale… tak. Idźcie, zanim zmienię zdanie - powiedział i uśmiechnął się. Szczęśliwi wyszli z gabinetu i udali się do pokoju dziewczyny.
                - Co ty byś beze mnie zrobiła? - zaśmiał się chłopak i usiadł na łóżku.
                - No pewnie bym zginęła - również się zaśmiała i też usiadła, tyle że na kolanach chłopaka.
                - Pójdziemy wieczorem na spacer po parku, co? - uśmiechnął się do niej i objął.
                - Nie chce mi się, nogi mnie już bolą od tego chodzenia. Jutro pójdziemy, okey?
                - Ale jutro wyjeżdżamy… - powiedział zawiedzonym głosem.
                - To pójdziemy pojutrze - zaśmiała się i przytuliła chłopaka.


Następnego dnia             

                Violetta siedziała w swoim pokoju. Był późny wieczór, wrócili z Londynu około trzech godzin temu.  Gdy tylko dziewczyna weszła do domu Olgita od razu ją wyściskała, jakby nie widziała jej wieki. Upiekła jej ulubione ciasto czekoladowe i do tego gorącą czekoladę o smaku wanilii, czyli to co Violetta kocha najbardziej.
                Po kolacji weszła do pokoju i szybko rozpakowała walizki. Usiadła na łóżku z telefonem w ręce. Spojrzała na jego ekran. Jak było pusto, tak jest i pewnie będzie… Wzięła pamiętnik z szafki i otworzyła go.

                "Eh, mimo wyjazdu, który zapowiadał się świetnie - ten tydzień był okropny…
                Od kłótni z Leonem, o pocałunek z Marco - zero odzewu… Nie dzwoni, nie pisze, nie odbiera, nie odzywa się, ignoruje mnie. Poległam… Na całej linii.
                Z jednej strony go nie rozumiem, a z drugiej rozumiem doskonale. No bo to moja sprawa co robię, z kim jestem, z kim się całuje. On jest z Francescą, a ze mną łączy go tylko i wyłącznie przyjaźń. I własnie dlatego nie rozumiem o co ta cała kłótnia. No ale z drugiej… Najpierw robię wszystko żeby mnie w końcu zauważył, dostrzegł we mnie kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę, a kiedy to w końcu się udało - całuje się z Marco. Chore, bardzo chore.
                Ale jest jakiś plus - tak oficjalnie ja i Marco jesteśmy parą. Tak, to dziwne, ale… Zawsze był przy mnie, wspierał, pocieszał, rozbawiał. Mogę mu powiedzieć wszystko, on zrozumie. Wystarczy, że spojrzy mi w oczy - wie, co mnie gryzie, jak się czuje. Po prostu czyta ze mnie jak z książki. Troszczy się o mnie, dba. Robi to samo co normalny przyjaciel, tylko… Inaczej. Z miłością. I z miłości. Podsumowując… To co czuję do niego może nie jest tak duże, jak moja miłość do Leona, ale… No właśnie. "Ale". Bez tego słowa byłoby łatwiej… 

                Kocham go, mimo że inaczej…
                Już nie wiem co mam robić… Z jednej strony Leon, z drugiej Marco. Czuję się jak w jakiejś głupiej telenoweli dla nastolatek…
                A teraz druga strona medalu - Francesca. Raz przyjaciółka, raz wróg. Gdyby nasze role się odwróciły - zachowywałabym się tak samo, nie dziwię się jej. Nieumyślnie ją ranię. Ciągle i ciągle… Ale to wychodzi samo z siebie, nie umiem tego zatrzymać. Nie potrafię…
                Nie potrafię się zdecydować pomiędzy przyjaźnią a miłością. Pomiędzy Leonem a Marco. To jest trudne. Zdecydowanie za trudne…

                Plan jutrzejszego dnia:
1. Spróbować porozmawiać i pogodzić się z Leonem.
2. Wbić do tej pustej głowy, żeby już nikogo więcej nie ranić. Nigdy.”


                Szła korytarzem jak co dzień. Wysoko podniesione czoło, pewne siebie spojrzenie i czerwona szminka widoczna nawet z bardzo daleka. Uniosła dłoń i odgarnęła blond kosmyki. Krok za krokiem, stopa za stopą i błysk srebrnych szpilek. Rozejrzała się dookoła, ale w tłumie uczniów nie znalazła burzy czarnych loków najlepszej przyjaciółki. "Ach, Natalia..." Ferro czasami żałowała, że dziewczyna nie jest już na każde jej zawołanie zwłaszcza wtedy, gdy jest najbardziej potrzebna. Tak jak teraz... Ten dzień nie był zwykły. Tego dnia droga przez korytarz zdawała się nie mieć końca, a spojrzenia innych skierowane wyłącznie w jej kierunku. Nie takie jak kiedyś, pełne podziwu czy strachu, ale wskazujące na pogardę i brak zrozumienia. A ona w tym wszystkim starała się jak najlepiej udawać. Uśmiechała się szeroko i witała z każdą miniętą osobą. Jednak każdy, kto zna ją lepiej lub po prostu przyjrzał by się jej uważniej, zauważyłby, że to nie jest ta sama panna Ferro.
                - Cześć pączuszku - zaśmiał się i pocałował dziewczynę w policzek. Normalnie zaczęłaby się z nim kłócić, o to, że uważa ją za grubą, lecz nie dziś. W tym momencie po prostu patrzyła na niego i była cicho. - Ej, co się stało? - zapytał troskliwie i pogłaskał ją po policzku.
                - Nic, a co się miało stać? Jest okey… - skłamała i próbowała wymusić uśmiech.
                - Żadnej reakcji na to co powiedziałem? Coś się stało, widzę po oczach. Mów o co chodzi.
                - Naprawdę nic - uśmiechnęła się do niego. - Muszę iść poszukać Naty… - szepnęła i odeszła, zostawiając zdziwionego chłopaka na środku zatłoczonego korytarza.
                Czy jej uwierzył? Oczywiście, że nie. Tylko idiota by to zrobił. Fede nie dał się przekonać jej niewinnym kłamstewkom. Za długo ją znał, by dać się nabrać. Był pewien, że coś jest nie tak. Że w życiu jego ukochanej stało się coś, co nie pozwala na powrót pięknego uśmiechu na twarzy dziewczyny. I wiedział jeszcze jedno - teraz musi zachować się jak średniowieczny rycerz i ratować swoją księżniczkę, by nie stracić jej na zawsze. Nie wyobrażał sobie, by już nigdy nie zobaczyć jej pięknych złotych loków, kołyszących się w rytm kroku, kiedy wychodziła z samochodu i szła w jego stronę, by go przywitać. Nie ujrzeć jej uśmiechu i błysku rozświetlającego oczy, gdy mówiła... Zbyt wiele dla niego znaczyła, by tak po prostu popełnić głupi błąd i dać jej odejść. Obserwował ją przez cały dzień. Przyłapał się nawet na kilku zbyt wyraźnych spojrzeniach w jej kierunku w czasie lekcji. Starała się patrzeć na niego obojętnie lub lekko unieść kąciki ust w geście uśmiechu. Zauważył jak zmienił się jej sposób rozmawiania z ludźmi i wrażenie jakie sprawiała. To w rzeczywistości był tylko pozór. Coś ją martwiło. Coś sprawiało, że w środku cierpiała i on musiał się dowiedzieć co. Jeśli nie od kogoś innego. Postanowił, że po lekcjach pójdzie do domu dziewczyny. Miał nadzieję, że to pomoże.


                Siedzieli na sofie tuż obok siebie. On, w koszuli w kratę i jasnych spodniach typu rurki, z idealnie ułożoną i postawioną na żel grzywką, wpatrzony swoimi piwnymi oczami w ekran telewizji, co kilka chwil posyłając jej tajemnicze, lecz urocze spojrzenie pełne uczucia. I ona. W czerwonej sukience i idealnie pasujących butach. I kosmyki jej czarnych włosów opadające na policzki, które znalazły sobie miejsce również na ramieniu chłopaka do którego była przytulona. Wyrównany oddech. Para idealna. Problem w tym, że idealność nie istnieje…
                - O czym myślisz, martwisz się czymś? - zapytała włoszka widząc, że jej chłopaka nieustannie rozprasza jakaś myśl.
                - Nie, nie… Wszystko okey. Nie przejmuj się - uśmiechnął się do niej lekko i znów spojrzał na telewizor. Po chwili jednak myśli powróciły zaprzątając jego głowę i odwracając wzrok od filmu.
                - Przecież widzę. Mów co cię gryzie - powiedziała troskliwie i spojrzała mu w oczy. - Chodzi o Violettę?…
                - Nie… Fran, naprawdę nic mi nie jest. Tylko mi się przypomniało, że ten… Miałem napisać piosenkę dla Pablo na jutro i jakoś tak teraz to mi spokoju nie daje… - kłamał jednocześnie patrząc jej w oczy. „No to teraz przegiąłeś i to nieźle…” - pomyślał, a serce zabiło mu mocniej. Nie chciał jej okłamywać, ale robił to dla jej dobra.
                - Pomóc ci w tym? - zapytała, nie do końca przekonana co do prawdomówności Leona.
                - Nie, nie trzeba. Poradzę sobie, wieczorem napiszę. A poza tym, to ja miałem to zrobić, nie będę cię wykorzystywać…
                - To żaden problem, ale jeśli nie chcesz… No to trudno…
                - Kiedy indziej, skarbie - uśmiechnął się do niej. - A teraz muszę już iść, przyjdę po ciebie rano, okey? - pocałował ją w policzek i wyszedł z domu dziewczyny. 


Z dedykacją dla Melci mojej kochanej <3 Uśmiechnij się kotełku ;D
Boże, Leośku... Mężu mój... Dobijasz mnie... ;___; Chociaż Vilu, Marco ( ty też? Naprawdę?... ;_; ) i Frania nie lepsi ;___;  xD
Taki tam wątek z Fedemilą ;D <3
Dziękuję Madzi za pomoc <3 
A ty Tynuś jeśli to czytasz - jak mówiłam, nie śpiesz się z tymi rozdziałami, nie trzeba ;D I jestem ciekawa co napiszesz ;D <3
Wybaczycie, że ciut krótszy, nie ? ;D
Tytuł dziwny, ale nie miałam pomysłu xD
Czo by tu jeszcze napisać... A, tak. Propo tej nowej zakładki - na głupie i powtarzające się pytania odpowiadać nie będę... + zadawajcie też inne pytania niż np. do Leona o Vilu, do Vilu o Leona itp... Czekam na ciekawe pomysły, żebym ja, jak i wy mogli się wykazać kreatywnością i wyobraźnią ;D
I nie zadawajcie mi pytań tam xD Jak ktoś chce mi zadać pytanie - aska też mam, jakbyście chcieli wiedzieć xD ( @AlexVerdas - jak coś xD ) Zapytaj bohatera... Jestem bohaterką własnego opowiadania ;D Do tej pory odpowiadałam, ale to z czystej grzeczności ^^
Wszystko? Chyba tak xD Jakieś pytania - walcie śmiało xD "Większe" pytania - zapraszam na gg ;D ( 46973320 xD ) 
I tak - Aleksz jest wampajer i siedzi w nocy przy kompie ^^
Zapraszam was wszystkich na tego bloga ---> O TU  ;D
Do kolejnego miśki ;*

26 komentarzy:

  1. Pierwsza? Loo zaszczyt xD
    Ja też po nocy siedzę, spanie coś mi nie chce przyjść.
    Marcin i Viola są parą! Trololololo kocham se, to przez ciebie xD
    Leosiek się zamartwia i na dodatek kłamie Fran w żywe oczy. Nieładnie.
    Fedemila <3
    Krótki kom, bo na fonie jestem xd
    C. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. .-klopecka dla mojego vampajera ;*
    Moja kochana Marcysia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam do ciebie pytanie"Jak ty długo wczoraj na komputerze siedziałaś?" Ja pisałam do cb o 22 a ty rozdział o 2 dodałaś xD nocny stwór z ciebie, ale zmieniając temat...rozdział fajny, dużo marletty i się cieszę. Fedemiła też dobra, a Leon to już przesadził, żeby kłamać patrząc komuś w oczy! To jest dziwne. Mówisz że jest krótki a ja myślę że długi. Podoba mi się. Oby tak dalej xD

    SERDECZNIE ZAPRASZAM DO MNIE

    violetta-mi-mundo.blogspot.com

    naty-i-lena.blogspot.com

    PS: czekam na next i niecierpliwię się. Dodajcie jak najszybciej. Nie gnijcie w pokoju "jak skarpetki Federico pod jego poduszką" xD ( Taki cytat z słów mojego brata, a tak właściwie z jego czynów bo uzbierał pod poduszką 10 par skarpetek xD) Ale się rozpisałam :-P

    ~Verminguezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzecia xD (czemu musimy się cieszyć tylko wtedy kiedy jesteśmy pierwsi xD)

      Usuń
    2. Jak byś nie wiedziała to ten autor tak robi z Leonem i nie miej pretensji teraz

      Usuń
    3. No ja nie mam pretensji. :-P bo to jest super rozdział i super Autorki zrobiły.

      Usuń
  4. Kiedy leonetta tylko na to czekam a ty tylko twoja Marletta każdy chce leonette.dasz wreszcie leonette chociaż pocałunek wszystko co może ich zbliżyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEZU! LUDZIE! OGARNIJCIE D... SIĘ!!! Jeszcze raz zobacze taki komentarz, to chyba przestane je czytać! Po kiego Wam ta Leonetta? Wszędzie tylko Leonetta, i Leonetta, i jeszcze... LEONETTA! Czy to Was naprawdę nie nudzi?

      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .

      Skoro już komentuje komentarz (masło maślane xD) anonimka, to tutaj też napiszę, że rozdział był świetny! Kocham, kocham Marlettcie moją, noo :D A Leon niech się wali :P Przecież to on pierwszy Violę zranił, a nie odwrotnie :/ Musi być jakaś sprawiedliwość na tym megaa niesprawiedliwym świecie, co nie? :P
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Uwielbiam twojego bloga, jest genialny, ale wolałabym Leonette, oczywiście nie chce cię hejtować, bo cię kocham i twojego bloga też i oczywiście zrobisz jak będziesz chciała i tak przeczytam, ale mam pytanko. Czy zrobisz Leonette <3 w tym opowiadaniu??

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja cię prosze o Leonette a ty marco i viola frn i leon głupota. Leonetta I Marcocessa

    OdpowiedzUsuń
  7. Marletta?????????????????????? Mam focha!























































































    Nie no żartuje. Nie mogę się na ciebie gniewać :D
    Ja też w nocy siedziałam na kompie i dziś zeszłam, poszłam spać i znów siedze :D
    Hah...Violka z te jej teksty na początku rozdziału ;)
    "Pączuszku"??????????
    To mi smaka zrobiłaś. Pączka chce mi się jeść xD
    Do Ludmi tak????? Nie ładnie Fede ;)
    Ejejej....mam pytanie i prosze nie zrób Fran kaput, że zadaje je tu, ok?????
    Bo troszke nie zrozumiałam:
    Leonetta bedzie chwili i Marletta, czy Leonetty nie będzie i będzie Marletta cały czas?????
    Bo wiesz, jak się siedzi do póżna na kompie, to bańka mi póżniej troche nie działa do końca :/
    Czekam na kolejny ;)
    Twoja dziwna Fran <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O CO WAM CHODZI?!
    'O, leonetta jest nudna i jest wszędzie i nie nudzicie się nią?'
    Zawsze jak czytam takie komentarze, złoszczę się. Albo nawet złoszczą mnie komentarze 'Kiedy zrobisz leonette? Nie chce Marletty!'
    Czy jesteśmy tutaj by pouczać innych?
    Nie.
    Czy jeśli Alex pisze o Marlecie to mamy się złoszcić?
    Nie.
    Czy jeśli ktoś ma inne zdanie na temat parringòw to mamy mu pisać 'To jest nudne' lub 'Ta para jest głupia dlaczego piszesz o i ich miłości' ?
    Nie.
    Jeśli ktoś lubi jakąś parę to dlaczego macie ją przekonywać do innej?
    Czy jeśli ktoś lubi jabłka, a ty mu zakazujesz je jeść i wściskasz pod nos pomarańcze?
    Zastanòwcie się zanim napiszecie coś co może obrażać drugą osobę.
    Mówię to do wszystkich:
    Do tych osób którzy chcą cały czas leonette,
    I też do tych osób którzy mówią że leonetta jest nudna.
    Ja nie wytrzymuje tu!

    I żeby nie było:

    Droga Alex!
    Kochana, czytam twoje opowiadanie od samego początku, odkąd napisałaś pierwszy rozdział.
    To ty mnie zainspirowałaś do założenie mojego bloga.
    Czy kiedykolwiek napisałam jakiś porządny komentarz?
    Chyba nie.
    No więc teraz nadrabiam.
    Nie musisz czytać tego komentarzu
    ( bo kto by zwrócił uwagę na mnie )
    ale wiedz, że pośród tych wielu fanek które masz jestem ja.
    Poza tym, ojeju, zrobiłaś z Leosia potworka chodzącego z Fran :3
    Marletta? Nigdy bym sobie nie pomyślała.
    Fedemiła <33333333333333
    Kocham <3

    Nina Verdas :*

    P.S. Ładne nazwisko masz ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny <3 I ten Marco <3 Też takiego chcę :(
    Czekam na next!
    Zapraszam do mnie :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest Cudeńko po prostu !♥
    Właściwie jak każdy rozdział ...
    Bo jakże inaczej ? <-Sorry ale coś mi odwala xD

    Ja tam komów pisać nie umiem więc Buziaki ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Mrrr :* Magiczna Marletta :3
    Nie rozdzielaj ich prooooszęęę!!!!!

    PS. Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojejka *-* Przepiekne
    Alex masz taki talent, ze pozwalam na Marlette ;*
    Tez siedze po nocach ;*
    Jest nas wiecej ;p
    Zastanawiam sie czo Ty wymyslisz w nastepnym? He?
    Zycze weny ;*
    Berry ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham Marlette!

    Jestem ciekawa reakcji Leona na to że Viola jest z Marco <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Leośku mój kochany... Nie fochaj się tylko rusz dupe i idz przepros Violcie... W koncu to ty chodzisz z Fran, chociaz kochasz Vilu... I jeszcze zwalasz na Viole, ze ona sie caluje z Marco... No, sory bardzo, ale wolnosc żądzi... Co ona jest twoja wlasnoscia?!
    A rozdział świetny, moja ty Aleksz kochana...
    Marletta<3
    Fedemila<3
    Kocham...
    Ps. Weny życzę... :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny rozdział
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny<333
    Hah Vilu na początku mnie rozwaliła:D
    Wiesz Marco jest taki jak Leon w twoim pierwszym opowiadaniu.... :D
    Marletta jest spoko ale Leonetta jest.........♥♥♥
    Wiem wiem komentarzy pisać nie umiem xD
    Wpadniesz do mnie i zostawisz komentarz ?P.loseeee
    (Hah tą kropkę napisałam nie chcący i wyszło p.l xD)
    Wiem,wiem odwala mi xD
    Emma^^^

    OdpowiedzUsuń
  17. No powiem tak cicho liczyłam,że Violka powie nie al no cóż to Twoje opowiadanie i masz pełne prawo do tworzenia ale i tak Cie kocham i Twoje opowiadanie;d
    Rozdział jest cudny i nie powtarzalny )
    Czekam na next ;p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Super ale tęsknie za Leonettą. Kocham Fran♥♥♥♥
    🌷🌷

    OdpowiedzUsuń
  19. Super! Nie mam co robić i tak czytam te opowiadania od rana. Już mi się historie mieszają.
    Ja tam się nie czepiam, ale co ma Marco do Violetty? Jeśli było coś o tym w poprzednich rozdziałach to przepraszam, ale nie czytałam.
    Pozdrowienia i zapraszam do mnie:
    historialeonettapl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochaaaaaaaaaaaaam!!!! Martetta <3

    OdpowiedzUsuń