Violetta siedziała spokojnie w salonie i oglądała jakąś telenowelę w telewizji. W chwili, gdy jej ulubiony bohater miał wreszcie wyznać miłość głównej bohaterce, do pokoju wszedł German. Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na ojca badawczo. Wyprostowała się i poprawiła spódnicę.
- Violetto, mam do ciebie prośbę - powiedział stanowczo. Wziął głęboki oddech i czekał na reakcję córki.
- Tak, tato? - zapytała ostrożnie, udając poważną i zainteresowaną. Jednocześnie co chwilę spoglądała na ekran telewizora.
- Za godzinę przyjdą do nas ważni goście biznesowi. To dla mnie sprawa wielkiej wagi. Chcę, byś przy kolacji zachowywała się jak należy. Przyjadą za godzinę, masz dokładnie tyle czasu, by się przygotować - powiedział German, uśmiechnął się trochę sztucznie i poszedł do gabinetu.
- Chwila! Co?! - krzyknęła zażenowana Violetta. -Tylko godzinę?! - wołała biegnąc po schodach.
Nienawidziła gdy ojciec robił jej takie niespodzianki. Wparowała do pokoju i pobiegła w stronę szafy. Otworzyła szeroko jej drzwi i stanęła bezradnie przed meblem. Gdyby nie świadomość upływu czasu, stałaby tak ze dwie godziny. Tak byłoby normalnie, ale tym razem postanowiła szybko się przygotować, by nie zawieść taty. Spojrzała na ubrania jeszcze raz. W końcu wybrała granatową sukienkę przed kolano z kokardą na plecach. To była jedna z jej ulubionych kreacji. Wyjęła ją z szafy. Podeszła do szuflady, w której leżał pamiętnik mamy, oraz drobne pamiątki po Marii. Przełożyła kilka rzeczy, aż w końcu trafiła na czarny wisiorek z kryształkiem oraz kolczyki do kompletu. Stanęła przed lustrem i włożyła w uszy czarne kuleczki. Długo zastanawiała się nad butami. Wreszcie wybrała czarne, na szpilce. Stwierdziła, że tak będzie wyglądać elegancko. Uśmiechnęła się do siebie. Wybranie stroju zajęło jej kilka godzin krócej, niż zwykle. Jednak cel uświęca środki… Szatynka pomknęła do łazienki. Dzięki temu, że zaoszczędziła trochę czasu, mogła go poświęcić więcej na układanie fryzury i robienie makijażu. Włosy zakręciła lokówką, na powieki nałożyła szary cień, a oczy podkreśliła kredką i czarnym tuszem do rzęs. Usta pomalowała mocno czerwoną szminką. Spojrzała na siebie w lustrze. Efekt kilkunastominutowej pracy bardzo jej się podobał. Wróciła do pokoju i ubrała się we wcześniej wybrany zestaw.
Zeszła na dół, by zapytać taty, co sądzi o jej wyglądzie i czy o to mu chodziło mówiąc, że ma się przygotować. Weszła do jego gabinetu. German spojrzał na córkę podejrzliwie, ale po chwili serdecznie się uśmiechnął. Przypominała mu żonę, była taka piękna. Niestety, dzwonek do drzwi przeszkodził mu w miłych wspomnieniach. Wstał z krzesła i niemalże pobiegł, by wpuścić gości do domu. Violetta stanęła tuż obok. Przywitała kolejno wysoką blondynkę o owalnej twarzy, w czerwonej sukience oraz postawnego szatyna, z lekkim zarostem na twarzy, w odświętnym garniturze. Oboje wyglądali na jakieś czterdzieści lat.
- Nasz syn zaraz dołączy, musiał jeszcze zabrać coś z auta - odezwała się kobieta, podając rękę Violetcie.
Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na jej perfekcyjnie pomalowane paznokcie i pomyślała, że muszą być naprawdę bardzo bogaci. Zrozumiała, dlaczego współpraca z nimi jest dla jej ojca tak ważna. Osiemnastolatka skupiła swoje myśli na czymś innym, a mianowicie na synu, o którym wspomniała kobieta. „Przystojny! Błagam żeby był przystojny!” - przemknęło jej przez myśl.
German zaprosił gości w głąb domu, do salonu. Usiedli na kanapie. Ojciec Violetty starał się zająć miejsce naprzeciwko małżeństwa tak, by móc z nimi swobodnie dyskutować. Zaczęli od pojedynczych zdań, ale po chwili przerodziło się to w żywą pogawędkę. Dziewczyna nie miała pojęcia o czym rozmawiają. Chciała nawet przeprosić tatę i wrócić do pokoju, ale nie zrobiła tego z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że ojciec by jej tego nie wybaczył, a po drugie… Drugim powodem było głośne pukanie, które usłyszała.
- Ja otworzę! - krzyknęła Violetta i pobiegła do drzwi podekscytowana. Otworzyła je i entuzjazm zamienił się w szok.
- Znowu ty? - zapytała zrozpaczonym tonem, pełnym goryczy. Za drzwiami stał nie kto inny jak… On.
- I ty… - chłopak odwdzięczył się tym samym.
Violetta puściła te uwagę mimo uszu i ruszyła do salonu. Nie zważając na towarzystwo, prawie wrzasnęła na tatę. Nie ze złości, a przez emocje, które ją ogarnęły.
- Tato, mogłeś mi powiedzieć, że to państwo Verdas nas odwiedzą. Nie miałam pojęcia… - uspokoiła oddech i popatrzyła błagalnie na ojca.
- Oj, kochanie… - German pokiwał głową, wyraźnie zażenowany sytuacją. Violetta do końca kolacji postanowiła nie poruszać kłopotliwego tematu, bo nie miała ochoty na kłótnie. Wraz z Leonem zasiedli do stołu.
- Znacie się ze Studia? - zapytał German, przełykając fragment pieczeni.
- Mhm - mruknęli oboje, patrząc sobie przy tym prosto w oczy. Nie z miłością, jak kiedyś, lecz spojrzeniem bliskim pogardy.
- Nie lubimy mówić o sobie nawzajem - dodał Leon, za co Violetta miała ochotę go udusić. Nie chodziło jedynie o ich wzajemne relacje, ale również o dobre imię jej rodziny, w oczach jego rodziców. - Nie jesteśmy swoimi fanami… - Leon uśmiechnął się zalotnie i popatrzył na Violettę.
- Serio? Teraz będziesz się czepiał? - zapytała dziewczyna, nie wytrzymując egoizmu i braku myślenia chłopaka. W kilka chwil potrafił doprowadzić ją do białej gorączki.
- Dzieci bez kłótni - pouczyła ich mama Leona. Szatyn uśmiechnął się w odpowiedzi i nie wypowiedział więcej ani jednego słowa przeciwko Castillo.
„Synek mamusi…” - pomyślała Violetta, ale nie odważyła się na te słowa. Zajęła się jedzeniem niskokalorycznej sałatki. Reszta posiłku przebiegła spokojnie, lecz ani Violetta ani León nie odezwali się do siebie.
- Chodź - powiedziała Violetta po skończonej kolacji. Poczuła, że musi coś powiedzieć chłopakowi i nie może z tym zwlekać. - Do mojego pokoju - przewróciła oczami i złapała go za rękę. - A nasi rodzice spokojnie porozmawiają. Będzie bezpieczniej… - ostatnie słowa wypowiedziała tak cicho, by nikt nie miał szansy ich usłyszeć, ani zrozumieć. Oboje ruszyli po schodach, do pokoju dziewczyny.
- Jak mam to rozumieć? - zapytał podejrzliwie Leon, gdy dotarli do pokoju. Violetta od razu miała ochotę coś mu zrobić. Pożałowała decyzji podjętej chwilę wcześniej.
- Zamknij się - oznajmiła Violetta i uśmiechnęła się promiennie do swojego ukochanego. Tak dawno tego nie robiła i mimo, że chciała go udusić, miłość była silniejsza. Leon podszedł do niej i spojrzał na nią dziwnie. Dopiero po chwili zorientowała się, co miał na myśli. A udało jej się to dlatego, że po tej właśnie chwili, leżała na łóżku i zwijała się ze śmiechu. Szatyn znał jej czuły punkt, czyli właśnie łaskotki.
- Zostaw mnie, idioto! Proszę! - krzyczała i piszczała, jednocześnie turlała się po całym łóżku, śmiejąc się głośno.
W końcu dostała się do poduszek. Chwyciła jedną z nich, pudrowo-różową w kolorowe kropki i zaczęła nią okładać Leona. Ten upadł na ziemię, a ona nie przestawała wykonywać swojej czynności. Za chwilę wylądowała obok niego bo pociągnął ją za nogę. Ich zabawa trwała w najlepsze. Po upływie dziesięciu minut zmęczyli się i usiedli na łóżku. Przez chwilę przyglądali się sobie bez słowa. Mimo to, przekazywali sobie coś, czego nie umieliby wyrazić milionem słów. Wiedzieli, że się kochają, ale bali się powiedzieć to głośno.
W pewnym momencie Violetta wstała z łóżka i podeszła do szuflady. Otworzyła ją i zaczęła przerzucać rzeczy, w poszukiwaniu partytur do ulubionej piosenki. Pomyślała, że to jest idealny moment. Podeszła do keyboardu i położyła palce na klawiszach. Leon podszedł do niej i spojrzał na kartkę.
- To moje miejsce - szepnął i stanął przy instrumencie. Violetta odeszła kawałek dalej. Usłyszała pierwsze dźwięki utworu, a z jej ust wypłynęły frazy: No soy ave para volar…
Zamknęła oczy i uśmiechnęła się serdecznie. Leon dołączył ze swoim barytonem. Ich głosy idealnie do siebie pasowały. Dziewczyna zdążyła już prawie o tym zapomnieć. Gdy skończyli śpiewać, podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła.
- Ale… - zaczął chłopak.
- Nie wnikaj - mruknęła Viola.
Nie umiała mu wytłumaczyć, dlaczego to robi. Ona to doskonale wiedziała i wydawało jej się, że on na pewno też. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Odsunęła się na chwilę od chłopaka i podeszła do gramofonu. Ustawiła płytę z ulubioną piosenką jej mamy, w wykonaniu Céline Dion.Wróciła do Leona i objęła go. Położyła mu głowę na ramieniu. Szatyn objął ją w pasie.
„Cause’ I’m your lady, and you are my man…”. Utwór trwał zaledwie kilka minut, tak jak ich taniec, mimo to, chcieli, by ta chwila trwała wiecznie.
- Violetta, czy Leon może zostać tu na noc? Mam jeszcze do omówienia kilka ważnych spraw z jego rodzicami - zapytał German, przerywając ich romantyczny taniec. Spojrzał na oboje, wydawał się zakłopotany.
- Jasne. Jeżeli chce… - mruknęła, odrobinę zła na ojca, ale też na siebie, za to, że pozwoliła sobie na to, co się przed chwilą stało. Spojrzała na chłopaka.
- Pewnie, nie ma problemu - odpowiedział krótko. Uśmiechnął się.
Dziewczyna miała nadzieję, że zdarzenie nie popsuje ich relacji, bo bardzo jej na nich zależało. German wyszedł z pokoju, a Violetta przyjrzała się Leónowi badawczo. Nie odezwał się. Podszedł do niej i leciutko ścisnął jej rękę. Poczuła znane jej, lecz prawie zapomniane uczucie. Uśmiechnęła się. Do momentu snu, chłopak nie wypowiedział już ani słowa. Violetta miała jednak świadomość jego obecności, a to było najważniejsze.
Violetta obudziła się rano w swoim łóżku. Otworzyła oczy i przeciągnęła się. Odwróciła głowę, ale Leona nie było. Usiadła, założyła kapcie-króliki i wstała. Podeszła do biurka. Leżała na nim karteczka. Dziewczyna podniosła ją i przeczytała:
Zawiodła się. Chciała choć raz obudzić się obok niego, tak jak we śnie, ale widać nie to im było pisane. Smutna poszła do łazienki. Spojrzała w lustro, nawet nie zmyła wczorajszego makijażu. Szybko to zrobiła. Tym razem pomalowała usta delikatnym błyszczykiem, a oczy podkreśliła ciemnym cieniem i tuszem do rzęs. Wróciła do pokoju. Założyła czarną, jedwabną koszulkę w kwiaty oraz spódnicę w kolorze pudrowego różu. Włożyła pamiętnik, telefon, chusteczki oraz błyszczyk do torebki. Zbiegła na dół i żegnając się z tatą, w pośpiechu wyszła z domu. Na zewnątrz czekał już na nią Ramallo. Spojrzała na niego z ulgą, dziękując, że pamiętał. Co ona by bez niego zrobiła? Doradca ojca chciał z niej wyciągnąć jakieś fakty, ale dziewczyna nie miała ochoty z nikim dzielić się wrażeniami z ostatniego wieczoru. Po kilkunastu minutach jazdy, samochód zatrzymał się na parkingu Studia. Violetta wyszła i ruszyła w kierunku schodów. Szybko znalazła się w środku. Spacerowała korytarzem w poszukiwaniu przyjaciółki.
- Violetta! - zawołał Leon. Z nim nie miała ochoty rozmawiać.
- Zostawiłeś mnie! Jak mogłeś? - mimo że była zdenerwowana tym, że jej sen się nie spełnił, nie potrafiła się na niego gniewać i wybuchła śmiechem. Chłopak również się uśmiechnął, najpiękniejszym z możliwych uśmiechów, skierowanym tylko i wyłącznie do niej.
Razem ruszyli do sali muzycznej, gdzie trwała lekcja z Angie. Choć nauczycielka bardzo się starała, młodzież nie potrafiła się zainteresować jej wypowiedzią. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł dyrektor Studia, Pablo.
- Angie mogę Cię prosić? - zapytał otwierając drzwi. - Dosłownie na sekundkę - dodał i wymaszerował z sali, wprost do swojego gabinetu.
- Jasne - zdążyła odpowiedzieć. - Dzieci, nie wywróćcie mi klasy do góry nogami - zaśmiała się i wyszła.
Violetta wstała z krzesła i ruszyła w kierunku przyjaciółek.
- Cami, Fran - szepnęła.
- Co się stało? - odwróciły się i zapytały zaskoczone.
- Piżama party u mnie. To się stało - uśmiechnęła się.
- Kiedy i gdzie? - mruknęła Cami. Ona mogła przyjść na każdą imprezę, obojętnie jaką.
- U mnie, dziś wieczorem, około 18 - odpowiedziała, mimo, że nie ustaliła konkretnej godziny z ojcem. Nawet nie powiedziała mu o tym, że planuje gości.
- Jasne… - Cami chciała coś dodać, ale rozmowę przerwał powrót Angie.
Wszystkie trzy zwróciły się w stronę wchodzącej do klasy nauczycielki. Zajęły się lekcją. Po skończonych zajęciach wyszły ze szkoły, planując popołudnie. Violetta wbiegła do domu podekscytowana. Miała przed sobą trudne zadanie - przekonać ojca. Ruszyła w stronę gabinetu. Przekroczyła próg i nagle zapomniała, co miała powiedzieć. Spojrzała na zamyślonego ojca niepewnie i odezwała się:
- Tato… Czy dziś wieczorem… mogą przyjść do mnie dziewczyny? - powiedziała szybko i odwróciła się w stronę drzwi. - Dziękuję, że się zgadzasz… - mruknęła.
- Poczekaj! - zawołał poważnym tonem. - Masz szlaban, córeczko, nie pamiętasz?
- Tato, proszę - marudziła jak mała dziewczynka, mimo że była już dorosła. - Przepraszam za tamto wczoraj… Nie złość się. To był tylko całus w policzek - czuła się jak czternastolatka tłumacząca się ojcu ze spojrzenia na chłopaka. Chciała zachować pozór dojrzałości, siadła prosto i wpatrywała się w ojca.
- Nie wiem… Dobrze, dobrze, ale to ostatni raz. Idź zanim się rozmyślę - uśmiechnął się i wrócił do przeglądania papierów. Dziewczyna podziękowała i wyszła z pomieszczenia. Pobiegła po schodach, na górę, do swojego pokoju.
- Muszę posprzątać - szepnęła sama do siebie.
Nie lubiła tego robić, ale niestety. Posłała łóżko, piżamę złożyła w kostkę i włożyła do szafy. Sukienki powiesiła na wieszakach i ułożyła kolorystycznie. Porozrzucane partytury pozbierała i włożyła do szuflady biurka, pamiętnik pozostawiła na stoliku. Zeszła na dół i zabrała sok, ciasteczka oraz chipsy. Ułożyła je na tacce i zaniosła do pokoju. Akurat gdy odłożył tacę zadzwonił dzwonek.
- Dziewczyny - mruknęła pod nosem. Uśmiechnęła się i zbiegła na dół. Powitała przyjaciółki. Wszystkie trzy weszły na górę. Fran i Cami odłożyły swoje śpiwory i usiadły na łóżku Violetty. Przez chwilę panowała głucha cisza.
- To... gramy w szczerość? - zaproponowała Cami, zawsze potrafiła rozładować napięcie. Dziewczyny przystały na propozycję.
- Cami jak z DJ’em? - zapytała Fran i poruszyła brwiami.
- Dobrze. Choć ostatnio nie spędzamy ze sobą dużo czasu… - zasmuciła się.
- Violetta... - zaczęła Cami. - Kochasz Leona? - bezpośredniość dziewczyny uderzyła w Violettę ze zdwojoną siłą.
- Ja... - nie dokończyła bo do pokoju wparował Leon i Marco.
- Witamy, dziewczynki - powiedzieli razem i zaczęli się śmiać. Jak mogli zaplanować coś takiego?
- Co wy tu robicie? - Violetta niemal wrzasnęła, choć w głębi duszy cieszyła się z wizyty Leona. On odwrócił się w jej stronę i na chwilę się uśmiechnął. Zaraz potem przeniósł wzrok na Francescę - „No tak… To jej chłopak…” - mruknęła Viola sama do siebie. Nie padła odpowiedź na pytanie. Zamiast tego w mgnieniu oka rozpętała się wielka bitwa na poduszki.
- Vilu, serio? Ja od wczoraj mam dość poduszek - załkał Leon.
- Trudno, trzeba było nie przychodzić dzisiaj - uśmiechnęła się i uderzyła chłopaka. Bardzo się cieszyła, że mogła spędzić z nim trochę czasu. Szkoda tylko, że nie tak, jak zeszłego wieczoru.
- Proszę - zrobił słodkie oczka.
- A co, jeśli nie przestanę? - spojrzała na niego chytrze i uśmiechnęła się.
- Mmm… Obrzucę cię ciastem - odpowiedział uśmiechem.
- To nic więcej nie dostaniesz! - odwróciła się do niego plecami.
Chwilę później, oboje leżeli na ziemi i umierali ze śmiechu. Camila i Fran okładały Marco, a on piszczał przy tym jak dziecko. „Fakt, że uroczo się uśmiecha…” - przemknęło przez myśl Violetcie. Po zabawie, całą piątką zeszli na dół i oglądali komedię romantyczną. Chłopcy na początku protestowali, ale głos dziewczyn okazał się mocniejszy. Wreszcie wpadli na genialny pomysł, chcieli odtworzyć jedną ze scen z filmu. Takim sposobem Marco wylądował zamiast na kanapie to za kanapą. Dziewczyny zwijały się ze śmiechu, a Marco popchnął Leona tak, że ten wpadł w ramiona Olgity. Ona zaczęła z nim tańczyć. Violetta zamiast ją powstrzymać, nie mogła przestać się śmiać. Nie zorientowali się, kiedy było już prawie po północy. Wszyscy postanowili się położyć. Prawie… Leon nie mógł zasnąć. Dręczyła go jedna myśl. Pamiętnik…
- Violetto, mam do ciebie prośbę - powiedział stanowczo. Wziął głęboki oddech i czekał na reakcję córki.
- Tak, tato? - zapytała ostrożnie, udając poważną i zainteresowaną. Jednocześnie co chwilę spoglądała na ekran telewizora.
- Za godzinę przyjdą do nas ważni goście biznesowi. To dla mnie sprawa wielkiej wagi. Chcę, byś przy kolacji zachowywała się jak należy. Przyjadą za godzinę, masz dokładnie tyle czasu, by się przygotować - powiedział German, uśmiechnął się trochę sztucznie i poszedł do gabinetu.
- Chwila! Co?! - krzyknęła zażenowana Violetta. -Tylko godzinę?! - wołała biegnąc po schodach.
Nienawidziła gdy ojciec robił jej takie niespodzianki. Wparowała do pokoju i pobiegła w stronę szafy. Otworzyła szeroko jej drzwi i stanęła bezradnie przed meblem. Gdyby nie świadomość upływu czasu, stałaby tak ze dwie godziny. Tak byłoby normalnie, ale tym razem postanowiła szybko się przygotować, by nie zawieść taty. Spojrzała na ubrania jeszcze raz. W końcu wybrała granatową sukienkę przed kolano z kokardą na plecach. To była jedna z jej ulubionych kreacji. Wyjęła ją z szafy. Podeszła do szuflady, w której leżał pamiętnik mamy, oraz drobne pamiątki po Marii. Przełożyła kilka rzeczy, aż w końcu trafiła na czarny wisiorek z kryształkiem oraz kolczyki do kompletu. Stanęła przed lustrem i włożyła w uszy czarne kuleczki. Długo zastanawiała się nad butami. Wreszcie wybrała czarne, na szpilce. Stwierdziła, że tak będzie wyglądać elegancko. Uśmiechnęła się do siebie. Wybranie stroju zajęło jej kilka godzin krócej, niż zwykle. Jednak cel uświęca środki… Szatynka pomknęła do łazienki. Dzięki temu, że zaoszczędziła trochę czasu, mogła go poświęcić więcej na układanie fryzury i robienie makijażu. Włosy zakręciła lokówką, na powieki nałożyła szary cień, a oczy podkreśliła kredką i czarnym tuszem do rzęs. Usta pomalowała mocno czerwoną szminką. Spojrzała na siebie w lustrze. Efekt kilkunastominutowej pracy bardzo jej się podobał. Wróciła do pokoju i ubrała się we wcześniej wybrany zestaw.
Zeszła na dół, by zapytać taty, co sądzi o jej wyglądzie i czy o to mu chodziło mówiąc, że ma się przygotować. Weszła do jego gabinetu. German spojrzał na córkę podejrzliwie, ale po chwili serdecznie się uśmiechnął. Przypominała mu żonę, była taka piękna. Niestety, dzwonek do drzwi przeszkodził mu w miłych wspomnieniach. Wstał z krzesła i niemalże pobiegł, by wpuścić gości do domu. Violetta stanęła tuż obok. Przywitała kolejno wysoką blondynkę o owalnej twarzy, w czerwonej sukience oraz postawnego szatyna, z lekkim zarostem na twarzy, w odświętnym garniturze. Oboje wyglądali na jakieś czterdzieści lat.
- Nasz syn zaraz dołączy, musiał jeszcze zabrać coś z auta - odezwała się kobieta, podając rękę Violetcie.
Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na jej perfekcyjnie pomalowane paznokcie i pomyślała, że muszą być naprawdę bardzo bogaci. Zrozumiała, dlaczego współpraca z nimi jest dla jej ojca tak ważna. Osiemnastolatka skupiła swoje myśli na czymś innym, a mianowicie na synu, o którym wspomniała kobieta. „Przystojny! Błagam żeby był przystojny!” - przemknęło jej przez myśl.
German zaprosił gości w głąb domu, do salonu. Usiedli na kanapie. Ojciec Violetty starał się zająć miejsce naprzeciwko małżeństwa tak, by móc z nimi swobodnie dyskutować. Zaczęli od pojedynczych zdań, ale po chwili przerodziło się to w żywą pogawędkę. Dziewczyna nie miała pojęcia o czym rozmawiają. Chciała nawet przeprosić tatę i wrócić do pokoju, ale nie zrobiła tego z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że ojciec by jej tego nie wybaczył, a po drugie… Drugim powodem było głośne pukanie, które usłyszała.
- Ja otworzę! - krzyknęła Violetta i pobiegła do drzwi podekscytowana. Otworzyła je i entuzjazm zamienił się w szok.
- Znowu ty? - zapytała zrozpaczonym tonem, pełnym goryczy. Za drzwiami stał nie kto inny jak… On.
- I ty… - chłopak odwdzięczył się tym samym.
Violetta puściła te uwagę mimo uszu i ruszyła do salonu. Nie zważając na towarzystwo, prawie wrzasnęła na tatę. Nie ze złości, a przez emocje, które ją ogarnęły.
- Tato, mogłeś mi powiedzieć, że to państwo Verdas nas odwiedzą. Nie miałam pojęcia… - uspokoiła oddech i popatrzyła błagalnie na ojca.
- Oj, kochanie… - German pokiwał głową, wyraźnie zażenowany sytuacją. Violetta do końca kolacji postanowiła nie poruszać kłopotliwego tematu, bo nie miała ochoty na kłótnie. Wraz z Leonem zasiedli do stołu.
- Znacie się ze Studia? - zapytał German, przełykając fragment pieczeni.
- Mhm - mruknęli oboje, patrząc sobie przy tym prosto w oczy. Nie z miłością, jak kiedyś, lecz spojrzeniem bliskim pogardy.
- Nie lubimy mówić o sobie nawzajem - dodał Leon, za co Violetta miała ochotę go udusić. Nie chodziło jedynie o ich wzajemne relacje, ale również o dobre imię jej rodziny, w oczach jego rodziców. - Nie jesteśmy swoimi fanami… - Leon uśmiechnął się zalotnie i popatrzył na Violettę.
- Serio? Teraz będziesz się czepiał? - zapytała dziewczyna, nie wytrzymując egoizmu i braku myślenia chłopaka. W kilka chwil potrafił doprowadzić ją do białej gorączki.
- Dzieci bez kłótni - pouczyła ich mama Leona. Szatyn uśmiechnął się w odpowiedzi i nie wypowiedział więcej ani jednego słowa przeciwko Castillo.
„Synek mamusi…” - pomyślała Violetta, ale nie odważyła się na te słowa. Zajęła się jedzeniem niskokalorycznej sałatki. Reszta posiłku przebiegła spokojnie, lecz ani Violetta ani León nie odezwali się do siebie.
- Chodź - powiedziała Violetta po skończonej kolacji. Poczuła, że musi coś powiedzieć chłopakowi i nie może z tym zwlekać. - Do mojego pokoju - przewróciła oczami i złapała go za rękę. - A nasi rodzice spokojnie porozmawiają. Będzie bezpieczniej… - ostatnie słowa wypowiedziała tak cicho, by nikt nie miał szansy ich usłyszeć, ani zrozumieć. Oboje ruszyli po schodach, do pokoju dziewczyny.
- Jak mam to rozumieć? - zapytał podejrzliwie Leon, gdy dotarli do pokoju. Violetta od razu miała ochotę coś mu zrobić. Pożałowała decyzji podjętej chwilę wcześniej.
- Zamknij się - oznajmiła Violetta i uśmiechnęła się promiennie do swojego ukochanego. Tak dawno tego nie robiła i mimo, że chciała go udusić, miłość była silniejsza. Leon podszedł do niej i spojrzał na nią dziwnie. Dopiero po chwili zorientowała się, co miał na myśli. A udało jej się to dlatego, że po tej właśnie chwili, leżała na łóżku i zwijała się ze śmiechu. Szatyn znał jej czuły punkt, czyli właśnie łaskotki.
- Zostaw mnie, idioto! Proszę! - krzyczała i piszczała, jednocześnie turlała się po całym łóżku, śmiejąc się głośno.
W końcu dostała się do poduszek. Chwyciła jedną z nich, pudrowo-różową w kolorowe kropki i zaczęła nią okładać Leona. Ten upadł na ziemię, a ona nie przestawała wykonywać swojej czynności. Za chwilę wylądowała obok niego bo pociągnął ją za nogę. Ich zabawa trwała w najlepsze. Po upływie dziesięciu minut zmęczyli się i usiedli na łóżku. Przez chwilę przyglądali się sobie bez słowa. Mimo to, przekazywali sobie coś, czego nie umieliby wyrazić milionem słów. Wiedzieli, że się kochają, ale bali się powiedzieć to głośno.
W pewnym momencie Violetta wstała z łóżka i podeszła do szuflady. Otworzyła ją i zaczęła przerzucać rzeczy, w poszukiwaniu partytur do ulubionej piosenki. Pomyślała, że to jest idealny moment. Podeszła do keyboardu i położyła palce na klawiszach. Leon podszedł do niej i spojrzał na kartkę.
- To moje miejsce - szepnął i stanął przy instrumencie. Violetta odeszła kawałek dalej. Usłyszała pierwsze dźwięki utworu, a z jej ust wypłynęły frazy: No soy ave para volar…
Zamknęła oczy i uśmiechnęła się serdecznie. Leon dołączył ze swoim barytonem. Ich głosy idealnie do siebie pasowały. Dziewczyna zdążyła już prawie o tym zapomnieć. Gdy skończyli śpiewać, podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła.
- Ale… - zaczął chłopak.
- Nie wnikaj - mruknęła Viola.
Nie umiała mu wytłumaczyć, dlaczego to robi. Ona to doskonale wiedziała i wydawało jej się, że on na pewno też. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Odsunęła się na chwilę od chłopaka i podeszła do gramofonu. Ustawiła płytę z ulubioną piosenką jej mamy, w wykonaniu Céline Dion.Wróciła do Leona i objęła go. Położyła mu głowę na ramieniu. Szatyn objął ją w pasie.
„Cause’ I’m your lady, and you are my man…”. Utwór trwał zaledwie kilka minut, tak jak ich taniec, mimo to, chcieli, by ta chwila trwała wiecznie.
- Violetta, czy Leon może zostać tu na noc? Mam jeszcze do omówienia kilka ważnych spraw z jego rodzicami - zapytał German, przerywając ich romantyczny taniec. Spojrzał na oboje, wydawał się zakłopotany.
- Jasne. Jeżeli chce… - mruknęła, odrobinę zła na ojca, ale też na siebie, za to, że pozwoliła sobie na to, co się przed chwilą stało. Spojrzała na chłopaka.
- Pewnie, nie ma problemu - odpowiedział krótko. Uśmiechnął się.
Dziewczyna miała nadzieję, że zdarzenie nie popsuje ich relacji, bo bardzo jej na nich zależało. German wyszedł z pokoju, a Violetta przyjrzała się Leónowi badawczo. Nie odezwał się. Podszedł do niej i leciutko ścisnął jej rękę. Poczuła znane jej, lecz prawie zapomniane uczucie. Uśmiechnęła się. Do momentu snu, chłopak nie wypowiedział już ani słowa. Violetta miała jednak świadomość jego obecności, a to było najważniejsze.
Violetta obudziła się rano w swoim łóżku. Otworzyła oczy i przeciągnęła się. Odwróciła głowę, ale Leona nie było. Usiadła, założyła kapcie-króliki i wstała. Podeszła do biurka. Leżała na nim karteczka. Dziewczyna podniosła ją i przeczytała:
„Musiałem iść do domu. Zapomniałem o spotkaniu z Fran. Przepraszam. ;c”
- Violetta! - zawołał Leon. Z nim nie miała ochoty rozmawiać.
- Zostawiłeś mnie! Jak mogłeś? - mimo że była zdenerwowana tym, że jej sen się nie spełnił, nie potrafiła się na niego gniewać i wybuchła śmiechem. Chłopak również się uśmiechnął, najpiękniejszym z możliwych uśmiechów, skierowanym tylko i wyłącznie do niej.
Razem ruszyli do sali muzycznej, gdzie trwała lekcja z Angie. Choć nauczycielka bardzo się starała, młodzież nie potrafiła się zainteresować jej wypowiedzią. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł dyrektor Studia, Pablo.
- Angie mogę Cię prosić? - zapytał otwierając drzwi. - Dosłownie na sekundkę - dodał i wymaszerował z sali, wprost do swojego gabinetu.
- Jasne - zdążyła odpowiedzieć. - Dzieci, nie wywróćcie mi klasy do góry nogami - zaśmiała się i wyszła.
Violetta wstała z krzesła i ruszyła w kierunku przyjaciółek.
- Cami, Fran - szepnęła.
- Co się stało? - odwróciły się i zapytały zaskoczone.
- Piżama party u mnie. To się stało - uśmiechnęła się.
- Kiedy i gdzie? - mruknęła Cami. Ona mogła przyjść na każdą imprezę, obojętnie jaką.
- U mnie, dziś wieczorem, około 18 - odpowiedziała, mimo, że nie ustaliła konkretnej godziny z ojcem. Nawet nie powiedziała mu o tym, że planuje gości.
- Jasne… - Cami chciała coś dodać, ale rozmowę przerwał powrót Angie.
Wszystkie trzy zwróciły się w stronę wchodzącej do klasy nauczycielki. Zajęły się lekcją. Po skończonych zajęciach wyszły ze szkoły, planując popołudnie. Violetta wbiegła do domu podekscytowana. Miała przed sobą trudne zadanie - przekonać ojca. Ruszyła w stronę gabinetu. Przekroczyła próg i nagle zapomniała, co miała powiedzieć. Spojrzała na zamyślonego ojca niepewnie i odezwała się:
- Tato… Czy dziś wieczorem… mogą przyjść do mnie dziewczyny? - powiedziała szybko i odwróciła się w stronę drzwi. - Dziękuję, że się zgadzasz… - mruknęła.
- Poczekaj! - zawołał poważnym tonem. - Masz szlaban, córeczko, nie pamiętasz?
- Tato, proszę - marudziła jak mała dziewczynka, mimo że była już dorosła. - Przepraszam za tamto wczoraj… Nie złość się. To był tylko całus w policzek - czuła się jak czternastolatka tłumacząca się ojcu ze spojrzenia na chłopaka. Chciała zachować pozór dojrzałości, siadła prosto i wpatrywała się w ojca.
- Nie wiem… Dobrze, dobrze, ale to ostatni raz. Idź zanim się rozmyślę - uśmiechnął się i wrócił do przeglądania papierów. Dziewczyna podziękowała i wyszła z pomieszczenia. Pobiegła po schodach, na górę, do swojego pokoju.
- Muszę posprzątać - szepnęła sama do siebie.
Nie lubiła tego robić, ale niestety. Posłała łóżko, piżamę złożyła w kostkę i włożyła do szafy. Sukienki powiesiła na wieszakach i ułożyła kolorystycznie. Porozrzucane partytury pozbierała i włożyła do szuflady biurka, pamiętnik pozostawiła na stoliku. Zeszła na dół i zabrała sok, ciasteczka oraz chipsy. Ułożyła je na tacce i zaniosła do pokoju. Akurat gdy odłożył tacę zadzwonił dzwonek.
- Dziewczyny - mruknęła pod nosem. Uśmiechnęła się i zbiegła na dół. Powitała przyjaciółki. Wszystkie trzy weszły na górę. Fran i Cami odłożyły swoje śpiwory i usiadły na łóżku Violetty. Przez chwilę panowała głucha cisza.
- To... gramy w szczerość? - zaproponowała Cami, zawsze potrafiła rozładować napięcie. Dziewczyny przystały na propozycję.
- Cami jak z DJ’em? - zapytała Fran i poruszyła brwiami.
- Dobrze. Choć ostatnio nie spędzamy ze sobą dużo czasu… - zasmuciła się.
- Violetta... - zaczęła Cami. - Kochasz Leona? - bezpośredniość dziewczyny uderzyła w Violettę ze zdwojoną siłą.
- Ja... - nie dokończyła bo do pokoju wparował Leon i Marco.
- Witamy, dziewczynki - powiedzieli razem i zaczęli się śmiać. Jak mogli zaplanować coś takiego?
- Co wy tu robicie? - Violetta niemal wrzasnęła, choć w głębi duszy cieszyła się z wizyty Leona. On odwrócił się w jej stronę i na chwilę się uśmiechnął. Zaraz potem przeniósł wzrok na Francescę - „No tak… To jej chłopak…” - mruknęła Viola sama do siebie. Nie padła odpowiedź na pytanie. Zamiast tego w mgnieniu oka rozpętała się wielka bitwa na poduszki.
- Vilu, serio? Ja od wczoraj mam dość poduszek - załkał Leon.
- Trudno, trzeba było nie przychodzić dzisiaj - uśmiechnęła się i uderzyła chłopaka. Bardzo się cieszyła, że mogła spędzić z nim trochę czasu. Szkoda tylko, że nie tak, jak zeszłego wieczoru.
- Proszę - zrobił słodkie oczka.
- A co, jeśli nie przestanę? - spojrzała na niego chytrze i uśmiechnęła się.
- Mmm… Obrzucę cię ciastem - odpowiedział uśmiechem.
- To nic więcej nie dostaniesz! - odwróciła się do niego plecami.
Chwilę później, oboje leżeli na ziemi i umierali ze śmiechu. Camila i Fran okładały Marco, a on piszczał przy tym jak dziecko. „Fakt, że uroczo się uśmiecha…” - przemknęło przez myśl Violetcie. Po zabawie, całą piątką zeszli na dół i oglądali komedię romantyczną. Chłopcy na początku protestowali, ale głos dziewczyn okazał się mocniejszy. Wreszcie wpadli na genialny pomysł, chcieli odtworzyć jedną ze scen z filmu. Takim sposobem Marco wylądował zamiast na kanapie to za kanapą. Dziewczyny zwijały się ze śmiechu, a Marco popchnął Leona tak, że ten wpadł w ramiona Olgity. Ona zaczęła z nim tańczyć. Violetta zamiast ją powstrzymać, nie mogła przestać się śmiać. Nie zorientowali się, kiedy było już prawie po północy. Wszyscy postanowili się położyć. Prawie… Leon nie mógł zasnąć. Dręczyła go jedna myśl. Pamiętnik…
Trochę późno, ale mam nadzieję, że wybaczycie xD W końcu mam normalnego photoshopa i jakoś tak zaczęłam się bawić i końca nie widzę ;D
Mimo, że mam urlop - rozdział się pojawił. Wiem, że długo czekaliście ale miałam strasznie dużo nadrabiania... I dalej mam trochę...
Dziś tylko dwa wątki i dwa długie fragmenty. ;)
A teraz należą się wielkie podziękowania dla Madzi i Martyny - one we dwie napisały całość, a mój wkład był mały, bo tylko formatowanie xd
Następny nie wiem kiedy, nawet jeszcze nie sklejony i nie poprawiony, nie pytajcie o to. Jakieś inne pytania, na które jeszcze odpowiedzi nie było? Tylko nie w komentarzach jak już...
Tsa, nie będę Alex Taveli, bo zauważyłam, że juz kilka osób tak ma. Dopiero po tym jak napisałam... Ehh... Jutro jeszcze pomyślę nad inną nazwą, może nie... Nie wiem.
To tyle, do kolejnego. <3 Jeśli będę miała czas to może pojawi się w weekend ;*
Po pierwsze pierwsza xd
OdpowiedzUsuńpo drugie rozdzial meeega boski, jaki ty masz talent! Wez oddaj troche, co?
Berry ;*
No i Madzia i Martyna te maj sprzeda talent ;p
OdpowiedzUsuńDziękuje <3 Wiesz wysłam. Już leci na święta prezent ode mnie xD
UsuńA ja nie oddam ;) Albo może... :)
UsuńO.M.G.
OdpowiedzUsuńCudny ^^
Leonetta <3
Ale ja chyba na pewno dobrze rozumiem?
Leoś zdradził Fran?
O bosz...
Pochwała dla Martyny i Madzi <3
Spisałyście się dziewczyny ;*
Czekam na next!!!
Całuski,
Patrycja Verdas ;***
Dziękuję. <3
UsuńDzięki. Oj tam całego nie napisałyśmy. No dobra może tak trochę, ale ciii.... No i piszemy kolejny. Ale jakby nie było tej szkoły życie byłoby łatwiejsze -.-
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial ;)... ciekawe czy Leon przeczyta pamietnik??? oj juz sie nie moge doczekac !!! ^^
OdpowiedzUsuńFajny rozdział czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńUhuh, jestem 2 *u* Rozdział jak zwykle genialny :D Leon przeczyta pamiętnik Violi? :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńRozdział boski jak zawsze . Masz wielki talent !!! Leon i Violetta jak słodko <3 szkoda,że nie są razem , ale leonesce też zniosę tak samo jak merlettę bo jak bym nie lubiła to bym straciła boskie opowiadanie . Dla ,mnie nie jest ważne jakie są pary dla mnie jest ważna fabuła , a tu ta fabuła jest po prostu wspaniała !!! Kocham twoje opowiadanie . Zaparaszam na mojego skromnego bloga http://violetta-jestemjakajestem.blogspot.com/ mam nadzieję ,że wpadniesz ;)
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na next :*
Jola V.
Fenomenalnie ;3
OdpowiedzUsuńTaa..
Na początku nienawiść a potem różowiutkie poduszeczki w głowie ;>
Strasznie podobał mi się ten wątek kiedy nocował,ohh..
Musiał tak słodko wyglądać xD
HAAHA xD Dobra,odwala mi , lecę dalej c:
Pytanie Cami, takie rzucone prosto z mostu. Uwielbiam ją xD
"Dziewczynki"? O.o Taki tekst ciągle ja rzucam jak chce kogoś powkurzać,a w ustach Leona i Marco pewnie brzmiało to lepiej i tak śmiesznie c; xD
Fran,Vilu,Fran,Vilu,Fran,Vilu,Fran,Pamiętnik Vilu - Leoś ty mój przystojniaku się w końcu zdecyduj! XD
Dokończ ten wątek sms'owy z Fran,i ani mi się wasz nie kontynuować tego z pamiętnikiem , jasne? xD
No to Alba żegna ;c,
I POZDRAWIA <3
Później skomentuje :D
OdpowiedzUsuńCudooo :* To było takie słodziaszneee :))
UsuńLeon i Vilu... Ach, miodzio parka :)
Jejuuu, emocje nie do opisania normalnie xD
Na kolacji myślałam, że się pozabijają....
a po kolacji, że zaczną się całować XD
No, niestety żadno z tych zdarzeń nie miało miejsca :C
Ok, ja już nie marudzę, bo rozdzialik był świetny.
Pozdrawiam :****
Ale czad te poduszki? Dziewczyny nie słyszały jak Viola gada z Leonem o wczorajszych poduszkach?Byłaby klapa gdyby to usłyszały.Czemu ja nie mam takiego daru do pisania?Rozdział boski!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńO co mu chodzi z pamiętnikiem? Prosze! Daj Nexa!!!
UsuńŁadne zdięcie
UsuńCześć! Nie mam pojęcia, czy będę w stanie się rozpisać, ponieważ niedługo muszę wychodzić, ale mam naprawdę sporo do nadrobienia, więc postaram się napisać chociaż trochę sensowny komentarz. Czy dam radę?
OdpowiedzUsuńPamiętam jeszcze twoją poprzednią historię. Była ona jedną z pierwszych, które zaczęłam czytać. Wtedy jeszcze nie byłam typową V-lovers. Zaczęłam czytać blogi z fan-fictoionami o tym serialu z nudów. Nie chodziłam przez jakiś czas do szkoły, a nie miałam jakichś specjalnie ciekawych zajęć, więc wzięłam się za "studiowanie" blogów o tym serialu.
Twoja historia od razu przypadła mi do gustu. Naprawdę, urzekł mnie twój styl pisania. Po jakimś czasie, postanowiłam założyć własnego bloga, ale o tym nie w tym momencie. Trochę później...
Tak, czy siak - bardzo podoba mi się twoje opowiadania. Mam do niego pewien sentyment, więc nigdy nie przestanę go czytać. Ostatnio trochę opóźniłam się w czytaniu twoich rozdziałów, ponieważ nie przepadam za Leonettą, ale postanowiłam do nich wrócić.
Na koniec, chciałabym zaprosić cię do siebie.
Mam nadzieję, że wyrazisz szczerą opinię.
Bardzo zależy mi na poznaniu twojego zdanie.
violetta-and-her-world.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie! :)
Sama nie wiem czemu, ale to jak było napisane, że wsadziła kuleczki do uszu mnie rozbawiło, tak wiem, dziwna jestem xD
OdpowiedzUsuńDziewczyny mają wieki talent....zazdroszczę :D
Ale ciekawie by bylo jakby Leon przeczytał jej pamiętnik, bo w żadntm (przynajmniej tych co czytałam lub czytam) nie przeczytał pamiętnika :(
Dobra. Nie wiem czemu, ale znów tak się ucieszyłam, że jest rozdział, że znów prawie krzyknęłam, ale się powstrzymałam xD
Rozdział boski i czekam na next'a
Ja nie chcę szkoły!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
*żadnym
UsuńMam pyt mozna pomoc jakos w rozdziale?
OdpowiedzUsuńLEONETTA! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńdobrze rozumiem ze leosiek przeczyta pamietnik violki?
uuu...moze bedzie tam opisany jej sen i leon sie o wszystkim dowie?! ale by bylo fajnie!!!
ona by sie pewnie obrazila ze czytal o jej prywatnych sprawach, marco by ja pocieszyl i bylaby twoja ukochana marletta
ja jestem za leonetta ale to twoj blog :D
rozdzialik cudny!
ale mi nowosc...xD
koffam twojego bloga!
zycze weny!
♥♥♥ :***
cudowne <3 hmm niech zgadnę nasz kochany Leoś przeczyta ten pamiętnik w którym pisała dużo rzeczy jak jeszcze byli razem, kiedy opisywała co jej zrobił i co jej się śniło i wtedy uświadomi sobie kim kiedyś dla siebie byli, co? ;)
OdpowiedzUsuńWy wszystkie macie wielki talent do pisania tego (Alex, Martyna i Magda) pięknie piszecie <3333333 macie zaje***te pomysły :D
Dziękuję <3
UsuńAlex, Martyna i Madzia: mogłybyście nie pisać tak idealnie? Bo aż mi wstyd pisać mojego bloga :c
OdpowiedzUsuńPadłam, jak Leon tańczył z Olgą XD
Biedna Angie, nikt jej nie słuchał :c
Ale przy tym "dzieci, tylko nie przewróćcie mi sali do góry nogami" padłam XD
Rozdział świetny, czekam na next <3
+ Wpadnij do mnie, jesteś tak świetna w pisaniu że zależy mi na twojej opinii c:
Dziękuję Ci<3 Na pewno piszesz lepiej ode mnie ;D
UsuńŚwietny rozdział bitwa na poduszki zawsze na czasie no i jeszcze gra w szczerość, akcja z pojawieniem się Marco i Leosia po prostu genialne Marco wylądował za kanapą i do tego taniec Olgity z Leone no po prosty brak mi słów. Wątek romantyczny o Leonettcie był mega i genialny tylko German jak zwykle wszystko popsół heh co ja bym tu mogła napisać chyba tylko to że zazdroszczę autorką talentu i weny jak również zazdroszczę jej tobie .... no co by tu napisać jeszcze chyba tylko to że z niecierpliwością czekam na next i życzę weny... jeżeli miała byś chwilkę to wpadnij proszę na mojego bloga http://sory-of-leonetta.blogspot.com i może coś mi doradzisz jeśli będziesz miała ochotę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń//klaudia <3
Fantastyczne, cudowne, boskie, świetne.. resztę sobie dopisz. :3 Nie wiem co mogła bym jeszcze napisać więc na tym kończę, bo wiem że nawet gdybym chciała to by mi nie wyszło. :D Ahh, to cała ja. <3
OdpowiedzUsuńBoooooooooooooooooooooooooooooskie ! Nie mogłam się oderwać od czetania !!! Napisz szybko następny!!!! PROSZĘ !!!!!!
OdpowiedzUsuńIii mam jeszcze takie pytanko do tego rozdziału o co chodzi z ostatnmim słowem ''dręczyła go tylko1 rzecz, Pamiętnik...'' Może ja cos przegapiłam ale nie rozumiem i byłabym barzdo wdzięczne gdyby kwoś mi to wyjaśnił !!! ;D :*
Koniec ostatniego rozdziału, wątek z sms'ami ;)
UsuńBooooooooooooooooooski<33333333333
OdpowiedzUsuńZresztą jak zawsze<3
Niech zgadnę Leoś przeczyta wszystko co Vilu o nim pisała c'nie?xD
Napisała bym dłuższy komentarz ale muszę się teraz uczyć: /
Następnym razem będzie dłuższy :D
Emma<3
Hej!
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski! Najlepsze gdy Leon i Marco przychodzą na pidżamaparty xD. Jesteście boskie!
Hmm... Alex może sprubujesz skleić nazwisko z nazwisk bohaterów violetty.
Ja mam Verminguez czyli Verdas+ Dominguez, ale chyba zmienię na Cardas,Rello,Femingu,Tiorg lub Ferdas . Jak chcesz to mg ci w tym pomuc. Wielkie brawa dla dziewczyn, które pisały ten rozdział!
Zapraszam do mnie
violetta-mi-mundo.blogspot.com
twoj... Wasza wierna czytelniczka:
~katie <3
* Feminguez
Usuń**pomóc
Świetny :) Do tej pory pisałam z Anonimka, a teraz już jako ja ♥
OdpowiedzUsuńMasz świetny blog :)
Zapraszam, też do mnie dopiero zaczynam ale bardzo się staram, żeby było ok :)
http://leonettkaloveforever.blogspot.com/