Restauracja
- 14.46
Francesca
Marco zabrał mnie na obiad do restauracji. W sumie to nie taki zwykły obiad, bo bardziej jak romantyczna kolacja, ale o porze obiadowej.
Są świece, spaghetti (jedno - tak romantyczniej), wolna, cicha muzyka. Idealnie jak na pierwszą randkę lub zaręczyny. Chwilunia... zaręczyny?! To by pasowało... Marco mi kiedyś opowiadał o tym jak zamierza mi się oświadczyć... Wszystko jest tak samo.
Planowaliśmy ślub dopiero za jakiś rok, ale jestem w ciąży, a według moich rodziców - nieślubne dziecko nie zalicza się do rodziny. Oni są na prawdę dziwni, no ale nic z tym nie zrobię... Może właśnie Marco zamierza mi się teraz oświadczyć? Wszystko do tego zmierza...
Spojrzałam w jego oczy. Był wyraźnie czymś zamyślony, unikał mojego wzroku. Po kilku sekundach otrząsnął się, spojrzał na mnie z uśmiechem. Wstał ze swojego miejsca, klęknął obok mnie i wyciągnął czerwone pudełeczko, w kształcie serca.
Są świece, spaghetti (jedno - tak romantyczniej), wolna, cicha muzyka. Idealnie jak na pierwszą randkę lub zaręczyny. Chwilunia... zaręczyny?! To by pasowało... Marco mi kiedyś opowiadał o tym jak zamierza mi się oświadczyć... Wszystko jest tak samo.
Planowaliśmy ślub dopiero za jakiś rok, ale jestem w ciąży, a według moich rodziców - nieślubne dziecko nie zalicza się do rodziny. Oni są na prawdę dziwni, no ale nic z tym nie zrobię... Może właśnie Marco zamierza mi się teraz oświadczyć? Wszystko do tego zmierza...
Spojrzałam w jego oczy. Był wyraźnie czymś zamyślony, unikał mojego wzroku. Po kilku sekundach otrząsnął się, spojrzał na mnie z uśmiechem. Wstał ze swojego miejsca, klęknął obok mnie i wyciągnął czerwone pudełeczko, w kształcie serca.
- Francesco Resto... wyjdziesz za mnie? - spytał z uśmieszkiem.
- Wiedziałam! Ha! - powiedziałam głośniejszym tonem. - Emm... To znaczy... Oczywiście, że tak! - Mocno go przytuliłam.
Kiedy otworzył pudełko, zdziwił się i zaczął rozglądać po sali restauracji.
- Gdzie ten pierścionek?! Nie no, cholera... Gdzie on jest?... - Szukał go po całym stoliku, po kieszeniach, nawet pod stołem i pod krzesłami, ale na marne. - Już wiem! W domu, w mojej szufladzie. Wziąłem nie to pudełeczko. - Nieśmiało uśmiechnął się do mnie, gdy wychodził z pod stołu.
- Moja niezdaro kochana. Wiesz, że dla mnie pierścionek nie jest najważniejszy, tylko ty. Pierścionek to tylko symbol i niby tradycja.
- Tradycja, tradycją. Musi być, koniec kropka. - Marco jak zwykle uparty.
- No okey. Wiesz, że cię kocham, nawet jak jesteś niezdarny i gubisz rzeczy? - spytałam, przytulając się do niego.
- Wiem - odpowiedział triumfalnym tonem.
Następnego dnia - 10.30 - Studio 21
Właśnie wyszłam z sali śpiewu. Jeszcze dwie lekcje i wolne do końca dnia. Nogi mnie strasznie bolą, czuję się jakbym przeszła sto kilometrów.
- Wiedziałam! Ha! - powiedziałam głośniejszym tonem. - Emm... To znaczy... Oczywiście, że tak! - Mocno go przytuliłam.
Kiedy otworzył pudełko, zdziwił się i zaczął rozglądać po sali restauracji.
- Gdzie ten pierścionek?! Nie no, cholera... Gdzie on jest?... - Szukał go po całym stoliku, po kieszeniach, nawet pod stołem i pod krzesłami, ale na marne. - Już wiem! W domu, w mojej szufladzie. Wziąłem nie to pudełeczko. - Nieśmiało uśmiechnął się do mnie, gdy wychodził z pod stołu.
- Moja niezdaro kochana. Wiesz, że dla mnie pierścionek nie jest najważniejszy, tylko ty. Pierścionek to tylko symbol i niby tradycja.
- Tradycja, tradycją. Musi być, koniec kropka. - Marco jak zwykle uparty.
- No okey. Wiesz, że cię kocham, nawet jak jesteś niezdarny i gubisz rzeczy? - spytałam, przytulając się do niego.
- Wiem - odpowiedział triumfalnym tonem.
Następnego dnia - 10.30 - Studio 21
Violetta
Właśnie wyszłam z sali śpiewu. Jeszcze dwie lekcje i wolne do końca dnia. Nogi mnie strasznie bolą, czuję się jakbym przeszła sto kilometrów.
Szłam do pokoju nauczycielskiego, napić się kawy, gdy nagle zauważyłam kogoś znajomego wchodzącego do Studia.
- Luigi?! - spytałam. - Co ty tu robisz?
- Przyjechałem... Dla ciebie... - odpowiedział.
- Zwariowałeś?! Po co? Swojego życia nie masz?! - zaczęłam na niego krzyczeć szeptem. Standard kiedy Lenka śpi, a ja kłócę się z Leonem, z jakiegoś bezsensownego powodu. Kłócimy się codziennie, tak naprawdę o nic. Nie wiem czy to źle czy dobrze, tak jak Fran uważa - Związek bez kłótni, to nie związek. No ale wróćmy do tematu tego pajaca - Luigiego.
Viola opowiadała mi o tym chłopaku z Francji, więc postanowiłam podsłuchać... Nie powinnam, ale Viola mi nie powie, a tak to może się czegoś dowiem.
- Posłuchaj... Przyjechałem tu, bo wiem jedno - kocham cię, a ty kochasz mnie. Nawet jeśli nie, to na pewno nie kochasz tego idioty Leona, czy jak mu tam - powiedział Luigi.
- Ten "idiota" stoi za tobą i wszystko słyszy. - Odezwał się Leon, który przyszedł chwilę temu.
- O, proszę... W końcu mam okazję cię poznać. Viola o tobie dużo opowiadała. Miło mi, Luigi. - wyciągnął rękę w stronę Leona i udawał, że nic nie wie.
- Tak, ciekawe. Violu, skarbie, przyszedłem ci powiedzieć, że idę na tor.
- Leon, ale...
- Luigi?! - spytałam. - Co ty tu robisz?
- Przyjechałem... Dla ciebie... - odpowiedział.
- Zwariowałeś?! Po co? Swojego życia nie masz?! - zaczęłam na niego krzyczeć szeptem. Standard kiedy Lenka śpi, a ja kłócę się z Leonem, z jakiegoś bezsensownego powodu. Kłócimy się codziennie, tak naprawdę o nic. Nie wiem czy to źle czy dobrze, tak jak Fran uważa - Związek bez kłótni, to nie związek. No ale wróćmy do tematu tego pajaca - Luigiego.
Camila
Viola opowiadała mi o tym chłopaku z Francji, więc postanowiłam podsłuchać... Nie powinnam, ale Viola mi nie powie, a tak to może się czegoś dowiem.
- Posłuchaj... Przyjechałem tu, bo wiem jedno - kocham cię, a ty kochasz mnie. Nawet jeśli nie, to na pewno nie kochasz tego idioty Leona, czy jak mu tam - powiedział Luigi.
- Ten "idiota" stoi za tobą i wszystko słyszy. - Odezwał się Leon, który przyszedł chwilę temu.
- O, proszę... W końcu mam okazję cię poznać. Viola o tobie dużo opowiadała. Miło mi, Luigi. - wyciągnął rękę w stronę Leona i udawał, że nic nie wie.
Violetta
- Tak, ciekawe. Violu, skarbie, przyszedłem ci powiedzieć, że idę na tor.
- Leon, ale...
- Nie martw się, kochanie. Nic mi się nie stanie, wrócę za 2 godziny. Aha... Lenka jest u moich rodziców. - Leon zbliżył się do mnie i pocałował mnie. Nerwowo spojrzał na Luigiego.
- Nie denerwuj się. Poradzę sobie z nim - uspokoiłam Leona. Ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem tak, aby tylko on usłyszał. Podeszłam do niego i pocałowałam go policzek.
- No to ja już pójdę. Pa, Violuś, kocham cię - uśmiechnął się.
- Ja ciebie też. Uważaj na siebie! - Leon pomachał mi na pożegnanie.
- Dobra... Ja też już idę... Cześć! - powiedział Luigi i szybko wyszedł ze Studio.
Weszłam do pokoju nauczycielskiego po tą kawę i od razu poszłam do sali na lekcję.
Z tego co zauważyłam, wszystko jest okey, więc idę do domu. Szłam dość wolno, taki jakby spacer. Po kilkunastu minutach doszłam do domu. Zauważyłam, że Maxi bawi się w ogrodzie z Caxi, więc postanowiłam do nich dołączyć.
- Hej, dzieciaki! - zawołałam entuzjastycznie. Trzeba przyznać, że mam w domu dwoje dzieci.
- Hej, kochanie. Bardzo śmieszne - odpowiedział mi Maxi, wstał i pocałował mnie w policzek.
- Co robicie? - zapytałam. Potrzebowałam chwili odpoczynku.
- Postanowiłem wyjść z Caxi na podwórko, póki jest jeszcze w miarę ładna pogoda, świetnie się bawimy, prawda skarbie? - Maxi skierował to pytanie do naszej córeczki, a ona uśmiechnęła się rozpromieniona. Była tak do niego podobna.
- A mogę do was dołączyć?
- Co myślisz, maluchu? Mamusia może się z nami pobawić? - wybuchliśmy śmiechem. Caxi zamrugała.
- Nie denerwuj się. Poradzę sobie z nim - uspokoiłam Leona. Ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem tak, aby tylko on usłyszał. Podeszłam do niego i pocałowałam go policzek.
- No to ja już pójdę. Pa, Violuś, kocham cię - uśmiechnął się.
- Ja ciebie też. Uważaj na siebie! - Leon pomachał mi na pożegnanie.
- Dobra... Ja też już idę... Cześć! - powiedział Luigi i szybko wyszedł ze Studio.
Weszłam do pokoju nauczycielskiego po tą kawę i od razu poszłam do sali na lekcję.
Camila
Z tego co zauważyłam, wszystko jest okey, więc idę do domu. Szłam dość wolno, taki jakby spacer. Po kilkunastu minutach doszłam do domu. Zauważyłam, że Maxi bawi się w ogrodzie z Caxi, więc postanowiłam do nich dołączyć.
- Hej, dzieciaki! - zawołałam entuzjastycznie. Trzeba przyznać, że mam w domu dwoje dzieci.
- Hej, kochanie. Bardzo śmieszne - odpowiedział mi Maxi, wstał i pocałował mnie w policzek.
- Co robicie? - zapytałam. Potrzebowałam chwili odpoczynku.
- Postanowiłem wyjść z Caxi na podwórko, póki jest jeszcze w miarę ładna pogoda, świetnie się bawimy, prawda skarbie? - Maxi skierował to pytanie do naszej córeczki, a ona uśmiechnęła się rozpromieniona. Była tak do niego podobna.
- A mogę do was dołączyć?
- Co myślisz, maluchu? Mamusia może się z nami pobawić? - wybuchliśmy śmiechem. Caxi zamrugała.
- To chyba znaczy tak - powiedziałam wesoło.
- A może pokażemy mamie nową sztuczkę?
- Jaką nową sztuczkę? - zapytałam. Znając Maxiego, miałam czym się martwić.
- Wiesz, mieliśmy trochę czasu, więc postanowiliśmy się pouczyć, trudnej sztuki chodzenia. - Zachichotałam. - To co, córciu? Pokazujemy mamie, co już umiesz? - Caxi w odpowiedzi kiwnęła głową i złapała Maxiego za rękę i zaczęli powoli iść. Mała trzymała się kurczowo taty, ale powoli posuwała się do przodu. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam.
- Brawo, skarbeńku. - Nie pozwoliłam na dalszą prezentację talentu, bo podbiegłam do Caxi, podniosłam ją i zaczęłam lekko podrzucać. - Chodzisz jak mała gwiazdeczka - uśmiechnęłam się szeroko. Byłam z niej bardzo dumna.
Kilka dni temu postanowiliśmy z Braco pojechać na jakieś tygodniowe "wakacje" razem z Juanem. Dokładniej chodzi mi o nasze prywatne jeziorko z domkiem letniskowym, niedaleko Buenos Aires. Jak na razie pakujemy się i wyjeżdżamy za pół godziny.
- Spakowałeś się już? - spytałam.
- Tak, a ty?
- Ja tak jakby. Nie mogę znaleźć aparatu... - Zaczęłam przeszukiwać cały pokój.
- A może pokażemy mamie nową sztuczkę?
- Jaką nową sztuczkę? - zapytałam. Znając Maxiego, miałam czym się martwić.
- Wiesz, mieliśmy trochę czasu, więc postanowiliśmy się pouczyć, trudnej sztuki chodzenia. - Zachichotałam. - To co, córciu? Pokazujemy mamie, co już umiesz? - Caxi w odpowiedzi kiwnęła głową i złapała Maxiego za rękę i zaczęli powoli iść. Mała trzymała się kurczowo taty, ale powoli posuwała się do przodu. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam.
- Brawo, skarbeńku. - Nie pozwoliłam na dalszą prezentację talentu, bo podbiegłam do Caxi, podniosłam ją i zaczęłam lekko podrzucać. - Chodzisz jak mała gwiazdeczka - uśmiechnęłam się szeroko. Byłam z niej bardzo dumna.
Ludmiła
Kilka dni temu postanowiliśmy z Braco pojechać na jakieś tygodniowe "wakacje" razem z Juanem. Dokładniej chodzi mi o nasze prywatne jeziorko z domkiem letniskowym, niedaleko Buenos Aires. Jak na razie pakujemy się i wyjeżdżamy za pół godziny.
- Spakowałeś się już? - spytałam.
- Tak, a ty?
- Ja tak jakby. Nie mogę znaleźć aparatu... - Zaczęłam przeszukiwać cały pokój.
- Ja mam. Już spakowałem. To wszystko?
- Tak, raczej tak - odpowiedziałam i zapięłam torbę.
- No to możemy jechać. - Braco się uśmiechnął.
- Chwila, czy na pewno wzięłam kocyk Juana? Bez niego nie zaśnie... - Nie mogłam się uspokoić. Ciągle miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam.
- Nie denerwuj się tak. Kilka razy sprawdzałem, czy mamy wszystkie rzeczy małego.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. To będzie wspaniały wyjazd wakacyjny. Zwłaszcza że będę tam z tobą i Juanem. - Braco lekko musnął moje usta.
- No okey. Możemy jechać - uśmiechnęłam się.
Próbowałem naprawić motor, ale byłem za bardzo zdenerwowany, żeby cokolwiek zrobić. Ten cały Luigi jest taki wkurzający... Co on sobie myśli? Takiego idioty jeszcze nigdy nie spotkałem! Ahh! Chyba go zatłukę!
- Tak, raczej tak - odpowiedziałam i zapięłam torbę.
- No to możemy jechać. - Braco się uśmiechnął.
- Chwila, czy na pewno wzięłam kocyk Juana? Bez niego nie zaśnie... - Nie mogłam się uspokoić. Ciągle miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam.
- Nie denerwuj się tak. Kilka razy sprawdzałem, czy mamy wszystkie rzeczy małego.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. To będzie wspaniały wyjazd wakacyjny. Zwłaszcza że będę tam z tobą i Juanem. - Braco lekko musnął moje usta.
- No okey. Możemy jechać - uśmiechnęłam się.
Leon
Próbowałem naprawić motor, ale byłem za bardzo zdenerwowany, żeby cokolwiek zrobić. Ten cały Luigi jest taki wkurzający... Co on sobie myśli? Takiego idioty jeszcze nigdy nie spotkałem! Ahh! Chyba go zatłukę!
-
Leon! Leon! Debilu jeden! - krzyknęła mi do ucha Lara. Ze strachu
przewróciłem
się na tyłek, a mój
tyłek
na kamień czego efektem był straszny ból
tyłka. -
No co? - zapytałem masując się po obolałym miejscu. -
Krzyczę Ci do tego twojego pustego łba, że masz zostawić mój
motor i naprawić
swój!
-
krzyknęła
wściekła. Obróciłem
w stronę motoru głowę. Miała rację... Naprawiałem jej motor,
ale jak? No tak ten Luigi... Zatłukę idiotę.
Lara
Co za idiota... Wymienił mi wszystkie części na zepsute, a teraz jeszcze o mały włos ten jego "piękny" łebek nie rozwalił mi mojego cudeńka.
- Pooh nic Ci nie jest? - zapytałam się swojego motoru i przytuliłam go do siebie.
- Nazwałaś swój motor puchatek? - powiedział Leon zdziwiony i parsknął śmiechem.
- Tak i masz z tym problem? - powiedziałam wściekła. - A jak można nazwać ulubiony karton Hanka Mostowiak?
- Emm.. Em... - Leon zaczął się drapać po głowie i zaśmiał się. - T-To nie prawda...
- Jasne, jasne, a my swoje wiemy - powiedziałam spokojnie.
Leon
Lara mnie już wkurza, ale co ja mogę niby zrobić? Nic... Uuu, a może dzisiaj będzie wyjątkowa noc z moją Violusią... Będzie bardzo ciekawie... Ale muszę jechać po Viole...
- Dobra Clara, ja jadę po Violę... - powiedziałem i szybko uciekłem.
- Ejj! - krzyknęła. - A mój motor to sam się ma naprawić?!
- Tak! Znaczy Nie! Poproś o to... Poproś Świętego Alojzego - zaśmiałem się.
- Już lecę - parsknęła sarkastycznie.
Wsiadłem do auta i po dziesięciu minutach byłem już przy Studio. Czekałem chyba pięć minut, kiedy nagle do samochodu wpakowała mi się jakaś starsza kobieta.
- Przepraszam... - powiedziałem,a ona mnie walnęła swoją torebką. - Ała!
- Jedź Jacubie do domu... - powiedziała do mnie. O kim ona mówi?...
- Przepraszam, ale... - powiedziałem, ale ona znów walnęła mnie swoją torebeczką. - Nigdzie nie jadę! - krzyknąłem i skrzyżowałem ręce na piersi.
- Jedź! - krzyknęła wymachując tą swoją taśką.
- Dobra już jadę! - krzyknąłem załamany.
- Mamo! - krzyknęła nagle jakaś kobieta. - Przepraszam bardzo pana za kłopot, moja mama jest zapominalska, już idziemy...
Kiedy ta pani wyprowadzała tą przerażającą kobietę z mojego samochodu podeszła do mnie Viola i pocałowała mnie w policzek.
- A usta? - zapytałem załamany.
- Widzę, że mnie zdradzasz... - powiedziała, a ja siedziałem zdziwiony. Że ja ją... Z tą babcią...? WTF?! - Oj Leon no przecież żartowałam... Nie znasz się na żartach, kochanie?
- Znam, ale ty... - powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie w usta. - Kocham Cię, kochanie moje, misiaczku ty mój, słodziaku ty mój...
- Dobra, mów co chcesz... - powiedziała Violetta. Zabłysnęły mi oczy. - O nie... Jestem zmęczona i tak dalej... I jeszcze Luigi... Nie, dzisiaj nie...
- Ale... Ale... - powiedziałem i smutny ruszyłem. Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu... Siedziała tam Naty z Lenką, więc szybko wziąłem swoje dziecko na ręce i zacząłem tańczyć z Lenką, kiedy nagle do domu weszła zdziwiona Viola.
- Leon co ty? - zapytała podejrzliwie.
- Ja...- powiedziałem zestresowany. - Ja tylko sprawdzam czy nie zrobiła kupki...
- Tak, a czy ja wyglądam jak jakaś idiotka? - zapytała, a ja uśmiechnąłem się. Viola wzięła do ręki jakąś poduszkę i zaczęła mnie nią walić. - Violu! Uspokój się, jesteś w ciąży!
- Dziecko raczej to przeżyje, ale nie wiem czy ty tak! - krzyknęła wściekła.
- O dupa... - powiedziałem smutny i spojrzałem za okno.
- Co? - zapytała i odwróciła się w tamtym kierunku, ja natomiast odwróciłem się do niej plecami, bo chciałem uciec, lecz ona mnie prędzej chwyciła za koszulkę. Przyciągnęła mnie bliżej siebie i pocałowała mnie.
- Uuu... - powiedziałem zachwycony. - Malinka.
- Nie, truskawki... - powiedziała, a ja zacząłem się pocić. - No przecież żartowałam... Wiem, że moje kochanie ma na nie uczulenie... Leon spokojnie...
Chwilę później
Położyłem Lenkę na dywanie i zacząłem uczyć ją chodzić, bo Viola musiała jeść sobie sałatkę i oglądać moją telenowelę... Ona mnie torturuje... Bum! Lenka upadła nagle, a ja poleciałem szybko po apteczkę, lecz za nim usiadłem na dywanie okazało się, że Lenki tam nie ma... Zacząłem coś krzyczeć sam nie wiem co... Szukałem Lenki pod kredensami, pod wanną, na lampie i suficie, ale nigdzie jej nie mogłem znaleźć...
- Violu... - powiedziałem i rozpłakałem się. - Zgubiłem Lenkę... Szukałem jej wszędzie w garażu... W aucie... W wózku.. W łóżeczku, lecz nigdzie jej nie było...
- Dobra, mów co chcesz... - powiedziała Violetta. Zabłysnęły mi oczy. - O nie... Jestem zmęczona i tak dalej... I jeszcze Luigi... Nie, dzisiaj nie...
- Ale... Ale... - powiedziałem i smutny ruszyłem. Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu... Siedziała tam Naty z Lenką, więc szybko wziąłem swoje dziecko na ręce i zacząłem tańczyć z Lenką, kiedy nagle do domu weszła zdziwiona Viola.
- Leon co ty? - zapytała podejrzliwie.
- Ja...- powiedziałem zestresowany. - Ja tylko sprawdzam czy nie zrobiła kupki...
- Tak, a czy ja wyglądam jak jakaś idiotka? - zapytała, a ja uśmiechnąłem się. Viola wzięła do ręki jakąś poduszkę i zaczęła mnie nią walić. - Violu! Uspokój się, jesteś w ciąży!
- Dziecko raczej to przeżyje, ale nie wiem czy ty tak! - krzyknęła wściekła.
- O dupa... - powiedziałem smutny i spojrzałem za okno.
- Co? - zapytała i odwróciła się w tamtym kierunku, ja natomiast odwróciłem się do niej plecami, bo chciałem uciec, lecz ona mnie prędzej chwyciła za koszulkę. Przyciągnęła mnie bliżej siebie i pocałowała mnie.
- Uuu... - powiedziałem zachwycony. - Malinka.
- Nie, truskawki... - powiedziała, a ja zacząłem się pocić. - No przecież żartowałam... Wiem, że moje kochanie ma na nie uczulenie... Leon spokojnie...
Chwilę później
Położyłem Lenkę na dywanie i zacząłem uczyć ją chodzić, bo Viola musiała jeść sobie sałatkę i oglądać moją telenowelę... Ona mnie torturuje... Bum! Lenka upadła nagle, a ja poleciałem szybko po apteczkę, lecz za nim usiadłem na dywanie okazało się, że Lenki tam nie ma... Zacząłem coś krzyczeć sam nie wiem co... Szukałem Lenki pod kredensami, pod wanną, na lampie i suficie, ale nigdzie jej nie mogłem znaleźć...
- Violu... - powiedziałem i rozpłakałem się. - Zgubiłem Lenkę... Szukałem jej wszędzie w garażu... W aucie... W wózku.. W łóżeczku, lecz nigdzie jej nie było...
- Przecież widziałam Cię jak szukałeś jej pod kredensami i tak dalej... Mnie nie okłamiesz... A właściwie Lenka siedzi tutaj, obok mnie i wcina popcorn, bo ty nauczyłeś ją oglądać te swoje telenowele... - powiedziała, a ja zaśmiałem się.
- Ma to po mnie... - Chciałem zabrać małą na ręce, lecz ktoś nagle zapukał. Trochę zły ruszyłem z Lenką w stronę drzwi. Sam nie mogłem w to uwierzyć kto w nich stoi... Okazał się nim Tomas. Lenka prychnęła. Popatrzyłem na nią pytająco. Pokazała palcem na Tomasa.
- Głupi - powiedziała. Uśmiechnąłem się w duchu.
- Widzę, że uczycie ją mówić... - Był smutny, ale miałem to gdzieś.
Byłam ciekawa kto przyszedł do nas, ale kiedy zauważyłam Tomasa przeraziłam się. Stanęłam za Leonem i czekałam aż coś powie.
- Ma to po mnie... - Chciałem zabrać małą na ręce, lecz ktoś nagle zapukał. Trochę zły ruszyłem z Lenką w stronę drzwi. Sam nie mogłem w to uwierzyć kto w nich stoi... Okazał się nim Tomas. Lenka prychnęła. Popatrzyłem na nią pytająco. Pokazała palcem na Tomasa.
- Głupi - powiedziała. Uśmiechnąłem się w duchu.
- Widzę, że uczycie ją mówić... - Był smutny, ale miałem to gdzieś.
Violetta
-
Czego tutaj szukasz? - zapytał, a ja chwyciłam go za rękę. -
J -Ja chciałem was przeprosić za wszystko... - powiedział, a Leon
się zaśmiał. Mówiąc
szczerze mógł
wybaczyć Tomasowi, ale po tym co zrobił Leon go nienawidzi.-
My... - powiedziałam jednocześnie z Leonem.
Tymczasem
Milena
Szłam
obok domu tej całej Francesci, jakie to brzydkie imię i obok tego
przystojniaka. Marco, chyba się
tak
nazywał, on jest taki ładny i w ogóle.
Muszę
go tej dziewczynie odebrać i dzisiaj chyba będzie dobry czas.
Usiadłam na leżaku w naszym ogrodzie i zaczęłam "czytać"
książkę, a kiedy tylko zauważyłam tego przystojniaka zaczęłam
śpiewać swoją ulubioną piosenkę "Tienes Todo".
Podszedł do mnie i też zaczął śpiewać.
Rozdziału nie było prawie tydzień, bo nie było weny, czasu... Niczego nie było -.- A przez to swoje "groźby", że jeśli nie będzie rozdziału to przestajecie czytać, to nic nie zdziałacie. Wena mi od tego nie przyjdzie. -.-
Rozdziału nie było prawie tydzień, bo nie było weny, czasu... Niczego nie było -.- A przez to swoje "groźby", że jeśli nie będzie rozdziału to przestajecie czytać, to nic nie zdziałacie. Wena mi od tego nie przyjdzie. -.-
Za pomoc dziękuję Magdzie (Fanka Violetty - LINK ) i Samanthcie Fikcyjnej (To ta co robiła dla mnie szablon, za co jej bardzo dziękuję. Śliczny jest ;* Tu macie jej blogi o Violetcie - LINK1 , LINK2 , LINK3 , LINK4 )
Za chwilę zrobię ankietę i dopóki nie będzie przynajmniej kilkanastu przeważających głosów, nie będzie rozdziału.
Dawajcie swoje pomysły dotyczące 100 rozdziału. Tylko żeby nie było - MAJĄ ONE BYĆ O INNYCH BOHATERACH NIŻ LEONETTA. Możecie też podawać pomysły co do zabaw. Bo trochę ich mało jak na razie. Jeśli chcielibyście jakiegoś One-Shot'a (maksymalnie 2/3) piszcie o czym miały by być. Bohaterowie, pomysły na fabułę.
P.S.: Zapraszam na mojego bloga o One Direction - LINK
NAdal mi się chce śmiać z tego wszystkiego ^^ Moje pomysły były naprawdę genialne (xd). No to chyba wszystko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!~
Sama :**
Na początek sorki,że ci groziłam,że przestanę czytać blog,jak nie dodasz rozdziału,ale przepraszam,po prostu kocham tego bloga,,i tak nie przestałabym go czytać. PO drugie : rozwaliły mnie teksty Leona,a najbardziej ten karton który nazwał Hanka Mostowiak ;D Czekam na kolejny :) / http://violetta-love-opowiadanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSUPER!!!
OdpowiedzUsuńhahah :D Hanka Mostowiak xd dobree :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3
czekam na kolejny :)
Super :D
OdpowiedzUsuńLena mnie rozwaliła :D
Głupek :p
Zgadzam się :D
Caxi uczy się chodzić, słodko ;P
Zapraszam: http://historia-violetty-i-leona.blogspot.com/
PS. Alex widziałaś gdzieś moją wenę?
Hahaha,Lena rozwala człowieka.Myślałam że Maxi nauczył Caxi jakiegoś kroku tanecznego czy coś xd ale chodzenie= Jest Sweet! Zapraszam---->
OdpowiedzUsuńleonettamystoryviki.blogspot.com
rozdział mega;d
OdpowiedzUsuńLenka zaczyna mówić i wie co mówi słodko ;d
Luigi coś chyba kombinuje choć nie jestem pewna ...
Czekam na następny pozdrawiam ;)
<3 katron Hanka Mostowiak
OdpowiedzUsuńAwww ♥ Leoś jak znowu niegrzeczny *-*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ;)
Zapraszam na dwa nowe rozdziały ;))
http://przygodavioletty.blogspot.com/
Super! (Hanka Mostowiak XD)
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam i się doczekałam ^^ Warto było ! Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńMój blog:
violetta-zycie-w-buenos-aires.blogspot.com
Haha xD
OdpowiedzUsuńLeoś znowu napalony XD
Luigi -,- ZABIJE CIE!
Nie lubie, nie trawię, nie cierpię gościa...
Hahah! Leon wkurzony zepsuł motorek Clary :D Hahah.
HANKA MOSTOWIAK XDDDD
Camila ciekawska jak nigdy, po prostu ;D
Świetny! Chcę już kolejny :) Wiem, jestem debilem. ! xD
Weruu♥ hhahaha... :d
Haha xD
OdpowiedzUsuńHanka Mostowiak nadal się z tego leję.
Luigi you are debill!!!!!!!!!
I Marco który chciał się oświadczyć,ale zapominiał pierścionka .
Jednym słowem ten rozdział jest GITNY!!!!!!
HAHAHHAH Marco zgubił pierścionek no nie moge XD
OdpowiedzUsuńHanka Mostowiak - jebłam :D
biedy motorek ( czy tam to coś ) Lary... oj Biedny :p
rozdział BOSKI !!!
Tak kocham te twoje opowiadanie że nawet przeżyłam Caxi widzisz co dla ciebie robie ?? :P
Milena czy jak jej tam nie chce mi sie spawdzać XD trzymaj mi sie tam z daleka od naszej kochanej Marcesci bo sie wkurze i wejde do opowiadań i zobaczysz nie będzie tak fajnie XD ( taaa wyobrażam sobie siebie w twoim opowiadaniu i jedno mi tylko przychodzi na myśl O MATKOO !!! :D
Czekam na next :D
<3 ^ ^
Ha, haxD
OdpowiedzUsuńHanka Mostowiak? Ha, haxD
Rozumiem, że małe dziecko samo zawędruje do garazu i na sufitxD
Jednym słowem Leonek najlepszy!
PO co Luigi tutaj przyjeżdżał? Niech spada!
A po co Tomasa przysłało to ja nie wiem:D
Całuski:*
Jula K. Verdas
W końcu, nie mogłam sie doczekać <3
OdpowiedzUsuńTeksty Leny mnie rozwalają . Leona są jeszcze lepsze . ;D
OdpowiedzUsuńHahhahah . Nie wyrabiam ze śmiechu .
Wpadnij do mnie http://leoniettaa.blogspot.com/
Dopiero zaczynam i zależy mi na opinii . ;D
Super !
OdpowiedzUsuńKupka ... hahah
Super rozdział
OdpowiedzUsuń1. Oświadczyny Marcesci i fakt, że zapomniał pierścionka
2. Maxi uczy sztuczek swoje dziecko
3. Ludmiła martwiąca się
4. Lenka nie lubi Tomasa
5. Myślałam, że ta Milena będzie się na golasa opalać, bo uważałam ją za pustą osóbkę, jednak ona chyba myśli.
Dlaczego nie wpadłam na twój 6 pomysł gdy jakoś próbowałam pisać z alex rozdział?! :D W końcu i tak nic nie napisałam....:P
UsuńUwielbiam twojego bloga dobrze tak tomasowi
OdpowiedzUsuńŚwierny rozdział
OdpowiedzUsuńWow...... Masz talent .
OdpowiedzUsuńOoo jaki fajny .
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny . Mam pytanie oglądasz pamiętniki wampirów??????? :D <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam .........już jest . Jupi jej.
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga! A rozdzialik jak zwykle super <3
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały rozwalają.
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent.
Czkam na następny.
Świetny !!Jestem twoją fanką od niedawna . Masz ogromny talent i twoje opowiadanie jest najlepsze jakie czytałam .Oto link na pojego bloga na którym zaczęłam pisać opowiadanie [ w zeszycie jestem już przy drugiej części a na blogu zaczynam 1 ] http://resnaye.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHahahaha karton Hanka Mostowiak xDDDD To by pasowało...xD Trzymam cię za słowo, że w następnym rozdziale moje pomysły :D Jeszcze dziś możemy zabrać się za one shota jak chcesz.
OdpowiedzUsuńUps....chyba nie powinnam mówić o one shocie.....sorry...
UsuńSUPER ROZDZIAŁ ;)
OdpowiedzUsuńSUPER BLOG - JESTEM TU PIERWSZY RAZ ;)
ZAPRASZAM DO MNIE ;)
http://violettaserialfanclub.blogspot.com/
MOŻE OBSERWACJA ZA OBSERWACJĘ? ;)
JA JUŻ OBSERWUJE ;)
Bardzo fajny . Masz wielki talent i szeroko rozwiniętą wyobraźnie. Pozdrawiam . Życze weny do kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJej . Kiedy next...?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za swoje zachowanie ale tak bardzo kocham twojego bloga i nie mogłam się doczekać asz napiszesz nowy. A rozdział etra!
OdpowiedzUsuńBoże ten Leon jest nie z tej ziemi ♥♥☺☺☻☻☻
OdpowiedzUsuńI ♥ Love Alex Verdas
Na zdjęciu z klubu karaoke to Leoś wygląda jak Paul Wesley. Nasz wampir! :)
OdpowiedzUsuńV. <3
Lenka <3 Ma to po Leośku xD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jak każdy ;***
Nie mogę się doczekać następnego!!!
KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM TEN BLOG!!
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna dziewczyno! Czekam z niecierpilością na next.
A dla tych opowiadań mogę czekać na następny nawet miesiąc!
Aż brak słów żeby opisać jak wspaniale piszesz <3