czwartek, 2 maja 2013

Rozdział LI // 51 ~ Francesca ma sercowe problemy...

Violetta

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Jak zwykle ktoś przychodzi, gdy my jeszcze śpimy i to ja muszę otwierać drzwi, bo temu leniowi się nie chce. Wyrzucę go kiedyś na kanapę i sam będzie sobie te drzwi otwierał. Zeszłam na dół i otworzyłam. Stała tam Clara.
-A co ty tak wcześnie? - spytałam.
-Jakie wcześnie? Jest 11.27. - wytłumaczyła.
-Co?! Myślałam, że jest po 8.00. Wejdziesz, czy wolisz stać przed drzwiami?
-Po to tu przyszłam. - zaśmiała się i weszła. - Lena śpi?
-Tak... Chyba... nie wiem. - nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć.
-To ja pójdę do niej. A męża gdzie zgubiłaś? - zaśmiała się.
-Śpi. Nie wiem co brałaś, ze tak się śmiejesz, ale musiało być mocne. - po tych słowach razem z Clarą poszłam na górę.
Weszłam do sypialni. Leon ciągle spał.
-Leon, wstawaj. Już po 11.00. - nie reagował. - Ej...
Wzięłam poduszkę z łóżka i walnęłam go nią tak, że spadł z hukiem na podłogę.
-Wstawaj! - krzyknęłam.

Leon

-Co ty robisz? - spytałem ze zdziwieniem.
-Jest już po jedenastej. Clara przyszła.
-Już po 11.00? - spytałem, gdy wstawałem z podłogi.
Stałem bezczynnie przez kilka sekund i po chwili zdałem sobie sprawę, że muszę się ogarnąć i przebrać. Popatrzyłem na Viole i szybko wbiegłem do łazienki. Zawsze to ona idzie pierwsza, ale dzisiaj będzie inaczej. Po kilku minutach wróciłem do pokoju. Wyglądałem jakbym się na nowo urodził. Założyłem nowe ubrania, które kupiła mi Viola. Po chwili popatrzyła na mnie a potem na siebie. Wypchnęła mnie za drzwi. Po chwili wyszła i wyglądała pięknie.
-A ty co się tak wystroiłaś? - zaśmiałem się.
-A ty niby nie? - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. - A tak poza tym, nie miałeś być dzisiaj w Studio?
Zdziwiła mnie tym bardzo, ale miała rację.
-O kurde! Cześć! - powiedziałem, prawie już wychodziłem
-Ej! A nie zapomniałeś o czymś? - wskazała palcem na swój policzek.
Podszedłem do niej i pocałowałem ją, ale nie w policzek, tylko w usta.
-Idź już, ale wiesz...
-Co?
-No podrywaj mi tam nikogo.
- Nie martw się. Nigdy bym się zdradził takiej ślicznotki jak ty.
-No ja myślę. - uśmiechnęła się - Dobra, idź już lepiej bo się spóźnisz.
-Już jestem spóźniony! - krzyknąłem wychodząc z domu.

Francesca

Byłam w Studio. Dzisiaj nie miałam lekcji, ale nie miałam gdzie pójść. Łaziłam po korytarzach i płakałam. A dlaczego? Dzisiaj rano dowiedziałam się, że Marco w tym samym czasie co był ze mną był z inną. To mnie zraniło ale nie aż tak jak fakt z kim był. Z Naty. Z moją przyjaciółką. Strasznie się z nią pokłóciłam. Usiadłam na ławce przed Studio. Zaczęłam płakać tak bardzo jak nigdy w życiu. Po chwili przed sobą zobaczyłam Leona. Szedł do szkoły ale po chwili się wrócił i usiadł obok mnie.
-Co się stało? - spytał.
Chciałam się w niego wtulić i wszystko mu wytłumaczyć. Potrzebowałam tego. Ale w ostatniej chwili się ogarnęłam. Nie mogę zrobić tego Violettcie. Jakby nas tak zobaczyła to mogłabym jej zniszczyć życie. Ani ja tego nie potrzebowałam, ani ona.
-Miałeś rację. Ten twój kuzyn to zwykły dupek. - opanowałam trochę ten płacz. Tego mi było trzeba. Powyzywać go.
-Ale co się takiego stało?
-W tym czasie jak był ze mną, był też z inną. Dlaczego tylko ja mam takiego pecha w życiu? Ty masz żonę, dziecko, szczęście w życiu. A ja nawet nie mam chłopaka i nigdy chyba nie będę miała. - po tych słowach objął mnie ręką i przytulił do siebie.
Nie wiedziałam czy mam mu tłumaczyć resztę, czy się zamknąć. Nie wiedziałam też czy mam się do niego przytulić. Zrobiłam tak i znowu wybuchnęłam płaczem.
-Fran spokojnie. Bedzie dobrze. W końcu znajdziesz sobie kogoś i będziesz szczęśliwa. - przytulił mnie mocniej, troskliwiej. Zdałam sobie sprawę, ze jak zaraz przyjdzie tu Viola to już po mnie.
-Przez trzy lata kochałam się w Tomasie, a potem ten twój kuzynek. Nie spotka mnie już chyba nic dobrego. - popatrzyłam na niego wzrokiem jakbym chciała go zabić i powiedziałam poważnie. Po chwili znowu się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać.
-Fran, co się stało? - usłyszałam za sobą głos Violetty. Już nie żyję.

Violetta

Usiadłam obok Francesci i Leona. Fran mi wszystko wytłumaczyła. Zrobiło mi się jej żal.
-Nie, nie. Nieważne. Od dzisiaj zaczynam poszukiwania dobrego chłopaka. A teraz idę do domu się ogarnąć. Jak będę się tak nad sobą użalać to nic dobrego z tego nie wyjdzie. - powiedziała. - Cześć. - wstała z ławki i poszła w stronę swojego domu.
-Zapomniałeś tych papierów, co miałeś je dzisiaj wziąć. - wyjęłam z torebki plik kartek w foliowej koszulce i dałam je Leonowi.
-Dzięki. Tylko po to przyszłaś? - spytał.
-Tak. O której kończysz lekcje?
-Za dwie godziny.
-Zaczekać na ciebie?
-Nie będziesz tu przecież siedzieć przez dwie godziny.
-Wpadnę do Angie i taty. Mieszkają kawałek stąd. To jak będziesz kończył to zadzwoń. Przyjdę po ciebie. - uśmiechnęłam się do niego i wstałam z ławki. - A ty idź już, bo się spóźnisz.
-Jak chcesz. To cześć. - pomachał mi i poszedł do Studio.

Pięć minut później - dom Angie i Germana

Angie

Gdy szłam do kuchni usłyszałam dzwonek do drzwi. Wróciłam się i otworzyłam. To była Viola.
-Cześć. A co ty tu robisz? - spytałam.
-Byłam obok i postanowiłam, że wpadnę.
-A Lena z kim została?
-Z Clarą. Mogę wejść?
-Tak, tak. Jasne.
Weszłyśmy do kuchni. Rozmawiałyśmy trochę. Dużo mi opowiadała, a nie widziałyśmy się dwa dni.
-A u ciebie coś nowego? - spytała.
-Nie. Zrobić ci kawę?
-Chętnie. Jest tata w domu?
-Pojechał godzinę temu na jakąś konferencję. Zaraz powinien być. I uprzedzając twoje kolejne pytanie, Olga jest w ogrodzie, a Ramallo w gabinecie. - zaśmiałam się.
Znałam ją dobrze. Nawet bardzo dobrze. W każdej chwili wiedziałam o co chce spytać. Poszłyśmy do salonu. Po kilku minutach do domu wszedł German. Ku mojemu zdziwieniu nie popędził od razu do gabinetu jak to robi zazwyczaj, tylko usiadł koło nas na kanapie i rozmawiał z nami.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z moim ojcem? - spytała z uśmiechem Violetta.
-To już nie mogę spytać czy wszystko u ciebie dobrze? - zaśmiał się German.

German

Rozmawialiśmy długo. Spojrzałem na zegarek. Wszedłem do domu o 11.50, a była 13.45. Czas bardzo szybko minął.
-Ja już lecę, bo muszę iść po Leona do Studio i idziemy do domu. Cześć. - powiedziała Viola i wyszła z domu.
-Długo na mnie czekałyście? - spytałem.
-Nie. Viola przyszła dziesięć minut przed tobą. Jak tam na zebraniu?
-Tak jak zawsze. Nudno. Może pójdziemy dzisiaj do kina?
-My do kina? Ty do kina? Kiedy ty ostatnio byłeś w kinie? - zaśmiała się.
-W pierwszy dzień wakacji z tobą i Violettą.
-O nie, nie. Wtedy to ty nas tylko odwiozłeś. No ale jeśli chcesz, to czemu nie. - cmoknęła mnie w policzek i poszła na górę.

Clara

Chwilę temu do domu weszła Viola z Leonem. Dzisiaj byli jacyś dziwni. Wcale nie wyglądali jak małżeństwo. Bardziej jak rodzeństwo, albo nawet przyjaciele. To nie może tak być. Trzeba coś z tym zrobić. Weszłam z kuchni do salonu.
-Wy dzisiaj idziecie sobie do kina, a ja się zajmę Leną. Coś mało czasu ostatnio spędzacie ze sobą. No już, już. Idźcie. - powiedziałam i wypchnęłam ich za drzwi. - Pa pa!
-O co jej chodziło? - usłyszałam zza drzwi głos Leona.
-A bo ja wiem! - zaśmiała się Viola. - Chodź do tego kina.
-No przecież idę. - odpowiedział Leon.
Poszłam na górę do Leny. Usiadłam obok jej łóżeczka i zaczęłam czytać jakąś książkę, którą znalazłam w sypialni Violi i Leona. Na początku była niesamowicie nudna, ale po kilku stronach było coraz ciekawiej.

W kinie

Leon

Gdy weszliśmy do kina spotkaliśmy tam Angie i ojca Violi. Zapowiadał się fajny dzień.... Kupiliśmy bilety na jakąś telenowele i poszliśmy do sali. Połowa filmu szybko minęła. Violetta się do mnie przytuliła i po kilku sekundach poczułem jak tysiące leż spływa na moją koszulę.
-A tobie co jest? - spytałem.
-No bo to takie wzruszające.
-Ahaaa... A może chcesz coś do picia?
-Tak. Colę. Dietetyczną. A i chusteczki.
Gdy miałem wychodzić z sali obok mnie pojawił się tata Violi.
-Co ty jej... - zaczął.

German

Odwróciłem się i zobaczyłem, że Angie też płacze. Zrozumiałem, że to przez ten film.
-Ach te baby. - powiedziałem i poszedłem razem z Leonem po Colę i chusteczki oczywiście.
Gdy wróciliśmy podałem Angie Colę i te chusteczki.
-Miała być dietetyczna. - popatrzyła na mnie wzrokiem mordercy.
Gdy wychodziłem obok siebie zobaczyłem Leona.
-Miała być dietetyczna? - spytałem go.
-A jak.

Wieczorem

Violetta

Siedzę przytulona do Leona na kanapie, a Lena śpi. Oglądamy jakąś durną telenowele. Po minie Leona widać, że mu się podoba. Przecież to jest takie nudne. Gapię się na niego chyba już ze 10 minut. Jego twarz jest bardziej ciekawsza od tych bzdur.
-Co się stało, że się na mnie cały czas patrzysz ?
-Już nie mogę się po patrzeć na mojego przystojnego, uroczego, kochanego męża ? Hmm?
-A jak tak to możesz. - zaśmiał się po czym pocałował mnie w czoło.

Ponad 10 minut później

Leon

Zasnęliśmy oboje, gdy nagle zadzwonił nieprzerywający się dzwonek do drzwi.
-Kto to o tej godzinie może być?
-A która jest w ogóle godzina?
-Po 10:00{22:00}.
-Nie wytrzymam idź odtwórz te drzwi bo głowa mi pęknie i obudzi Lenę.
Wstałem i zobaczyłem kto to przez dziurkę w drzwiach.
-To Marco. - powiedziałem Violi
-Czego on tutaj chce? - było widać, że za nim nie przepada.
Otworzyłem mu drzwi po czym wpadł jak torpeda. Bez przywitania się, nawet głupie "Cześć" nie potrafi powiedzieć.
-Usiądźcie - powiedział stanowczo. - Muszę wam coś pokazać.
Zaczął pokazywać zdjęcia jak Violetta przytula się z Tomasem i całuje.

Violetta

Zamiast na resztę zdjęć cały czas patrzyłam na Leona. Na początku nie wzruszały go te zdjęcia. Ale gdy przeszedł do zdjęć gdzie się z nim niby całowałam - widać było, że coś go ruszyłam.
-Co to ma być?! - zapytał zdziwiony wyrywając zdjęcia z rąk Marca.
-No chyba w to nie wierzysz?
-Nie wiem Violu, nie wiem. - powiedział zakrywając twarz w swoje dłonie.
-Wierzysz w to. - czułam jak łzy leciały mi po policzku.
-Sam już nie wiem...
Nie wierzyłam w to co usłyszałam i co zobaczyłam. Wstałam. Poszłam do sypialni. Słyszałam tylko jak Leon pyta się Marca po co idę.
Spakowałam się do plecaka i wzięłam Lenę. Już miałam wychodzić z domu gdy momentalnie Leon złapał mnie za rękę.
-Gdzie ty idziesz ?
-Nie powinno cię to obchodzić. - wyrwałam mu się i wyszłam.
Odjeżdżałam już. Widziałam tylko jak Leon siedzie na schodach przed wejściem do domu.

15 komentarzy:

  1. Rozdział to istny majstersztyk, czytałam go z zapartym tchem czekam na next Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha. I ta nasza moc. :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Udusić Marco i Tomasa to za mało. Czekaj, czekaj Tomas jest w więzieniu więc jak mógł ją całować.

    OdpowiedzUsuń
  4. połowe przeczytałam wczoraj a połowe dziś i szczerze myślałam że napiszesz że to jakiś photo shop

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie piszesz uwielbiam te twoje opowiadania!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rannnnnnnyyyyyy! Nareszcie 51 rozdział! Wyszedł ci rewelacyjnie. Ale jak nie będzie Leonetty, to wiesz, uważaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violetta Castillo ma racje jak nie będzie LEONETTY to szykuj się na wojne którą przegrasz

      Usuń
  7. O kurczę!
    Viola nie zdradzilaby Leona!co ten Marco do niej ma?! Ale Tomas jest w wiezieniu… fotomontaz czy co?! Biedna Fran:/ a co u Ludki? :*
    http://violetta-storu.blogspot.com -29 rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wykorzystalas troszkę mojego pomysłu ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam do komentowania mojego bloga prosze prosze!

    http://violetta-camila.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nienawidzę Cię. Czytałam twój blog, ale jak zepsułaś moją ulubioną postać - Marco to mi się rzygać chce jak patrzę na ten blog. Jak chcesz go dołączać do obsady to się czegoś o nim dowiedz. To on będzie ganiał za Fran całą serię i z nim będzie mieć seój pocałunek. On się za nią przebierał i śpiewał jej piosenkę, a ty tak go zepsułaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet Marco jeszcze nie ma w serialu i nikt o tym nie wie (* niektórzy wiedzą) że on będzie w tym serialu więc jej nie obwiniaj a w ogóle to ona wymyśla to opowiadanie a nie że pisze tak jak w serialu/Victoria

      Usuń
  11. Świetne.Na 10000000000000000000000000000000000000000000%.Nic dodać,nic ująć.Dziewczyno,masz wielki talent./http://violetta-love-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń