Dwa
dni później...
Leon
Violetta dziś rano wyszła ze szpitala, a gdy weszła do domu od razu zamknęła się w sypialni - na klucz. Nie chce ze mną rozmawiać, ani nie chce mi otworzyć. Zastanawiałem się nad zaniesieniem jej tam jedzenia, ale zapewne poskutkowałoby to jeszcze gorzej - przestała by pić. Próbowałem już z nią na wszystkie sposoby, a ona nadal dążyła w zaparte. Przez to wszystko śpię na dole w salonie, razem z Lenką , która boi się teraz chodzić na górę.
Siedziałem w salonie na kanapie i znowu usłyszałem, że Viola płacze. Poszedłem na górę i stanąłem przed drzwiami.
- Viola... Odezwij się, proszę... - powiedziałem najłagodniej jak potrafiłem. Cisza.
Martwa cisza która obija się o moje uszy. Próbuję się dobijać do drzwi- znowu żadnego odzewu. Z daleka słyszę płacz Lenki. Zbiegam jak najszybciej po schodach.
-Lenka, nic ci nie jest?
Córka patrzy na mnie swoimi smutnymi oczkami i opada na moje kolana.
- Bo ja tiesknie za mamusią, tato.
Łza mimowolnie spłynęła mi po policzku... Przytuliłem Lenkę i lekko się do niej uśmiechnąłem.
- Mama teraz nie jest w humorze, ale będzie dobrze... Obiecuję, kochanie... Poczekaj tu chwilkę - Musiałem okłamać własną córkę... Tak, będzie dobrze... Wątpię...
Znowu wszedłem na górę i spróbowałem otworzyć drzwi wsuwką do włosów. Tym razem nie zadziałało...
Wróciłem do Lenki, która bawiła się na dywanie swoimi kucykami pony. Gdyby nie ona nie wiem jakbym to zniósł...mój mały aniołek.
Oparłem się o poręcz schodów i zacząłem płakać jak małe dziecko. Życie mi się wali... dlaczego mnie? Poczułem że ktoś wdrapuje się po moim ramieniu.
- Tatuś dobrze będzie - odparła Lenka swoim uroczym głosikiem.
- Spakujemy ci rzeczy, i pójdziemy do wujka Marco, co kochanie?
Właśnie kłóciłam się z Marco. Sama nie wiem o co... Przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Leon... To nie wróży dobrze...
- Hej, Fran. Mógłbym podrzucić wam Lenkę na chwilę? Ewentualnie na kilka dni...
- Jasne, ale dlaczego?... Coś się stało?...
- Nie... W sumie... Chyba tak... Ja już sobie nie daje rady. Po prostu nie mogę. Nie mogę patrzeć jak Lenka jest smutna, bo Viola się nie odzywa, nie je, nie wychodzi z pokoju... Zamknęła się i nie mogę w żaden sposób otworzyć. Słyszę tylko ja płacze. I nic nie potrafię z tym zrobić... - powiedział drżącym głosem.
Pół godziny później...
Przed drzwiami stał Leon z Lenką na rękach. Po jego twarzy można było dostrzec że płakał, Lenka za to była pełna życia. Marco podszedł do drzwi i wziął Lenkę oraz torbę z jej rzeczami.
- No chodź mała, idziemy się pobawić - powiedział z lekkim uśmiechem i poszedł z nią do salonu.
Wyszłam za drzwi i zamknęłam je.
- Leoś... Co się z tobą dzieje?...
- Nic się nie dzieje... Naprawdę... Tylko...
Nic więcej nie powiedział, tylko oparł się o moje ramie i przytulił. Chyba płakał, bo czuła, że moja bluzka zaczęła robić się mokra.
- Leon, idź do domu, ogarnij się... Lenka będzie tu bezpieczna, nie martw się - powiedziałam łagodnie i lekko się do niego uśmiechnęłam. - Marco odwieź go do domu, a ja się zajmę Leną.
Następnego dnia...
Zegar wybił godzinę ósmą dwadzieścia, a ja siedziałam przy stole i sączyłam już drugą tego poranka kawę. Fede nadal wylegiwał się w łóżku, leń jeden.
- Dzień dobry, kotku - usłyszałam głos Fede za sobą i ze strachu wylałam na siebie kawę. No pięknie...
- No już teraz nie taki dobry... Zniszczyłeś mi bluzkę i jeszcze do tego muszę umyć podłogę!
- Wypierze się i będzie jak nowa, a podłogę ja umyję - uśmiechnął się do mnie i może myślał, że mu dam buziaka i wybaczę, co? No to się pomylił...
- Wcale się nie wypierze! - krzyknęłam i poszłam się przebrać.
15 minut później...
- Nareszcie wyszłaś księżniczko, tylko powiedz co ty tyle tam robiłaś, hę?
- Jakbyś chciał wiedzieć, przebierałam się durniu!
- Wiesz, gdybyś zawołała... mógłbym trochę pomóc...
- Ty zboczeńcu!
Dobra teraz chyba się wkurzyła, ale ja już taki jestem... Tak łatwo się nie poddam.
- O, i jeszcze jedno wychodzę, wrócę wieczorem. Chyba... I umyj tą podłogę!
- Ale nasze kino... dziś wieczorem? No weź!
- Lara se va!
Pacnąłem się na kanapę nie mając nadziei że wróci. Fede rusz dupę, nie możesz tak leżeć. Błyskawicznie podniosłem się z kanapy i podbiegłem do drzwi, które były otwarte na oścież... Do tej chwili mam przed oczami pisk hamującego samochodu i jej krzyk...
Jej brązowe oczy przybrały teraz odcień purpury. Nie były takie jak wcześniej, brakowało im czegoś, tej małej iskierki trzymającej go przy życiu...
Trzymał jej głowę na swoich kolanach i głaskał jej delikatne włosy. Była taka piękna gdy się uśmiechała, a teraz jej słodkie usta przybrały obojętny wyraz. Brakowało mu teraz jej bliskości, żartów, uśmiechu... Teraz z trudem powstrzymał łzy które gromadziły się w nim.
Nie mógł tak bezczynnie siedzieć i patrzeć jak umiera. Była dla niego wszystkim, bez jej nic nie miałoby żadnego sensu... Ale nie umiał jej pomóc, nie mógł. Nikt nie mógł... Jego serce zostało rozdarte na milion kawałków.
Delikatnie pogłaskał ją po włosach i ujął jej rękę po czym przyłożył do serca, które zaczęło bić mocniej. Jej palec lekko drgnął a oczy obróciły się w jego stronę. Może jest jeszcze szansa...
- Posłuchaj, musisz mi obiecać, że zawsze będziesz szczęśliwy, bez względu na wszystko... -wyszeptała dziewczyna po czym zmrużyła powieki.
Nie odpowiedział jej, tylko nachylił się nad nią i namiętnie pocałował, jakby miał nadzieję że to ją uzdrowi. Płakał i nie mógł przestać, bo czy męska duma jest ważniejsza od osoby, którą darzysz prawdziwym, szczerym uczuciem?
Teraz już nic nie mógł zrobić, co najwyżej patrzeć na ludzi zabierających do furgonetki czarny worek, w którym znajdowała się cząstka jego duszy...
Siedziałem w salonie na kanapie i znowu usłyszałem, że Viola płacze. Poszedłem na górę i stanąłem przed drzwiami.
- Viola... Odezwij się, proszę... - powiedziałem najłagodniej jak potrafiłem. Cisza.
Martwa cisza która obija się o moje uszy. Próbuję się dobijać do drzwi- znowu żadnego odzewu. Z daleka słyszę płacz Lenki. Zbiegam jak najszybciej po schodach.
-Lenka, nic ci nie jest?
Córka patrzy na mnie swoimi smutnymi oczkami i opada na moje kolana.
- Bo ja tiesknie za mamusią, tato.
Łza mimowolnie spłynęła mi po policzku... Przytuliłem Lenkę i lekko się do niej uśmiechnąłem.
- Mama teraz nie jest w humorze, ale będzie dobrze... Obiecuję, kochanie... Poczekaj tu chwilkę - Musiałem okłamać własną córkę... Tak, będzie dobrze... Wątpię...
Znowu wszedłem na górę i spróbowałem otworzyć drzwi wsuwką do włosów. Tym razem nie zadziałało...
Wróciłem do Lenki, która bawiła się na dywanie swoimi kucykami pony. Gdyby nie ona nie wiem jakbym to zniósł...mój mały aniołek.
Oparłem się o poręcz schodów i zacząłem płakać jak małe dziecko. Życie mi się wali... dlaczego mnie? Poczułem że ktoś wdrapuje się po moim ramieniu.
- Tatuś dobrze będzie - odparła Lenka swoim uroczym głosikiem.
- Spakujemy ci rzeczy, i pójdziemy do wujka Marco, co kochanie?
Francesca
Właśnie kłóciłam się z Marco. Sama nie wiem o co... Przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Leon... To nie wróży dobrze...
- Hej, Fran. Mógłbym podrzucić wam Lenkę na chwilę? Ewentualnie na kilka dni...
- Jasne, ale dlaczego?... Coś się stało?...
- Nie... W sumie... Chyba tak... Ja już sobie nie daje rady. Po prostu nie mogę. Nie mogę patrzeć jak Lenka jest smutna, bo Viola się nie odzywa, nie je, nie wychodzi z pokoju... Zamknęła się i nie mogę w żaden sposób otworzyć. Słyszę tylko ja płacze. I nic nie potrafię z tym zrobić... - powiedział drżącym głosem.
Pół godziny później...
Przed drzwiami stał Leon z Lenką na rękach. Po jego twarzy można było dostrzec że płakał, Lenka za to była pełna życia. Marco podszedł do drzwi i wziął Lenkę oraz torbę z jej rzeczami.
- No chodź mała, idziemy się pobawić - powiedział z lekkim uśmiechem i poszedł z nią do salonu.
Wyszłam za drzwi i zamknęłam je.
- Leoś... Co się z tobą dzieje?...
- Nic się nie dzieje... Naprawdę... Tylko...
Nic więcej nie powiedział, tylko oparł się o moje ramie i przytulił. Chyba płakał, bo czuła, że moja bluzka zaczęła robić się mokra.
- Leon, idź do domu, ogarnij się... Lenka będzie tu bezpieczna, nie martw się - powiedziałam łagodnie i lekko się do niego uśmiechnęłam. - Marco odwieź go do domu, a ja się zajmę Leną.
Następnego dnia...
Lara
- Dzień dobry, kotku - usłyszałam głos Fede za sobą i ze strachu wylałam na siebie kawę. No pięknie...
- No już teraz nie taki dobry... Zniszczyłeś mi bluzkę i jeszcze do tego muszę umyć podłogę!
- Wypierze się i będzie jak nowa, a podłogę ja umyję - uśmiechnął się do mnie i może myślał, że mu dam buziaka i wybaczę, co? No to się pomylił...
- Wcale się nie wypierze! - krzyknęłam i poszłam się przebrać.
15 minut później...
Federico
- Nareszcie wyszłaś księżniczko, tylko powiedz co ty tyle tam robiłaś, hę?
- Jakbyś chciał wiedzieć, przebierałam się durniu!
- Wiesz, gdybyś zawołała... mógłbym trochę pomóc...
- Ty zboczeńcu!
Dobra teraz chyba się wkurzyła, ale ja już taki jestem... Tak łatwo się nie poddam.
- O, i jeszcze jedno wychodzę, wrócę wieczorem. Chyba... I umyj tą podłogę!
- Ale nasze kino... dziś wieczorem? No weź!
- Lara se va!
Pacnąłem się na kanapę nie mając nadziei że wróci. Fede rusz dupę, nie możesz tak leżeć. Błyskawicznie podniosłem się z kanapy i podbiegłem do drzwi, które były otwarte na oścież... Do tej chwili mam przed oczami pisk hamującego samochodu i jej krzyk...
Jej brązowe oczy przybrały teraz odcień purpury. Nie były takie jak wcześniej, brakowało im czegoś, tej małej iskierki trzymającej go przy życiu...
Trzymał jej głowę na swoich kolanach i głaskał jej delikatne włosy. Była taka piękna gdy się uśmiechała, a teraz jej słodkie usta przybrały obojętny wyraz. Brakowało mu teraz jej bliskości, żartów, uśmiechu... Teraz z trudem powstrzymał łzy które gromadziły się w nim.
Nie mógł tak bezczynnie siedzieć i patrzeć jak umiera. Była dla niego wszystkim, bez jej nic nie miałoby żadnego sensu... Ale nie umiał jej pomóc, nie mógł. Nikt nie mógł... Jego serce zostało rozdarte na milion kawałków.
Delikatnie pogłaskał ją po włosach i ujął jej rękę po czym przyłożył do serca, które zaczęło bić mocniej. Jej palec lekko drgnął a oczy obróciły się w jego stronę. Może jest jeszcze szansa...
- Posłuchaj, musisz mi obiecać, że zawsze będziesz szczęśliwy, bez względu na wszystko... -wyszeptała dziewczyna po czym zmrużyła powieki.
Nie odpowiedział jej, tylko nachylił się nad nią i namiętnie pocałował, jakby miał nadzieję że to ją uzdrowi. Płakał i nie mógł przestać, bo czy męska duma jest ważniejsza od osoby, którą darzysz prawdziwym, szczerym uczuciem?
Teraz już nic nie mógł zrobić, co najwyżej patrzeć na ludzi zabierających do furgonetki czarny worek, w którym znajdowała się cząstka jego duszy...
Heh, heh... :) Fajnie... :) Ale nie zabijajcie :) Plose... xD
Obiecuję poprawę ! Chyba... * mówi cicho, a wy nie słyszycie xD *
Mimo, że opuściliście się w komentarzach i to strasznie, to dodaję ten rozdział, bo chce już skończyć. Chociaż... Im bliżej końca, im więcej o tym piszę to ciągnie mnie do pisania dalej tego samego. Ale nie. Chcę ale też nie chcę. Nie mam pomysłów na to, chce zacząć coś innego, normalniejszego, coś co niebyłoby takie zwykłe, powtarzające się zawsze i wszędzie.
Aha, i jeśli ten rozdział wydawał wam się smutny - tak ma być :D
Ale to jeszcze nic w porównaniu do przecudownego epilogu, pisane przez moją kochaną Madzię <33 Ryczałam przy nim, tak szczerze mówiąc xDD
Jezu, zdradzam za dużo informacji xDDD
A za pomoc w tym rozdziale dziękuję Oli <3
Jeżeli niezbyt rozumiecie tytuł rozdziału xD - W tym rozdziale dużo się dzieje - większość właśnie źle. No i o to chodzi - jedno się wali, potem drugie i tak dalej, jak domino. xDD *le moja filozofia na temat rozdziałów :D
Szkoda, że taki smutny, a kiedy następny, jutro ?
OdpowiedzUsuńNie czytasz tego co ona pisze?
UsuńTak, jutro -.-
A rozdział zajebisty, nie cierpię dramatów itd. ale u ciebie po prostu kocham, czekam z niecierpliwością do jutra na kolejny rozdział a jeszcze bardziej na epilog, ale UWAGA! jeśli się nie rozpłaczę, TO POZWĘ CIĘ DO SĄDU!
kocham <333333333
;***
Wiedz, że ja czytam, ale ja leń jest ogromny i nie chce mi się czasem napisać. Jestem bardzo ciekawa 2 części :*
OdpowiedzUsuń/MV
Kocham twojego bloga ! Mam nadzieje , że znowu będzie jak dawniej - szczęśliwa Leonetta ♥ Weny życzę ;d
OdpowiedzUsuńMartyśka ♥
Jeżeli zniszczysz leonette to ja ciebie zniszcze nie pozwole ci na to dlaczego rozwalasz małżeństwo dlaczego ni dlaczego jak możesz mi to robic ja cierpie przez ciebie ale pomimo totwoj blog jest suuuuuuuper
OdpowiedzUsuńPo prostu płakać mi się chce! Jeszcze żaden rozdział mnie tak nie wzruszył (w negatywnym znaczeniu tego słowa).
OdpowiedzUsuńMimo wszystko kofam twojego bloga :**
Super rozdzial ! , bardzo lubie takie dramaty czytac :). Wzruszylam sie , bo niespodziewalam sie zupelnie tego co sie stalo.... i to lubie ta niepewnosc , zaskoczenie - dziekuje Ci za to .
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Aaaaaa!!! Lara nie żyje?? xD No spoko. nigdy za nią nie przepadałam, ale żeby coś takiego? o.O
OdpowiedzUsuńRozdział boski, ale mam nadzieję, że żadna cząstka leonetty nie umrze. W tym Lenka ;**
pozdrawiam
Axi;**
A ja mam pomysl wez i poprostu ciagnij ta historia ale np w 2 tomach tak jak serial violetta sa 2 sezony ale ta sama historia
OdpowiedzUsuńNo i mnie dobiłaś
OdpowiedzUsuńNikaś ♥
Uśmieciłaś Larę?!Jak Fede będzie żyłXDWzruszający ten twó rozdział...:^(::::::
OdpowiedzUsuńTy zdrajco, wszystko popsułaś! ;c Moja biedna Leonetta, ale jeszcze bardziej biedna jest Lara! Niech chociaż Federico przeżyje <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://violetta-diego.blogspot.com/ :D
Popłakałamsię przez ten opis w trzeciej osobie. Taki delikatny, romantyczny i czuły.
OdpowiedzUsuńAle to będzie (ten nowy ,,blog") podobny do tego bo strasznie bym chciała </3
OdpowiedzUsuńWeny
Bardzo przepraszan, że nigdy nie komentowałam ale zawsze czytałam :) nie moge sie doczekac 2 części Pozdro :)
OdpowiedzUsuń...........................................................................................................................od pół godziny płaczę i zastanawiam się DLACZEGO MI TO ZROBIŁAŚ !!!
OdpowiedzUsuńCo niee!!!!
OdpowiedzUsuńZabiłaś ją ZABIŁAŚ
A tak ogulnie to rozdzial super
Kurde, poruszyłaś tą część mnie, o której istnieniu nawet nie wiedziałam . I w sumie straszna szkoda, że kończysz to opowiadanie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Świetny rozdział, taki smutny, ale ja lubię takie smut. Czemu cały czas myśle że ktoś umrze? Albo Leon albo Violetta. Raz gdy czytałam jedno opowiadanie to oboje zmarli ryczałam gdy tylko sobie o tym pomyślałam.
OdpowiedzUsuńTeraz jestem ciekawa co dalej, ale z jednej strony boje sie, bo Ty mogłaś napisać coś przez co się po prostu załamie.
Nie cierpliwie czekam na ten rozdział , 100 i epilog.
Pozdrawia. ;)
Rozdział fajny, ale poważnie; musiałaś ją zabijać?! Tak w ogóle to tych rozdziałów będzie więcej niż 100? Wymyśl kogoś z kim mógłby być Fede ;)
OdpowiedzUsuńWeronika :)
super ! mam nadzieję że akcja będzie aż do 100 rozdziału a w epilogu wszystko się ułoży! Życzę dużo weny i chęci na pisanie tego bloga.Jesteś super Alex!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Leonetty ... Jejku ! Nawet nie wiedziałam , ale kiedy Larze coś się stało poruszyło mnie . Po prostu świat stracił kolory . Nigdy nie przepadałam za Larą , ale kiedy ktoś umiera zawsze jest nam tej osoby żal , prawda ? Nie przepadam za Larą , ale Ty ją w tym blogu zmieniłaś . W serialu ona wciąż zarywa do Leona i jest o niego zazdrosna no i nasza Leonetta nie może być razem :( Co z naszą Leonettą , czy pogodzą się ? LARA ! Oj Feduś ... ;(
OdpowiedzUsuńNo co ty dziewczyno robisz!?Leonette niszczyć.Super rozdzialik.
OdpowiedzUsuńyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy
OdpowiedzUsuńMam teraz ochotę Cię walnąć *-* Ale nie zrobię tego, bo w końcu nie doczekam się dalszej części :-) Żart ^^
A co do rozdziału...
1. No pięknie, cud, miód, malina, w twoim opowiadaniu WSZYSTKO się WALI!!!!!!!!!!!
2.LAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
3. No i co teraz będzie z Leonkiem, Violką i Lenką? Oj, biedactwa :-(((((((((((((((((((
Dzięki temu wszystkiemu Twój cudny blog stał się jeszcze bardziej zajebistrzy niż dawniej :D
Boskie!!!! Proszę odwiedz http://leonetta4eve.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa cię nie będę zabijać, tylko prędzej siebie xD
OdpowiedzUsuńRozdział super jak zawsze i musiałaś uśmiercić Larę? Musiałaś?
Ale i tak ci wybaczam :3
Genialny , czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńJaką mają słodką córkę która bawi się kucami pony xD . Nie wiem co napisać bo siedzie na poczekalniu na ortodącji RATUJCIE MNIE !
OdpowiedzUsuńLARA!!!!! LARA!!!!!!! ŻYJ! xD
OdpowiedzUsuńGdy czytałam rozdział słuchałam smutnej melodii Junto A Ty przez co w ogóle mam ochotę płakać :D
podjęłam decyzję- nie czytam epilogu xDD Myślałam ,ze jakoś to zniosę, ale jednak jestem za wrażliwa xD Skoro będzie bardziej smutny niż to to ja się nie pozbieram przez miesiąc.
Już teraz mi się chce płakać przez Lenkę.
Bo ja tiensknie za mamusią tato
B_O_Ż_E!! Ryczeć! Chce ryczeć! xDDD
Masz 28 długich komentarzy, ja mam po 5 i cieszę się jak.... bóbr xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
LEONETTA~LEONETTA~LEONETTA~! NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Biedna Violka :((((( Po takim rozdziale to już tylko płakać gdzieś w koncie :D
Domino...... No nieźle..... Czekam na 100 rozdział i mam wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeelka nadzieję, że będzie normalniejszy xD
ciasteczkowy potwór:*
znaczy weselszy!! xD
Usuńciasteczkowy potwór:*
Wiesz.. Przestaje to czytać. Zabijesz Leonette, Zabijesz i mnie.
OdpowiedzUsuńŻegnaj <3
No i masz problem!!! Jesteś powalony/a to się nie dziwię :D Alex chciała tyko dodać akcji temu opowiadaniu, po twoim komentarzu widać, że jesteś zwolennikiem/czką romansideł nudnych jak flaki z olejem w których nic się nie dzieje :-\ Oj, smutne ;-(
Usuńzgadzam się. Chyba wolisz romansidła. Więc lepiej wejdź na blog jakieś 80-latki i sobie czytaj!
UsuńKocham !!! Nie mogę się doczekać nexta!!!
OdpowiedzUsuń