-
Nie bój się. Będę tam - złapał ją za ręce i popatrzył prosto w oczy. Ta tylko
ciężko westchnęła i przewróciła oczami.
Kupili dwa bilety i usiedli do jednego z wagoników. Na początku nie było
problemu, dopiero gdy znaleźli się na samej górze, koło zatrzymało się.
-
Marco zginiemy! - szarpała go za koszulę.
-
Uspokój się! - złapał ją za ramiona. - Nie zauważyłaś, że jedziemy? - podniósł
pytająco jedną brew.
-
Gdzie jedziemy? Chyba wprost do nieba! - oparła się. Nagle rozszerzyły jej się
oczy. - No i czego nie mówisz, ze ruszyliśmy?! Ja tu się denerwuję, a ty cicho
siedzisz… - westchnęła i skierowała twarz ku słońcu. Nie było go za wiele, bo
Londyn to ogólnie deszczowe miasto. Jednak wyłapała te kilka małych, ciepłych
promyków.
Marco rozsiadł się wygodnie i również patrzył w niebo. Myślał czy nie podjąć tej decyzji, nad którą rozmyśla już kilka tygodni. Nie chciał dłużej zwlekać.
Marco rozsiadł się wygodnie i również patrzył w niebo. Myślał czy nie podjąć tej decyzji, nad którą rozmyśla już kilka tygodni. Nie chciał dłużej zwlekać.
-
Violetta… - zaczął. W końcu zebrał się na odwagę.
-
Tak? - spojrzała na niego tymi dużymi, brązowymi oczami.
-
Wysiadamy! - usłyszeli niski głos mężczyzny, który obsługiwał Młyn. „No jasne.
Marco chce mówić…” - pomyślał chłopak i wyszedł. Podał dziewczynie rękę, aby
zeszła z podwyższenia. Razem usiedli na jednej z brązowych ławek w parku.
-
Violetta… - chłopak znów podjął ta samą próbę.
-
Tak? - ponownie spojrzała na niego.
-
Tak oficjalnie, to… Zostaniesz moją dziewczyną?… - zapytał patrząc jej w oczy.
Ona odwróciła głowę i rozglądała się we wszystkie strony. - Co jest?
-
Nie, nic… To było do mnie? - zapytała z lekkim zdziwieniem w oczach.
-
Nie, do tej za tobą - powiedział sarkastycznie. - Jasne, że do ciebie - złapał
jej podbródek.
-
Może się zgodzę, może nie… Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się.
Chłopak mocno przytulił dziewczynę. Ona miała teraz inne zmartwienie o nazwie „tata”. Nie wypowiedziała jednak słowa na ten temat i cieszyła się razem z chłopakiem. Nie chciało im się iść pieszo, więc weszli do autobusu. Zachowywali się jak małe dzieci. Radośnie wbiegli na górę i gonili się po górnym piętrze pojazdu. Zmęczeni usiedli na siedzeniach. Postanowili zrobić sobie kilka zdjęć na pamiątkę. O mało co nie wypadli na ulicę. Po kilku minutach byli już pod hotelem. Violetta ruszyła w stronę gabinetu ojca. Zapukała i weszła powoli do środka. Gdy ją zobaczył, odłożył długopis i uśmiechnął się do niej ciepło.
Chłopak mocno przytulił dziewczynę. Ona miała teraz inne zmartwienie o nazwie „tata”. Nie wypowiedziała jednak słowa na ten temat i cieszyła się razem z chłopakiem. Nie chciało im się iść pieszo, więc weszli do autobusu. Zachowywali się jak małe dzieci. Radośnie wbiegli na górę i gonili się po górnym piętrze pojazdu. Zmęczeni usiedli na siedzeniach. Postanowili zrobić sobie kilka zdjęć na pamiątkę. O mało co nie wypadli na ulicę. Po kilku minutach byli już pod hotelem. Violetta ruszyła w stronę gabinetu ojca. Zapukała i weszła powoli do środka. Gdy ją zobaczył, odłożył długopis i uśmiechnął się do niej ciepło.
-
Tato, bo chciałam ci powiedzieć, że… No, że ja i Marco… Jesteśmy razem… - powiedziała
niepewnie i usiadła na krześle przy biurku. Uśmiech mężczyzny zgasł całkiem.
Nie zostało po nim ani śladu.
-
Jak to razem?! - Dziewczyna wiedziała, że ojciec się zdenerwuje.
-
Tato, spokojnie - próbowała załagodzić sytuację.
-
Jak to spokojnie? - wymachiwał rękami we wszystkie strony. - Jesteś za młoda na
chłopaków!
- Mam osiemnaście lat, jestem dorosła…
- Violetta, nie dyskutuj ze mną. Powiedziałem nie i koniec tematu - odpowiedział stanowczo i wrócił do przeglądania dokumentów.
- Jak już mówiłam - jestem dorosła i mogę sama o sobie decydować. A ciebie tylko informuję.
- Nie tym tonem, moja droga! - krzyknął German, a po chwili do pokoju wszedł Marco.
- Mam osiemnaście lat, jestem dorosła…
- Violetta, nie dyskutuj ze mną. Powiedziałem nie i koniec tematu - odpowiedział stanowczo i wrócił do przeglądania dokumentów.
- Jak już mówiłam - jestem dorosła i mogę sama o sobie decydować. A ciebie tylko informuję.
- Nie tym tonem, moja droga! - krzyknął German, a po chwili do pokoju wszedł Marco.
-
Niech się pan nie martwi… Będę się nią opiekował najlepiej jak umiem, nawet lepiej
niż do tej pory. Zawsze - powiedział spokojnie.
-
Eh, dobrze… - westchnął German. - Zejdźcie mi z oczu… - usiadł za biurkiem.
-
Tato? - zapytała niepewnie Violetta.
-
Przyjmuję do wiadomości. Nie mówię, że pochwalam, ale… tak. Idźcie, zanim zmienię
zdanie - powiedział i uśmiechnął się. Szczęśliwi wyszli z gabinetu i udali się
do pokoju dziewczyny.
- Co ty byś beze mnie zrobiła? - zaśmiał się chłopak i usiadł na łóżku.
- No pewnie bym zginęła - również się zaśmiała i też usiadła, tyle że na kolanach chłopaka.
- Co ty byś beze mnie zrobiła? - zaśmiał się chłopak i usiadł na łóżku.
- No pewnie bym zginęła - również się zaśmiała i też usiadła, tyle że na kolanach chłopaka.
-
Pójdziemy wieczorem na spacer po parku, co? - uśmiechnął się do niej i objął.
- Nie chce mi się, nogi mnie już bolą od tego chodzenia. Jutro pójdziemy, okey?
- Ale jutro wyjeżdżamy… - powiedział zawiedzonym głosem.
- To pójdziemy pojutrze - zaśmiała się i przytuliła chłopaka.
- Nie chce mi się, nogi mnie już bolą od tego chodzenia. Jutro pójdziemy, okey?
- Ale jutro wyjeżdżamy… - powiedział zawiedzonym głosem.
- To pójdziemy pojutrze - zaśmiała się i przytuliła chłopaka.
Następnego dnia
Violetta
siedziała w swoim pokoju. Był późny wieczór, wrócili z Londynu około trzech
godzin temu. Gdy tylko dziewczyna weszła
do domu Olgita od razu ją wyściskała, jakby nie widziała jej wieki. Upiekła jej
ulubione ciasto czekoladowe i do tego gorącą czekoladę o smaku wanilii, czyli
to co Violetta kocha najbardziej.
Po kolacji weszła do pokoju i szybko rozpakowała walizki. Usiadła na łóżku z telefonem w ręce. Spojrzała na jego ekran. Jak było pusto, tak jest i pewnie będzie… Wzięła pamiętnik z szafki i otworzyła go.
Po kolacji weszła do pokoju i szybko rozpakowała walizki. Usiadła na łóżku z telefonem w ręce. Spojrzała na jego ekran. Jak było pusto, tak jest i pewnie będzie… Wzięła pamiętnik z szafki i otworzyła go.
"Eh,
mimo wyjazdu, który zapowiadał się świetnie - ten tydzień był okropny…
Od
kłótni z Leonem, o pocałunek z Marco - zero odzewu… Nie dzwoni, nie pisze, nie
odbiera, nie odzywa się, ignoruje mnie. Poległam… Na całej linii.
Z jednej strony go nie rozumiem, a z drugiej rozumiem doskonale. No bo to moja sprawa co robię, z kim jestem, z kim się całuje. On jest z Francescą, a ze mną łączy go tylko i wyłącznie przyjaźń. I własnie dlatego nie rozumiem o co ta cała kłótnia. No ale z drugiej… Najpierw robię wszystko żeby mnie w końcu zauważył, dostrzegł we mnie kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę, a kiedy to w końcu się udało - całuje się z Marco. Chore, bardzo chore.
Z jednej strony go nie rozumiem, a z drugiej rozumiem doskonale. No bo to moja sprawa co robię, z kim jestem, z kim się całuje. On jest z Francescą, a ze mną łączy go tylko i wyłącznie przyjaźń. I własnie dlatego nie rozumiem o co ta cała kłótnia. No ale z drugiej… Najpierw robię wszystko żeby mnie w końcu zauważył, dostrzegł we mnie kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę, a kiedy to w końcu się udało - całuje się z Marco. Chore, bardzo chore.
Ale
jest jakiś plus - tak oficjalnie ja i Marco jesteśmy parą. Tak, to dziwne, ale…
Zawsze był przy mnie, wspierał, pocieszał, rozbawiał. Mogę mu powiedzieć
wszystko, on zrozumie. Wystarczy, że spojrzy mi w oczy - wie, co mnie gryzie,
jak się czuje. Po prostu czyta ze mnie jak z książki. Troszczy się o mnie, dba.
Robi to samo co normalny przyjaciel, tylko… Inaczej. Z miłością. I z miłości. Podsumowując…
To co czuję do niego może nie jest tak duże, jak moja miłość do Leona, ale… No
właśnie. "Ale". Bez tego słowa byłoby łatwiej…
Kocham
go, mimo że inaczej…
Już
nie wiem co mam robić… Z jednej strony Leon, z drugiej Marco. Czuję się jak w
jakiejś głupiej telenoweli dla nastolatek…
A
teraz druga strona medalu - Francesca. Raz przyjaciółka, raz wróg. Gdyby nasze
role się odwróciły - zachowywałabym się tak samo, nie dziwię się jej.
Nieumyślnie ją ranię. Ciągle i ciągle… Ale to wychodzi samo z siebie, nie umiem
tego zatrzymać. Nie potrafię…
Nie potrafię
się zdecydować pomiędzy przyjaźnią a miłością. Pomiędzy Leonem a Marco. To jest
trudne. Zdecydowanie za trudne…
Plan
jutrzejszego dnia:
1. Spróbować porozmawiać i pogodzić się z Leonem.
2. Wbić do tej pustej głowy, żeby już nikogo więcej nie ranić. Nigdy.”
1. Spróbować porozmawiać i pogodzić się z Leonem.
2. Wbić do tej pustej głowy, żeby już nikogo więcej nie ranić. Nigdy.”
Szła
korytarzem jak co dzień. Wysoko podniesione czoło, pewne siebie spojrzenie i
czerwona szminka widoczna nawet z bardzo daleka. Uniosła dłoń i odgarnęła blond
kosmyki. Krok za krokiem, stopa za stopą i błysk srebrnych szpilek. Rozejrzała
się dookoła, ale w tłumie uczniów nie znalazła burzy czarnych loków najlepszej
przyjaciółki. "Ach, Natalia..." Ferro czasami żałowała, że dziewczyna
nie jest już na każde jej zawołanie zwłaszcza wtedy, gdy jest najbardziej
potrzebna. Tak jak teraz... Ten dzień nie był zwykły. Tego dnia droga przez
korytarz zdawała się nie mieć końca, a spojrzenia innych skierowane wyłącznie w
jej kierunku. Nie takie jak kiedyś, pełne podziwu czy strachu, ale wskazujące
na pogardę i brak zrozumienia. A ona w tym wszystkim starała się jak najlepiej
udawać. Uśmiechała się szeroko i witała z każdą miniętą osobą. Jednak każdy,
kto zna ją lepiej lub po prostu przyjrzał by się jej uważniej, zauważyłby, że
to nie jest ta sama panna Ferro.
- Cześć pączuszku - zaśmiał się i pocałował dziewczynę w policzek. Normalnie zaczęłaby się z nim kłócić, o to, że uważa ją za grubą, lecz nie dziś. W tym momencie po prostu patrzyła na niego i była cicho. - Ej, co się stało? - zapytał troskliwie i pogłaskał ją po policzku.
- Nic, a co się miało stać? Jest okey… - skłamała i próbowała wymusić uśmiech.
- Żadnej reakcji na to co powiedziałem? Coś się stało, widzę po oczach. Mów o co chodzi.
- Naprawdę nic - uśmiechnęła się do niego. - Muszę iść poszukać Naty… - szepnęła i odeszła, zostawiając zdziwionego chłopaka na środku zatłoczonego korytarza.
Czy jej uwierzył? Oczywiście, że nie. Tylko idiota by to zrobił. Fede nie dał się przekonać jej niewinnym kłamstewkom. Za długo ją znał, by dać się nabrać. Był pewien, że coś jest nie tak. Że w życiu jego ukochanej stało się coś, co nie pozwala na powrót pięknego uśmiechu na twarzy dziewczyny. I wiedział jeszcze jedno - teraz musi zachować się jak średniowieczny rycerz i ratować swoją księżniczkę, by nie stracić jej na zawsze. Nie wyobrażał sobie, by już nigdy nie zobaczyć jej pięknych złotych loków, kołyszących się w rytm kroku, kiedy wychodziła z samochodu i szła w jego stronę, by go przywitać. Nie ujrzeć jej uśmiechu i błysku rozświetlającego oczy, gdy mówiła... Zbyt wiele dla niego znaczyła, by tak po prostu popełnić głupi błąd i dać jej odejść. Obserwował ją przez cały dzień. Przyłapał się nawet na kilku zbyt wyraźnych spojrzeniach w jej kierunku w czasie lekcji. Starała się patrzeć na niego obojętnie lub lekko unieść kąciki ust w geście uśmiechu. Zauważył jak zmienił się jej sposób rozmawiania z ludźmi i wrażenie jakie sprawiała. To w rzeczywistości był tylko pozór. Coś ją martwiło. Coś sprawiało, że w środku cierpiała i on musiał się dowiedzieć co. Jeśli nie od kogoś innego. Postanowił, że po lekcjach pójdzie do domu dziewczyny. Miał nadzieję, że to pomoże.
- Cześć pączuszku - zaśmiał się i pocałował dziewczynę w policzek. Normalnie zaczęłaby się z nim kłócić, o to, że uważa ją za grubą, lecz nie dziś. W tym momencie po prostu patrzyła na niego i była cicho. - Ej, co się stało? - zapytał troskliwie i pogłaskał ją po policzku.
- Nic, a co się miało stać? Jest okey… - skłamała i próbowała wymusić uśmiech.
- Żadnej reakcji na to co powiedziałem? Coś się stało, widzę po oczach. Mów o co chodzi.
- Naprawdę nic - uśmiechnęła się do niego. - Muszę iść poszukać Naty… - szepnęła i odeszła, zostawiając zdziwionego chłopaka na środku zatłoczonego korytarza.
Czy jej uwierzył? Oczywiście, że nie. Tylko idiota by to zrobił. Fede nie dał się przekonać jej niewinnym kłamstewkom. Za długo ją znał, by dać się nabrać. Był pewien, że coś jest nie tak. Że w życiu jego ukochanej stało się coś, co nie pozwala na powrót pięknego uśmiechu na twarzy dziewczyny. I wiedział jeszcze jedno - teraz musi zachować się jak średniowieczny rycerz i ratować swoją księżniczkę, by nie stracić jej na zawsze. Nie wyobrażał sobie, by już nigdy nie zobaczyć jej pięknych złotych loków, kołyszących się w rytm kroku, kiedy wychodziła z samochodu i szła w jego stronę, by go przywitać. Nie ujrzeć jej uśmiechu i błysku rozświetlającego oczy, gdy mówiła... Zbyt wiele dla niego znaczyła, by tak po prostu popełnić głupi błąd i dać jej odejść. Obserwował ją przez cały dzień. Przyłapał się nawet na kilku zbyt wyraźnych spojrzeniach w jej kierunku w czasie lekcji. Starała się patrzeć na niego obojętnie lub lekko unieść kąciki ust w geście uśmiechu. Zauważył jak zmienił się jej sposób rozmawiania z ludźmi i wrażenie jakie sprawiała. To w rzeczywistości był tylko pozór. Coś ją martwiło. Coś sprawiało, że w środku cierpiała i on musiał się dowiedzieć co. Jeśli nie od kogoś innego. Postanowił, że po lekcjach pójdzie do domu dziewczyny. Miał nadzieję, że to pomoże.
Siedzieli
na sofie tuż obok siebie. On, w koszuli w kratę i jasnych spodniach typu rurki,
z idealnie ułożoną i postawioną na żel grzywką, wpatrzony swoimi piwnymi oczami
w ekran telewizji, co kilka chwil posyłając jej tajemnicze, lecz urocze spojrzenie
pełne uczucia. I ona. W czerwonej sukience i idealnie pasujących butach. I
kosmyki jej czarnych włosów opadające na policzki, które znalazły sobie miejsce
również na ramieniu chłopaka do którego była przytulona. Wyrównany oddech. Para
idealna. Problem w tym, że idealność nie istnieje…
- O czym myślisz, martwisz się czymś? - zapytała włoszka widząc, że jej chłopaka nieustannie rozprasza jakaś myśl.
- Nie, nie… Wszystko okey. Nie przejmuj się - uśmiechnął się do niej lekko i znów spojrzał na telewizor. Po chwili jednak myśli powróciły zaprzątając jego głowę i odwracając wzrok od filmu.
- Przecież widzę. Mów co cię gryzie - powiedziała troskliwie i spojrzała mu w oczy. - Chodzi o Violettę?…
- Nie… Fran, naprawdę nic mi nie jest. Tylko mi się przypomniało, że ten… Miałem napisać piosenkę dla Pablo na jutro i jakoś tak teraz to mi spokoju nie daje… - kłamał jednocześnie patrząc jej w oczy. „No to teraz przegiąłeś i to nieźle…” - pomyślał, a serce zabiło mu mocniej. Nie chciał jej okłamywać, ale robił to dla jej dobra.
- Pomóc ci w tym? - zapytała, nie do końca przekonana co do prawdomówności Leona.
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie, wieczorem napiszę. A poza tym, to ja miałem to zrobić, nie będę cię wykorzystywać…
- To żaden problem, ale jeśli nie chcesz… No to trudno…
- Kiedy indziej, skarbie - uśmiechnął się do niej. - A teraz muszę już iść, przyjdę po ciebie rano, okey? - pocałował ją w policzek i wyszedł z domu dziewczyny.
- O czym myślisz, martwisz się czymś? - zapytała włoszka widząc, że jej chłopaka nieustannie rozprasza jakaś myśl.
- Nie, nie… Wszystko okey. Nie przejmuj się - uśmiechnął się do niej lekko i znów spojrzał na telewizor. Po chwili jednak myśli powróciły zaprzątając jego głowę i odwracając wzrok od filmu.
- Przecież widzę. Mów co cię gryzie - powiedziała troskliwie i spojrzała mu w oczy. - Chodzi o Violettę?…
- Nie… Fran, naprawdę nic mi nie jest. Tylko mi się przypomniało, że ten… Miałem napisać piosenkę dla Pablo na jutro i jakoś tak teraz to mi spokoju nie daje… - kłamał jednocześnie patrząc jej w oczy. „No to teraz przegiąłeś i to nieźle…” - pomyślał, a serce zabiło mu mocniej. Nie chciał jej okłamywać, ale robił to dla jej dobra.
- Pomóc ci w tym? - zapytała, nie do końca przekonana co do prawdomówności Leona.
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie, wieczorem napiszę. A poza tym, to ja miałem to zrobić, nie będę cię wykorzystywać…
- To żaden problem, ale jeśli nie chcesz… No to trudno…
- Kiedy indziej, skarbie - uśmiechnął się do niej. - A teraz muszę już iść, przyjdę po ciebie rano, okey? - pocałował ją w policzek i wyszedł z domu dziewczyny.
Z dedykacją dla Melci mojej kochanej <3 Uśmiechnij się kotełku ;D
Boże, Leośku... Mężu mój... Dobijasz mnie... ;___; Chociaż Vilu, Marco ( ty też? Naprawdę?... ;_; ) i Frania nie lepsi ;___; xD
Taki tam wątek z Fedemilą ;D <3
Dziękuję Madzi za pomoc <3
A ty Tynuś jeśli to czytasz - jak mówiłam, nie śpiesz się z tymi rozdziałami, nie trzeba ;D I jestem ciekawa co napiszesz ;D <3
Wybaczycie, że ciut krótszy, nie ? ;D
Tytuł dziwny, ale nie miałam pomysłu xD
Czo by tu jeszcze napisać... A, tak. Propo tej nowej zakładki - na głupie i powtarzające się pytania odpowiadać nie będę... + zadawajcie też inne pytania niż np. do Leona o Vilu, do Vilu o Leona itp... Czekam na ciekawe pomysły, żebym ja, jak i wy mogli się wykazać kreatywnością i wyobraźnią ;D
I nie zadawajcie mi pytań tam xD Jak ktoś chce mi zadać pytanie - aska też mam, jakbyście chcieli wiedzieć xD ( @AlexVerdas - jak coś xD ) Zapytaj bohatera... Jestem bohaterką własnego opowiadania ;D Do tej pory odpowiadałam, ale to z czystej grzeczności ^^
Wszystko? Chyba tak xD Jakieś pytania - walcie śmiało xD "Większe" pytania - zapraszam na gg ;D ( 46973320 xD )
I tak - Aleksz jest wampajer i siedzi w nocy przy kompie ^^
Zapraszam was wszystkich na tego bloga ---> O TU ;D
Do kolejnego miśki ;*
Pierwsza? Loo zaszczyt xD
OdpowiedzUsuńJa też po nocy siedzę, spanie coś mi nie chce przyjść.
Marcin i Viola są parą! Trololololo kocham se, to przez ciebie xD
Leosiek się zamartwia i na dodatek kłamie Fran w żywe oczy. Nieładnie.
Fedemila <3
Krótki kom, bo na fonie jestem xd
C. xx
.-klopecka dla mojego vampajera ;*
OdpowiedzUsuńMoja kochana Marcysia <3
Mam do ciebie pytanie"Jak ty długo wczoraj na komputerze siedziałaś?" Ja pisałam do cb o 22 a ty rozdział o 2 dodałaś xD nocny stwór z ciebie, ale zmieniając temat...rozdział fajny, dużo marletty i się cieszę. Fedemiła też dobra, a Leon to już przesadził, żeby kłamać patrząc komuś w oczy! To jest dziwne. Mówisz że jest krótki a ja myślę że długi. Podoba mi się. Oby tak dalej xD
OdpowiedzUsuńSERDECZNIE ZAPRASZAM DO MNIE
violetta-mi-mundo.blogspot.com
naty-i-lena.blogspot.com
PS: czekam na next i niecierpliwię się. Dodajcie jak najszybciej. Nie gnijcie w pokoju "jak skarpetki Federico pod jego poduszką" xD ( Taki cytat z słów mojego brata, a tak właściwie z jego czynów bo uzbierał pod poduszką 10 par skarpetek xD) Ale się rozpisałam :-P
~Verminguezowa
Trzecia xD (czemu musimy się cieszyć tylko wtedy kiedy jesteśmy pierwsi xD)
UsuńJak byś nie wiedziała to ten autor tak robi z Leonem i nie miej pretensji teraz
UsuńNo ja nie mam pretensji. :-P bo to jest super rozdział i super Autorki zrobiły.
UsuńKiedy leonetta tylko na to czekam a ty tylko twoja Marletta każdy chce leonette.dasz wreszcie leonette chociaż pocałunek wszystko co może ich zbliżyć
OdpowiedzUsuńJEZU! LUDZIE! OGARNIJCIE D... SIĘ!!! Jeszcze raz zobacze taki komentarz, to chyba przestane je czytać! Po kiego Wam ta Leonetta? Wszędzie tylko Leonetta, i Leonetta, i jeszcze... LEONETTA! Czy to Was naprawdę nie nudzi?
Usuń.
.
.
.
.
.
.
.
Skoro już komentuje komentarz (masło maślane xD) anonimka, to tutaj też napiszę, że rozdział był świetny! Kocham, kocham Marlettcie moją, noo :D A Leon niech się wali :P Przecież to on pierwszy Violę zranił, a nie odwrotnie :/ Musi być jakaś sprawiedliwość na tym megaa niesprawiedliwym świecie, co nie? :P
Pozdrawiam :)
Uwielbiam twojego bloga, jest genialny, ale wolałabym Leonette, oczywiście nie chce cię hejtować, bo cię kocham i twojego bloga też i oczywiście zrobisz jak będziesz chciała i tak przeczytam, ale mam pytanko. Czy zrobisz Leonette <3 w tym opowiadaniu??
OdpowiedzUsuńJa cię prosze o Leonette a ty marco i viola frn i leon głupota. Leonetta I Marcocessa
OdpowiedzUsuńMarletta?????????????????????? Mam focha!
OdpowiedzUsuńNie no żartuje. Nie mogę się na ciebie gniewać :D
Ja też w nocy siedziałam na kompie i dziś zeszłam, poszłam spać i znów siedze :D
Hah...Violka z te jej teksty na początku rozdziału ;)
"Pączuszku"??????????
To mi smaka zrobiłaś. Pączka chce mi się jeść xD
Do Ludmi tak????? Nie ładnie Fede ;)
Ejejej....mam pytanie i prosze nie zrób Fran kaput, że zadaje je tu, ok?????
Bo troszke nie zrozumiałam:
Leonetta bedzie chwili i Marletta, czy Leonetty nie będzie i będzie Marletta cały czas?????
Bo wiesz, jak się siedzi do póżna na kompie, to bańka mi póżniej troche nie działa do końca :/
Czekam na kolejny ;)
Twoja dziwna Fran <3
*chwile
UsuńO CO WAM CHODZI?!
OdpowiedzUsuń'O, leonetta jest nudna i jest wszędzie i nie nudzicie się nią?'
Zawsze jak czytam takie komentarze, złoszczę się. Albo nawet złoszczą mnie komentarze 'Kiedy zrobisz leonette? Nie chce Marletty!'
Czy jesteśmy tutaj by pouczać innych?
Nie.
Czy jeśli Alex pisze o Marlecie to mamy się złoszcić?
Nie.
Czy jeśli ktoś ma inne zdanie na temat parringòw to mamy mu pisać 'To jest nudne' lub 'Ta para jest głupia dlaczego piszesz o i ich miłości' ?
Nie.
Jeśli ktoś lubi jakąś parę to dlaczego macie ją przekonywać do innej?
Czy jeśli ktoś lubi jabłka, a ty mu zakazujesz je jeść i wściskasz pod nos pomarańcze?
Zastanòwcie się zanim napiszecie coś co może obrażać drugą osobę.
Mówię to do wszystkich:
Do tych osób którzy chcą cały czas leonette,
I też do tych osób którzy mówią że leonetta jest nudna.
Ja nie wytrzymuje tu!
I żeby nie było:
Droga Alex!
Kochana, czytam twoje opowiadanie od samego początku, odkąd napisałaś pierwszy rozdział.
To ty mnie zainspirowałaś do założenie mojego bloga.
Czy kiedykolwiek napisałam jakiś porządny komentarz?
Chyba nie.
No więc teraz nadrabiam.
Nie musisz czytać tego komentarzu
( bo kto by zwrócił uwagę na mnie )
ale wiedz, że pośród tych wielu fanek które masz jestem ja.
Poza tym, ojeju, zrobiłaś z Leosia potworka chodzącego z Fran :3
Marletta? Nigdy bym sobie nie pomyślała.
Fedemiła <33333333333333
Kocham <3
Nina Verdas :*
P.S. Ładne nazwisko masz ;)
Cudowny <3 I ten Marco <3 Też takiego chcę :(
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Zapraszam do mnie :)
Pozdrawiam ;*
To jest Cudeńko po prostu !♥
OdpowiedzUsuńWłaściwie jak każdy rozdział ...
Bo jakże inaczej ? <-Sorry ale coś mi odwala xD
Ja tam komów pisać nie umiem więc Buziaki ^^
Mrrr :* Magiczna Marletta :3
OdpowiedzUsuńNie rozdzielaj ich prooooszęęę!!!!!
PS. Kc <3
Ojejka *-* Przepiekne
OdpowiedzUsuńAlex masz taki talent, ze pozwalam na Marlette ;*
Tez siedze po nocach ;*
Jest nas wiecej ;p
Zastanawiam sie czo Ty wymyslisz w nastepnym? He?
Zycze weny ;*
Berry ;)
Kocham Marlette!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa reakcji Leona na to że Viola jest z Marco <33
Leośku mój kochany... Nie fochaj się tylko rusz dupe i idz przepros Violcie... W koncu to ty chodzisz z Fran, chociaz kochasz Vilu... I jeszcze zwalasz na Viole, ze ona sie caluje z Marco... No, sory bardzo, ale wolnosc żądzi... Co ona jest twoja wlasnoscia?!
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny, moja ty Aleksz kochana...
Marletta<3
Fedemila<3
Kocham...
Ps. Weny życzę... :*
Cudoooo <33
OdpowiedzUsuńCzkam na 16 <333
Genialny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Genialny<333
OdpowiedzUsuńHah Vilu na początku mnie rozwaliła:D
Wiesz Marco jest taki jak Leon w twoim pierwszym opowiadaniu.... :D
Marletta jest spoko ale Leonetta jest.........♥♥♥
Wiem wiem komentarzy pisać nie umiem xD
Wpadniesz do mnie i zostawisz komentarz ?P.loseeee
(Hah tą kropkę napisałam nie chcący i wyszło p.l xD)
Wiem,wiem odwala mi xD
Emma^^^
No powiem tak cicho liczyłam,że Violka powie nie al no cóż to Twoje opowiadanie i masz pełne prawo do tworzenia ale i tak Cie kocham i Twoje opowiadanie;d
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudny i nie powtarzalny )
Czekam na next ;p
Pozdrawiam ;*
Super ale tęsknie za Leonettą. Kocham Fran♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń🌷🌷
Super! Nie mam co robić i tak czytam te opowiadania od rana. Już mi się historie mieszają.
OdpowiedzUsuńJa tam się nie czepiam, ale co ma Marco do Violetty? Jeśli było coś o tym w poprzednich rozdziałach to przepraszam, ale nie czytałam.
Pozdrowienia i zapraszam do mnie:
historialeonettapl.blogspot.com
Kochaaaaaaaaaaaaam!!!! Martetta <3
OdpowiedzUsuń