Leon
Francesca
Nawet nie wiem gdzie poszedłem... Przed siebie, oby najdalej od Violetty. Czy ona nie rozumie, że może jej się coś stać? I, że to nie tylko jej dziecko? Nasze dziecko... Ugh...
Chodziłem sobie po parku. Mój wzrok przykuła pewna ławka. Spojrzałem na nią, po chwili odwróciłem wzrok i poszedłem w drugą stronę.
Po chwili bezczynnego chodzenia, poszedłem do Fran. Po kilku minutach stałem przed jej drzwiami.
Francesca
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że Marco zapomniał kluczy, ale się myliłam. To był Leon.
-Musimy pogadać. - powiedział stanowczo ze zdenerwowanym głosem.
-Musicie się ciągle kłócić? Ehh... - westchnęłam i wpuściłam go do środka. - Kawę, herbatę... yyy... wodę? - spytałam, gdy usiadł na kanapie, a ja wchodziłam do kuchni.
-Najlepiej to bym się piwa napił, ale nie...
-Widać, że pocieszenie nie u mnie tylko u chłopaków. - powiedziałam. - No ale o co się znowu pokłóciliście, że taki zdołowany jesteś?
Wytłumaczył mi wszystko. Viola by mi raczej powiedziała... A może nie? No ale na pewno by tego drugi raz nie zrobiła. Coś jest nie tak...
Leżałam na kanapie. Nie wiem czy miałam płakać czy nie. Wyszedł... To u niego może znaczyć wszystko. Albo wyszedł i już nie wróci, albo wróci. Nie wiem co mam zrobić. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Sms od Fran. Chyba już wiem gdzie jest Leon...
F: "Hej Vilu. Słyszałam, że pokłóciłaś się z Leonem. O co znowu poszło?"
V: "Sama nie wiem. Powiedziałam Leonowi, że nie jestem w ciąży a on się wkurzył i wyszedł... ;("
F: "Jak to nie jesteś już w ciąży?! Usunęłaś?!"
V: "Nie, byłam dziś u lekarza, bo nie miałam oznak ciąży, a on powiedział mi, że żadnej ciąży nie ma i nie było."
F: "Wygląda na to, że w Paryżu się pomylili. Musisz to wytłumaczyć Leonowi."
V: "Chciałam m wytłumaczyć ale on wyszedł. Jest u ciebie?"
F: "Tak. Pogadam z nim. ;)"
Fran jest super. Zawsze mi pomoże. Ale to nie zmienia faktu, że jestem zła na Leona. Nie da mi wytłumaczyć, tylko od razu się kłóci i gdzieś idzie. Ehh... Ale jak zwykle musiał iść do Fran. Nie to, że jestem zazdrosna czy coś... No okey. Jestem zazdrosna... Po chwili zasnęłam.
Godzinę później
Ze snu wybudził mnie dźwięk otwierania drzwi.
-Viola... - usłyszałam głos Leona. Leżałam tyłem do niego i nic nie odpowiadałam. Jestem na niego nieźle wkurzona. - Przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. Nie wiedziałem... Wiem, że mogłem ci pozwolić wytłumaczyć do końca, ale wiesz, że się o ciebie martwię i dlatego się zdenerwowałem. Przepraszam. - chciał mnie przytulić, ale uderzyłam go łokciem.
-Musicie się ciągle kłócić? Ehh... - westchnęłam i wpuściłam go do środka. - Kawę, herbatę... yyy... wodę? - spytałam, gdy usiadł na kanapie, a ja wchodziłam do kuchni.
-Najlepiej to bym się piwa napił, ale nie...
-Widać, że pocieszenie nie u mnie tylko u chłopaków. - powiedziałam. - No ale o co się znowu pokłóciliście, że taki zdołowany jesteś?
Wytłumaczył mi wszystko. Viola by mi raczej powiedziała... A może nie? No ale na pewno by tego drugi raz nie zrobiła. Coś jest nie tak...
Violetta
Leżałam na kanapie. Nie wiem czy miałam płakać czy nie. Wyszedł... To u niego może znaczyć wszystko. Albo wyszedł i już nie wróci, albo wróci. Nie wiem co mam zrobić. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Sms od Fran. Chyba już wiem gdzie jest Leon...
F: "Hej Vilu. Słyszałam, że pokłóciłaś się z Leonem. O co znowu poszło?"
V: "Sama nie wiem. Powiedziałam Leonowi, że nie jestem w ciąży a on się wkurzył i wyszedł... ;("
F: "Jak to nie jesteś już w ciąży?! Usunęłaś?!"
V: "Nie, byłam dziś u lekarza, bo nie miałam oznak ciąży, a on powiedział mi, że żadnej ciąży nie ma i nie było."
F: "Wygląda na to, że w Paryżu się pomylili. Musisz to wytłumaczyć Leonowi."
V: "Chciałam m wytłumaczyć ale on wyszedł. Jest u ciebie?"
F: "Tak. Pogadam z nim. ;)"
Fran jest super. Zawsze mi pomoże. Ale to nie zmienia faktu, że jestem zła na Leona. Nie da mi wytłumaczyć, tylko od razu się kłóci i gdzieś idzie. Ehh... Ale jak zwykle musiał iść do Fran. Nie to, że jestem zazdrosna czy coś... No okey. Jestem zazdrosna... Po chwili zasnęłam.
Godzinę później
Ze snu wybudził mnie dźwięk otwierania drzwi.
-Viola... - usłyszałam głos Leona. Leżałam tyłem do niego i nic nie odpowiadałam. Jestem na niego nieźle wkurzona. - Przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. Nie wiedziałem... Wiem, że mogłem ci pozwolić wytłumaczyć do końca, ale wiesz, że się o ciebie martwię i dlatego się zdenerwowałem. Przepraszam. - chciał mnie przytulić, ale uderzyłam go łokciem.
-Twoje głupie "przepraszam" nic nie da. - powiedziałam zapłakana.
-Viluś... Proszę, wybacz mi. Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie i, że jesteś dla mnie najważniejsza. To jak?
-Nie słodź tak. - powiedziałam poważnym głosem, a po chwili się odwróciłam i go przytuliłam. - Nigdy więcej tak nie rób, okey?
-Obiecuję.
Około godziny 21.27
-Leon dlaczego jesteś taki smutny? - spytałam go.
-Nie ważne. - powiedział i usiadł na krześle.
-Jestem twoją żoną, gadaj. - powiedziałam poważnym tonem.
-Cieszyłem się, że będę po raz drugi tatą, a tu nagle wszystko się zawaliło.
-Naprawdę bardzo chciałeś tego dziecka? - spytałam i wzięłam łyk herbaty.
-Tak! A może… postaramy się? No wiesz... - powiedział ja momentalnie wyplułam napój do zlewu.
-Wiesz... Może nie teraz? - usiadłam na jego kolanach. - Obiecuję, że kiedy indziej, okey? Nie gniewasz się? - spytałam.
-Na ciebie nie mogę. - uśmiechnął się. - No okey... ale i tak zrobić to czasem musimy. Obowiązek małżeński.
Ja się zdziwiłam i zakryłam dłońmi twarz, a on zaczął się śmiać. Teraz już wiem, że przydałaby mu się wizyta u psychologa. Lub seksuologa...
Następnego dnia - 8.45
Leon musi wyjechać na kilka dni do Hiszpanii na jakiś konkurs z najlepszymi uczniami ze Studio. Chciałam pojechać z nim na lotnisko, ale się uparł, że sam pojedzie. Pożegnałam się z nim i wyszedł.
Po jego wyjściu doznałam lekkiego strachu. Leon wraca za kilka dnia a ja zostaje sama z Leną. Dobrze, że Clara mi pomoże.
A co jeśli Leónowi się coś stanie w Hiszpanii? Jeśli nie wróci... Jak ja wychowam sama Lenkę? Violka ogarnij się!
-Viluś... Proszę, wybacz mi. Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie i, że jesteś dla mnie najważniejsza. To jak?
-Nie słodź tak. - powiedziałam poważnym głosem, a po chwili się odwróciłam i go przytuliłam. - Nigdy więcej tak nie rób, okey?
-Obiecuję.
Około godziny 21.27
Violetta
-Nie ważne. - powiedział i usiadł na krześle.
-Jestem twoją żoną, gadaj. - powiedziałam poważnym tonem.
-Cieszyłem się, że będę po raz drugi tatą, a tu nagle wszystko się zawaliło.
-Naprawdę bardzo chciałeś tego dziecka? - spytałam i wzięłam łyk herbaty.
-Tak! A może… postaramy się? No wiesz... - powiedział ja momentalnie wyplułam napój do zlewu.
-Wiesz... Może nie teraz? - usiadłam na jego kolanach. - Obiecuję, że kiedy indziej, okey? Nie gniewasz się? - spytałam.
-Na ciebie nie mogę. - uśmiechnął się. - No okey... ale i tak zrobić to czasem musimy. Obowiązek małżeński.
Ja się zdziwiłam i zakryłam dłońmi twarz, a on zaczął się śmiać. Teraz już wiem, że przydałaby mu się wizyta u psychologa. Lub seksuologa...
Następnego dnia - 8.45
Leon musi wyjechać na kilka dni do Hiszpanii na jakiś konkurs z najlepszymi uczniami ze Studio. Chciałam pojechać z nim na lotnisko, ale się uparł, że sam pojedzie. Pożegnałam się z nim i wyszedł.
Po jego wyjściu doznałam lekkiego strachu. Leon wraca za kilka dnia a ja zostaje sama z Leną. Dobrze, że Clara mi pomoże.
A co jeśli Leónowi się coś stanie w Hiszpanii? Jeśli nie wróci... Jak ja wychowam sama Lenkę? Violka ogarnij się!
Później - Lotnisko w Buenos Aires, godzina 14.30
Właśnie jestem na lotnisku. Ale nie jestem już tym nieśmiałym bezradnym chłopczykiem. Jestem teraz nieuleczalnym romantykiem. Poprawiłem sobie grzywkę. Przechodząc obok dwóch pięknych dziewczyn posłałem im buziaka, a one zaczęły piszczeć.
W pewnym momencie zatrzymałem się. Zobaczyłem Tomasa z gitarą. Nerwowo spoglądał na zegarek. Kiedy wyjeżdżałem, chyba był z Violettą. Mam nadzieję, że teraz jest wolna. I mam ją na celowniku...
Braco
Właśnie jestem na lotnisku. Ale nie jestem już tym nieśmiałym bezradnym chłopczykiem. Jestem teraz nieuleczalnym romantykiem. Poprawiłem sobie grzywkę. Przechodząc obok dwóch pięknych dziewczyn posłałem im buziaka, a one zaczęły piszczeć.
W pewnym momencie zatrzymałem się. Zobaczyłem Tomasa z gitarą. Nerwowo spoglądał na zegarek. Kiedy wyjeżdżałem, chyba był z Violettą. Mam nadzieję, że teraz jest wolna. I mam ją na celowniku...
Ludmiła
Właśnie odebrałam bagaż z taśmy i chciałam usiąść na ławce. Po lewej zobaczyłam Braco. Pomachałam mu z uśmiechem. On mi odmachał. Usłyszałam "Entre Tu y Yo". Zdziwiłam się i spojrzałam na Brako. On pokazał mi gestem, że mam się odwrócić. Odwróciłam się i prawie mi oczy wyszły z orbit. Za mną stał Tomas śpiewał i grał dla mnie. Uśmiechnęłam się. On to odwzajemnił. Gdy skończył piosenkę podeszłam do niego i krzyknęłam:
-Co ty wyprawiasz idioto?! Ehh... - po tych słowach szybko wybiegłam z lotniska.
Po chwili zatrzymał mnie Braco.
-Jak dobrze, że za mną pobiegłeś. - rzuciłam się mu na szyję. - On mi takiej wiochy narobił.
-Emm... Tak właściwie to ja po adres Violi...
Lekko się zmieszałam i oderwałam od mojego dawno nie widzianego kolegi z... Tak właściwie to nie wiem skąd on jest. Wyciągnęłam z torebki kartkę i długopis. Zapisałam mu na niej adres Violetty.
-Nie wiem czy ciągle tam mieszka, ale masz. - podałam mu karteczkę. - Ja już muszę iść. Cześć. - powiedziałam i odeszłam.
Poszłam w stronę mojego nowego domu. Rodzice mi go kupili, gdy powiedziałam, że wracam na stałe do Buenos Aires... Mam nadzieję, że na stałe...
Szedłem przez park do domu. Nie jest zbyt duży, ale jak dla mnie w sam raz. W oddali zobaczyłem kogoś znajomego...
-Co ty wyprawiasz idioto?! Ehh... - po tych słowach szybko wybiegłam z lotniska.
Po chwili zatrzymał mnie Braco.
-Jak dobrze, że za mną pobiegłeś. - rzuciłam się mu na szyję. - On mi takiej wiochy narobił.
-Emm... Tak właściwie to ja po adres Violi...
Lekko się zmieszałam i oderwałam od mojego dawno nie widzianego kolegi z... Tak właściwie to nie wiem skąd on jest. Wyciągnęłam z torebki kartkę i długopis. Zapisałam mu na niej adres Violetty.
-Nie wiem czy ciągle tam mieszka, ale masz. - podałam mu karteczkę. - Ja już muszę iść. Cześć. - powiedziałam i odeszłam.
Poszłam w stronę mojego nowego domu. Rodzice mi go kupili, gdy powiedziałam, że wracam na stałe do Buenos Aires... Mam nadzieję, że na stałe...
Braco
Boski :D
OdpowiedzUsuńClare : ) Wygadałam sie ?
OdpowiedzUsuńPewnie tam spotke violette z lena ;D nie no niewiem ;p rozdzial jak zwykle boski
OdpowiedzUsuńŚwietny! :) Spotla tam pewnie Violę.. Albo no nie wiem..
OdpowiedzUsuńUbustwiam to!!!! Brako kogoś ty tam wypatrzył??? Tylko nie startuj do Violi zajęta!!! Łał jak zmieniłaś Brako :-!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, ale mam nadzieję, że Braco nie będzie teraz złym charakterkiem :D Strzelam, że Francescę albo VIolettę.
OdpowiedzUsuńHmm.. Nie wiem. Może Viola wyszła na spacer z Leną albo Fran, choć - nie wiem po co? A tak w ogóle to co u Camili, bo z tego co pamiętam to była w ciąży? Może pierwszy raz Fran, bo chyba to jedyna z przyjaciółek, która nie matego za sobą? Co może jeszcze? Jakaś romantyczna scena z Violą lub Leonem.
OdpowiedzUsuńTo bylo świetne !! Nie mogę się doczekać nextu! Ciekawa jestem kogo zobaczył Braco. Ale zrób tak, żeby on nie odebrał mojemu Leosiowi Violi! Proszę!! Ona ma być z Leonem <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Nagły zwrot akcji... Zapowiadają się naprawdę fascynujące rozdziały :)
OdpowiedzUsuńFajne :)) Jak zawsze ;) Zapraszam na mojego bloga (Ciebie moja ukochana aktorko nie ,bo na gg ci podałam ;))http://violetta-i-leon-para-idealna.blogspot.com/ Mam nadzieję ,że spodoba sie wam ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem kto to będzie.
Może Violetta z Leną?
Nie wiem;-)
OOO! Coraz lepsze pomysły :D
OdpowiedzUsuńSuper, mega, hiper :D Nowy wątek z Braco... Proszę, niech on nie zrazi się, że Viola jest mężatką i ma dziecko, niech dalej walczy i prosi, aby odeszła od Leona -wiesz, będzie Leonetta, ale chodzi mi o dramaturgię i napięcie :D Buziaki!
Wpadaj do mnie, ostatnio cię mało u mnie :/ Gdzie jesteś?
No! Jejku, dobrze, że Leonetta się pogodziła.
Kto to będzie... niech to będzie Viola, proszę! Ale bez Leny, najlepiej, niech on się dowie przez przypadek, ale potem i tak nie zaprzestanie swoich działań :D
http://violetta-story.blogspot.com -zapraszam!
Rozdział boski ;)
OdpowiedzUsuńKto będzie w tym parku już się nie mogę doczekać co będzie dalej ...
Czekam na następny ;)
Super ale jak Braco mi rozbije Leonette to się chyba powieszę , albo nie Ciebie powieszę! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kogo Braco spotkał w parku i mam nadzieję, że nie rozbije Leonetty.
Czekam na next :*
Ojć .. SIE POROBIŁO ! :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię, że nie dałam wcześniej komentarza. Ehh .. Internetu nie było cały dzień, bo nawalił ;c
Ciekaawe .. Kto tam stał ? Mhm .. Braco .. FORA ZE DWORA . Viola jest Leosia <3
Huehah . Iii Ludmi. Tomi Ci wiochy narobił !! :33
Ciao,
Velvet .xx
Super!! Bardzo fajnie zmieniłaś postać Braco, nwm kogo on tam zobaczył, ale może Viole i Lenę... kocham twoje opowiadania i czekam na next :**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńNie wiem kogo spotkał,więc idę czytać następny rozdział :) / http://violetta-love-opowiadanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń