Violetta
Mój słodki sen przerwały rażące
po oczach promienie słońca, które leniwie przedzierały się przez różowe zasłony
w moim pokoju. Przetarłam dłońmi oczy, spoglądając na zegarek wiszący na
ścianie. Już po dziewiątej, za dwie godziny zaczynam zajęcia. Niechętnie
podniosłam się z łóżka i ledwo przytomna powlokłam się do łazienki. Nie
powinnam rozmawiać z Leonem przez telefon prawie do trzeciej w nocy…
Zachichotałam na to wspomnienie. Spojrzałam w lustro i skrzywiłam się.
Zarywanie nocy zdecydowanie mi nie służy. Wzięłam szybki prysznic, po czym
owinęłam się w biały, ciepły szlafrok. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, który
dobrze zakrył sińce pod oczami, a włosy zakręciłam lekko na lokówkę i związałam
w wysoki kucyk. Wróciłam do pokoju, by wybrać ubrania na dziś.
Znalazłam w szafie swoją starą
sukienkę, którą miałam na sobie jedynie raz. Dostałam ją od taty na siedemnaste
urodziny. Powinna być jeszcze na mnie dobra. Ubrałam ją szybko i przejrzałam
się w lustrze. Leży jak ulał,
pomyślałam.
Została uszyta na miarę i bardzo
mi się podoba. Ma piękny kwiecisty wzór oraz śliczne pastelowe kolory.
Wykończona jest jasnymi tasiemkami i koronkami.
Jest po prostu cudowna.
Ubrałam do tego białe sandały na
koturnie, a na ramiona nałożyłam krótką kurteczkę w tym samym kolorze. Ma być
dzisiaj trochę chłodniej, więc wolę ją ubrać. Zgarnęłam z komody moją torebkę i
wyszłam z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zbiegłam na dół do kuchni.
- Czy moja księżniczka ma ochotę
na pyszne śniadanko? - zawołała słodko Olga, wyciągając grzanki z tostera.
- Przepraszam, Oglita, ale nie.
Idę z Leonem na śniadanie.
- Ooo, pogodziliście się i
idziecie na randkę! - krzyknęła, na co ja pokręciłam przecząco głową. Do kuchni
wszedł mój tata.
- Na jaką randkę? - zapytał,
siląc się na obojętny ton. Wziął jedną z grzanek i położył na swoim talerzu.
- Nie idę na żadną randkę -
jęknęłam głośno. Oboje zrobili miny niedowiarków. - Idę z Leonem na zwykłe
śniadanie, jak zawsze.
- Przez ostatnie dwa tygodnie nie
było to „zawsze” - burknął z uśmiechem.
- Bo byliśmy pokłóceni o…
Nieważne. A, miałam ci powiedzieć, wam powiedzieć, że przeszłam do finału i za
dwa dni wyjeżdżamy - powiedziałam beznamiętnie.
- To wspaniale, kochanie! Moja
mała kruszynka, tak bardzo się cieszę!
- Olgita, to nic takiego. Zwykły
konkurs. - Uśmiechnęłam się cierpko i nalałam sobie sok pomarańczowy do
szklanki.
Upiłam łyka, spoglądając na
zdziwionego ojca. Zdecydowanie nie miałam humoru i nawet nastroju do takich
rozmów. Zawsze cieszyłam się najmniejszym konkursem, a co dopiero You-Mix… Usłyszałam
dzwonek do drzwi, który wyrwał mnie z zamyśleń.
- To pewnie Leon. Wrócę po
obiedzie, nie czekajcie na mnie. Cześć! - Wsunęłam torebkę na ramię i
popędziłam do drzwi. Otworzyłam je, lecz nikt za nimi nie stał. Wyszłam z domu,
chowając klucze do torebki.
Leon czekał na mnie przed bramą.
Na twarzy miał wymalowany chytry uśmieszek. Zauważyłam, ze chował coś za
plecami. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Dzień dobry - odpowiedział mi z
szerokim uśmiechem. - To co mi kupiłaś, hmm?
Spojrzałam na niego zaskoczona.
On wczoraj mówił serio? Będzie problem…
- Przecież żartuję - odrzekł,
widząc moje zakłopotanie. - Ale ja mam coś dla ciebie. W końcu obiecałem,
prawda? A ja słowa dotrzymuję. - Wyciągnął zza pleców małego pluszowego misia.
- Miś dla mojego misia.
Uśmiechnęłam się szeroko na te
słowa. Podał mi go do ręki, a ja uważnie zbadałam go miśka wzrokiem. Był cały
brązowy i miał zielone oczy. Jak Leon… Słodko się uśmiechał, a w rękach trzymał
duże, czerwone serce.
- Naciśnij - szepnął.
Nacisnęłam delikatnie na brzuch
pluszaka, jakbym bała się tego, co za chwilę miałam usłyszeć. Bo rzeczywiście
tak było. Usłyszałam ciche „kocham cię”, po czym mój uśmiech zdecydowanie się
poszerzył.
- Dziękuję - powiedziałam
niepewnie, wciskając misia do torebki. Wyciągnęłam z niej kilka kartek.
- Wyspana? - Przytaknęłam cicho,
podając mu jedną z nich.
- Dokończyłam wczoraj piosenkę.
Dodałam muzykę i dopisałam jedną zwrotkę. Poprawiłam też trochę refren, bo coś
mi tam nie pasowało. A tu - wskazałam na mniejszą kartkę. - Mam kawałek układu.
Niedokończony, bo już nie miałam żadnych pomysłów.
- A ja co będę robił? - Zaśmiał
się. - Zbyt dużo pracujesz.
- To nic takiego. Miałam pomysł i
musiałam to wykorzystać. A ty możesz coś poprawić, ewentualnie dopisać. No i
dokończysz układ.
- No oczywiście, czarną robotę
zostaw mi. - Ponownie usłyszałam jego śmiech. - Przejrzę to później, w Studio,
a teraz idziemy coś zjeść. Pewnie jesteś głodna, co?
Przytaknęłam i obejrzałam się
wokół siebie. Miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
- Wszystko dobrze? - zapytał, a w
jego głosie słyszałam wyraźną troskę. To słodkie.
- Tak, jasne. Tylko… trochę się
denerwuję. Muszę porozmawiać z Marco. Poważnie. I z tobą też, ale najpierw z
nim. Wolałabym zrobić to później, po wyjeździe, bo pewnie teraz się
przygotowują, a nie chcę im przeszkadzać…
- Och…
To była nasza ostatnia rozmowa
przez cały ranek. Może nie powinnam była mu tego mówić? Zwykle podczas naszych
śniadań, a także w drodze do Studio był strasznie rozgadany. Teraz nie odezwał
się ani słowem. Nawet chyba nie słuchał tego, co mówiłam.
Camila
- Nie, Fran. To nie ma sensu,
zrozum. W y j e c h a ł - jęknęłam, opadając bezsilnie na ławkę.
- Zadzwoń do niego, co ci
szkodzi? Wyjechał, ale to nie znaczy, że obraził się na ciebie z tego powodu.
- Gdyby mu na mnie zależało, to
sam by zadzwonił, napisał maila, cokolwiek. Ale od prawie trzech tygodni tego
nie zrobił, więc po co mam zawracać mu głowę? Pewnie teraz nagrywa piosenkę i
nawet nie ma czasu na myślenie o mnie… Wyjechał prawdopodobnie na zawsze, a jak
nie, to na kilka lat. Chciałabym, ale nie mogę na niego tak długo czekać…
Łza spłynęła powoli po moim
policzku. Było już tak dobrze, mieliśmy tyle planów na przyszłość. Nawet bardzo
daleką przyszłość. Aż tu nagle wyskakują mu z propozycją zostania gwiazdą
You-Mix’u. On tak po prostu się zgodził, bez uzgodnienia tego ze mną. Ale w
sumie co miał ze mną uzgadniać? Pytać o pozwolenie? To jego życie, robi co
chce. Ja na jego miejscu chyba zrobiłabym to samo. Znaczy najpierw
powiedziałabym mu o tym, zamiast ukrywać taką wiadomość przez równy miesiąc. I
pomyślałabym o tym, jak może się w tej sytuacji czuć.
Dopiero teraz zauważyłam, że
byłam i pewnie nadal jestem dla niego tylko ciężką kulą u nogi…
Trzy dni później…
Trzy dni później…
Violetta
- Wiesz, gdzie Marco? - zapytałam
Leona, gdy wychodził zza kurtyny.
- Za kulisami, przed chwilą z nim
rozmawiałem.
Mruknęłam ciche
"dzięki", weszłam po schodach na scenę i poszłam za kulisy.
- Marco, chcia... - przerwałam,
gdy spojrzałam w jego stronę.
Wybiegłam stamtąd najszybciej,
jak się dało, przy okazji wpadając na Leona. Wyminęłam go i ruszyłam w stronę
garderoby, którą dzieliłam wraz z włoszką.
Całował się z Francescą.
Jak on mógł to zrobić? Myślałam,
że jest inny. Że nigdy mnie nie zrani, a co dopiero wspominać o zdradzie. Na
pewno nadal żywi do niej jakieś uczucia, ale... Jesteśmy razem od dość dawna.
Te wszystkie słowa, obietnice... Nagle przestały dla niego mieć jakiekolwiek
znaczenie? Wczoraj mówił, że od dawna chciał mnie zabrać do Paryża, ponieważ to
miasto miłości. Mówił, że chciałby mnie zabrać na samą górę Wieży Eiffla na
romantyczną kolację o zmierzchu. A teraz nagle przez przypadek widzę, jak m ó
j c h ł o p a k całuje się z m o j ą p r z y j a c i ó ł k ą.
Całował się z Francescą.
To boli. Okropnie boli. Poczułam
się, jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce. Nadal mam przed oczami tą scenę.
Nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Nadal próbuję wmówić sobie, że może to
ona pocałowała jego, nie wytrzymała i musiała to zrobić... Byłabym w stanie to
zrozumieć, ale nie tym razem, gdy zrobił to Marco. Ewidentnie to on pocałował
ją.
Objął ją rękami w talii, niemalże
przytulając ją do siebie. Widać było, że oboje siebie pragną... Czyli co,
kolejna pomyłka? Kolejny chłopak, który prędzej czy później by mnie zranił?
Kolejny chłopak nie dla mnie.
A może to jakiś znak? Znak, że
powinnam być z... Nie, jaki tam znak Violetta. Po prostu cię zdradził, koniec i
kropka. Temat zamknięty.
Leon to tylko przyjaciel.
Tylko.
Nic nas nie łączy, kompletnie
nic.
"Przyjaciel? Nic was nie
łączy? N i c? Panie i panowie - brawa dla Violetty Castillo!", moja
podświadomość ponownie zaczęła że mnie drwić, śmiejąc się przeraźliwie głośno.
Chciałabym, żeby chociaż jeden jedyny raz się przymknęła.
Ale tym razem ma rację. Po
cholerę mam wmawiać sobie coś, co nie jest prawdą? Sama proszę się o to całe
cierpienie...
- Viola, co się stało? - zapytał
troskliwie Leon, wyrywając mnie z zamyślenia. - Płakałaś... - Przytulił mnie
mocno do siebie. Nie pytał o nic, po prostu mnie przytulił.
- A teraz wystąpi dla państwa
Violetta Castillo! - Usłyszałam swoje nazwisko wypowiedziane przez Marottiego
stojącego na scenie. Dochodziły stamtąd donośne oklaski. Zbyt długo tutaj
stałam i myślałam nad tym wszystkim.
- Proszę, nie płacz. Nieważne co
się stało, nie płacz - szepnął, ocierając moje łzy z policzków. - Idź, teraz
twoja kolej. Dasz sobie radę, tylko się uśmiechnij.
- Nie potrafię... Nie zaśpiewam
teraz, nie dam rady. - Wtuliłam się mocno w chłopaka. Przyjechaliśmy tutaj
dopiero wczoraj wieczorem, ale chcę już być w domu i porządnie wypłakać się w
poduszkę.
- Dasz radę, uwierz mi. Idź tam i
zrób to, co potrafisz najlepiej. Z uśmiechem. Dla mnie, proszę. Cokolwiek
zrobił, nie pozwól, żebyś płakała przez niego i dawała mu tą chorą satysfakcję,
że cię zranił. Proszę.- Pogładził mnie po włosach i uśmiechnął się lekko.
Pocałowałam go w policzek i razem
z nim wyszłam z garderoby. Ruszyłam w kierunku sceny i powoli weszłam na nią po
trzech małych, drewnianych schodkach. Z głośników zaczęła grać melodia
piosenki, którą miałam śpiewać."Te Creo"... Napisałam ją z myślą o
Marco, co ponownie przywołało natłok wspomnień i myśli. Spojrzałam w lewo i
zobaczyłam zatroskanego Leona, który uśmiechał się do mnie pocieszająco.
Spojrzałam w prawo, a tam zobaczyłam Marco i Francescę, którzy nadal nie
zwracali uwagi na to, co dzieje się wokół nich. W moich oczach znowu zebrały
się duże, słone łzy. Jedna z nich spłynęła powoli po moim policzku.
Leon
"Śpiewaj, proszę,
śpiewaj...", powtarzałem te słowa, niczym mantrę, widząc jak Violetta stoi
na środku sceny ciągle oszołomiona tą całą sytuacją. Marco spojrzał na mnie i
uśmiechnął się promiennie do Francesci. Zacisnąłem usta w wąską linię.
Porozmawiam sobie z nim później. Z Francescą także.
Ostatni raz spojrzałem wzrokiem
pełnym nadziei w stronę szatynki, po czym wszedłem za kurtynę i podszedłem do
chłopaka, który zajmował się stroną audiowizualną występów.
- Puść trójkę - rzuciłem krótko,
wskazując na odtwarzacz, po czym założyłem mikrofon.
Wszedłem na scenę i podszedłem do
dziewczyny, a z głośników zaczęła wydobywać się melodia "Podemos".
Złapałem Violę za rękę i uśmiechnąłem się. Niepewnie podniosła na mnie wzrok. W
jej oczach widać było tylko ból.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Otarłem kciukiem łzę spływającą
po jej policzku i uśmiechem zachęciłem ją do śpiewania.
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Wiedziałem,
że cierpi, lecz na jej twarzy było widać szeroki uśmiech.
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Muzyka
ucichła, a ze strony widowni rozległy się głośne brawa. Violetta przytuliła się
do mnie mocno. Przez chwilę poczułem na swoim ciele przyjemny dreszcz.
Uśmiechnąłem się do dziewczyny.
Francesca
w towarzystwie Marco również weszli na scenę. Brunet stanął obok Violi, lecz
ona tylko przeszła na moją lewą stronę nie patrząc na niego. Złapała mnie
niepewnie za rękę i przysunęła się jeszcze bliżej mnie.
Nasza
czwórka ukłoniła się, po czym na scenę wszedł Marotti, trzymający w ręce białą
kopertę.
- Panie
i panowie, oto nasi finaliści! - Wskazał na nas ręką, gdy ponownie rozległy się
donośne brawa. - A w tej kopercie są zapisane nazwiska dwójki z nich… -
Otworzył kopertę powolnym ruchem i wyjął z niej blado-niebieską kartkę. -
Siódmą edycję You-Mix’u wygrywają… Violetta i Leon! - krzyknął, a tłum
natychmiast zareagował.
Viola przytuliła się do mnie,
chichocząc cicho.
- Mówiłem, że się uda - szepnąłem
i objąłem ją ramieniem.
- Dziękuję. - Jej oczy
zabłyszczały.
- Nie masz za co. Cała
przyjemność po mojej stronie.
Pół godziny później…
Marco
Zapukałem
do drzwi pokoju Violetty. Jestem pewien, że gdy tylko mnie zobaczy, zatrzaśnie
mi je przed nosem, ale musimy w końcu porozmawiać. Przez chwilę nie dawała
żadnego sygnału życia, więc zapukałem ponownie. Niemalże od razu odtworzyła.
- Czego chcesz? - warknęła.
- Porozmawiać - odpowiedziałem
spokojnie. - Mogę wejść?
- Nie. Mów o co chodzi i lepiej
już idź…
- My chyba pow -
- Powinniśmy zerwać - przerwała
mi. - Myślałam, że jesteś inny. Że jesteś jednym z tych, którzy nie ranią i nie
zdradzają z najlepszymi przyjaciółkami… A co najważniejsze - myślałam, że
jesteś tym jedynym. Nie mogę uwierzyć, że aż tak bardzo się myliłam…
- Nie pasowaliśmy do siebie i
jakoś tak wyszło…
- Nie pasowaliśmy? Och… Jeszcze jakiś
tydzień temu sądziłeś całkiem inaczej. Powiedziałeś, że w wielką przyjemnością
spędziłbyś ze mną całe życie… Po jaką cholerę robiłeś mi nadzieję, że może być
lepiej?
- Violu…
- Żadne „Violu”. To wszystko?
Cześć - burknęła, zamykając głośno drzwi. Usłyszałem za nimi cichy szloch i od
razu wszystkiego pożałowałem.
Stałem w bezruchu przez kilka
sekund, minut… Straciłem poczucie czasu. Nic już nie wiedziałem. Jednak
zrezygnowałem z prowadzenia dalszej rozmowy i odszedłem w głąb korytarza.
Ona ma rację. Zepsułem wszystko.
Może nie powinienem był się tak angażować już na samym początku… Przecież miało
być inaczej. Ja miałem jej pomóc z Leonem, ona mi z Francescą. A wynikł z tego
wielki, popaprany trójkąt miłosny, czy jak to nazwać… Ufała mi, wierzyła. A ja ją
zdradziłem. Z jej najlepszą przyjaciółką. I nawet nie czuję poczucia winy.
Wręcz przeciwnie - jestem zadowolony.
Wszedłem do swojego pokoju i
usiadłem na łóżku. Może tak będzie lepiej? Może właśnie tak miało być i teraz
wszystko się ułoży? Ona ma Leona, ja mam Fran. Nikt nie będzie już sobie
wchodził w drogę i oboje będziemy szczęśliwi.
Osobno.
Specjalna dedykacja dla Tess, która ostatnio bardzo mnie wspierała. Dziękuję misiu <3
Za niedługo powinna zostać dodana zakładka z bohaterami trzeciego opowiadania.
EDIT: Ok, przyznaję - występ Violi jest bardzo podobny do tego, który był w serialu. I teraz gadanie, że zerżnęłam wszystko z odcinka i bla bla bla. Bo tak miało być. Bardzo spodobała mi się ta scena, a skoro odpowiadanie na podstawie serialu to czemu nie? Więc - twój problem, nie mój. :)
Hue, hue, jest kurteczka :D
OdpowiedzUsuńAle zmieniłaś sandałki xd
Tak, to tylko zwykłe ŚNIADANIE, jasne.
I ma nim być, a najlepiej jakby mu powiedziała, że nie chce go więcej widzieć *O*
A ta scena z serialu.. pff... Marcuś byłby słodszy, a ty tu takie gówno wsadzasz xd
Taka urocza leonetka, loffki, kisski i uściski, blee xd
A to ostatnie coś to co ma być?!
Gdzie tu Marletta, co?!
Nadal nie ogarniam, jak ty chcesz skończyć to opowiadanie xD
Cóż, rozdział świetny i serio piszesz coraz lepiej, ale to co napisałaś... pozostawię to bez komentarza.
Nie! Ja nie potrafię! xD
Uważam, że takie rzeczy powinny być zgłaszane do prokuratury.
Ta Leonetta... Zabić zanim złoży jaja xD
Jezu. Nie odpowiadam za to, co teraz piszę.
Znowu czuję się pijana xD
I jestem pewna, że nie piłam bez ciebie, chyba że już nic nie pamiętam :D
No cóż... Gratulacje, itp, itd, weny i wgl xd
A ta wena u ciebie to normalnie jak okres xd
No to ten... Koniec komentarza.
Ta.
Kocham Cię <333
xx
Wow! Świetny rozdzialik! :D
OdpowiedzUsuńTeraz czekać już tylko na Leonettce :D
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :*
Pozdrawiam ;)
Za chwilkę tutaj wrócę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem cię doskonale!! Ja ledwie dałam radę oderwać się od polskiego. Weszłam na chwilę na komp. a tam czekała na mnie miła niespodzianka.
OdpowiedzUsuńDobra coś jeszcze poczytam i wracam do pisania. Ja chyba dzisiaj nie zasnę.
Ola
Ja po twoich komentarzach płaczę, a Ty po moim pewnie złapiesz się za głowę, ale dobra...
OdpowiedzUsuńRozdział jest piękny, cudowny. I nie są to tylko puste słowa. Naprawdę tak jest. Ty wiesz, a w każdym razie powinnaś wiedzieć, że piszesz wspaniale i zawsze pisałaś.
Jedyne, co mnie denerwuje, to ta rozchichotana Violetta, ale wiem, że musi taka być...No cóż ma taki mózg, jaki dostała i jakoś musi z tym żyć.
No i moja Marletta kochana. Co Ty zrobiłaś?! Przecież wiesz, jak bardzo ich kocham. Ugh, zła kobieta z Ciebie. A ja dla Ciebie taki słodki rozdział napiszę, żeby ci trochę te twoje pomysły osłodzić. Nie, no żartuje. Jesteś wspaniała, to opowiadanie jest wspaniałe, blog...Dużo by wymieniać. Ale pamiętaj, że i tak nie popieram rozpadu mimo, iż Cię uwielbiam. Ewentualnie, jak ich pięknie pogodzisz, to się zastanowię nad tym wszystkim...
Przepraszam cię za ten komentarz.
//Tess
Dopiska...mój zgon....zapraszam na pogrzeb....
UsuńBardzo, bardzo Ci dziękuje! Ty wiesz, jak cię uwielbiam i uwielbiać będę. Jeszcze raz bardzo dziękuje <3
//Twoja fanka
Cudowny rozdział nie mogę się doczekać kolejnego.Pozdrawiam i zapraszam do siebie:naughtyboyleonetta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że wejdziesz <3
Super rozdzial, czekam na next <3 i zapraszam do mnie --> http://ask.fm/vvLily
OdpowiedzUsuńEkstra.Kochana pięknie piszesz.Gdybyś wiedziała ile razy dziennie ja wchodziłam na twojego bloga sprawdzić czy jest 29.Z tymi egzaminami to cię rozumiem,sama muszę poprawić 2 oceny na 5 i będę mieć pasek (świadectwo z paskiem). :-) <3
OdpowiedzUsuńWszystko zerżnęłaś ze serialu... i nad czym ty tak długo myślałaś?
OdpowiedzUsuńNo chyba jednak nie wszystko.
UsuńJedna scena, poza tym to było zamierzone. Reszta nie ma żadnego związku.
Poza tym, myślisz, że ona myśli tylko nad jednym rozdziałem?
No cóż, niestety, nie ma tak łatwo. W ostatnim czasie naraz starała się zaplanować do końca to opowiadanie i najbliższe rozdziały, napisać cokolwiek, a poza tym jeszcze planowała rozdziały do trzeciego opowiadania, które również chciałaby już zacząć pisać. Uwierz, jest nad czym myśleć.
Poza tym, napisała - ma również szkołę i to też jest ważne. Sama/sam powinnaś/powinieneś (kimkolwiek jesteś, anonimie) wiedzieć jak to jest, kiedy zbliża się koniec roku.
A to nawet nie wszystko. Naprawdę, podziwiam, że znajduje czas żeby tu cokolwiek napisać, bo ja czasami nie jestem w stanie wyobrazić sobie co bym zrobiła na jej miejscu.
Następnym razem, jeśli nie masz o czymś pojęcia, to się nie wypowiadaj.
Dla jasności, nie miałam zamiaru w żaden sposób szczególnie cię obrazić. Uznałam jednak, że trzeba wyjaśnić kilka rzeczy.
xx
Świetny rozdział<33333
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Wybacz, że krótki, ale nie mam weny zbytniej dzisiaj na komentarze xD
Całuję ;*******
|Nikita|
Ohhh!
OdpowiedzUsuńRozdział boskiii! <3
Co za świnie z tego Marco! Jak on mógł zdradzić Vilu z Francescą ?! No rozumiem,że kocha Fran i chce z nią być ale najpierw mógłby porozmawiać z Violettą.
Biedna Viola ;c
Na szczęście Leoś ją uratował ;3 Widać, że ją naprawdę kocha <3
Przepraszam, że nie komentowałam ale nie chciało mi się xd
Pewnie mnie nie kojażysz :D Zmieniłam nazwę z Martynaa Z. na Rozaliaa Blanco.
Życzę weny, czekam na next i pozdrawiam :) Rozaliaa Blanco :*
Piekny rozdzial zycze o wiele wiecej weny. Mam nadzieje ze nastepny rozdzial bedzie szybciej.<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńWreszcie rozdział! Warto było tyle czekać! Piękny <3 Aż się wzruszyłam <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę wielki talent.
Z góry przepraszam za reklamę ale dziś założyłam bloga. Zależy mi nad oceną: http://leon-violetta-magia.blogspot.com/
Dax <3
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńLubię właśnie takie długie. <3
To nie szkodzi, że ze serialu. Pięknie piszesz. <3 Serio! Masz wielki talent. ;)
Mam nadzieję, że kolejny będzie baaaardzo szybko! ;)
Pozdrawiam! I Czekam na kolejny!
Julx Verdas
-------------------
A teraz reklama. xD Bardzo przepraszam za nią, ale dopiero co zaczęłam. Nawet dobrze się na bloggerze nie znam. ;)
ZAPRASZAM do mnie: leoniviolaa.blogspot.com
Przepraszam za spam. ;d
Jeszcze raz pozdrawiam <3
Super rozdział, a po Marco się tego nie spdziewałam, no ale przynajmniej mam Leonettę :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie !
Jesteś świetna!♥♡