Tymczasem w Buenos Aires
Siedziałam na ławce niedaleko plaży. Był wieczór, a właściwie to już prawie noc. Wiatr leciutko rozwiewał moje włosy. Uwielbiam takie zwykłe spokojne chwile. Przyglądałam się ludziom, którzy mimo późnej pory bawili się w najlepsze w morzu.
Gdy zapatrzyłam się w fale, które odbijały się od brzegu i wyglądały jak małe bałwanki ktoś usiadł koło mnie. Zauważyłam to dopiero, kiedy przeszedł mnie ostrzegawczy dreszcz, że ktoś bacznie mi się przygląda.
- Kim jesteś? - spytałam chłopaka w okularach, który przybliżył się do mnie jak go spostrzegłam.
- Powróciłem do Argentyny. Kiedyś tu mieszkałem, ale musiałem się wyprowadzić. - jego twarz wydawała mi się znajoma. - Uczyłem się w pobliskim studiu.
Siedziałam obok niego i wiedziałam, że skądś kojarzę chłopaka. Miał ciemne włosy, ale chyba bliżej się nie znaliśmy. Tylko z widzenia.
- Jak się nazy... - przerwał mi dzwonek jego telefonu. Brunet odebrał go i pogrążył się w zażartej rozmowie, z której wychwytywałam tylko niektóre słowa.
Podniosłam się z ławki, strzepałam ze swojej spódnicy piasek, który się na niej osadził, a wcześniej był na moim siedzeniu.
Oddaliłam się od znanego przeze mnie nieznajomego. Próbowałam odtworzyć sobie w głowie skąd go znam, ale nic mi nie przychodziło z nim wspólnego.
Poczułam, że ktoś chwycił mnie za ramię, odwróciłam się i zobaczyłam go dokładniej. Stał przede mną, tym razem bez okularów.
- Jak ty tu... - nie mogłam się do końca wysłowić. - Jak.. Przecież wyjechałeś...
- Ale wróciłem. - uśmiechnął się, a nogi same się pode mną ugięły. Usiadłam na plaży i zaczęłam coś mamrotać pod nosem, że sama nie mogłam zrozumieć sensu swoich słów. Stał przede mną i bacznie mi się przyglądał.
Po kilku sekundach kucnął, by być bliżej mnie. Dlaczego od razu go nie poznałam? Przecież nie jestem taka głupia.
Przysunął swoją twarz do mojej i już prawie czułam, że mnie pocałuje, ale nie mogłam. Spanikowałam i rzuciłam mu piaskiem w twarz.
Chłopak się zaśmiał, a ja podniosłam się i zaczęłam uciekać. Był ode mnie szybszy. Dogonił mnie niemal od razu i chwycił w talii, po czym przerzucił przez ramię i wbiegł do wody. Zaczęłam go kopać w brzuch, a to go tylko motywowało, by iść dalej.
Kiedy stał już w wodzie do pasa zatrzymał się i przełożył mnie tak, że leżałam mu ramionach. Widziałam doskonale każdą rysę jego twarzy.
- Widzę, widzę, że widzisz. - zaczął śpiewać, a ja dokończyłam:
- Wszystko zależy od tego, co chcesz zobaczyć. - uśmiechnęłam się.
Postawił mnie w wodzie, że brodziłam w niej po biodra. W pierwszym odruchu chciałam krzyknąć, ale chłopak dotknął mojego policzka i przyciągnął mnie do siebie z całej siły. Pocałował mnie. Poczułam... Motylki w brzuchu?
Musiałam go jednak odepchnąć. Musiałam, choć nie chciałam. A tak na prawdę chciałam. Chciałam zobaczyć jak znów zabiega o moje względy.
- Marco... - zaczęłam, a on mnie przytulił. Wszystko powróciło. Od naszego poznania się w klubie karaoke, gdy zaśpiewaliśmy razem "Junto a Ti" po... Każde inne z nim spędzone chwile. - Dlaczego wróciłeś?
- Bo Cię kocham. - szepnął.
Następnego dnia - 9.30
Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Sięgnęłam ręką na szafkę nocną. Nie chciałam obudzić Leona, więc poszłam do łazienki.
Spojrzałam na telefon. Francesca. Odebrałam.
-Stało się coś, że tak wcześnie dzwonisz? - spytałam. - U was jest 4.30.
-Tak, stało się. Tomas miał wypadek.
-Co? A co mu się stało i kiedy?
-Jak wracał z lotniska potrącił go autobus. Podobno jest w śpiączce, ma złamaną rękę i nogę. - wytłumaczyła.
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Fran też ma jakieś mieszane uczucia. Po chwili ciszy się odezwałam:
-Skąd to wiesz?
-Nata do mnie dzwoniła przed chwilą. A ona skąd wie, to nie mam pojęcia.
-Tak w sumie, to wiesz co? Powiem tylko, że po tym wszystkim co zrobił to dobrze mu tak. Życzę mu żeby umarł w tym szpitalu. Zadzwonię później, cześć. - powiedziałam i wyszłam z łazienki. Leon już nie spał. Kręcił się po kuchni.
-Rozmawiałam z Fran. Nie uwierzysz co mi powiedziała. Tomas miał wypadek.
-I?... Mam się cieszyć czy nie? - spytałem zmieszany.
-No wiesz co? - powiedziała z oburzeniem w głosie. - Mimo tego, że ciągle rozwalał nam życie, powinniśmy mu współczuć. - zdziwiłem się. - Żartuje. - zaśmiała się. - No ale nie ważne. Jakie plany na dziś?
-Nie wiem. Możemy pochodzić po parkach, pozwiedzać. Co ty na to?
-Okey. To ja się ubieram i możemy iść.
-A śniadanie?
-Nie jestem głodna.
-Jesteś. Musisz coś zjeść.
-No dobra. To zrób bułki na szybko i idziemy.
Chwilę później
Wychodziłam już z Leónem z pokoju hotelowego , gdy nagle zadzwonił do niego telefon.
- Halo? - odebrał - To Clara. - spojrzał na mnie.
Ja uśmiechnęłam się . Po chwili na twarzy Leona znikł uśmiech i miał łzy w oczach.
-Coś się stało ? - złapałam go za rękę. Byłam przerażona.
-Lena...
Francesca
Siedziałam na ławce niedaleko plaży. Był wieczór, a właściwie to już prawie noc. Wiatr leciutko rozwiewał moje włosy. Uwielbiam takie zwykłe spokojne chwile. Przyglądałam się ludziom, którzy mimo późnej pory bawili się w najlepsze w morzu.
Gdy zapatrzyłam się w fale, które odbijały się od brzegu i wyglądały jak małe bałwanki ktoś usiadł koło mnie. Zauważyłam to dopiero, kiedy przeszedł mnie ostrzegawczy dreszcz, że ktoś bacznie mi się przygląda.
- Kim jesteś? - spytałam chłopaka w okularach, który przybliżył się do mnie jak go spostrzegłam.
- Powróciłem do Argentyny. Kiedyś tu mieszkałem, ale musiałem się wyprowadzić. - jego twarz wydawała mi się znajoma. - Uczyłem się w pobliskim studiu.
Siedziałam obok niego i wiedziałam, że skądś kojarzę chłopaka. Miał ciemne włosy, ale chyba bliżej się nie znaliśmy. Tylko z widzenia.
- Jak się nazy... - przerwał mi dzwonek jego telefonu. Brunet odebrał go i pogrążył się w zażartej rozmowie, z której wychwytywałam tylko niektóre słowa.
Podniosłam się z ławki, strzepałam ze swojej spódnicy piasek, który się na niej osadził, a wcześniej był na moim siedzeniu.
Oddaliłam się od znanego przeze mnie nieznajomego. Próbowałam odtworzyć sobie w głowie skąd go znam, ale nic mi nie przychodziło z nim wspólnego.
Poczułam, że ktoś chwycił mnie za ramię, odwróciłam się i zobaczyłam go dokładniej. Stał przede mną, tym razem bez okularów.
- Jak ty tu... - nie mogłam się do końca wysłowić. - Jak.. Przecież wyjechałeś...
- Ale wróciłem. - uśmiechnął się, a nogi same się pode mną ugięły. Usiadłam na plaży i zaczęłam coś mamrotać pod nosem, że sama nie mogłam zrozumieć sensu swoich słów. Stał przede mną i bacznie mi się przyglądał.
Po kilku sekundach kucnął, by być bliżej mnie. Dlaczego od razu go nie poznałam? Przecież nie jestem taka głupia.
Przysunął swoją twarz do mojej i już prawie czułam, że mnie pocałuje, ale nie mogłam. Spanikowałam i rzuciłam mu piaskiem w twarz.
Chłopak się zaśmiał, a ja podniosłam się i zaczęłam uciekać. Był ode mnie szybszy. Dogonił mnie niemal od razu i chwycił w talii, po czym przerzucił przez ramię i wbiegł do wody. Zaczęłam go kopać w brzuch, a to go tylko motywowało, by iść dalej.
Kiedy stał już w wodzie do pasa zatrzymał się i przełożył mnie tak, że leżałam mu ramionach. Widziałam doskonale każdą rysę jego twarzy.
- Widzę, widzę, że widzisz. - zaczął śpiewać, a ja dokończyłam:
- Wszystko zależy od tego, co chcesz zobaczyć. - uśmiechnęłam się.
Postawił mnie w wodzie, że brodziłam w niej po biodra. W pierwszym odruchu chciałam krzyknąć, ale chłopak dotknął mojego policzka i przyciągnął mnie do siebie z całej siły. Pocałował mnie. Poczułam... Motylki w brzuchu?
Musiałam go jednak odepchnąć. Musiałam, choć nie chciałam. A tak na prawdę chciałam. Chciałam zobaczyć jak znów zabiega o moje względy.
- Marco... - zaczęłam, a on mnie przytulił. Wszystko powróciło. Od naszego poznania się w klubie karaoke, gdy zaśpiewaliśmy razem "Junto a Ti" po... Każde inne z nim spędzone chwile. - Dlaczego wróciłeś?
- Bo Cię kocham. - szepnął.
Następnego dnia - 9.30
Violetta
Spojrzałam na telefon. Francesca. Odebrałam.
-Stało się coś, że tak wcześnie dzwonisz? - spytałam. - U was jest 4.30.
-Tak, stało się. Tomas miał wypadek.
-Co? A co mu się stało i kiedy?
-Jak wracał z lotniska potrącił go autobus. Podobno jest w śpiączce, ma złamaną rękę i nogę. - wytłumaczyła.
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Fran też ma jakieś mieszane uczucia. Po chwili ciszy się odezwałam:
-Skąd to wiesz?
-Nata do mnie dzwoniła przed chwilą. A ona skąd wie, to nie mam pojęcia.
-Tak w sumie, to wiesz co? Powiem tylko, że po tym wszystkim co zrobił to dobrze mu tak. Życzę mu żeby umarł w tym szpitalu. Zadzwonię później, cześć. - powiedziałam i wyszłam z łazienki. Leon już nie spał. Kręcił się po kuchni.
Leon
-I?... Mam się cieszyć czy nie? - spytałem zmieszany.
-No wiesz co? - powiedziała z oburzeniem w głosie. - Mimo tego, że ciągle rozwalał nam życie, powinniśmy mu współczuć. - zdziwiłem się. - Żartuje. - zaśmiała się. - No ale nie ważne. Jakie plany na dziś?
-Nie wiem. Możemy pochodzić po parkach, pozwiedzać. Co ty na to?
-Okey. To ja się ubieram i możemy iść.
-A śniadanie?
-Nie jestem głodna.
-Jesteś. Musisz coś zjeść.
-No dobra. To zrób bułki na szybko i idziemy.
Chwilę później
Violetta
Wychodziłam już z Leónem z pokoju hotelowego , gdy nagle zadzwonił do niego telefon.
- Halo? - odebrał - To Clara. - spojrzał na mnie.
Ja uśmiechnęłam się . Po chwili na twarzy Leona znikł uśmiech i miał łzy w oczach.
-Coś się stało ? - złapałam go za rękę. Byłam przerażona.
-Lena...
Rozdział Boski
OdpowiedzUsuńale jeśli jej się coś stało
Obiecuje, że uduszę :D
Nie trzymaj mnie w nie pewności
bo zwariuje :D
Czekam na następny rozdział
wow! już 62 :D
Lena zaginęła ? Może ktoś ją ukrad ( matko to brzmi jakbym powiedziała, że jakby ukradl jaką rzecz)
OdpowiedzUsuńCiekawe o co chodzi .. ^^ to ta co z tobą gada na gg ,tak ta świruska :D ciekawe ,nie powiem .
OdpowiedzUsuńaaaaaaaa ciekawe co sie stało z leną ..... czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńWg mnie Lena ma wypadek samochodowy.
OdpowiedzUsuńA Co do Tomasa, to na miejscu Violi, też bym się cieszyła że jest on w szpitalu.
Zapraszam na moją Violettę : violetta49.blogspot.com
Oby jej się nic nie stało. Czekam na next :P
OdpowiedzUsuńJeśli zrobisz coś Lenie to idź już kopać grób. :D
OdpowiedzUsuńHuehuehah !! XD Dobrze tak Tomasowi xdd
Dłuugo czekaliśmy :// Ale i tak Cię kocham mordo >.<
Buziak,
Velvet .xx
Może Diego ją porawał lub ma ospe wietrzną. A czemu tak długo nie było rozdzialku?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny tak jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńno wkońcu doczekałam sie tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńmoże Lenka umarła??? nie!!! ja chyba świruję!!! to nie może tak być!!!!
Mam nadzieję, że jej się nic nie stało, ale to musiało być coś poważnego skoro Leon płakał... :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Lena żyje i nic nie zagraża jej życiu...
OdpowiedzUsuńRozdział boski
Czekam na następny ;)
świetny rozdział. ciekawe co się stało z Leną... Czekam na następny, oby nie pył tak późno tak jak tan (czyli po ok. 6 dniach) ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńOby Lenie nie było nic poważnego, mam dziwne przeczucie, że Tomas i Diego jakoś to zaplanowali..
Czekam na next ;*
niech ma angine ropną a leon płakał bo nie wiedziałco to jest
OdpowiedzUsuńchyba że... Thomas jest w szpitalu bo miał jakiś wypadek... może w takim razie Lena też brała udział w tym wypadku czy coś...
OdpowiedzUsuńCo się stało Lenie? Kiedy next? Zapraszam na leonetta-jest-super.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCo sie stalo Lenie? Blagam powiedz ze nie zmarla albo zachorowala. Powiedz ze nic strasznego!
OdpowiedzUsuńNapisx nastepny blagam!
Ci się stało Lenie! Gadaj mi natychmiast! Nie no żart! Mam nadzieję,że wszystko z nią dobrze;-) A rozdział jak zwykle boski;-)
OdpowiedzUsuńBoskie ;D czekam na next i mysle ze lenie nic nie jest :)
OdpowiedzUsuńBoże! Jestem ciekawa co się stało Lenie.. Może faktycznie porwał ktoś ją? No sama nie wieem, Zapraszam na http://violettaaaa-opowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam o wiele lepszy pomysł!
OdpowiedzUsuńJeśli go wykorzystasz, napisz o mnie i podaj mój blog, proszę :3
To tak: niech Clara zadzwoni, że Lena już zaczęła samodzielnie chodzić. Leonowi zrobi się smutno, że nie widział jej pierwszego kroku. Popłacze się jak małe dziecko, a Violetta roześmiana będzie go pocieszać. Potem Clara może im wysłać filmik na którym pokazane jest, jak Lenka chodzi. No! Pasuje?
Takie napięcie, a tu miła niespodzianka ;)
http://violetta-story.blogspot.com
tak to boski pomysł!
UsuńŚwietny pomysł :) !!!
UsuńFajny wątek z Francescą.. Skoro Junto a ti w karaoke to Marco?
OdpowiedzUsuńSzybko pisz następny. Oby nic się Lenie poważnego n stało tylko León tak przewrazliwienie reague :p
Dziękuje za użycie mojego fragmentu z Fran i Marco + martwię się o Lenę. Dawaj następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPS Dobry pomysł Zuzi M
Mogło by się okazać że Lena ma coś z nerką i będzie potrzebowała przeszczepu a dawcą może być Leon.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału super!!!
Może ją porwali albo to z krokami od ZuZi M... jestem ciekawa ...........!!!!!!!!! Czekam na następne i zapraszam na mój blog o violi :
OdpowiedzUsuńhttp://fankivioletty.blogspot.com/
A mam pytanko czemu w tym rozdziale nie pisało jaką niespodzianke zrobił leon violi? Oczywiście rozdział boski jak zawsze! /lepka
OdpowiedzUsuńZapomniałam o tym. ;D Ale to nie miało być coś wielkiego, więc nie ważne...
Usuńdodasz jeszcze dzisiaj następny rozdział
OdpowiedzUsuńKiedy next ? Prosze jeszcze dzis ;D
OdpowiedzUsuńMarco !
OdpowiedzUsuńIle emocji boże co jest Lenie?
OdpowiedzUsuńNIE WIEM CO SIĘ MOGŁO STAĆ LENIE ALE JAK JĄ UŚMIERCIŁAŚ TO CI NIE WYBACZĘ!! :( / http://violetta-love-opowiadanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuń