Od: Fran
Słuchaj… Wczoraj… Miałaś rację. Strasznie się zmieniłam i to ty powinnaś być na mnie zła za to wszystko, a nie ja na ciebie. Ale ja nie chcę taka być… Może… Pójdziemy dziś na zakupy, co?
I przepraszam cię. Za wszystko. Zaczniemy od nowa?...
„Nie wierzę… Udało się! Jestem coraz bliżej celu…” - pomyślała dziewczyna i jak najszybciej odpisała przyjaciółce.
Do: Fran
Jasne, przyjdziesz po mnie o 15? x
Od: Fran
Będę równo o 15 ;) Nie mogę się już doczekać. x
Trwały zajęcia na sali ze sceną. Violetta siedziała i notowała coś w zeszycie, a Leon był za nią. Francesca gdzieś się zgubiła z widoku. Do dziewczyny o brązowych włosach przysunął się chłopak. Przystojny, umięśniony, czarne włosy, szara koszulka, czarne spodnie i jakieś buty, które do niego nie pasowały.
- Cześć mała - powiedział z uśmiechem patrząc na nią.
- Nara mały - powiedziała z politowaniem Violetta. Mimo, że starała się być miła dla wszystkich, dla niego po prostu nie umiała.
- Oj. Nie ładnie tak zaczynać rozmowę - złapał za rękę Violettę.
- Bierz ta łapę. Bo ja wiem co ty z nią robiłeś… - szepnęła dziewczyna i uderzyła go w dłoń.
- Nie bądź taka niedostępna - powiedział uwodzicielsko chłopak.
- Dla ciebie na pewno nie zmienię statusu na „dostępny” - rzekła sarkastycznie Vilu.
- A dla mnie? - wtrącił Leon.
- Nie wcinaj mi się we flirt, jasne? - zapytał Diego.
- Jak to był flirt, to ja jestem Anna Maria Wesołowska - mruknęła po nosem dziewczyna. Musiała się schylić i skryć za włosami po to, aby chłopcy nie dostrzegli rumieńców na jej policzkach. Tak bardzo cieszyła się, że Leon próbuje przerwać tą żałosną sytuację.
- Dasz się zaproście na sok? - Diego założył za ucho kosmyk włosów dziewczyny.
- Możesz ją zostawić? Widzisz, że biedna aż kryje się za włosami żeby cię nie widzieć. – Violetta mimowolnie zaśmiała się na słowa Leona.
- Mówiłem ci, nie wtrącaj się! - Diego prawie krzyknął.
- Dobra nie spinaj się bo ci, żyłka na szyi pęknie - powiedział Leon i schował nos do zeszytu, aby zanotować polecenie Pablo. Diego nie odezwał się już słowem tylko odwrócił głowę i sięgnął do torby po ołówek.
„To jak, umówisz się ze mną?” - napisał na karteczce i podrzucił ją Violetcie. Ta tylko popatrzyła na nią i przewróciła oczami. Chciała schować ją gdzieś do zeszytu, ale nie udało jej się. Fragment papieru zabrał jej Leon i napisał „Olej go. Odpuści” i oddał kartkę właścicielce. Dziewczyna uśmiechnęła się do kartki i schowała ją do torebki.
- Według rozkazów, o panie - szepnęła Violetta do szatyna.
- Dobrze królowo - zaśmiali się. - W takim razie przynieś mi sok… - nie skończył zdania.
- Pomarańczowy? - dokończyła dziewczyna. - Jak już idziesz to mi też weź - uśmiechnęła się promiennie do Leona.
- Boję się ciebie… - powiedział chłopak z dziwną miną.
- I dobrze - uśmiechnęła się szatynka.
- Rzygam tęczą… - szepnął Diego, a Violetta z Leonem odsunęli się od niego w tym samym momencie. Popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się niepewnie. Speszyli się sytuacja i do końca zajęć już na siebie nie patrzyli.
- Maxi, nie żaden hip-hop, mamy napisać piosenkę o miłości! Bierz się do roboty! - krzyknęła na niego Camila.
- No ale ja nie umiem pisać takich piosenek!
- Umiesz, dasz radę - pogoniła go dziewczyna.
Patrzyli sobie w oczy, a po chwili zapisywali na kartce poszczególne wersy piosenki. Po chwili doszła również muzyka.
- Maxi, nie tak! Wolniejsze tempo, to ma być romantyczne. - Chłopak wywrócił oczami i zmienił tempo melodii. - Teraz jest okey. Zaśpiewamy? Zobaczymy jak wyszło.
Maxi włączył podkład na laptopie i zaczął śpiewać.
Po chwili dołączyła do niego Camila. Ich głosy świetnie ze sobą współgrały.
Po skończonej piosence spojrzeli sobie w oczy. Przybliżyli się do siebie. Dzieliło ich jedynie kilka centymetrów…
Szatynka była już w domu. Zaraz na wejściu zaczepił ją jej słodki Mikuś. Wzięła kota na ręce i wiedziona zapachem czekoladowego ciasta, poszła do kuchni.
- Olga robisz moje ciasto? - zapytała Violetta i oblizała usta.
- Tak, twoje ulubione, z kokosem, ale nie możesz go tknąć do kolacji jasne? - zapytała Olgita i pogroziła jej palcem.
- Tak. Słowo harcerza - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do gospodyni. Olga wyszła z kuchni z miotłą. Violetta już chciała palcem spróbować choćby polewy, ale ktoś zapukał do drzwi. Był to Leon. Dziewczyna otworzyła drzwi i uśmiechnęła się ciepło.
- Wchodź - zaprosiła go do środka. Usłyszała huk, ale nie odwracała się, bo musiała zamknąć drzwi. - To co cię spro… - urwała i wybuchnęła śmiechem. Zobaczyła Leona całego w cieście.
- Bardzo śmieszne - powiedział i sam zaczął się śmiać. Chciał się jednak zemścić na Violetcie i zaczął ją obrzucać ciastem. Teraz Leon, Violetta i cała kuchnia byli w czekoladowym cieście. Dziewczyna podeszła do chłopaka i palcem przejechała po jego policzku, a zaraz potem włożyła go do buzi.
- Mmm… przepyszne - powiedziała szatynka. Ta samą czynność wykonał chłopak i zaczął się dusić. Opadł na kolana, a Violetta przy nim.
- Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona.
- Mam uczulenie na kokos - zaczął kaszleć.
- Matko Boska. Dzwonię na pogotowie. Leon trzymaj się - dziewczyna darła się i podbiegła do telefonu, a chłopak? Położył się na ziemi i zwijał się ze śmiechu.
- Serio w to uwierzyłaś? - zapytał przez śmiech. - Jednak jestem boskim aktorem - otarł udawaną łzę pod okiem.
- Ty… ty… ty małpo! Wrobiłeś mnie, a ja tak bardzo się wystraszyłam - łkała. - Jak mogłeś? - ukryła twarz w dłoniach.
- Nie płacz. Oj no przepraszam. - Przytulił dziewczynę. Violetta wtuliła się w niego i napawała się jego zapachem. Tak bardzo kochała te jego męskie perfumy. - Cii, nie płacz… - Głaskał dziewczynę po włosach.
- Nie, nie mogę. Też jestem przeboską aktorką - szepnęła mu do ucha. Poczuła jak nagle chłopak wzdrygnął się.
- Żartujesz sobie, prawda? - powiedział nie odsuwając jej od siebie.
- Nie - uśmiechnęła się za jego plecami. Stali tak w uścisku jeszcze kilka minut, gdy nagle do kuchni wparowała Olgita.
- Co tu się dzieje? Kto to zrobił?! - krzyczała. - Leon! Violetta! - popatrzyła na nich groźnie i zaczęła gonić ich i wymachiwać miotłą. Leon i Violetta biegali po całym domu i zwijali się ze śmiechu, a Olga krzyczała na nich. W końcu zatrzymała się i powiedziała:
- Kazałabym wam to posprzątać, ale wolę nie, bo nabrudzicie jeszcze bardziej… - machnęła ręką i poszła w stronę kuchni, a chłopak i dziewczyna udali się do łazienki i zmyli z siebie resztę ciasta.
W między czasie zadzwoniła Fran, że musi wpaść do Violetty i będzie za pięć minut.
- Leon - powiedziała z szeroko otwartymi oczami. - Musisz już iść.
- Czemu? - śmiał się nadal.
- Nie ma tu nic śmiesznego - popatrzyła na niego. - Francesca tu idzie.
- O matko. To ja lecę, na razie. Wyjdę kuchnią - rzekł w pośpiechu wybiegł z łazienki. Znalazł jednak czas na odwrót i całusa w policzek dla Violetty.
Violetta zeszła na dół i pomogła posprzątać w kuchni. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. „Równo pięć minut…” - pomyślała i poszła otworzyć. Za drzwiami stała Francesca. Wyglądała na lekko zestresowaną.
- Em, słuchaj… Ja chyba powinnam zerwać z Leonem… - rzuciła włoszka.
- Co? - Violetta o mało nie zachłysnęła się powietrzem. - Ale dlaczego? - „Ona chyba nic nie podejrzewa?...” - pomyślała i wpuściła przyjaciółkę do środka.
- No bo… Ja już go chyba nie kocham… Znaczy kocham, ale nie tak jak wtedy - wytłumaczyła dziewczyna. - A poza tym, wpadłam na niego po drodze. Nie wiesz nic o tym?...
- Gdzie go widziałaś? Ja go nie spotkałam, a na pewno nie tu. Nie, nie było go tutaj - powiedziała szybko.
- On mnie nie zdradza, no nie? - spytała z przerażeniem w głosie. Violetta przytuliła przyjaciółkę.
- Oczywiście, że nie. Ale nie zrywaj z nim, dajcie sobie czas, okey? - uśmiechnęła się do niej. Zawsze potrafiła poprawić jej humor.
Weszła powoli do Studio. Nie chciała dzisiaj spotkać Federico. Mimo wszystko, bała się. Może i mówił, ze nigdy go nie straci i że kocha, ale ona nie potrafiła spojrzeć mu w te jego piękne oczy. Te, których tak bardzo pragnęła.
- Hej śliczna - usłyszała szept wprost do swojego ucha. Ten głos, który tak bardzo kochała. Już za chwilę uderzył ją zapach jego perfum. - Coś się stało?
- Nie, nic… - dziewczyna bała się odwrócić. Bała się kontaktu wzrokowego z nim.
Złapał ją za rękę, a ona mimowolnie spojrzała na niego. Jej wzrok spoczął na jego oczach, w których utonęła. Przybliżył się do niej. Ona nie chciała znowu popełnić tego samego błędu, nie chciała uciec. Ich twarze dzieliły zaledwie dwa centymetry. Tym razem to ona postanowiła zmniejszyć tą odległość.
Natalia weszła do Studio z zamiarem, że znajdzie tam Maxi’ego. Nie miała co do niego najmilszych zamiarów. Musieli poważnie porozmawiać. Maxi niczego nieświadomy siedział spokojnie w sali od śpiewu. Poprawiał jeszcze trochę piosenkę swoją i Camili. Natalia pewnie wkroczyła do sali.
- Hej, Naty! Ogarnij jaką piosenkę napisaliśmy z Camilą - mówił podekscytowany chłopak.
- Tak, świetna. - Natalia ledwo spojrzała na kartkę.
- Stało się coś?- zapytał troskliwie Maxi i podsunął dziewczynie jedną z wielkich, puszystych, zielonych puf.
- Nie. Nic się stało - dziewczyna bawiła się paznokciami. Zawsze tak robiła, gdy denerwowała się czymś, albo nie chciała mówić o sprawach, które ją gryzą.
- Naty mów o co chodzi. - Ona tylko pokiwała głową na „nie”. - Natalia… - popatrzył na nią znacząco. Ona nie umiała kłamać, gdy tak się na nią patrzył. Ten wzrok przewiercał ją na wylot. Czytał z niej jak z książki. Zbyt dobrze ją znał.
- Eh, dobra… - zrobiła jeden porządny wdech. - Zależy mi na tobie, ale chyba tobie na mnie nie… - powiedziała ze smutkiem.
- Jak to nie, Naty? Ja cię kocham! - odpowiedział chłopak trzymając dziewczynę za rękę. Czuła się taka szczęśliwa.
- Maxi, a co z Camilą? - zapytała zagłuszonym głosem.
- Camila to tylko przyjaciółka - oznajmił pewnie.
- Ale ja nie jestem tego pewna… - powiedziała dziewczyna prawie płacząc. - Maxi, dużo was łączy. Może powinniśmy zrobić sobie przerwę… - zaproponowała Natalia.
- Nie ufasz mi - powiedział szeptem chłopka. - Nie ufasz mi! - krzyknął i poderwał się na równe nogi.
- Ufam ci! - krzyczała dziewczyna.
- Nie kłam! - zdenerwował się. - Gdybyś mi ufała, nie mówiłabyś tak. Nie rozumiesz, że mnie ranisz. Jak możesz mi nie ufać? - załamany brunet usiadł na ziemi. Chciał zwinąć się w kulkę i płakać jak dziecko. Marzył o tym, aby zostać sam i płakać. Żeby móc wyrzucić z siebie całą tą frustrację.
- Maxi proszę… - dziewczyna usiadła obok. - Przepraszam, zbyt bardzo boję się ciebie stracić… - szeptała dziewczyna. Nigdy nie była odważna, a szczególnie w wyznawaniu uczuć, osobie, na której jej zależy.
- I dlatego chcesz ze mną zrywać?- powiedział głosem, w którym można było usłyszeć, ze chciał się popłakać.
- Nie. Martwię się tym, ze Camila odbierze mi najważniejszą osobę w życiu… - powiedziała niepewnie patrząc na Maxi’ego.
- Nie martw się, nie odbierze ci - zapewnił ją i założył kosmyk czarnych loków za ucho.
- Kocham cię - szepnęła Natalia.
-Ja ciebie bardziej - odszepnął Maxi. Obydwoje się uśmiechnęli i poszli do parku. Szli powoli ciesząc się każdą, nawet najmniejsza sekundą spędzona razem. Byli ze sobą tacy szczęśliwi. Nie wierzyli, że mogliby żyć bez siebie.
Słuchaj… Wczoraj… Miałaś rację. Strasznie się zmieniłam i to ty powinnaś być na mnie zła za to wszystko, a nie ja na ciebie. Ale ja nie chcę taka być… Może… Pójdziemy dziś na zakupy, co?
I przepraszam cię. Za wszystko. Zaczniemy od nowa?...
„Nie wierzę… Udało się! Jestem coraz bliżej celu…” - pomyślała dziewczyna i jak najszybciej odpisała przyjaciółce.
Do: Fran
Jasne, przyjdziesz po mnie o 15? x
Od: Fran
Będę równo o 15 ;) Nie mogę się już doczekać. x
Trwały zajęcia na sali ze sceną. Violetta siedziała i notowała coś w zeszycie, a Leon był za nią. Francesca gdzieś się zgubiła z widoku. Do dziewczyny o brązowych włosach przysunął się chłopak. Przystojny, umięśniony, czarne włosy, szara koszulka, czarne spodnie i jakieś buty, które do niego nie pasowały.
- Cześć mała - powiedział z uśmiechem patrząc na nią.
- Nara mały - powiedziała z politowaniem Violetta. Mimo, że starała się być miła dla wszystkich, dla niego po prostu nie umiała.
- Oj. Nie ładnie tak zaczynać rozmowę - złapał za rękę Violettę.
- Bierz ta łapę. Bo ja wiem co ty z nią robiłeś… - szepnęła dziewczyna i uderzyła go w dłoń.
- Nie bądź taka niedostępna - powiedział uwodzicielsko chłopak.
- Dla ciebie na pewno nie zmienię statusu na „dostępny” - rzekła sarkastycznie Vilu.
- A dla mnie? - wtrącił Leon.
- Nie wcinaj mi się we flirt, jasne? - zapytał Diego.
- Jak to był flirt, to ja jestem Anna Maria Wesołowska - mruknęła po nosem dziewczyna. Musiała się schylić i skryć za włosami po to, aby chłopcy nie dostrzegli rumieńców na jej policzkach. Tak bardzo cieszyła się, że Leon próbuje przerwać tą żałosną sytuację.
- Dasz się zaproście na sok? - Diego założył za ucho kosmyk włosów dziewczyny.
- Możesz ją zostawić? Widzisz, że biedna aż kryje się za włosami żeby cię nie widzieć. – Violetta mimowolnie zaśmiała się na słowa Leona.
- Mówiłem ci, nie wtrącaj się! - Diego prawie krzyknął.
- Dobra nie spinaj się bo ci, żyłka na szyi pęknie - powiedział Leon i schował nos do zeszytu, aby zanotować polecenie Pablo. Diego nie odezwał się już słowem tylko odwrócił głowę i sięgnął do torby po ołówek.
„To jak, umówisz się ze mną?” - napisał na karteczce i podrzucił ją Violetcie. Ta tylko popatrzyła na nią i przewróciła oczami. Chciała schować ją gdzieś do zeszytu, ale nie udało jej się. Fragment papieru zabrał jej Leon i napisał „Olej go. Odpuści” i oddał kartkę właścicielce. Dziewczyna uśmiechnęła się do kartki i schowała ją do torebki.
- Według rozkazów, o panie - szepnęła Violetta do szatyna.
- Dobrze królowo - zaśmiali się. - W takim razie przynieś mi sok… - nie skończył zdania.
- Pomarańczowy? - dokończyła dziewczyna. - Jak już idziesz to mi też weź - uśmiechnęła się promiennie do Leona.
- Boję się ciebie… - powiedział chłopak z dziwną miną.
- I dobrze - uśmiechnęła się szatynka.
- Rzygam tęczą… - szepnął Diego, a Violetta z Leonem odsunęli się od niego w tym samym momencie. Popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się niepewnie. Speszyli się sytuacja i do końca zajęć już na siebie nie patrzyli.
- Maxi, nie żaden hip-hop, mamy napisać piosenkę o miłości! Bierz się do roboty! - krzyknęła na niego Camila.
- No ale ja nie umiem pisać takich piosenek!
- Umiesz, dasz radę - pogoniła go dziewczyna.
Patrzyli sobie w oczy, a po chwili zapisywali na kartce poszczególne wersy piosenki. Po chwili doszła również muzyka.
- Maxi, nie tak! Wolniejsze tempo, to ma być romantyczne. - Chłopak wywrócił oczami i zmienił tempo melodii. - Teraz jest okey. Zaśpiewamy? Zobaczymy jak wyszło.
Maxi włączył podkład na laptopie i zaczął śpiewać.
Mi corazón busca sin parar
Una estrella en lo alto de este mar
Po chwili dołączyła do niego Camila. Ich głosy świetnie ze sobą współgrały.
Si pudieras alumbrarme un camino hacia ti
Es posible que te pueda encontrar
Cada mañana pienso en tu voz
Y el momento en que te veo llegar
Si esta vida se enamora de nuestra pasión
Algún día nos podrá juntar
Tan solo dime donde yo estaré
Entre mis brazos yo te cuidare
Como mil almas inseparables
Y soñar un beso sin final
Dime si ahí algo que yo pueda hacer
Para esconderte dentro de mi ser
Yo se que sucederá
Tu mitad y mi mitad muy pronto ya se encontraran
No por casualidad
Si siento frió en mi soledad
En mi pecho te busco lugar
Si confió en que mis pasos conducen a ti
Tu calor un día me va abrazar
Y con tu nombre grabado en mi
En la arena escribo sobre este amor
Y si el mar se lleva cada palabra de hoy
Gritare mas fuerte que este sol
Tan solo dime donde yo estaré
Entre mis brazos yo te cuidare
Como mil almas inseparables
Y soñar un beso sin final
Dime si ahí algo que yo pueda hacer
Para esconderte dentro de mi ser
Yo se que sucederá
Tu mitad y mi mitad muy pronto ya se encontraran
No por casualidad
Ahí estaré...
Siempre a tu lado...
Ahí estaré...
Szatynka była już w domu. Zaraz na wejściu zaczepił ją jej słodki Mikuś. Wzięła kota na ręce i wiedziona zapachem czekoladowego ciasta, poszła do kuchni.
- Olga robisz moje ciasto? - zapytała Violetta i oblizała usta.
- Tak, twoje ulubione, z kokosem, ale nie możesz go tknąć do kolacji jasne? - zapytała Olgita i pogroziła jej palcem.
- Tak. Słowo harcerza - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do gospodyni. Olga wyszła z kuchni z miotłą. Violetta już chciała palcem spróbować choćby polewy, ale ktoś zapukał do drzwi. Był to Leon. Dziewczyna otworzyła drzwi i uśmiechnęła się ciepło.
- Wchodź - zaprosiła go do środka. Usłyszała huk, ale nie odwracała się, bo musiała zamknąć drzwi. - To co cię spro… - urwała i wybuchnęła śmiechem. Zobaczyła Leona całego w cieście.
- Bardzo śmieszne - powiedział i sam zaczął się śmiać. Chciał się jednak zemścić na Violetcie i zaczął ją obrzucać ciastem. Teraz Leon, Violetta i cała kuchnia byli w czekoladowym cieście. Dziewczyna podeszła do chłopaka i palcem przejechała po jego policzku, a zaraz potem włożyła go do buzi.
- Mmm… przepyszne - powiedziała szatynka. Ta samą czynność wykonał chłopak i zaczął się dusić. Opadł na kolana, a Violetta przy nim.
- Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona.
- Mam uczulenie na kokos - zaczął kaszleć.
- Matko Boska. Dzwonię na pogotowie. Leon trzymaj się - dziewczyna darła się i podbiegła do telefonu, a chłopak? Położył się na ziemi i zwijał się ze śmiechu.
- Serio w to uwierzyłaś? - zapytał przez śmiech. - Jednak jestem boskim aktorem - otarł udawaną łzę pod okiem.
- Ty… ty… ty małpo! Wrobiłeś mnie, a ja tak bardzo się wystraszyłam - łkała. - Jak mogłeś? - ukryła twarz w dłoniach.
- Nie płacz. Oj no przepraszam. - Przytulił dziewczynę. Violetta wtuliła się w niego i napawała się jego zapachem. Tak bardzo kochała te jego męskie perfumy. - Cii, nie płacz… - Głaskał dziewczynę po włosach.
- Nie, nie mogę. Też jestem przeboską aktorką - szepnęła mu do ucha. Poczuła jak nagle chłopak wzdrygnął się.
- Żartujesz sobie, prawda? - powiedział nie odsuwając jej od siebie.
- Nie - uśmiechnęła się za jego plecami. Stali tak w uścisku jeszcze kilka minut, gdy nagle do kuchni wparowała Olgita.
- Co tu się dzieje? Kto to zrobił?! - krzyczała. - Leon! Violetta! - popatrzyła na nich groźnie i zaczęła gonić ich i wymachiwać miotłą. Leon i Violetta biegali po całym domu i zwijali się ze śmiechu, a Olga krzyczała na nich. W końcu zatrzymała się i powiedziała:
- Kazałabym wam to posprzątać, ale wolę nie, bo nabrudzicie jeszcze bardziej… - machnęła ręką i poszła w stronę kuchni, a chłopak i dziewczyna udali się do łazienki i zmyli z siebie resztę ciasta.
W między czasie zadzwoniła Fran, że musi wpaść do Violetty i będzie za pięć minut.
- Leon - powiedziała z szeroko otwartymi oczami. - Musisz już iść.
- Czemu? - śmiał się nadal.
- Nie ma tu nic śmiesznego - popatrzyła na niego. - Francesca tu idzie.
- O matko. To ja lecę, na razie. Wyjdę kuchnią - rzekł w pośpiechu wybiegł z łazienki. Znalazł jednak czas na odwrót i całusa w policzek dla Violetty.
Violetta zeszła na dół i pomogła posprzątać w kuchni. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. „Równo pięć minut…” - pomyślała i poszła otworzyć. Za drzwiami stała Francesca. Wyglądała na lekko zestresowaną.
- Em, słuchaj… Ja chyba powinnam zerwać z Leonem… - rzuciła włoszka.
- Co? - Violetta o mało nie zachłysnęła się powietrzem. - Ale dlaczego? - „Ona chyba nic nie podejrzewa?...” - pomyślała i wpuściła przyjaciółkę do środka.
- No bo… Ja już go chyba nie kocham… Znaczy kocham, ale nie tak jak wtedy - wytłumaczyła dziewczyna. - A poza tym, wpadłam na niego po drodze. Nie wiesz nic o tym?...
- Gdzie go widziałaś? Ja go nie spotkałam, a na pewno nie tu. Nie, nie było go tutaj - powiedziała szybko.
- On mnie nie zdradza, no nie? - spytała z przerażeniem w głosie. Violetta przytuliła przyjaciółkę.
- Oczywiście, że nie. Ale nie zrywaj z nim, dajcie sobie czas, okey? - uśmiechnęła się do niej. Zawsze potrafiła poprawić jej humor.
Weszła powoli do Studio. Nie chciała dzisiaj spotkać Federico. Mimo wszystko, bała się. Może i mówił, ze nigdy go nie straci i że kocha, ale ona nie potrafiła spojrzeć mu w te jego piękne oczy. Te, których tak bardzo pragnęła.
- Hej śliczna - usłyszała szept wprost do swojego ucha. Ten głos, który tak bardzo kochała. Już za chwilę uderzył ją zapach jego perfum. - Coś się stało?
- Nie, nic… - dziewczyna bała się odwrócić. Bała się kontaktu wzrokowego z nim.
Złapał ją za rękę, a ona mimowolnie spojrzała na niego. Jej wzrok spoczął na jego oczach, w których utonęła. Przybliżył się do niej. Ona nie chciała znowu popełnić tego samego błędu, nie chciała uciec. Ich twarze dzieliły zaledwie dwa centymetry. Tym razem to ona postanowiła zmniejszyć tą odległość.
Natalia weszła do Studio z zamiarem, że znajdzie tam Maxi’ego. Nie miała co do niego najmilszych zamiarów. Musieli poważnie porozmawiać. Maxi niczego nieświadomy siedział spokojnie w sali od śpiewu. Poprawiał jeszcze trochę piosenkę swoją i Camili. Natalia pewnie wkroczyła do sali.
- Hej, Naty! Ogarnij jaką piosenkę napisaliśmy z Camilą - mówił podekscytowany chłopak.
- Tak, świetna. - Natalia ledwo spojrzała na kartkę.
- Stało się coś?- zapytał troskliwie Maxi i podsunął dziewczynie jedną z wielkich, puszystych, zielonych puf.
- Nie. Nic się stało - dziewczyna bawiła się paznokciami. Zawsze tak robiła, gdy denerwowała się czymś, albo nie chciała mówić o sprawach, które ją gryzą.
- Naty mów o co chodzi. - Ona tylko pokiwała głową na „nie”. - Natalia… - popatrzył na nią znacząco. Ona nie umiała kłamać, gdy tak się na nią patrzył. Ten wzrok przewiercał ją na wylot. Czytał z niej jak z książki. Zbyt dobrze ją znał.
- Eh, dobra… - zrobiła jeden porządny wdech. - Zależy mi na tobie, ale chyba tobie na mnie nie… - powiedziała ze smutkiem.
- Jak to nie, Naty? Ja cię kocham! - odpowiedział chłopak trzymając dziewczynę za rękę. Czuła się taka szczęśliwa.
- Maxi, a co z Camilą? - zapytała zagłuszonym głosem.
- Camila to tylko przyjaciółka - oznajmił pewnie.
- Ale ja nie jestem tego pewna… - powiedziała dziewczyna prawie płacząc. - Maxi, dużo was łączy. Może powinniśmy zrobić sobie przerwę… - zaproponowała Natalia.
- Nie ufasz mi - powiedział szeptem chłopka. - Nie ufasz mi! - krzyknął i poderwał się na równe nogi.
- Ufam ci! - krzyczała dziewczyna.
- Nie kłam! - zdenerwował się. - Gdybyś mi ufała, nie mówiłabyś tak. Nie rozumiesz, że mnie ranisz. Jak możesz mi nie ufać? - załamany brunet usiadł na ziemi. Chciał zwinąć się w kulkę i płakać jak dziecko. Marzył o tym, aby zostać sam i płakać. Żeby móc wyrzucić z siebie całą tą frustrację.
- Maxi proszę… - dziewczyna usiadła obok. - Przepraszam, zbyt bardzo boję się ciebie stracić… - szeptała dziewczyna. Nigdy nie była odważna, a szczególnie w wyznawaniu uczuć, osobie, na której jej zależy.
- I dlatego chcesz ze mną zrywać?- powiedział głosem, w którym można było usłyszeć, ze chciał się popłakać.
- Nie. Martwię się tym, ze Camila odbierze mi najważniejszą osobę w życiu… - powiedziała niepewnie patrząc na Maxi’ego.
- Nie martw się, nie odbierze ci - zapewnił ją i założył kosmyk czarnych loków za ucho.
- Kocham cię - szepnęła Natalia.
-Ja ciebie bardziej - odszepnął Maxi. Obydwoje się uśmiechnęli i poszli do parku. Szli powoli ciesząc się każdą, nawet najmniejsza sekundą spędzona razem. Byli ze sobą tacy szczęśliwi. Nie wierzyli, że mogliby żyć bez siebie.
Zaszalałyśmy z Martyną i dziś trochę dłuższy ;D
Muszę tylko jeszcze poprawić 8, 9, 10 i skleić 11. No i napisać 12 i 13, ja jestem do tyłu, Martyna pracuje xD
Ale martwi mnie trochę sprawa komentarzy, zwykle było ich dużo, a teraz zaledwie 16, z czego kilka to rozmowa xd O wiele więcej było wyświetleń posta, niż poprzednich, a komentarzy o wiele mniej... ;/
Mam wenę na pomysły a na pisanie już nie >.< Pożycz ktoś kilogram weny xd
Wymyśliłam nawet koniec opowiadania ;D Niezbyt mi się podoba, ale trudno ;P
I wpadłam na pomysł... To opowiadanie na pewno będzie krótsze niż poprzednie, i to o wiele. Ale chciałabym pisać kolejne. Tylko jak na razie żadnego pomysłu xD Chciałam o Leonetcie ( zdradzę, że na końcu tego będzie jednak Marletta ;D ), no ale poprzednie tez o Leonetcie i już nie wiem >.< Więc ( tak, nie zaczyna się zdania od więc... ) może by mi ktoś podsunął pomysł, jak już to opowiadanie się skończy ? xD Na pewno wykorzystam jakiś, który mi się spodoba, może nawet pomieszam kilka xd Zrobię kartę specjalną na to, ale to później.
A i chciałam jeszcze napisać, że w poniedziałek już niestety idę do szkoły. Będę miała dużo nadrabiania, 3 kartkówki i sprawdzian + przepisać lekcje z całych dwóch tygodni i nauczyć się na matmę, bo mamy nowy dział i nic nie ogarniam... Czyli biorę od poniedziałku taki jakby urlop >.< Na dwa tygodnie. Nie mówię z góry, że na pewno żaden rozdział się nie pojawi, bo pewnie jakiś będzie, ale nie nastawiajcie się na to, że będą one dodawane regularnie, jak teraz. Jak znajdę więcej czasu - rozdział dodam. Jeśli nie będę miała czasu, to nie. Może ze dwa rozdziały chociaż dodam, chciałabym. nawet i więcej, żeby nie było aż tak dużo tego nadrabiania...
Dobra, to tyle, do kolejnego ( pewnie jutro będzie, ale nie obiecuję ). <3
P.S. Jak się ktoś zapyta kiedy kolejny, albo przez te dwa tygodnie, czemu tak długo nie ma rozdziału, to po prostu nie ręczę za siebie... Dopiski ludzie, dopiski czytać...
To ciasto mnie nadal rozbraja. xD
OdpowiedzUsuńNie jesteś, aż tak do tyłu my obie do przodu ;D
Dziękuję, ale już norma ;*
Zgadzam się z powyżej, ciasto rozbraja!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńMoże byś napisała opowiadanie o Jortini ?
Wpadłam na taki pomysł bo jest mało takich opowiadań o nich....
Nie kończ jeszcze tego opowiadanie jest bardzo fajne :)
Ja kcem Leonettę nie Marlettę... ;(
Papa :*
Nie wiem, niech ona wyjedzie na końcu i Leon będzie tęsknił
OdpowiedzUsuńi do niej pojedzie i będą żyli długo i szczęśliwie!
(Jaka ja twórcza xD)
Co do rozdziału ... kocham ♥
Ale nie podoba mi się do piska ... Marletta?
Chyba przestanę czytać te do piski :D
Okey to chciałam jeszcze pozdrowić Ciebie i Martynę ♥
Miłego weekeendu i liczę, że szybko pojawi się next rozdział ;)
Nikaś ♥
Dziękuję ;D
UsuńMniam! Jak przeczytałam tytuł, to od razu rzuciłam się na słodycze z paczek xD
OdpowiedzUsuńBardzo smaczny rozdział ^^ :D
Normalnie aż skaczę z radości, moja Fedemiłka <333 Kocham <3
Oooj, Natusia, nie zrywaj z Maxim, on kocha tylko ciebie! :P
Na szczęście Fran zrozumiała swój błąd. Ale żeby zrywać z Leonem?! Dobra, i tak wolę Leonettę ;d
No i Leon z Violą w kuchni rozwalają system ^^ A Olga musiała być na maxa wściekła, dobrze, że chociaż im się tak bardzo nie oberwało i nie musieli tego sprzątać... Szczęściarze.
No więc kończąc mój kom, rozdział był świetny, czekam na kolejny I powodzenia na sprawdzianach i kartkówkach. Obyś szybko się z tym uporała :)
Pozdrawiam,
Caro :)
Genialni aktorzy wkraczają do akcji ^^
OdpowiedzUsuńTo ciasto było genialne :D
Eh... szkoda, że będzie przerwa, ale jakoś (podkreślam JAKOŚ) to przetrwam :(
Rozdział jak zwykle genialny :)
Hehehehehe to ciasto i Leon tak jak wszystkich mnie rozbraja, smieszy jak nwm, dawaj rozdziały bo sie nie cierpliwie heh, spx zrób se urlop każdemu sie nalezy, wiem co to znaczy miec zaległości, jak będziesz miała czas za te 2 tygodnie lub w weekendy zajzyj na mojego bloga, cos mi sie wydaje że go usune plis zajzyj i napisz w komciu lub gdzieś nawet na poście u cb czy go usunąc czy nie bo nwm sama ok to link http://historia-przyjaciol-leonetty.blogspot.com, zajzyj ploseee. Ty i Martynka macie gites pomysły az sie płakac ze śmiechu chce:D z tego leośka. Na asku pytanka od angeliki to jammmmmm ok więcej prosb lub komentarzy na temat superowych rozdziałów lub komciów na wasz temat że jestescie super napisze pod kolejnym postem. Trzymajcie sie dziewczynki i zycze weny na te kolejne rozdziały. Całuski Angusiek♥♥
OdpowiedzUsuńPS. wasza szalona fanka heheszki xd tak sie będe tez podpisywac w komciach, wiem wiem naisane jest abgelika kucharska ale chce inaczej, wiem zwariowane no inaczej bym sie szalona nie podisywała no nie. ok całusie, szalona fanka
OdpowiedzUsuńSerio Marletta !!??? A już myślałam ,że Leoś i Vilu wrócą do siebie :(( Przemyśl to plisssss .
OdpowiedzUsuńOj, jak słodko... ^.^
OdpowiedzUsuńLeonetta <3
Pyszne ciasto? xD
Aż mam chrapkę na czekoladę :D
Fajnie, że dziewczyny się pogodziły :)
Fedmila <3
Teraz ona go pocałowała? xD
Hmm... Miłość wisi w powietrzu ;D
Czekam na next!!!
Całuski,
Patrycja Verdas ;***
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, tylko nie obraz sie jak sie o to spytam. To na końcu tego opowiadania będzie Marletta?? Proszę przemysl to, bo kocham Leonette.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to super super super.
Tak, na końcu będzie Marletta, już zdecydowane, koniec kropka.
UsuńW międzyczasie będzie Leonetta ;)
Dziękuję <3
No nie...;/ Weź... Marco kocha Fran, Vilu kocha Leona... nie rób Marletty...
UsuńJa też kocham Leonettę, a MArcesca to wspaniała para...
UsuńJa osobiście kocham obie te pary, całym serduszkiem, jednak w Marletcie jest coś takiego... :D
Usuńma byc Leonetta i juz!!!! bo jak nie to bede zla!!!! ;p ale opowiadanie swietne !!!! ;* pozdrowionka ^^
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńniech na końcu będzie Leonetta, już tak dobrze im się układa ^^
pozdrowionka <3
Yey!!!
OdpowiedzUsuńMarletta! Mam już dość Leonetty, bo większość blogów jest o niej... Ja tam zawsze wolałam Thomasa... Teraz doszedł też Marco, którego po prostu kocham xD
Marco i Fede to najjjjjjlepsze postacie tego serialu i opowiadań też :D :D :D
Fajny rozdział :**
~kiwi98 ;*
Szkoda, że będzie Marletta...
OdpowiedzUsuńMimo, że kocham Marco bardzo bardzo mocno, wolałabym jednak Leonettę i trochę mi przykro z tego powodu, bo w poprzednim "sezonie" była Leonetta i Vilu tak bardzo za nim tęskni i w ogóle, a tu nagle... BUM! Marletta! ;c
Szkoda, ale to Twój blog i nie mogę Ci niczego nakazać, więc rób jak chcesz.
Rozdział boski ! <3
Mogę dać pół kilo weny. Sama więcej nie mam.
OdpowiedzUsuńSprzedać ci go jakoś na allegro czy jak? :D
Co do rozdziału: Boski, Fantastyczny, Bombastyczny itd. itp. :P
Dziwne, ale czy tylko ja wolę Diego od Leona.
Rzygam tęczą. *.*
Naszło mnie na czekoladę albo kokosankę.
Huehue. Co ja gadam? Mam kilka tabliczek czekolady. Chce ktoś? :D
Marletta-spoczko. Ważne żeby tobie się dobrze pisało. :)
Dobra ja kończę i czekam na next'a. :*
Świetne ! ;Pisz dalej :*
OdpowiedzUsuńjuhu ! ;D
OdpowiedzUsuńbedzie marletta !! ^^ nie mg sie doczekac ! ^^ rozdzial super tylko szkoda ze jest leonetta ;/
Trochę nie rozumiem marletta marco i violetta? Dlaczego?
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :* Cudowny <3 Marletta? Chciałam nie że nią się skończy xD Ale Ty misiu decydujesz co się dzieje w opowiadaniu :* A na razie Leonetta się robi <3 Viola okłamała Fram :( Czekam na nexta :* Dziękuję Wam dziewczyny bardzo <3 Kocham i całuję :* ~~Kate
OdpowiedzUsuńTy masz 3 kartkówki i sprawdzian. Masz lepiej niż ja, bo ja mam od poniedziałku do piątku przez już dwa tygodnie zapowiedziane kartkówki i sprawdziany z podsumowań 3 działów
OdpowiedzUsuńBoski rozdział<3333333333
OdpowiedzUsuńHeh Leoś przyszedł do Vilu na wojnę czekoladową:D
Marletta:/
Ja osobiście wolę leonette i marcescę
ale zrobisz jak chcesz,bo to twój blog.
Proszę wpadnij do mnie:
Leonetta-bez ciebie moje życie nie ma sensu!
Emma<3333
Super rozdzial czekam na nexst.
OdpowiedzUsuńMarletta czy ja wiem wole leonette ale najwazniejsze jest zeby ci sie dobrze pisalo.
Okej, piszę, póki mam jak ;P
OdpowiedzUsuńBo prądu brak -.- Tsa... porażka jakaś ;//
Marletta!!! <33 Juchuuu!! ;33 Okej, ja chyba obmyśliłam na nich plan w wakacje i wątek na moim blogu miał się ciągnąć dość dłuuugo, ale komentarze dziwne i mało kto lubi tę parę -.- Trudno, ja ich kooooocham ♥ ♥ ♥ Eh... coraz więcej osóbek ich preferuje, a biorąc pod uwagę, że ta para to jedyna oruginalność na moim dennym blogu... cóż, jestem duuumna ;33
Rób Marlettę!! Ale taka prośba, bez Leonary okej? Bo jakoś nie znoszę myśli, że Leon może mieć inną -.-
Pomysł? Hmmm... na to opowiadanie czy kolejne? Bo jakoś nie zrozumiałam ;// Ale kolejne zrób o Leonettcie ;P A to Marletta!! (wiem, powtarzam się ♥)
pozdrawiam
Axi♥
A bd Caxi ?
OdpowiedzUsuńProszę, niech będzie Leonetta!
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony blog o niej!
Uwielbiam Marco, ale nie pasuje do Violetty.
Proszę!
Ciota jesteś, wiesz ? ;*
OdpowiedzUsuńI chyba strzelę focha,bo mnie to nie chcesz odpisywać na komentarze, chyba mnie nie kochasz ( wiesz, te moje nerwy i wogóle) A więc FOCH.
A co do rozdziału, jestem nieprzezwyczajona do nieczytania przedpremiery rozdziału, ale jakoś to przełknę.Szczegół, że jeszcze nie przeczytałam rozdziału :D
Ale pewnie jak zwykle boski XD
A tak wogle, wiedziałam, że moje nękania cie zmuszą do Marletty na końcu ( ach ja genialna :D)
A tak więc ciesz się z koma, bo z moimi fochami nigdy nic nie wiadomo :P
ałfidarzijen ;*
Bazylek pozdrawia ;D
Ale czad a ciasto po prostu mnie rozwala,jak to czytałam to śmiałam się tak że mama się pytała co mnie tak śmieszy!!!! Rewelka Leonetta forever
OdpowiedzUsuńŁoł! Cudo i nie przejmuj się jakoś wytrzymamy z przerwą......jakoś xD
OdpowiedzUsuńLeonetta się zbliża ♥
Fran zmienia ♥
Naxi rozpada :(
Caxi łączy ♥ (obie pary lubię)
Fedemiła coraz bliżej ♥
Marletta?
OdpowiedzUsuńOki, nie ma problemu. Zuzu się non wkurza.
MARLETTA?!!! NIE DOŻYJESZ MATURY!!! POWIESZĘ CIĘ!!!!
Rozdział piękny ale pożałowałam, że przeczytałam dopiskę... :(
A jak pożyczę ten kilogram weny to oddasz? ;D
Pozdrawiam, życzę czasu wolnego i weny
Vielet <3
AWWW, normalne sprawiłaś mi najlepszy prezent mikołajkowy :D Chciałaby żeby Fran zerwała z Leonem, bo coś czuje że on i Violka się do siebie zbliżają :) Rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu?
OdpowiedzUsuńDiego najśmieszniejszy xD a rozdział Boski :-P Razem tworzycie świetne opowiadania . Zapraszam do mnie dopiero zaczynam http://violetta-mi-mundo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział i całe opoiadanie super, tylko czemu na końcu będzie Marletta ja się pytam? Lubie Vilu i Marko ale tylko jako przyjaciół, nie pare. A pozatym sen, w którtm Viola była z Leonem byłby tak jakby bez znaczenia? Wiem, wiem napisałaś, że będzie przez jakiś czas Leonetta, a Marletta dopiero na końcu, ale to i tak wydaje mi się być dziwne. No ale rób jak chcesz, w końcu to twój blog i twoje opowiadanie, ale przez to masz jednego czytelnika mniej.
OdpowiedzUsuńBłagam tylko nie Marletta! Leonetta, please! <3 Ogólnie świetny rozdział. ;* Buziaki. :3
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuń