Kolejny dzień na planie serialu. Tyle, że tym razem towarzyszył mi stres. Wielki stres, który wywołany był pocałunkiem z Jorge. Tak, dzisiaj gramy te scenę, a ja kompletnie nie wiem, co mam robić. Miałam wrażenie, że zaraz coś mnie rozsadzi.
Jak co rano wstałam o 7:00 i powolnym krokiem zawlokłam swe zaspane ciało do łazienki. Wyszłam po kilku minutach i weszłam do garderoby w celu wybrania stroju. Stanęłam na środku wielkiego pomieszczenia i zaczęłam przeglądać wieszaki. W końcu zdecydowałam się na miętową koszulę bez rękawów i liliowe dżinsy. Zrobiłam szybki makijaż i byłam gotowa.
Na plan zawoził mnie brat taty - Sam. Zawsze podczas drogi gadaliśmy, aż nas szczęki bolały, jednak dzisiaj panowała niezręczna cisza.
- Coś nie tak? - zapytał w końcu wujek marszcząc brwi.
- Nie, wszystko okej. - odparłam i zaczęłam trzeć dłońmi o spodnie.
- Przecież widzę. Mów, o co chodzi.
- Jorge. - wydukałam drżącym głosem.
- A no fakt. Dzisiaj scena z całowaniem. - oznajmił i zaśmiał się.
- Mnie to nie śmieszy. Strasznie się boję. - stwierdziłam patrząc na niego.
- Nie ma czego. Wszystko będzie okej. - odparł, a ja tylko wydukałam pod nosem niezrozumiałe "jasne" i wyskoczyłam z auta kierując się ku wejściu.
*Jorge*
Zestresowany chodziłem po całym planie. W te i z powrotem, w te i z powrotem. Aż wszyscy mieli mnie dosyć. Nawet moja dziewczyna.
- Jorge, uspokój się wreszcie! - Stephie podeszła do mnie i płożyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Nie mogę! Nie wiem dlaczego, ale nie mogę. - spuściłem głowę i pokręciłem nią lekko. - Nie codziennie całujesz się z przyjaciółką.
- Tak wiem, ale... - zaczęła, jednak przerwał jej reżyser.
- Zaczynamy! Proszę na swoje miejsca!
Ustawiłem się w wyznaczonym polu obok Martiny.
- Okej? - zapytałem się szeptem Tini stojącej obok mnie. Na kilometr widać było nerwy, które nią targały. Z resztą ze mną było tak samo.
- Jakoś się trzymam jeśli o to chodzi. - odpowiedziała również bardzo cicho. Tylko ja miałem szanse ją usłyszeć.
Czekaliśmy jeszcze chwilę i zaczęliśmy grać. Cały zestresowany. Boże, jeszcze nigdy moje myśli nie były tak porozwalane. Doszło do tego, że kawałek z dojściem do ławki zaczynaliśmy 25 razy, dopóki udało nam się na niej usiąść. Wszystko minęło, kiedy spojrzałem jej w oczy. Ten kakaowy blask, jeśli mogę to tak ująć, urzekł mnie.
- Zamknij oczy. - powiedziałem nie do końca pewien, czy jest to w mojej kwestii, czy lecę na spontana.
- Leon. - mruknęła Tini przekręcając głowę na bok. Wyglądała tak uroczo. Zaraz, zaraz! Co ja gadam?? Przecież mam dziewczynę. Ale ona jest taka śliczna. W końcu urok Martiny wziął nade mną górę.
- Zaufaj mi i zamknij oczy. - powiedziałem łapiąc ją za dłonie, aż po moim ciele przeszedł dreszcz podekscytowania.
Tini zamknęła oczy uśmiechając się, a ja zacząłem wymawiać swoją kwestię:
- A teraz pomyśl sobie o najbardziej romantycznym miejscu jakie może być. - brunetka spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu marszcząc czoło. - Proszę Cię. Wyobraź je sobie, dobrze? - dodałem dotykając jej ramienia.
- Dobrze, okej. - wypowiedziała z powrotem zamykając oczy.
- Pomyśl, że to miejsce idealne i gra idealna muzyka. A teraz brakuje już tylko jednego. - ostatnie zdanie wypowiedziałem niepewnie. Możliwe nawet, że głos mi zadrżał.
- Czego? - zapytała uroczo. Wydawała się być taka wyluzowana.
Wziąłem głęboki oddech, położyłem dłoń na jej policzku przybliżając się i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Wszystko straciło sens. Liczyła się tylko ona i ja, ja i ona. Nic więcej.
Reżyser coś tam powiedział, ale my nie słuchaliśmy. Nie miałem zamiaru przerywać tej sceny. To było zbyt piękne.
- Halo! Możecie już skończyć! - krzyknął Facundo do mojego ucha. - Nie kręcą!
Odskoczyłem od Tini jak oparzony. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, co się tak naprawdę stało. Uświadomiłem sobie, że jest dla mnie ważna.
*Martina*
To było takie niesamowite. Uczucie... czy jakby to ująć. Już sama nie wiem. Zakochałam się w nim? Nieee... Bosz, sarkazm w myślach nie brzmi dobrze.
- Coś zaiskrzyło? - pisnęła Lodo z Mechi zachodząc mnie od tyłu.
Podskoczyłam przerażona upuszczając telefon. Podniosłam go szybko trzęsącymi się dłońmi i spojrzałam na dziewczyny. Wiedziałam, ze na twarzy mam wyrysowany napis: "zdenerwowanie!"
- Nie, skąd! - powiedziałam piskliwym głosem czerwona jak burak. Poliki na serio mnie paliły.
- Jaaasne. Już Ci wierzę. - powiedziała sarkastycznie Mechi.
- No okej. Może troszkę. - przyznałam się wreszcie.
- Aaaa!! Opowiesz nam wszystko! Dzisiaj wieczorem u mnie! - krzyknęła Lodo podekscytowana.
Do końca dnia ani ja, ani Jorge nie mogliśmy się skupić. Sceny nagrywaliśmy po trzydzieści razy i i tak nic z tego nie wychodziło. W końcu zrezygnowana i wycieńczona wróciłam do domu.
*u Lodo*
- No to opowiadaj kochana! Jak to się zaczęło? - pytały jedna przez drugą moje przyjaciółki.
Spuściłam głowę i zaczerwieniłam się. To chyba normalne, że ciężko jest mi o tym gadać, co nie? W końcu zabujałam się w przyjacielu, który był zajęty od dobrych czterech lat! Paranoja normalnie.
- Nie zaczęło. - palnęłam jak głupia.
- Co? Nie rozumiem. - szepnęła Mechi pod nosem.
- No po prostu. Usiedliśmy na tej ławce, spojrzał mi w oczy i... i wtedy coś we mnie pękło. Gdy złączył nasze usta poczułam takie mega przyjemne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. I wszystko straciło znaczenie. Liczył się tylko on. - zaczęłam gadać jak w transie.
- Wow! Na serio Cię trafiło. - stwierdziła Lodo z szeroko otwartymi oczami.
- Jak widać. - mruknęłam zrezygnowana. - Ale ja nie mam u niego szans. Nie dość, że jest zajęty, to jeszcze ta różnica wieku. No bo w końcu to sześć lat. Z resztą taki chłopak nie umówi się z kimś takim jak ja.
- Nawet tak nie mów! Stephie nie jest dla niego. Nawet nie wiesz ile osób na całym świecie hejtuje ich związek, a popiera wasz. - Cande gadała jak nakręcona.
Myślałam o tym przez całą noc. To co się wydarzyło.... było niesamowite. Ale chyba lepiej dla wszystkich byłoby, gdybym nigdy go nie spotkała. Nie zakochała się. W końcu ze łzami w oczach zasnęłam
*Następnego dnia - Jorge*
Całą noc nie mogłem spać. Po głowie chodziła mi Tini. Roześmiana, ze mną u boku. Razem, na plaży, przy zachodzie słońca. Całujący się. Obejmujący. Uwierzyłem w to wszystko do tego stopnia, ze kiedy dotarło do mnie, iż to tylko głupie wymysły, z moich oczu poleciało kilka słonych łez. Przecież taka dziewczyna nie umówi się z kimś takim jak ja. Sześć lat starszym wariatem. Na dodatek mam dziewczynę! Nie, muszę skończyć ten związek. To przecież nie ma sensu! Już jej nie kocham, więc po co mam ją zwodzić?
Zwlokłem się z łóżka i powolnym krokiem doszedłem do łazienki. Dzisiaj sesja zdjęciowa i wywiad. Aż miałem dość na samą myśl. Jednak Tini. Zobaczę ją! Okej, basta! To już się robi chore.
Szybko wykonałem poranne czynności. Ubrany w fioletową koszulę i szare dżinsy zeszedłem na dół. W salonie siedziała Stephie.
- Musimy pogadać. - rzuciłem siadając obok niej.
- O co chodzi? - spytała głupio na mnie patrząc.
- Nie zrozum mnie źle. - powiedziałem łapiąc jej dłonie. - Ja po prostu... to znaczy... spokojnie. - ostatnie słowo wypowiedziałem szeptem, tylko do siebie. Wziąłem głęboki wdech i ponownie zacząłem. - Stephie, ja już nie czuję do Ciebie tego co kiedyś. Zakochałem się. W kimś innym.
- To znaczy, żżże zzz nammi konnniec? - zapytała drżącym głosem.
Ja tylko przytaknąłem, a z jej oczu poleciały łzy. Wyrwała dłonie z mojego uścisku i wybiegła trzaskając drzwiami.
Tsa... pięknie Jorge. Zraniłeś ją! Ale inaczej się nie dało! Później byłoby tylko gorzej.
Zrezygnowany wyszedłem z domu i udałem się pod studio telewizyjne.
*na miejscu*
Pierwsza była sesja zdjęciowa. Ubrali mnie w jakieś ciuchy i wygonili na dwór. Kiedy zobaczyłem Tini zaniemówiłem. Dosłownie. Myślałem, ze zaraz zejdę! Niebieskie końcówki jej długich włosów delikatnie opadały na piersi, białe kwiaty we włosach dodawały uroku.
- Jorge! Rusz tyłek! - krzyknął fotograf i popchnął mnie w stronę dziewczyny. Niesamowicie pięknej dziewczyny.
Zrobiliśmy kilkadziesiąt zdjęć i ruszyliśmy na wywiad. Obeszło się bez zbędnych pytań. Rozmawiało nam się miło, ale do czasu.
- Jorge, może przytulisz Martinę? Fani z pewnością byliby wniebowzięci. - zaproponowała reporterka.
Spojrzałem na nią z wyrzutem. Jednak po chwili zadowolony, że mam wymówkę, by to zrobić, objąłem ją. Ona wtuliła się we mnie aż uderzył mnie jej słodki zapach. Truskawki. To było to.
Nie wiem dlaczego poczułem przypływ odwagi. Dosłownie mnie napadło.
- Mógłbym coś powiedzieć? - palnąłem nie z tego ni z owego.
- Jasne. - stwierdziła blondynka oddając mi głos.
Wstałem i odwróciłem się przodem do kamery. "Teraz albo nigdy" - dodałem sobie odwagi w myślach i zacząłem gadać:
- Informuję, że mój związek ze Stephie rozpadł się. Z mojej winy. Dlaczego? Bo się zakochałem. Tak, inna dziewczyna skradła moje serce. Jest piękna, utalentowana, gdy ją słyszę czuję ciarki... - mówiąc dalej odwróciłem się w stronę Tini i spojrzałem jej w oczy. - ... śnię i myślę o niej nocami i dniami, jej widok zawsze mnie powala i czuję wtedy takie ciepło rozchodzące się po całym ciele, kiedy ona jest szczęśliwa, ja też odczuwam radość. Przepięknie się rumieni. - dodałem widząc jej różowe policzki. Ona tylko uśmiechnęła się. - Tą dziewczyną jest siedząca tutaj Martina Stoessel. I mam pytanie. Zostaniesz moją dziewczyną?
*Martina*
Czy ja się nie przesłyszałam? Jorge zerwał ze Stephie i prosi mnie o chodzenie? To przecież niemożliwe.
- Tak! - krzyknęłam w końcu i rzuciłam się mu na szyję.
Wszyscy zaczęli klaskać, a nasi przyjaciele wybiegli zza kulis i zebrali się w grupowym uścisku wokół nas krzycząc:
- Gratulację!
Byłam taka szczęśliwa.
*wieczorem*
Spacerowałam z moim chłopakiem po parku oglądając zachodzące słońce. Trzymaliśmy się za ręce, patrzyliśmy sobie w oczy. Byliśmy szczęśliwi, że mamy siebie.
Jorge zaprowadził mnie pod drzewo różane. Usiedliśmy na białej ławce stojącej pod nim. Chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Chwilę później oboje mieliśmy włosy pełne czerwonych płatków.
- W tym miejscu zawsze jestem szczęśliwy. - szepnął mi do ucha.
- Napisałam coś. - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Co takiego?
- Tekst piosenki. Na razie sam tekst. Ale o tobie. - stwierdziłam z uśmiechem. Zaczęłam wypowiadać słowa patrząc w jego szaro-zielone oczy. - A kiedy przyjdzie już ten czas, by pójść przez życie razem. Pójdziemy zachwyceni wraz, miłość nam będzie drogowskazem. A więc podajmy sobie dłoń i złączmy serc swych bicie, wspólny nasz los i wspólny czas na całe nasze życie.
Kiedy skończyłam przybliżył się i złączył nasze usta w pocałunku. Odwzajemniłam go z ekscytacją.
- Kocham Cię. - szepnął, kiedy się od siebie odkleiliśmy.
- Ja też. - mruknęłam wtulając się w jego tors.
~Axi Verdas
Tak ! Moje marzenie się spełniło. W końcu ktoś napisał to co ja zawsze chciałam przeczytać. Jorge zerwał ze Stephi ! A tak poza tym cudowne <3
OdpowiedzUsuńTak !!!!! Kocham Cie dziewczyno !! Jorge wreszcie zerwal z tą ,tą .. Stephanie ,czy jak jej tam . XD Super opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńMarcy :)
Oj Axi! Ubustwiałam cię, ale teraz jeszcze bardziej. Szkoda tylko, że to nie prawda. Jednak One Shot piękny :)
OdpowiedzUsuńWOW! Lubię takie Jortini Jortini jako aktorzy ajjj! Piękne! Haha, teraz tylko miejmy nadzieję, że to wszystko prawda, oprócz tej sytuacji z truskawkami i pytaniem Jorge, która wkrótce nadejdzie XD
OdpowiedzUsuńNie, no, pewnie nie :(
Ale bardzo mi się podobał OS!
Haha, widzę, że wszyscy happy, bo Jorge zerwał ze Stephie. W sumie jej nie lubię z ogólnie, więc dołączam się do tej grupy XD
Lodo, Mechi ♥ :P Facundo im przerwał na początku! FACU!!! :P
Kocham Cię ubóstwiam <3
OdpowiedzUsuńCudny Shot;d
Aaaaaaaaaaa oszzaleje zajebiste <# ># >3 JorTini <3 mam nadzieję że w realu tak bd :3 :D hehehehe One part najlpeszy <3 >3 WIELBIE
OdpowiedzUsuńCUDOWNE !! Jakie super ... Nienawidzę Stephie , ale Jortini to ubóstwiam. Po prostu brak słów *_* Fajnie by było ,gdyby tak było naprawdę,w realu... :D
OdpowiedzUsuńej a ta alex verdas ma swój blog z opowiadaniami . .?
Usuńa jak tak to mi dajcie linka
Dziecko ogar ~.~
Usuńczytalam to juz na jakims blogu ale i tak jest piekne
OdpowiedzUsuń