Violetta
Siedziałam
w domu już drugi dzień. Cały ten czas spędziłam na kanapie
przeskakując z kanału na kanał. Od tego tyłek już zaczynał mnie
pobolewać. A Leoś skakał nade mną jak nad jajkiem. Dobrze że
pozwolił mi chociaż chodzić do toalety, bo przywarłabym do kanapy
na stałe. Miałam już powoli dosyć Leona i tej jego "specjalnej"
sałatki...-
Kochanie, może sałatki? - krzyknął Leon.-
Jeszcze raz mi powiesz o tej sałatce idioto, to nią dostaniesz!
Francesca
Usłyszałam
dźwięk sms.
Już miałam się schylić po telefon, gdy nagle nie wiadomo skąd
pojawił się Marco.-
Proszę, twoja komórka kotku.
Nie
możesz
się teraz przemęczać - odparł spokojnie.-
Chodzić może za mnie też będziesz, żebym się nie zmęczyła co?
- odparłam z ironią.-
Dla ciebie wszystko!-
Wszystko?-
Oczywiście.-
Dobra usiądź plecami do mnie.Marco
posłusznie usiadł, a ja zaczęłam go łaskotać pod łopatkami.
Chyba mu się to spodobało, bo śmiał się tak głośno, że
zdziwiłabym się, jeśli nie słyszeliby tego na zewnątrz. Po
chwili Marco zmęczony śmiechem opadł na dywan.
Wykorzystałam tę chwilę i wzięłam komórkę
do ręki. Sms od Violetty."Sałatkowa
tyrania obalona :D A jak tam u ciebie?"Już
miałam odpisać, gdy poczułam że ktoś mnie łaskocze. Marco,
spryciarz z niego.-
Błagam, nie! - zaczęłam piszczeć i jeszcze głośniej się śmiać.-
Złapałem cię i teraz nie wypuszczę, jak kotek myszkę -
powiedział, po
czym zamiauczał jak kotek.Przysunął
swoje wargi do moich i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
Zdążyłam już chwilę ochłonąć gdy jego usta przeniosły się
na mój brzuch.-
Widzisz
maluchu jakiego sprytnego masz tatę,
co?
Lara
-
Podaj mi chusteczkę Laruś, proszę...Po
dwóch
godzinach płaczu
Fede, wreszcie zaznałam spokoju. I pomyśleć, że taki facet ryczy
na zwykłym romansidle - Titanicu... Od dziś mówię
"nie" wypożyczalniom filmowym.Ale
i tak go kocham. Prawdziwą, serdeczną miłością, jaką nigdy
nikogo nie kochałam. Wiem, że zawsze będzie przy mnie gdy będę
go potrzebować.-
Spać mi się chce Fede...-
Zaniosę cię na górę
i ani słowa sprzeciwu.Zrobiłam
lekko zdziwioną minę. Po
Fede sprzed kilku minut nie było śladu, a ja nie miałam nic
przeciwko zaniesieniu na górę.
Delikatnie wziął mnie na ręce i powoli zaniósł
na górę,
czułam że odpływam. Położył mnie na łóżku
i pocałował mnie w usta po czym sam ułożył się obok mnie i
zasnął głębokim snem.
Violetta
Leon
leżał obrażony na mojej kanapie. Lenę mieliśmy na dzisiejszy
wieczór
z głowy,
była dziś u Cami.-
Złaź, chcę usiąść. Nogi mnie bolą.-
Wyrzuciłaś moją sałatkę, to grzech niewybaczalny.-
Oj nie dąsaj się tak. Jak jesteś taki mądry sam pochodź z takim
brzuchem. No kochanie przepraszam. - Wskazałam mu palcem mój zaokrąglający się coraz bardziej brzuch.
- Oj no nie jest tak duży, nie przesadzaj. Ledwo co widać.
- Czyli mogę chodzić do pracy, zajmować się Lenką i normalnie żyć? - spytałam z nadzieją.
- Tego to ja nie powiedziałem. Ale jak chcesz, to możesz zająć się mną. - Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. Chyba czegoś ode mnie chciał...
- A jak dam ci buziaka to przestaniesz się fochać?
- Buziak to za mało, może tak byśmy spełnili nasz obowiązek małżeński, co?
- Leon, ty zboczeńcu... Chyba ci się coś w główce pomieszało...
- Nie kochanie, wprost przeciwnie. Kto by się oprał Leonowi Verdasowi?
- Jeszcze zaraz powiesz, że mnie zdra...
On już chyba zdawał się mnie nie słuchać, tylko przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować jednocześnie rozpinając mi bluzkę. Nie pozostałam mu dłużna i zaczęłam robić to samo. Kilka minut, a nasze ubrania już znalazły się na podłodze.
Gdy skończyliśmy, oboje zadowoleni Leon pogłaskał mnie po brzuchu i powiedział:
- Zobacz jakiego masz zdolnego ojca, mały.
Następnego dnia...
Violetta jeszcze chyba była zadowolona po wczorajszym incydencie, bo z jej twarzy nie schodził uśmiech. I zjadła moją sałatkę, co po ostatnim praktycznie graniczyło z cudem. Wziąłem Lenkę na kolana i usiadłem obok Violi, która była zajęta oglądaniem telenoweli. Chwila... Telenoweli?... Czyżbym się przewidział, ona oglądała telenowele? Lenka chyba też to zauważyła, bo zaczęła podśpiewywać "Veo Veo".
- Widzisz to co ja widzę, córcia?
- Tiak - odpowiedziała trochę śmiesznie, a ja się uśmiechnąłem.
- Miałeś jednak rację kochanie, one są genialne - odpowiedziała Viola, jednocześnie wpychając do buzi kolejnego kiszonego ogórka.
- A coś ty dzisiaj taka szczęśliwa, kotku? Czyżby to zasługa twojego najlepszego i...
- Najskromniejszego męża? - przerwała mi.
Violetta zaczęła się śmiać, przez co opluła telewizor resztkami ogórka. Oczywiście ja to będę musiał sprzątnąć. Spojrzałem na nią dziwnie, a ona dalej się śmiała. Przerwał jej dzwonek do drzwi.
- No idź otworzyć. - Violetta nagle spoważniała i popchnęła mnie w stronę drzwi.
- A czemu ja?
- No bo ja nie mogę się przemęczać, skarbeńku - powiedziała sarkastycznie i uśmiechnęła się do mnie.
Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. A za nimi kto? Diego oczywiście... I Naty?... Dziwne, że przyszli razem, ale nieważne. Pewnie Natalia będzie chciała wyciągnąć Violę na zakupy. W sumie... Niech idzie, bo znowu zacznie się ze mną kłócić, że ją ograniczam i nie daje jej normalnie żyć. A już przecież miała tak przez kilkanaście lat z ojcem. Ja nie chce jej krzywdzić...
Wpuściłem Naty i Diego do środka. Diego powiedział, że pójdzie na chwilkę do Lenki i za moment wróci. No jasne...
- Leoś, idę na zakupy z Naty. Wrócę za jakieś... Em... Wrócę jeszcze dzisiaj. - Dziewczyny zaczęły się śmiać i wyszły.
- Viola, a torebka? - krzyknąłem, żeby mnie usłyszała.
- A no tak - zaśmiała się i wzięła torebkę z wieszaka. - Dziękuję - powiedziała cicho i pocałowała mnie w policzek.
Razem z Naty miałyśmy zamiar pójść do galerii handlowej mieszczącej się niedaleko parku. Postanowiłyśmy zrobić sobie "spacer", więc poszłyśmy dłuższą drogą. Przez cały czas rozmawiałyśmy o tym, że faceci są dziwni. Tak, obgaduje mojego najukochańszego męża, ale cii...
Gdy byłyśmy już przed samą galerią zadzwonił mój telefon. Obstawiam, że Leon. Wyciągnęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Wywróciłam oczami i odebrałam.
V : Czego znowu chcesz Luigi?
L : Musimy się spotkać. Najlepiej teraz.
V : Nie, zapomnij!
Rozłączyłam się i chciałam schować telefon do torebki, ale znowu zadzwonił.
L : Viola, tylko na dziesięć minut, proszę.
V : Jezuu... No okey... Wiem, że będę strasznie żałować, ale okey. Za pięć minut w kawiarni, obok parku.
L : Dzięki, do zobaczenia.
Rozłączyłam się ponownie i schowałam telefon do torebki.
- Naty, bardzo cię przepraszam, ale muszę się na dziesięć minut spotkać z pewnym idiotą. Ty sobie pochodź po sklepach, czy coś, a ja później do ciebie dołączę. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
- No spoko, nic się nie stało. Będę w KFC jak coś. - Szatynka zaśmiała się i poszła w stronę restauracji.
Gdy przyszedłem do kawiarni Viola już na mnie czekała i zamawiała kawę. Idealnie...
- Cześć. Przepraszam za spóźnienie.
- Nic się nie stało - odpowiedziała i próbowała wymusić uśmiech. - Po co chciałeś się spotkać? Przecież wiesz, że kompletnie nic z tego nie wyjdzie. Nigdy, okey?
- Tak, wiem. Chciałem tylko porozmawiać.
- Tylko tyle? - Dziewczyna wywróciła oczami. - Przepraszam, idę na chwilę do łazienki.
Po chwili zniknęła mi z pola widzenia, więc mogłem zrobić to, co miałem robić. Wsypałem jej do kawy jakieś proszki, przez które podobno można poronić. Zwinąłem jej z torebki klucze i schowałem do swojej kieszeni.
- Oj no nie jest tak duży, nie przesadzaj. Ledwo co widać.
- Czyli mogę chodzić do pracy, zajmować się Lenką i normalnie żyć? - spytałam z nadzieją.
- Tego to ja nie powiedziałem. Ale jak chcesz, to możesz zająć się mną. - Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. Chyba czegoś ode mnie chciał...
- A jak dam ci buziaka to przestaniesz się fochać?
- Buziak to za mało, może tak byśmy spełnili nasz obowiązek małżeński, co?
- Leon, ty zboczeńcu... Chyba ci się coś w główce pomieszało...
- Nie kochanie, wprost przeciwnie. Kto by się oprał Leonowi Verdasowi?
- Jeszcze zaraz powiesz, że mnie zdra...
On już chyba zdawał się mnie nie słuchać, tylko przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować jednocześnie rozpinając mi bluzkę. Nie pozostałam mu dłużna i zaczęłam robić to samo. Kilka minut, a nasze ubrania już znalazły się na podłodze.
Gdy skończyliśmy, oboje zadowoleni Leon pogłaskał mnie po brzuchu i powiedział:
- Zobacz jakiego masz zdolnego ojca, mały.
Następnego dnia...
Leon
Violetta jeszcze chyba była zadowolona po wczorajszym incydencie, bo z jej twarzy nie schodził uśmiech. I zjadła moją sałatkę, co po ostatnim praktycznie graniczyło z cudem. Wziąłem Lenkę na kolana i usiadłem obok Violi, która była zajęta oglądaniem telenoweli. Chwila... Telenoweli?... Czyżbym się przewidział, ona oglądała telenowele? Lenka chyba też to zauważyła, bo zaczęła podśpiewywać "Veo Veo".
- Widzisz to co ja widzę, córcia?
- Tiak - odpowiedziała trochę śmiesznie, a ja się uśmiechnąłem.
- Miałeś jednak rację kochanie, one są genialne - odpowiedziała Viola, jednocześnie wpychając do buzi kolejnego kiszonego ogórka.
- A coś ty dzisiaj taka szczęśliwa, kotku? Czyżby to zasługa twojego najlepszego i...
- Najskromniejszego męża? - przerwała mi.
Violetta zaczęła się śmiać, przez co opluła telewizor resztkami ogórka. Oczywiście ja to będę musiał sprzątnąć. Spojrzałem na nią dziwnie, a ona dalej się śmiała. Przerwał jej dzwonek do drzwi.
- No idź otworzyć. - Violetta nagle spoważniała i popchnęła mnie w stronę drzwi.
- A czemu ja?
- No bo ja nie mogę się przemęczać, skarbeńku - powiedziała sarkastycznie i uśmiechnęła się do mnie.
Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. A za nimi kto? Diego oczywiście... I Naty?... Dziwne, że przyszli razem, ale nieważne. Pewnie Natalia będzie chciała wyciągnąć Violę na zakupy. W sumie... Niech idzie, bo znowu zacznie się ze mną kłócić, że ją ograniczam i nie daje jej normalnie żyć. A już przecież miała tak przez kilkanaście lat z ojcem. Ja nie chce jej krzywdzić...
Wpuściłem Naty i Diego do środka. Diego powiedział, że pójdzie na chwilkę do Lenki i za moment wróci. No jasne...
- Leoś, idę na zakupy z Naty. Wrócę za jakieś... Em... Wrócę jeszcze dzisiaj. - Dziewczyny zaczęły się śmiać i wyszły.
- Viola, a torebka? - krzyknąłem, żeby mnie usłyszała.
- A no tak - zaśmiała się i wzięła torebkę z wieszaka. - Dziękuję - powiedziała cicho i pocałowała mnie w policzek.
Violetta
Razem z Naty miałyśmy zamiar pójść do galerii handlowej mieszczącej się niedaleko parku. Postanowiłyśmy zrobić sobie "spacer", więc poszłyśmy dłuższą drogą. Przez cały czas rozmawiałyśmy o tym, że faceci są dziwni. Tak, obgaduje mojego najukochańszego męża, ale cii...
Gdy byłyśmy już przed samą galerią zadzwonił mój telefon. Obstawiam, że Leon. Wyciągnęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Wywróciłam oczami i odebrałam.
V : Czego znowu chcesz Luigi?
L : Musimy się spotkać. Najlepiej teraz.
V : Nie, zapomnij!
Rozłączyłam się i chciałam schować telefon do torebki, ale znowu zadzwonił.
L : Viola, tylko na dziesięć minut, proszę.
V : Jezuu... No okey... Wiem, że będę strasznie żałować, ale okey. Za pięć minut w kawiarni, obok parku.
L : Dzięki, do zobaczenia.
Rozłączyłam się ponownie i schowałam telefon do torebki.
- Naty, bardzo cię przepraszam, ale muszę się na dziesięć minut spotkać z pewnym idiotą. Ty sobie pochodź po sklepach, czy coś, a ja później do ciebie dołączę. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
- No spoko, nic się nie stało. Będę w KFC jak coś. - Szatynka zaśmiała się i poszła w stronę restauracji.
Luigi
Gdy przyszedłem do kawiarni Viola już na mnie czekała i zamawiała kawę. Idealnie...
- Cześć. Przepraszam za spóźnienie.
- Nic się nie stało - odpowiedziała i próbowała wymusić uśmiech. - Po co chciałeś się spotkać? Przecież wiesz, że kompletnie nic z tego nie wyjdzie. Nigdy, okey?
- Tak, wiem. Chciałem tylko porozmawiać.
- Tylko tyle? - Dziewczyna wywróciła oczami. - Przepraszam, idę na chwilę do łazienki.
Po chwili zniknęła mi z pola widzenia, więc mogłem zrobić to, co miałem robić. Wsypałem jej do kawy jakieś proszki, przez które podobno można poronić. Zwinąłem jej z torebki klucze i schowałem do swojej kieszeni.
Dobra, możecie mnie zabić, zadźgać, pobić, czy co tam chcecie. Wiem, że długo nie było rozdziału, bo prawie miesiąc i z tego powodu jestem na siebie strasznie zła, ale po prostu nie miałam czasu, a jak miałam - nie było weny. Przychodziłam ze szkoły o 15, musiałam wiele spraw związanych ze szkołą załatwić, jeszcze telefon mi się popsuł, kłótnie z rodzicami... Katastrofa.
Ale teraz wszystko ( no prawie wszystko ) wróciło do normy i rozdziały będą pojawiały się częściej. Nie mówię, że codziennie jak w wakacje, bo na to już kompletnie nie miałabym czasu, ale chociaż raz w tygodniu.
Jeśli dzisiaj będę miała czas i wenę, to pojawi się kolejny ;)
Bez zdjęć, bo już strasznie nie chciało mi się szukać i uważam, że nawet bym nie znalazła xD
A teraz trochę informacji : Od razu uprzedzam, że ten tak jakby tom, czy sezon, czy jak chcecie to nazwać, będzie miał 100 rozdziałów + prolog i epilog. Potem będę pisać kolejny i historia w nim będzie powiązania z dotychczasową. Często będę do niej wracać, itp. Nie wiem jeszcze ile będzie to miało rozdziałów, ale pewnie dość dużo xD
Czyli tak... Zostało do końca 5 rozdziałów + epilog. Będzie baaaardzo dużo zwrotów akcji, których się nawet nie spodziewacie. Za niektóre już możecie szykować broń xD
W kolejnej historii, będzie zaskakująco, tak myślę przynajmniej. No ale jak na razie nie zdradzę co tam takiego będzie :P
Mam nadzieję, że zrozumieliście ten bełkot... xD
To chyba tyle. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej, to nie pytajcie w komentarzach, tylko piszcie na gg, ask, czy maila. Obojętnie :D
EDIT : Dziękuję za wieeelgachną pomoc przy tym rozdziale, no i ogólnie rozplanowaniem kolejnych i za pomoc przy planowaniu kolejnego opowiadania - mojej kochanej Oli :D Jesteś wielka <3
next!
OdpowiedzUsuń5ROZDZIAŁOW XD tylko. :(
Ale!!!
Weny na nową historie.!
Błagam dodaj nowy najlepiej w tym tygodniu.PLISSSSSSSSSSS
OdpowiedzUsuńNie zrobisz mi tego.
OdpowiedzUsuńNie możesz ...
Ona nie poroni, prawda ? :(
Nikaś ♥
Nie niszcz leonetty błagam
OdpowiedzUsuńLeon mnie rozwala z tą jego "specjalną" sałatką xD I jaki z niego napaleniec :D
OdpowiedzUsuńOj, boję się co zrobi ten Luigi... Oby nie to co ja myślę :/
Tratatata, czekam na kolejny rozdział, już się boję tych zwrotów akcji ;D
Pozdrawiam, Caro <3
ma nie poronić jasne xD Leon i jego słynna sałatka
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam i się doczekałam! Teraz taka podjarana jestem, że po prostu nie mogę wyrobić. Napalony Leosiek wygrał, nawet nie musiał długo przekonywać Violi ;3 Szkoda tylko sałatki XDD
OdpowiedzUsuńoooooooo nawet nie wiesz jak dlugo czekalam! kocham cie i ciesze sie ze wrocilas! rozdzial ciekway niezle sie zapowiada!
OdpowiedzUsuńłuuuu...luigi nie dobrze...a i ma nie poronic jasne?
kocham i zycze weny! ;*
łuuu....klawiatura mnie nie lubi
OdpowiedzUsuń*ciekawy
XD
;*
:D
;)
Nie zrobisz mi tego prawda?! Ona nie pornoni?! Jakby co mam juz nabity pistolet i mój detektyw cie szuka XD
OdpowiedzUsuń+ Kc i niech nie poroni !!!! ^.^
Jupi, jest xDD Zabijesz dziecko, zabiję ciebie ;PP Nie no żart, ale wiesz, nie zabijaj go ;DD Proooszę.
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na kolejny
Zapraszam do mnie:
http://leonetta-leonivioletta.blogspot.com/
http://tini-jorge.blogspot.com/
Jeju, jakbym nie wiedziała co się stanie później to bym teraz ryczała!
OdpowiedzUsuńciasteczkowy potwór:*
Hah, ja też cię kocham <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mam focha :3
Twoja Ola ;D
Zostaw leonettę w spokoju pless
OdpowiedzUsuńTylko nie mały Verdasek proszę ja już się przyzwyczaiłam do myśli że Lenka bd miała rodzeństwo.
OdpowiedzUsuńRozdział cudny oczywiście i w pełni Cię rozumiem bo sama długo nie pisałam.
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział Leon i jego sałatka xD
OdpowiedzUsuńFajne, czekam na nexta.Mam nadzieje,że po tym tomie,napuszesz kolejny,bo jak nie to....... Nie żyjesz!
OdpowiedzUsuńBój się.:D
Fran
Wreszcie jest next ! Hah Leon i jego sałatka :D Głupi Luigi ! :( Weny życze !
OdpowiedzUsuńMartyśka ♥
0.0 O boże! Luigi ty... ty... ty... ty... zabójco! Błagam niech Violettcie odechce sie tej kawy i sobie pójdzie, albo niech ktoś to zauważy i jej powie. No... nie... no to katastrofa 0,0. Wiem bardzo to przeżywam, ale no. no. no. no nie! Sorry wysłowić się nie moge. Super rozdział! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział . spoko nic się nie stało każdy ma czasem sajęty czas .
OdpowiedzUsuńps a może wiesz co jest z redaktorką tego bloga : violetta-story.blogspot.com
Zapraszam na bloga mojej koleżanki: http://leonesca-amistad.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTy no wez...ze niby viola ma poronoc?!?!?! Moze zrob tak ze ona ucieknie i nie zdazy tego wypic heh...albo wypije ale nie poroni...glupi lugi..kto sie ze mna sklada na trumne dla niego??
OdpowiedzUsuńNareszcie dodałaś rozdział :-) już się doczekać nie mogłam i bałam się że już o nas zapomniałaś :-( ale na szczęście już wróciłaś z superowym nowym rozdziałem tylko proszę cię możesz mi przypomnieć kim jest Luigi
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alcia
Ja cb zagdziam i zabije, ale nie dlatego e nie byo rozdziau, ale dlatego ze biedna Vilu moze poronic! xD
OdpowiedzUsuńA rozdzial jak zawsze jest za*ebisty :3 A Leo znowu napalony! Jak ja cb kocham! :*
Berry Verdas- Pani Blanco
Luigiemu to już z tej miłości się w głowie przewróciło - zresztą jak i Leonowi, i Marco ;)
OdpowiedzUsuńMożesz zrobić tak, żeby Viola nie wypiła kawy czy czegoś tam XD. Ale rozdział świetny, zresztą jak wszystkie. Życzę duuuuużo weny i czekam na następny!
OdpowiedzUsuńJak możesz zabić dziecko violi jeśli? Luigi jest chory!
OdpowiedzUsuńAle czemu Luigi??? Luigi=2 Tomas. Nie chce mi się pisać w zakładce pomysły napiszę tu. Fajnie by było gdyby Luigi to tak naprawdę tomas tylko że zmieniony. Haha dopiero by było xD Normalnie zara się popłakam!!!!!!!!!!!! Wynoś się Luigi. Może Violka by go tak przyłapała i uciekła, przeproweadziłą się i zmieniiła numer??? Ale Luigi by jąnamieżył i resztki znalezionego taleza z pandą mial na twarzy, no i potem znów zniknął??? Tak jak Tomas xD Co ty a to???
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa!Dziewczyno przerażasz mnie!Mam pewien pomysł żeby Viola to zobaczyła i dała mu z liścia lub żeby to był Leon i zadzwonił na policję albo widział to kelner...Dalej sama myśl;)
OdpowiedzUsuńViola slonce nie pij kawy ! Blagam nie PIJ ! Jak poroni to możesz się już zegnać z rodzicami ! xD
OdpowiedzUsuńMoże przez te witaminy w sałatce Leośka (który jak zwykle napalony) tamte "prochy" nie zadziałają co? Lub Viola przyłapie tego debila? Lub odechce jej się kawy i pójdzie sobie do domu? Albo jakiś miły pan ze stolika obok to zauważy i jej o tym powie? Rozdział genialny tylko niech Violetta nie poroni błagam!!!! Jak coś mam niedaleko do cmentarza i łopatę w piwnicy... Z niecierpliwością czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńLub ten idiota, debil i głupek w jednym, Luigi pomylił prochy i okazało się, że to jakieś witaminki do zastosowania przez kobiety w ciąży? Bardzo prawdopodobne :)
UsuńAlbo pomyli kawy i niechcący wsypie to do swojej ^.^ Nie mogę doczekać się następnego rozdziału *.*
Usuńalbo..... Viola to zobaczy, da mu z liścia, a jak on później przyjdzie do jej domu to na jego twarzy znajdą sie resztki talerza z pandą?? (ten takerz co viola tomasowi dowaliła, ulub. talerz leonaa. jeszcze pamiętam Boskie) xD
UsuńBosz.Bosz,Bosz.Wróciłaś! A tek się za tobą stęskniłam..
OdpowiedzUsuńGłupek,ten Luigi Viola nie ma szczęścia...
Jesteś świetna ciesze sie że dalej piszesz . :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie widziałam lepszego bloga.
Moge sie przyznać ze te twoje opowiadania tak mnie
wciagły ze potrafiłam przeczytac 90 rozdziałów w 3 dni
a mnie trudno przyciagnac to normalnej ksiązki
jestes świetna
Obrzydzilas mi ogorki kiszone xD
OdpowiedzUsuńHaha sałatka chłopców. No mega! :))
OdpowiedzUsuńTen Luigi mnie wkurza. Co ten debil sobie myśli? Tabletki na poronienie też mi coś. Niech se je sam połknie!
Szkoda, że nie długo epilog...Już się wprost nie mmogę doczekać tych zwrotów akcji. Czekam na następny i zapraszam do mnie amor-amor-amor-leonetta.blogspot.com
To znaczy ze kolejny sezon będzie to ciąg dalszy tego sezonu Mam taką nadzieję bo ten jest super i nie chciałabym żeby coś się zmieniło ale i będę go czytać :DDD
OdpowiedzUsuńTen blog coraz mniej mi się podoba.... Jacy normalni 20 latkowie tak żyją? Tabletki, gwałty, porwania, ciąże... Paranoja. Wydaje mi się że przesadziłaś z tym wszystkim, bo ta historia nawet nie przypomina normalnego życia, a co dopiero serialu. Piszesz świetnie, ale pomysły masz coraz gorsze.
OdpowiedzUsuńInteligentny komentarz z anonima... A może to jest właśnie jej pomysł na opowiadanie? Tylu wejść i komentarzy nie widziałam na żadnym innym tego typu blogu a czytam ich sporo. Jeśli masz bloga to ujawnij się i porozmawiamy, a jeśli nie to nie wypowiadaj się na tematy o których nie masz pojęcia... Jak ci się nie podoba to zrób wszystkim przysługę, nie czytaj, albo przynajmniej nie zostawiaj swoich jakże interesujących i bardzo potrzebnych komentarzy -.-
UsuńAnonim bez przesady.Dziewczyna która to pisze to opowiadanie jest boska.Jak ci się nie podoba to nie czytaj.Mi to się bardzo podoba.A jak tobie nie to twój problem.
UsuńRozdzial genialny<3
OdpowiedzUsuńczekam na next
zalozylam sobie bloga pisze opowiadanie o Jortini , dopiero zaczynam ale bardzo proszee zajrzyj do mnie
http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/
ola aps. sory ze pisze z anonima
Supper! Czekam na next. Od dawna czytam twojego bloga i uwierz ubóstwiam goooo! A tak jakbyś chciała sobie przeczytać coś mojego to zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanieviolaprzyjaciele.blogspot.com/
P.S Dopiero zaczynam :D
Błagam nie przestawaj pisać !!!!
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony blog a ta historia jest boska !!!
Proszę ! ;c
Nie napisałam, że przestaje... Czytaj jeszcze raz, powoli i ze zrozumieniem... ;)
UsuńA ja się zbuntuje przeciwko światu i powiem, że było by ciekawie jakby Viola poroniła i miała depresję
OdpowiedzUsuńKocham cię *___*
UsuńxDDD
Tak, też tak uważam a leon by ją pocieszał i wogóle
UsuńNie zabijaj małego Verdasa! !(albo Verdaski xD) Niech Vilu odechce się kawy albo debil Luigi pomyli to z pysznymi witaminkami :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Świetny blog. Czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie http://leonettaopowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSwietny blog.Uwielbiam go czytać.I błagam nie zabijaj kolejnego członka rodziny Verdasów.Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://opowiafanie.blogspot.com/
Znalazłam dziśaj interesującego bloga i obiecałam autorce
OdpowiedzUsuńkomuś go polece a więc proszę. http://parodia-violetta.blogspot.com/2013/10/rozdzia-pierwszy-liscik.html? showComment=1382178185206& m=1#c365720661402665502
Uwielbiam ich zapraszam do wzajemnej obserwacji. Odwiedź mnie i zostaw coś po sobie. mój blog to violetta-camila.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNieee ! Nie zabijaj mini Verdasa XD
OdpowiedzUsuńNiech Violetta to zauważy i wyleje kawe albo jej spadnie czy coś ! NIE RÓB TEGO CO MYŚLĘ ŻE CHCESZ ZROBĆ!
Zabijesz dziecko lub coś co było związane z kluczami to przysięgam znajdę cię i zasadze solidnego kopa w D...
OdpowiedzUsuńCiebie chyba JEBŁO xD
OdpowiedzUsuńNie możesz zabić Verdaska <3 A jak Violetta poroni to wylądujesz razem z malutkim w grobie xd Ale świetnie piszesz :) Pozdrawiam <3
Zauwazyliacie Leon przekonal dzis Vilu bez klotni i itd. Xd on zawsze kochanym napalencem bbydzie dd jak zabijesz napalonego malego verdaska to obiecuje trafisz do szpitala i bedziesz walczyc o zycie xd
OdpowiedzUsuń