piątek, 14 lutego 2014

19. ~ Miłość wbrew pozorom jest trudna.

                Dwoje nastolatków przemierzało park wolnym i spokojnym krokiem. Było pusto, ani żywej duszy. Każdy postanowił schować się w zaciszu swojego domu, lecz oni byli inni.
                Jak na Buenos Aires pogoda była okropna. Na niebie widniały wielkie kłęby ciemnych chmur, co chwilę wiał porywisty wiatr, a po słońcu nie było śladu.
                - O czym marzysz? - zapytał brunet przerywając niezręczną ciszę. Violetta spojrzała na niego podejrzliwie. - Ale nie tak ogólnie, tylko teraz. W tej chwili… - dodał.
                - Emm… O po… - urwała. - Albo nie, nie powiem ci - zaśmiała się.
                - Viola… Mów, proszę - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.
                - No dobrze. O pocałunku w deszczu… - powiedziała cicho. Już wiedziała, co się stanie. - A ty? - powiedziała lekko speszona.
                - O tym, żeby zaczęło padać - powiedział bez chwili namysłu.
                 Nie minęła ani sekunda, a z nieba lunęło jak z wiadra. Szatynka podniosła wzrok i ze zdziwieniem spojrzała na chłopaka.
                 - Jak… Jak ty to?… To nie fair! - szepnęła oburzona. - To ja chcę psa.
                - Tylko ja tak umiem, a psa nie dostaniesz. Nie gadaj już… - obrócił ją przodem do siebie i uśmiechnął się lekko.
                - Kocham cię - szepnęła i pocałowała go, przekazując mu w tym wszystkie swoje uczucia, które do niego żywi.
                - No i o to mi chodziło… - rzekł uradowany.
                - Violetta… - Dziewczyna usłyszała za plecami niski, męski głos. Odwróciła się i ujrzała swojego ojca siedzącego w czarnym samochodzie. - Jedziemy do domu, nie widzisz jak leje? - powiedział podniesionym ze złości głosem.
                Violetta pożegnała się z chłopakiem i weszła niechętnie do samochodu.
                „Skąd on się tu wziął? Na pewno wszystko widział i słyszał…” - pomyślała zrezygnowana, po czym nałożyła na uszy białe słuchawki z fioletowymi wzorami, które miała w torebce. Podłączyła je do telefonu i puściła składankę swoich ulubionych piosenek.

                Szatynka leżała w łóżku otoczona tonami chusteczek. Złapało ją coś czego najbardziej nie lubiła - przeziębienie. Ten nieznośny katar, kaszel, gorączka i ból gardła… A wystarczyła tylko chwila na deszczu.

                Od: Marco <3
I jak się trzymasz? Mi się chusteczki skończyły… Tragedia… ;c

                Do: Marco <3
Pożyczę ;D I przez ciebie jestem chora… Bo zamiast zagonić mnie do domu, żebym się nie przeziębiła, to ty wolisz stać na tym deszczu jak w tych romansidłach… ;P A i skoro umiesz wywołać deszcz, to ja chcę jednorożca, okey? ;D xx.

                Od: Marco <3
Marudzisz ;P A co, nie podobało się?
Tego jednorożca to ci nie obiecuję, nie wiem czy mi jeszcze jakiś został… Wszystkie pouciekały ;c

                Do: Marco <3
Oj, biedny ;c Kupię ci na urodziny ;D Czyli trochę poczekasz…
Nie powiedziałam tego! ;D Ale gdyby nagle nie zjawił się mój tata znikąd, byłoby lepiej. Francesca mi powiedziała, że on jest Ninja ;D

                Od: Marco <3
Powiedz jej żeby już nie piła tej herbaty, co?…
Obiecujesz, że kupisz? ;D

                Do: Marco <3
A kupisz mi pieska? ^^

                Od: Marco <3
Em, niech pomyślę… Nie ;P

                Do: Marco <3
No to nie dostaniesz nawet jednego… ;P

                Dziewczyna zaśmiała się i usłyszała ciche pukanie do drzwi, w których po chwili ujrzała Leona. Uśmiechnęła się do niego i pokazała gestem żeby wszedł do środka.

                Do: Marco <3
Muszę kończyć, bo Leon przyszedł.
Kocham xx.

                - Co pana sprowadza do mojego chusteczkowego królestwa? - zaśmiała się i odgarnęła chusteczki z łóżka.
                - A to, że nie odbierasz i nie odpisujesz, a nie było cię w Studiu i się martwiłem.
                - A mi się nic nie wyświetliło, że dzwoniłeś albo pisałeś… Mój telefon cię chyba nie lubi… - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na zegarek wiszący na ścianie. - A tak w ogóle… Nie było mnie dopiero jedną lekcję…
                - Wystarczająco dużo żebym zaczął się martwić, tak? - odpowiedział troskliwie i usiadł obok dziewczyny. - Kiedy ty zdążyłaś się tak rozchorować?
                - Można powiedzieć, że troszkę wczoraj zmokłam na spacerze…
                - Od kiedy chodzisz na tak długie spacery, by aż tak zmoknąć? Poza tym kto ci pozwolił stać na deszczu zamiast wracać do domu?
                - Miałam ważny powód… - dziewczyna poczuła przyjemne ciepło na wspomnienie pocałunku z Marco i uśmiechnęła się w duchu. Leon spojrzał na nią dziwnie.
                - Nieważne. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dane mi będzie, byś myśląc o mnie uśmiechała się tak jak teraz… - mruknął smutno.
                - Skąd wiesz, że nie myślę o tobie? - nie wiedziała, dlaczego to powiedziała.
                Czuła, że potrzebuje czyjejś bliskości, a Leon… Miał w sobie coś takiego, co potęgowało to uczucie. Violetta spojrzała na niego i utonęła w jego piwnych oczach. Mimowolnie zbliżała się do niego, choć może właśnie tego chciała. Po chwili ich usta złączyły się w pocałunku. Oboje nie do końca wiedzieli, jak to się stało. Uczucia, emocje, zapomnieli o całym świecie. Nieważne, że oboje mają swoją „drugą połówkę”. Nieważne, że tyle razy powodowali u siebie łzy cierpienia. Liczyło się tylko to, że się kochają.
                Nie chcieli przerywać, nie mogli, choć wiedzieli, że powinni. Chwilę na którą tyle czekali przerwał jednak dźwięk telefonu Violi.

                Od: Marco <3
Kocham cię, wiesz?


                Była jednocześnie zła i poczuła ulgę. Ktoś musiał to przerwać, jeśli oni nie byli w stanie. I co miała odpisać? Odłożyła komórkę, niemalże rzucając nią.
                - Kto to? - mruknął zawiedziony szatyn.
                - Nic ważnego w porównaniu z rozmową która nas czeka… - starała się brzmieć stanowczy.
                - Ale…
                - Nie. Nie możemy tego odkładać. Tak nie może być. To ostatni raz, kiedy my… No wiesz… - przerwała mu.
                - Ale ja cię kocham…
                - Ja ciebie też. Najbardziej na świecie - westchnęła głośno. - Ale to nie ma znaczenia.
                Spojrzała na niego, a jej oczy zaszkliły się łzami. Rozum podpowiadał, że robi dobrze, a serce… Przemądrzały kretyn, który zawsze ma rację. „Tym razem się mylisz!”
                 - Moje uczucia się nie liczą?
                Nienawidziła, gdy próbował ją szantażować. Niczego nie ułatwiał. Dla niego wszystko było proste. Równie dobrze mógłby jednego dnia udawać, że kocha Fran, a drugiego to Violetta zostawałaby jego dziewczyną. Jemu by to na pewno nie przeszkadzało.
                - To nie tak… Po prostu, my nie możemy być razem. Kochasz Fran, ja jestem z Marco. I tak musi pozostać, nawet jeśli wbrew…
                - Temu co czujemy? - dokończył za nią, a ona spojrzała na niego błagalnie. - Dobrze. Już… Już nic nie powiem.
                - Rozumiesz co do ciebie powiedziałam?
                - Nie… I nie chcę rozumieć. Ale mam wrażenie, że masz rację - powiedział oschle.
                - Leon, ja nie…
                - A ja już pójdę. Nie traktuj tego jak końca naszych… przyjaznych relacji. Zawsze będziemy przyjaciółmi i zawsze możesz na mnie liczyć - próbował się uśmiechnąć, ale wyszło to nieudolnie. Wstał i podszedł do drzwi.
                - Ja wiem…
                - Trzymaj się - mruknął. - Do zobaczenia - w jego oczach pojawił się błysk, który mógł oznaczać radość albo… Wręcz przeciwnie.
                - Cześć - odpowiedziała z uśmiechem i pomachała, a po jego wyjściu… Zalała się łzami. „Przynajmniej mam chusteczki…” - mruknęła w myślach.


                Leon spacerował korytarzem nie mając pojęcia, co ma ze sobą zrobić. Nie mógł znaleźć sobie miejsca, ani na niczym się skupić. Pamiętał, że miał coś zrobić, ale nie pamiętał co. Wszystko go rozpraszało. Nie był sobą. Spacer, chociażby wzdłuż szkolnych sal, miał być chwilową ucieczką od problemów i uczuć, od których nie da się uciec. On jednak za wszelką cenę próbował to zrobić, łudząc się, że mu się uda. Niestety dla niego, z zamyślenia wyrwał go widok czarnych włosów, kolorowej kokardy i zwiewnej sukienki dziewczyny, którą do niedawna kochał. I która kochała jego. A teraz? Czyżby wszystko było odwrotnie? Głęboki wdech i udawaj, że wszystko jest dobrze.
                - Fran! - zawołał, by nie wzbudzać podejrzeń ani kłopotliwych pytań ze strony włoszki. Pomachał dłonią, a na jego twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.
                - Cześć, kochanie. - Jej twarz nie wyrażała podobnych emocji. Przywitała się z szatynem tonem tak zimnym i oschłym, jakiego dawno nie słyszał. Patrzyła na niego z wyrzutem, być może zastanawiając się czy zrozumiał sarkazm jej wypowiedzi. Chłopak wziął głęboki oddech, przygotowując się na oskarżenia Francesci, które z pewnością nie skończą się na spokojnej rozmowie.
                - Czy coś się stało? - Brawo, Verdas. Wiesz jak zacząć rozmowę… Oczywiście, że COŚ się stało! Leon spojrzał na nią zalotnym wzrokiem, licząc, że uda mu się załagodzić całą sprawę.
                - Nie, skąd? - Francesca odpowiedziała szybko i krótko. Nie spuszczała z niego wzroku, patrząc prosto w oliwkowe oczy chłopaka, które wydawały się nieobecne. Dziewczyna od razu zorientowała się, że Leon próbuje uciec od tej rozmowy, ale nie mogła dłużej zwlekać i czekać, co jeszcze panna Castillo zrobi, by rozbić ich związek. - A ty byłbyś szczęśliwy, gdybym wmawiała ci, że cię kocham, a na każdym kroku całowała się z innym chłopakiem?
                - O co ci chodzi? - zapytał z pretensją w głosie, choć pytanie było raczej retoryczne. Doskonale wiedział, do czego dąży Francesca i o co tym razem jej chodzi. Tym razem. A czy kiedykolwiek chodziło o coś innego…
                - Violetta. Castillo - wycedziła przez zęby włoszka. - O co mi chodzi? Ile razy rozmawialiśmy na ten temat? Mam wrażenie, że zupełnie przestałam cię obchodzić. Liczy się tylko ona. Ciągle o niej myślisz i nie zaprzeczaj, bo to widać. Na początku liczyłam na to, że ci przejdzie. Że to chwilowe, wróciła, więc wróciło też wspomnienie waszych uczuć. Ale niestety się pomyliłam. Myślisz, że nie wiem, że ją kochasz? Myślisz, że nie wiem, że wolałbyś żeby stała tu teraz ona, zamiast mnie? I że nie wiem, co robisz, kiedy ją odwiedzasz… - oczy brunetki zaszkliły się łzami, ale natychmiast je otarła i westchnęła głęboko, by nikt nie zauważył.
                - Dobrze wiesz, że tak nie jest… - ton chłopaka zmienił się z zalotnego, w pełen wyrzutów. - Zadałaś mi pytanie, czy byłbym szczęśliwy, gdyby… Zastanów się, czy jestem szczęśliwy, kiedy widzę ciebie i Marco!
                - Nie o tym rozmawiamy! Marco i ja, to zupełnie inna sprawa.
                - Naprawdę? A jaka jest różnica?
                Francesca nie odpowiedziała. Spojrzała na szatyna bezradnie. Po jej policzkach spływały łzy, których przestała się wstydzić. Serce biło jej jak szalone. Nie spodziewała się, że będzie musiała odpowiadać na takie pytanie. Nawet nie pomyślała, że kiedyś usłyszy coś, co aż tak zaboli. Próbowała ułożyć sobie w głowie odpowiedź idealną, która przecież nie istniała. W tamtym momencie zdała sobie sprawę, jak bardzo coś, co próbowała naprawić się popsuło. Wśród pary zebrała się grupka uczniów, ale oni nie zwracali na to uwagi. Ciche szepty już nikogo nie wzruszały, bo w powietrzu wisiało coś o wiele gorszego.
                - Wiesz jaka jest różnica między nami? - niemalże warknęła, by podkreślić to, co chce przekazać. Stali naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Brunetka połykała łzy, ale ani na chwilę nie straciła pewności siebie. - Wiesz?!
                - Oświeć mnie… - mruknął Leon z pogardą. Był bezsilny, nie miał pojęcia, co dalej robić.
                - Ja cię naprawdę kochałam!











Wracam po długim czasie nieobecności. I od razu za to przepraszam, ale naprawdę miałam teraz czas zawalony -.- Ciągle jakieś kartkówki, sprawdziany, pełno zadań domowych i caaałaaa reszta...
Mimo, że od poniedziałku, a w sumie od dzisiaj mam ferie, to i tak nie myślcie, że rozdziały będą się pojawiały codziennie. Otóż moi nauczyciele są tacy kochani, że strasznie dużo zadali na ferie, a do tego będę często odwiedzać lekarzy -.- 
Mimo wszystko postaram się, żeby były chociaż dwa w tygodniu. ;)
Szczerze? Większość z tego pisana była w szkole na lekcjach XD A fragment o Leonesce - napisany przez Madzię, dosłownie przed chwilą <3 ;D

Taka tam reklama XD

To raczej wszystko, do kolejnego ;) 
P.S. Jeśli będę miała dziś czas i wenę to może napiszę walentynkowe os'a, ale nie obiecuję! ;3

20 komentarzy:

  1. Świetny , rozdział .
    Czuję , że to koniec Leoncescy .
    Pocałunek Leonetty <3
    Mam nadzieje , że będą razem .
    Czekam na nexta .
    ~Ellie Verdas

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku śliczny *-* Marletta, Leonetta i Leoncesca w jednym rozdziale ;D
    Nie mogłam się doczekać, aż go dodasz ♥
    Wyszedł naprawdę wspaniale ;* Oj niegrzeczna Alex piszę na lekcjach xddd
    Eh, moje życie nie ma sensu- w poniedziałek koniec ferii -__- ;'c
    Jeszcze przez 3 dni muszę lekturę przeczytać -.- plus 5 zadań z muzyki na wtorek a w poniedziałek jestem do 17. w szkole T.T
    To tak, życzę weny i czasu na napisanie OS ;D
    I miłych walentynek! [ty też forever alone? xd]

    P.S. Być może pierwsza ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaderskie!
    Nowy blog o 1D? Wbijam!
    Pocałunek Marletty vs Leonetty? Nie umiem wybrać! XD
    Dla wszystkich forever alone, szczęśliwych Walentynek ( należę również do tego zacnego klubu!) !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah... ja tez forever alone xD choc nie jednak nie: mam mojego Ruggero <33

      Usuń
  4. Marletta<33 Kocham, uwielbiam:*
    Gdyby nie Leonetta, to bylabym mega podjarana tym rozdzialem ;) przykro, ale ich nie lubie :p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział. Życzę weny
    Ps. FERIEEEEEEEEEEEE!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super , Super !!! Ciekawa jestem dalszego rozwinięcia się historii !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Alex!
    Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jestem okropną osobą. Jak mogłam zaniedbać komentowanie tak wspaniałego bloga? Jestem na siebie niesamowicie zła, naprawdę. Mam jednak nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Szkoła uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie w naszym Blogowym Świecie, który z pewnością jest ci bardzo dobrze znany. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Alex! Nie mam do napisania nic więcej, niż to, że rozdział jest po prostu (jak zawsze) idealny. Masz niesamowite zdolności, a ja nadzieję, że kiedyś razem coś napiszemy (?) ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Leonetta *.*
    Leonesca... Leon!! Jak mogłeś zranić moją Fran?! Ja się pytam jak?! Ty samolubie jeden!! Ale i tak Cię kocham !! ^^
    Alex... Przepraszam zawiodłam. Wybacz mi.... Nie mogę, bo się rozkleję...
    Najlepszego dla wszystkich od waszej Forever Alone !

    OdpowiedzUsuń
  10. No i co ja mam napisać?

    Kochana, że sobie tak pozwolę, ten rozdział jest cudowny.
    Ten pierwszy fragment... po prostu mnie urzekł. Nigdy nie myślałam, że aż tak bardzo przypadnie mi do gustu Marletta. No, ale u Ciebie to oni są uroczy.
    I nie da się ich nie kochać. Ta scena, mistrzostwo świata. 'Jak ty to robisz? To nie fair' - no padłam.
    No i po jakże wspaniałej konwersacji sms'owej między Vilu, a Marco... scena Leonetty. Oni zawsze będą u mnie na pierwszym miejscu. Dlatego chcąc nie chcąc ucieszyłam się jak głupia, gdy do niej wszedł.
    No i oczywiście się pocałowali. I co ja mam myśleć? Marco pisze, że ją kocha...
    Dlaczego wszystko musi być takie trudne? No idealnie dobrałaś tytuł. Czasem miłość jest trudna, a ich uczucia do siebie są wyjątkowo skąplikowane. A może jednak nie? Może ich uczucie jest proste, a to co się wokół nich dzieje wszystko komplikuje?
    No i ta ich przygnębiająca mnie rozmowa. Przynajmniej wyznali sobie miłość, ale czy to coś zmienia? (...)
    Kocham Twoje rozdziały. One są cudowne, wspaniałe, niesamowite. Wszystkie i każdy z osobna. Weny, weny i jeszcze raz weny!

    Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. No i jak zwykle czekanie się opłaciło, z resztą jak zawsze.

    Co do końcówki... Czyżby koniec związku Leona i Fran? Ależ jestem ciekawa. Jeszcze zakończyłaś w takim momencie, że nic nie jest pewne, nic nie jest jasne, nic nie jest przesądzone. Ty to umiesz czytelnika zaciekawić! <3


    Pozdrawiam
    Dulce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, kochanie, dziękuję. Z całego serca dziękuję, że w ogóle chciało ci się tyle napisać. Jesteś jedną z niewielu (albo i nawet ta jedyną), która napisała aż tyle <3

      Ja nie pomyślałam, że fragment pocałunku Marletty się komuś spodoba. Pisałam to na szybko, w czasie krótkiej przerwy na lekcji polskiego. Chyba mi one sprzyjają ^^
      Samej Marletty też nie planowałam, wyszło spontanicznie i cieszę się, że się podoba.
      Jaka tam wspaniała, zwykłe sms napisane w pięć minut ;D Ja Leonettę kocham całym serduszkiem i tak szczerze to tylko czekam na rozdział, w którym się zejdą.
      Na tytuł wpadłam podczas otwierania nowego posta. Nigdy bym nie pomyślała, że przyjdzie mi to tak szybko.

      Dziękuję, dziękuję za wszystko co napisałaś, naprawdę sprawia to, że się uśmiecham, mimo, że na ten temat mam inne zdanie XD A wena się przyda, bo ostatnio coś mało jej ;)
      Uznałam, że jakoś lepiej mi wychodzą rozdziały po przerwie, nawet tej krótkiej, ale będę dobra i będę się starać dodawać systematycznie, także szykuj się na nowy rozdział.

      A ja wiem ;D Nie było pomysłu, na to co dalej, więc czemu by nie zakończyć? Ale przez to już sama nie wiem co z nimi zrobić.

      Dziękuję, kochana <3

      Usuń
  11. Cudowny <3
    Marletta, Leonetta i Leonesca - wszystko tak idealnie i pięknie opisane.
    I jeszcze te pocałunki Marletty i Leonetty i ta trudna decyzja w stwierdzeniu, który bardziej mi się podobał..
    Czy to już koniec związku Leona i Fran? Bo właściwie nic nie jest zupełnie jasne, przerwałaś w takim momencie, że aż mam mętlik ;D
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ahhhh... boski rozdział ♥♥♥
    lajk? --> https://m.facebook.com/profile.php?id=193953584149089 (przepraszam ze w wersji mobilnej)

    OdpowiedzUsuń
  13. Boziuu *-*

    Zabijasz mnie swoim opowiadaniem.
    Natknelam sie na tego bloga dzisiaj, przez przypadek. I szczerze mowiac nie zaluje ;*
    Marletta xD Jam chciec Leonette! Kapejszyn?
    W sumie to podoba mi sie ta mieszanka *.*
    Nie umiem czytac o szczesliwej Leonettcie.. staje sie to juz nudne ;D
    A tu sie cos dzieje. Boze dziewczyno. Dawah mi tu nexta. bo juz jestem w szpitalu pod kroplowka :c I umieram bo nie ma twojego rozdzialu! Lekarze tez sie interesuja co z tb nie tak!

    Boziu.. Ile moge pisac?
    Duzzoo slowek ;D
    Alem nie wiem co ;c

    Dlatego smutqm bo musze konczyc tego koma...

    Alex! Lovciam cie, ze zalozylas tegoo bloga!

    LOVCIAM Ciem ;*

    Pisz daleej! !!

    I nie przestawaj!

    (Ps. Sorry Za bledy, pisze na tefonie)

    Pozdrawiaam!

    Paula :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział !!! <3 masz talent
    Czekam z niecierpliwością na kolejny !

    OdpowiedzUsuń