DEDYKACJA DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY CZYTALI, CZYTAJĄ, BĄDŹ BĘDĄ CZYTAĆ. KOCHAM WAS ♥
Kilka dni później…
Kroczyła ścieżkami małego parku,
obserwując pożółkłe liście, które powoli opadały na ziemię. Gdy uniosła głowę
do góry, by spojrzeć na szare i zasłonięte ciemnymi chmurami niebo, na jej
czoło spadła kropla wody, a po niej kolejna i kolejna. Ona tylko westchnęła
cicho, jak gdyby ani trochę nie interesowało jej to, że za chwilę zacznie
padać, a ubrania będzie miała przemoknięte. W tej chwili myślała tylko o nim. O nic, o niej, o nich. Kiedyś
razem, teraz osobno, a za kilka godzin oddaleni od siebie o tysiące kilometrów.
Na zawsze.
- Wszystko zniszczyłam… A teraz
skończę jako stara panna z kotem. - Zaśmiała się sama z siebie, mimo że łzy
cisnęły się jej do oczu.
Spojrzała na biały zegarek, który
ciasno opinał jej nadgarstek i przyśpieszyła kroku. Po kilku sekundach niemalże
biegła w stronę lotniska, nadal mając nadzieję, że jeszcze zdąży, by
przynajmniej przeprosić i się pożegnać.
Lotnisko znajdowało się zaledwie
kilkanaście minut drogi od parku, przez który przebiegała właśnie szatynka.
Bieganie nigdy nie było jej mocną stroną, a szczęście zdecydowanie nie
dopisywało jej od kilku tygodni. Przechodnie, których i tak było niewielu ze
względu na pogodę, patrzyli na nią dziwnie, jakby była jakimś wybrykiem natury.
Wbiegła do budynku, rozglądając
się nerwowo wokół. „Jest tu zbyt dużo ludzi, nie znajdę go”, pomyślała,
wzdychając głośno.
- Violetta?... - szepnął za jej
plecami doskonale znany głos.
Zadrżała i odwróciła się, powoli
unosząc głowę, by spojrzeć w jego brązowe, przepełnione smutkiem oczy.
Otworzyła usta, żeby już coś powiedzieć, lecz szybko się rozmyśliła i nie
zrobiła tego. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, nie potrafiła wydobyć z siebie
ani jednego słowa, które miałoby być skierowane do niego.
- Co ty tu robisz? Jeśli
przyszłaś po to, by… - zaczął, nie dając szatynce nawet chwili na wytłumaczenie
się.
- By?
- Och, nieważne. To coś ważnego?
Nie wiem czy zauważyłaś, ale nie mam czasu na pogaduszki - burknął, rozglądając
się nerwowo.
Jednak szybko pożałował tego, jak
ją właśnie potraktował. A biorąc pod uwagę to, jak traktował ją w ciągu
ostatnich kilku tygodni - żałował jeszcze bardziej. Mimo wszystkich błędów,
które popełniała, wciąż była tylko zwykłą dziewczyną, którą on wciąż…
- Uch, chciałam tylko się
pożegnać i… przeprosić. Za wszystko. Wiem, że to nie sprawi, że będzie lepiej,
ale… - urwała, zaciskając mocno powieki, by powstrzymać cisnące się do oczu
łzy.
- Nie musisz mnie przepraszać.
- Nawet jeśli… Po prostu chcę to
zrobić. - Uniosła wzrok, który do tej pory uparcie wbijała w podłogę, by
spojrzeć na stojącego naprzeciw niej chłopaka. - Przepraszam, Marco. Nie
chciałam, by to wszystko tak wyszło, naprawdę. I zdaję sobie sprawę z tego, ze
zniszczyłam wiele rzeczy i popełniłam jeszcze więcej błędów, ale naprawdę
żałuję, że to wszystko się tak skończyło. Gdybym tylko mogła cofnąć czas…
- Ale czasu nie da się cofnąć,
Violetta. Mógłbym powiedzieć, że było minęło, ale nie jestem pewny, czy
potrafiłbym tak po prosty o tym zapomnieć.
- Nie każę ci o niczym zapominać.
Chociaż chciałabym, żebyśmy oboje o tym zapomnieli. Ale tak się składa, że ja
też nie potrafię. Bo to przeszłość i ty tam byłeś. A ja nie potrafię o tobie
zapomnieć. Przepraszam - westchnęła cichutko, odwracając wzrok.
- Za co tym razem?
- Za to, że nie potrafię o tobie
zapomnieć, a wiem, że chciałbyś.
- Chciałbym powiedzieć, że…
nieważne.
- I przepraszam za to, że tutaj
przyszłam, i w dodatku marnuję twój czas - powiedziała, ignorując go. - To
głupie z mojej strony… Mam nadzieję, że tam, dokąd wyjeżdżasz, będzie ci lepiej
i będziesz szczęśliwy. Żegnaj, Marco.
Odwróciła się, a samotna łza
spłynęła po jej policzku. Ruszyła w kierunku wyjścia z chęcią dotarcia do
swojego pokoju i rozpłakania się, po czym otarła wierzchem dłoni mokre już od
łez policzki.
- Violetta, zaczekaj! - krzyknął
cicho Marco i mimo hałasu panującego na lotnisku, szatynka najwidoczniej
usłyszała jego nawoływanie, gdyż odwróciła się niepewnie.
Podbiegł do niej, ciągnąc za sobą
niewielką, czerwoną walizkę. Wypuścił jej metalową rączkę, by złapać drobną i
zimną dłoń dziewczyny. Spojrzał w jej oczy, a przez jego twarz przebiegł cień
uśmiechu.
- Spóźnisz się na samolot -
szepnęła, starając się nie zwracać uwagi na to, co właśnie zrobił.
- Jakoś zbytnio mnie to nie
interesuje w tej chwili. Chcę się na niego spóźnić. - Przybliżył się do niej
nieznacznie. - Przepraszam - oznajmił, a szatynka spojrzała na niego jak na
dziwaka. - Za wszystko. Skoro ty, to ja też powinienem. I wiesz, tak sobie
myślałem… Ugh, słowa są głupie.
Spojrzał na nią, po czym zmniejszył i tak małą już odległość
między nimi, by już po chwili… pocałować ją.
Mówiłam, że nie grzeszy ilością. Co dziwne - nawet mi się podoba. Po raz kolejny zmieniłam narrację, ze względu na to, iż tak lepiej mi się pisało. Nie miałam ochoty i czasu sprawdzać ewentualnych błędów, ale mam nadzieję, że nic w oczy nie razi i że się podoba.
Więc... to już koniec. Nie wiem, mam mieszane uczucia. Ani nie jest mi smutno, ani wesoło. Gdy zaczynałam to pisać, to miałam wątpliwości, co do tego, czy to już ma być epilog, czy może nie. Ale trudno, zdecydowałam dawno temu i koniec.
Za chwilę dodam post informacyjny, w którym wyjaśniłam kilka ważnych spraw.
MOJE!
OdpowiedzUsuńna... ja... ty... ja...
UsuńJESTEŚ OKROPNA.
ale Cię kocham. i wiesz co? nie tak o, tylko... hmm... jak już jesteś martwa, jesteś szatanem, to... o, mam.
jak śmierciożercy kochają Czarnego Pana. ooo, tak. dokładnie. taka piękna metafora.
serio, to przepraszam na kolankach... nie, cofnij, modły cię zabiją, so... leżąc, przepraszam, że nie komentowałam.
so, basically - to było piekło. przeszłam przez piekło. ale, jak to mówił Winston Churchill: "Jeżeli idziesz przez piekło... idź dalej". mam zamiar się posłuchać tego pana.
chcę też pominąć fakt, iż piszę ze załzawionymi oczami i bólem mojej łepetyny, ale co tam.
no, więc.
cholera, jak ręce drżą. nawet nie masz pojęcia, jak.
po pierwsze, musisz wiedzieć, że masz talent. naprawdę. Twoje opowiadanie jest nietuzinkowe, niepowtarzalne, i przede wszystkim - oryginalne. spodobało mi się to od samego początku.
epilog. epilog. epilog...
w ostatnim czasie miałam okazję przekonać się o strasznym znaczeniu tego słowa.
przepraszam, że tak krótko.
życzę Ci dużo weny, szczęścia. no, i czekolady jak chcesz.
Dziękuję, kochanie, za ten piękny komentarz. ♥ Nie musisz mnie za nic przepraszać. Ważne, że teraz napisałaś - bardzo to doceniam.
UsuńPS Z czekolady zrezygnuję, bardzo niechętnie, ale jednak. Dziękuję za wenę i przede wszystkim za szczęście, przyda się. :)
Moje!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie skończyło się Leonettą ;c
Usuńtak na to liczyłam ;c
Ale i tak cuudo, i szkoda, że skończyłać ;c
Wiem, bo Leonettę również kocham, ale zdecydowałam tak już dawno temu, więc tak musi być, słońce. :)
UsuńDziękuję za komentarz ♥
*uwaga niecenzuralne słowo*
OdpowiedzUsuńKurwa!
Ja chciałam być pierwsza :(
No a teraz nie będę :(
Ale pomijając moje chore ambicje...
Moje kochanie! ♥
Tak bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że wróciłaś, że jesteś i, że napisałaś taki piękny epilog. Ale najbardziej, że wróciłaś. Żyjesz. I wgl. Kamień z serca <3 Bo się martwiłam.
A ten epilog... Jeśli kiedykolwiek mi powiesz, że coś nie wyszło, coś jest nie tak, że nie umiesz, to wyślę ci do niego link. Jest cudowny, wspaniały i nigdy bym się nie spodziewała takiego zakończenia, bo do końca nie wiedziałam, jak ty to wgl zakończysz.
Ale bardzo się cieszę ze szczęścia Marletty (głównie Marco xd) i że nie ma Leonetty. Tak wiem, uwielbiasz ich, ale trudno xd
Marletta również wyszła ci świetnie.
Wszystko ci świetnie wychodzi.
Chyba robię z siebie idiotkę.
Trudno.
Kocham cię bardzo bardzo mocno!
Zawsze, ale to zawsze będziesz moim wzorem ♥
Nieważne, co zrobisz, ja zawsze będę gdzieś tam z tobą.
Tak strasznie się cieszę, że jesteś!
xx
Boże, skarbie... kocham cię, wiesz? I bardzo dziękuję ci za ten cudowny komentarz, aż się uśmiechnęłam. :) ♥ Cieszę się, że ci się podoba, naprawdę. Wiesz, że twoja opinia bardzo się dla mnie liczy. Dziękuję za wszystko .♥
UsuńLol
OdpowiedzUsuńGratulacje! Twoja nagroda za ten jakże rozbudowany i poruszający, to wiadro internetów. :)
UsuńPierwszy raz odpowiadasz zeby było że masz duzo komentarzy pod epilogiem?
UsuńNie, odpowiadam, bo to epilog. :) Dla mnie nie liczy się liczba. I chyba widać, które są moje, a które innych. Jeśli chcesz mnie w jakikolwiek sposób urazić, to musisz się o wiele bardziej wysilić. :))
UsuńBosz Szanella to jest BOSKIE <3
OdpowiedzUsuńChoć trochę liczyłam, że zakończysz to opowiadanie Leonettą :3 Ale cóż, jak widać nie można mieć wszystkiego ;)) Twój epilog jest różni się od innych, bo jest oryginalny. Na prawdę czekam na 3 opowiadanie i liczę, że będzie Leonetta :D Co mogę jeszcze dodać ? Czekam na rozdział <3
Jak będziesz miała czas ja i moja przyjaciółka zapraszamy :
viluileon-forever-story.blogspot.com
Ciao ! :*
Prolog *
UsuńFak Lodżik ;D
Dziękuję, kochanie, za te miłe słowa. ♥
UsuńOkropne okropne okropne !
OdpowiedzUsuńAle też cudowne cudowne cudowne !
Mam mieszane uczucia noo ;C
Kocham Leonette, i Marcesce, a ty mi ich rozdzieliłaś ;c I Zrobiłaś Marlette.....
Ale za to Marletta wyszła ci pięknie, cudownie i wgl. ♥ Jesteś dla mnie wzorem. Zawsze byłaś i będziesz.
Nie czytaj złych komentarzy od anonimów, bo tylko psują ci humor ;C
Trochę szkoda, że tak dłuuugo ponad 2 miesiące Cię nie było ale za to świetnie, że wróciłaś !! ;* I to jeszcze z TAKIM epilogiem, którego nie potrafię opisać słowami *-*
Czekam na 3 opowiadanie i już nie mogę się doczekać <3
Tylko mam nadzieję, że będzie Leonetta ;))) Ale jak nie to trudno !
Pewnie i tak historia będzie BOSKA ♥
Tak jak wyżej napisała Martyna zapraszamy się na naszego bloga gdy znajdziesz czas i będziesz mieć wgl. ochotę ;**
viluileon-forever-story.blogspot.com
Super, że wróciłaś ! xx
Dziękuję za komentarz, cieszę się, że opowiadania ci się podobają. :) ♥
UsuńNa 100% bede czytac dalej - odpowiedz na notke nas Epilogiem ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, jestem zwyrodniala czytelniczka ktora odzywa sie dopiero teraz ;/
Czytam Cie od samiutkiego poczatku, no prawie, bo od 2. rozdzialu pierwszej historii ;) O ile sie nie myle to przez jakis czas komentowalam z anonima i podpisywalam sie ~Madziuś <3 lub sie nie podpisywalam xD ale pozniej zablokowalas komy dla anonimow i przestalam bo nie mialam konta, pozniej zalozylam bloga + odblokowalas anonimowych, ale juz nie komentowalam, przepraszam. Twoj blog jest pierwszym, ktorego czytalam. Polubilam Violette, a pozniej natknelam sie na story-violetta.blogspot.com i sie uzaleznilam <3 pamietam ze link do Twojego bloga mialam zapisany gdzies na zielonej karteczce i wchodzilam na niego zaraz po szkile codziennie i sprawdzalam czy cis dodalas. Probuje sobie przypomniec pod jaka nazwa wtedy pisalas ale mi nie wychodzi xD Alex Verdas? Chyba, ale nie jestem pewna ;D i potem Alex Verdas-Tavelli, o ile sie nie myle ;) pozniej do twojego bloga na moja PAPIEROWA LISTE CZYTELNICZA (xD) doszly inne a moje uzaleznienie roslo i roslo xd <3 a po roku, poltorej (?) zalozylam swojego. Pamietam moja reakcje gdy napisalas ze bedziesz prowadzila historie o Marletcie xD to bylo takie NIE! NIE! NIE! Jak mozesz! A co z leonkiem!? XD ale bylam za bardzo przywiazana zeby nie czytac ;) byla iskierka nadziei ze skonczy sie jednak leonetta, ale cos nie wyszlo xd. W kazdym razie ciesze sie ze zostalam, inaczej bym zalowala. Ok, nie mam pojecia, czy ta moja paplanina jest zrozumiala, wiec powoli koncze. ;X
Kocham <3
xMadelinex
Nad*
UsuńWybacz bledy. Pisze z tel. ;/
Dziękuję za piękny komentarz, słońce. ♥ Pamiętam cię. :) Cieszę się, że blog ci się spodobał, to dla mnie bardzo ważne. x
Usuńuch, nie cierpię marletty, ale muszę przyznać, że świetnie to napsiałaś. Myślałam, że możeee jeszcze coś będzie z Leonem, ale jak nie to nie. muszę ci po prostu pogratulować, bo choć strasznie ich razem nie lubię to bardzo poetyckie jest to zakończenie ;) Czekam teraz na trzecie opowiadanie, bo zapowiada się super :* Życzę weny <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńTak szczerze, to początkowo chciałam gdzieś tam wcisnąć Leona, ale się rozmyśliłam i wyszło mi to na dobre. On tylko zepsułby cały efekt, tak myślę. :)
UsuńBardzo się cieszę, że ci się podoba i dziękuję za komentarz. ♥
Nie ma znaczenia jaki jest dlugi lecz o czym jest to bylo przesliczne, doskonale kocham twoj blog. Wiem ze on dla ciebie tez wiele znaczy wiec zycze ci abys swoim talentem do pisania dzielila sie z innymi. Zuś
OdpowiedzUsuńdziękuję za tak miłe słowa :) x
UsuńKoniec. Nie lubię kiedy coś tak wspaniałego jak Twoje opowiadanie, zbyt szybko się kończy ♥ Ale zdaję sobie sprawę, że nie moglabyś ciągnąć tego w nieskończoność ;)
OdpowiedzUsuńDo końca pozostawała w moim sercu nadzieja, że końcową parą będzie Leonetta. Tak się jednak nie stało, ale to nie znaczy, że będę narzekać.
Epilog, piękny... Wzruszający i trzymający w napięciu ;)
Masz talent do pisania, w ciągu tworzenia tych dwóch opowiadań doskonale widać jak rozwinęłaś swoje umiejętności :-*
Pozdrawiam,
Rachel ♥
Też tego nie cierpię, ale nie nazwałabym tego opowiadania wspaniałym. :) Mimo wszystko dziękuję i cieszę się, że epilog ci się tak bardzo spodobał. ♥
UsuńTeż to zauważyłam, zmiana jest ogromna. x
Wow to było piękne ! *,*
OdpowiedzUsuńCzy kiedykolwiek Leonetta będzie razem ?
Odpowiedź brzmi ; no. -,-
Ale i tak to opowiadanie było super ;*
Nie mogę się doczekać nowego ;*
Kocham Ana ^^
Dziękuję, kochana. x Nowe opowiadanie już za niedługo, a będzie tam bardzo dużo Leonetty, spokojnie. :)
UsuńWzruszające wieeesz .? <3
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś :)
Najbardziej podobo mi się kawałek kiedy go przeprasza <3
Świetnie to napisałaś :3
Genialnie napisałaś całego bloga! <3
Pozdrawiam :3
Bardzo dziękuję, również pozdrawiam. :) x
UsuńBardzo dziękuję, również pozdrawiam. :) x
UsuńPiękne! Ale nie za bardzo rozumiem.Gdzie Marco wyjeżdża?A w ogóle to przecież zdradził Violę i co?Od razu wybaczyła?! I jeszcze jedno:przecież ciągle jest z Fran.Czyli teraz ją zdradził razem z Vilu, nie?
OdpowiedzUsuńPS Ale i tak świetny.Zazdroszczę Ci talentu.
Świetny epilog ;* Szkooda że to koniec ;( Najlepsze był w tym opowiadaniu moment gdy Vilu przypomniała sobie wszystko przed wypadkiem I mié chciała gadać z Leosiem ;* Minuta ciszy dla tak cudownego wspaniałego ,zajebiastego, opowiadania ......
OdpowiedzUsuń