niedziela, 28 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ L // 50 !!! ~ Nowa osoba do towarzystwa...

Tomas

-Nie masz zamiaru otworzyć tych drzwi? - spytała Alba.
Poznałem ją na zajęciach Leona. Powiedziała, że on jej się podoba, więc postanowiłem z nią współpracować żeby rozdzielić Leona i Violę.
-Nie no, co ty! Zwariowałaś? - powiedziałem.
Mam nadzieję, że nasz plan się uda. Musi się udać....

Leon

-Nie otworzy tych drzwi. - powiedziałem zrezygnowany.
-Może ich nie otworzy, ale i tak tam wejdziesz. - powiedziała Clara.
-Niby jak? - spytałem zdziwiony.
-Widzisz? Tam jest otwarte okno od balkonu. A tu obok masz drzewo. - pokazała na okno. - Droga wolna.
-"Lepsze to niż nic." - pomyślałem.
Wdrapałem się na to drzewo i wszedłem do jego domu. Gdy Tomas mnie zobaczył wcale się nie zdziwił. Po chwili zaczęliśmy się bić.

Violetta

Z domu Tomasa wybiegła jakaś dziewczyna. Widziałam ją ostatnio w Studio. Na rękach trzymała Lenę. Jakoś się dogadałyśmy i mi ją oddała. Dobrze, że nic jej nie było. Clara zadzwoniła na policję i po chwili zabrali tą dziewczynę na komisariat.
-Idź do domu, a ja tu zostanę. - powiedziała Clara.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Zadzwoniłam po Fran. Przyszła po trzech minutach.
-A co ty tak szybko? - zdziwiłam się.
-Przechodziłam obok. Gdzie Leon? - spytała.
Wszystko jej wytłumaczyłam.
-Nie rozumiem jak kiedyś mogłyśmy się w nim zakochać. On jest psychicznie chory! - powiedziała Fran.
Rozmawiałyśmy jeszcze około piętnastu minut, gdy nagle zadzwoniła do mnie Clara.
-Co się stało? - spytałam od razu.
-Pojechałam z Leonem i Tomasem do szpitala żeby się nie pozabijali. Leon był na prześwietleniu i ma stłuczoną rękę, ale nic mu nie jest, a Tomas ma złamany nos i zaraz zabierają go do więzienia. - Clara powiedziała to bardzo wesoło.
-A wiesz na ile? - spytałam z nadzieją, że na zawsze go zamkną.
-Podobno na dożywocie.
-No w końcu! To ja czekam na was w domu. Cześć. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Opowiedziałam wszystko Francesce. W końcu nikt nie będzie się wtrącał w moje życie.

Wieczorem

Angie

Bliźnięta zostały w domu z Olgą i Ramallo. Teraz jadę z Germanem do Violi i Leona. Dawno się nie widzieliśmy. W ogóle ostatnio się nie odzywali do nas. Jakby nie istnieli. Nawet w Studio ich nie widziałam. Po chwili już u nich byliśmy. Zadzwoniłam do drzwi.
-Cześć. Możemy wejść? - spytałam, gdy Violetta otworzyła drzwi.
-Tak, jasne. - odpowiedziała.
Wszyscy usiedliśmy na kanapie w salonie.
-Stało się coś, że od kilku dni się nie odzywacie? - spytał German.
-To ja może zrobię kawę. - powiedział Leon i poszedł do kuchni.

Violetta

No to super. Zostawił mnie i muszę się im teraz tłumaczyć. Mam im powiedzieć prawdę, czy nie? To moja najbliższa rodzina, więc powinni wiedzieć. Wszystko im wytłumaczyłam. Mój tata był strasznie wkurzony. Był zły i na mnie i na Leona, ale najbardziej na Tomasa. Po chwili się uspokoił. Leon przyniósł kawę. Rozmawialiśmy jeszcze około pół godziny, a potem Angie i tata poszli do domu. Byłam strasznie zmęczona dzisiejszym dniem. Gdy już miałam wchodzić do naszej sypialni Lena się obudziła i zaczęła płakać. Usypiałam ją dwadzieścia minut, jak nie więcej, ale ciągle nie chciała zasnąć.
-Leon idź do niej. - powiedziałam gdy wyszłam z pokoju Leny.
Był tam tylko kilka minut.
-Widzisz? Mam dar usypiania dzieci. - uśmiechnął się.
-Albo po prostu ją nudzisz. - zaśmiałam się i przytuliłam go.

Następnego dnia

Camila

Dzisiaj, a w sumie to za godzinę mają być moje 19 urodziny. Szybko zleciało. Maxi powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, ale i tak się wygadał. Mam mieć imprezę w jakimś klubie. A co do Maxiego to miesiąc temu wynajęliśmy sobie przytulne mieszkanko. Fajnie nam się razem mieszka.

Godzinę później - na urodzinach Cami

Naty

Maxi fajnie urządził te urodziny. Cały klub był tylko dla nas. Podeszłam do Violi i Leona.
-A wy o co się znowu kłócicie? - spytałam.
-Jak to znowu? - zaprzeczyli.
-No dobra nie ważne. Ale o co chodzi?
-Bo ona się kłóci ze mną kto ma nie pić. - wytłumaczył Leon.
-No to pójdziemy na kompromis. Żadne z was dzisiaj nie pije. - powiedziałam.
Zamówiłam sobie piwo i specjalnie wypiłam przy nich.
-Ooo.... Jakie dobre. Malinowe. - zaśmiałam się.
Wiedziałam, ze to jest ich ulubione.

Dwie godziny później

Maxi

Impreza się już skończyła. Wszyscy się świetnie bawili. Pojechałem z Cami do naszego domu. Byliśmy zmęczeni, ale nie chciało nam się spać. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś film. Po chwili zaczęliśmy się całować i trochę nas poniosło i zrobiliśmy TO.

Następnego dnia w parku

Francesca

Idę przez park. Mam w ręce pełno kartek z tekstami i nutami do nowych piosenek. Miałam je wczoraj zanieść do Studio, ale nie miałam czasu, więc idę tam dzisiaj. Przez przypadek wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Przepraszam. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Nie szkodzi. - odwzajemnił uśmiech.
Słodko wyglądał gdy się uśmiechał. Poszłam szybko do Studio, a potem do Resto - Band'u. Był tam ten chłopak, na którego wpadłam w parku. Miał na sobie koszulkę z logo Resto.
-Cześć. - powiedziałam. - Pracujesz tu?
-Tak. Mam na imię Marco. A ty? - spytał.
-Francesca. To restauracja mojego brata. - uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy długo. Lepiej się poznaliśmy. Marco jest bardzo fajny i... słodki.
-Marco! Masz pracować, a nie się obijać! - krzyknął mój brat.
-Spoko, spoko. - odpowiedział z uśmiechem.
-Ja już muszę iść, ale spotkamy się tu dzisiaj? - spytałam.
-Tak, jasne. O 16.00?
-Okey. - powiedziałam i wyszłam.

O godzinie 15.50

Violetta

Dzisiaj zgubiłam gdzieś obrączkę. Nie mam pojęcia, gdzie może być. Szukałam jej w całym domu i nie znalazłam.
-I co, masz ją? - spytał Leon.
-Nie. - odpowiedziałam krótko.
Zadzwonił mi telefon. To Francesca.
-Halo? - powiedziałam.
-Hej Viola. Mogłabyś przyjść do Resto? - spytała.
-Tak, jasne. Zaraz będę.
Po chwili byłam w Resto.
-O co chodzi?
-Słuchaj. Poznałam dzisiaj super chłopaka. Słodki jest strasznie i w ogóle. Pracuje tu. Mamy się spotkać za chwilę. - wytłumaczyła.
-A ja tu po co?
-No chciałam żebyś przyszła.
-Aha... - nie za bardzo ją rozumiałam.

Pół godziny później

Marco

Francesca jest bardzo fajna. Jako przyjaciółka. W oko wpadła mi dziewczyna, która siedziała przy stoliku obok. Fran już poszła do domu, więc przysiadłem się do tamtej dziewczyny.
-Cześć. - powiedziałem z uśmiechem.
-Hej.
-Jestem Marco. A ty?
-Violetta.
Rozmawialiśmy dość długo. Po chwili podszedł Leon i usiadł obok nas.
-Znalazłem. - powiedział i wyciągnął z kieszeni obrączkę.
-To super. Gdzie była? - spytała Violetta.
-Pod szafą. Musimy jechać do domu, bo Angie przyszła. - złapał ją za rękę.
Nie pomyślałem, ze ona ma chłopaka, a co dopiero męża. Szkoda.
-A tak poza tym. To jest Mar... - powiedziała Violetta.
-Marco. - przerwał jej Leon.
-Znasz go?
-Tak. To mój kuzyn. Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział do mnie.
-Ale teraz będziemy się widzieć częściej, bo mieszkam nie daleko stąd. - wytłumaczyłem.
-To idź może Clare odwiedzić. - powiedział i podał mi jej adres.

Leon

Nie za bardzo go lubiłem. Teraz jeszcze mniej go lubię, bo zarywał do Violetty. Pojechałem z nią do domu.  

O godzinie 17.30

-Leon, muszę iść do Resto, bo mam się spotkać z Maxim w sprawie jutrzejszych zajęć. - powiedziała Viola. - Będę za godzinę. - pomachała mi i wyszła.

Godzinę później

Byłem w kuchni i robiłem sobie kawę. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Był to Marco. Wyglądał jakby przed kimś uciekał, bo był zdyszany i zły.
-Muszę ci coś powiedzieć. - wziąłem łyka kawy. - Viola cię zdradza. Mam dowody.
-Co?! - wyplułem ją.
Do domu weszła Violetta.
-Dlaczego mnie zdradzasz? - spytałem jej.
-Co? O co ci chodzi? - była zdziwiona, a raczej udawała zdziwioną.
-Nie graj niewiniątka.

Violetta

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Że ja go niby zdradzam? Śmieszny jest. Nagle Lena zaczęła płakać, więc poszłam do niej na górę. Po chwili zeszłam na dół do chłopaków.
-Mam dowody. - powiedział Marco.
-Jakie niby dowody? - powiedziałam z ironią.
Marco pokazał nam zdjęcie jak przytulam się z Maxim. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-O co wam chodzi? - spytał zdziwiony.
-To jest Maxi. Mój przyjaciel. Ja wcale nie zdradzam Leona. Po prostu przytuliłam go dlatego, bo powiedział, że mnie jutro zastąpi w Studio, chociaż on nie uczy śpiewu tylko tańca. - wytłumaczyłam.
-Aha.... - powiedział zmieszany. - To ja już pójdę. - wyszedł.
-Przepraszam. - powiedział Leon i mnie przytulił. - Poniosły mnie emocje, a nie chciał bym cie stracić.

Leon

Postanowiłem zrobić jakąś romantyczna kolację i coś kupić Violi żeby przeprosić ją za dzisiaj.
-Angie przyniosła ci jakąś książkę i powiedziała, że musisz dzisiaj koniecznie całą przeczytać. - powiedziałem, bo chciałem żeby poszła na górę. - To może idź na górę i czytaj sobie, a ja pójdę do Andresa. Tylko nie schodź na dół, okey? - skłamałem.
-No dobra, dobra. - była lekko zdziwiona.
Gdy Violetta poszła do pokoju, poszedłem do sklepu. Kupiłem Violi jej ulubione kwiaty, a potem wróciłem do domu i przygotowałem kolację. Gdy była już gotowa poszedłem na górę i zapukałem do drzwi.
-Mogę prosić panią na dół? - spytałem z uśmiechem.
Złapałem ją za rękę i zeszliśmy do jadalni.
-A z jakiej to okazji? - spytała wesoło.
-Chciałem cię przeprosić za dzisiaj.
-Nie musiałeś. Ale i tak super. - pocałowała mnie.
Gdy już zjedliśmy, posprzątałem i poszliśmy do sypialni. Była już 21.00. Szybko czas zleciał. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy się całować, a Viola zahaczyła nogą o szafkę nocną i spadła lampa. Lena się obudziła i zaczęła płakać. Poszedłem do niej. Po chwili zasnęła.
-Tylko mi się teraz nie obudź. - szepnąłem. - Jeden raz. Okey? Błagam.
Wróciłem do sypialni.
-Jestem. - powiedziałem z uśmiechem. - Kontynuujemy?
Znowu zaczęliśmy się całować, aż doszło do TEGO.

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XLIX // 49 ~ "Ktoś" ciągle sprawia problemy...

Następnego dnia

Tomas

Udało mi się jakoś wymsknąć z tego aresztu na komisariacie. Ci policjanci to debile. Niczego nie zauważyli. A po co uciekłem? Idę teraz do Violetty. Wiem, że ona jest teraz w Studio, a Leon na zakupach. Tylko Clara... Jakoś to będzie. Zajrzałem przez okno po drugiej stronie domu. Clara siedziała w salonie i oglądała motocross'a w telewizji. Violetta też niezbyt mądra, bo ciągle miałem klucze od ich domu. Wszedłem tam szybko, poszedłem po cichu do pokoju Leny. Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z domu.

Piętnaście minut później

Leon

Wszedłem z zakupami do domu. Ja się zastanawiam dlaczego tak często je robię? Co dwa dni łażę do sklepu, kupuje nie wiadomo ile jedzenia i za dwa dni znowu to samo. Poszedłem na górę do Leny. Myślałem, że śpi, ale jej nie było. W łóżeczku leżała kartka z napisem:
"I co teraz zrobicie? Nie uda wam się jej uratować! Hahahah. Wasz najlepszy przyjaciel - T."
To na pewno Tomas. Pobiegłem na dół.
-Gdzie jest Lena?! - spytałem zdenerwowany Clary.
-No jak to gdzie? W pokoju. - odpowiedziała spokojnie.
-Nie ma jej tam! Violetta mnie zabije.
-Jak to jej nie ma? Byłam u niej chwilę temu i spała.
-Nie było tu Tomasa? - zapytałem.
-Nie. Nie słyszałam żeby ktoś wchodził.
-Ale musiał tu być, bo kto inny?!
Byłem zdenerwowany na siebie i na Clare, ale najbardziej na Tomasa. On jest psychicznie chory! Jak zrobi coś Lenie to obiecuje, że jemu też coś zrobię. Musiałem zadzwonić do Violetty. Nie odbierała. Pewnie ma jeszcze zajęcia.

Tymczasem w Studio 21

Violetta

Leon ciągle do mnie wydzwaniał. Nie odbierałam, bo byłam w trackie lekcji. Po chwili wysłał mi sms:
"Oddzwoń, bo to naprawdę bardzo ważne. Teraz!"
-Przepraszam muszę gdzieś zadzwonić. Ćwiczcie dalej. - powiedziałam i wyszłam z sali.
Zadzwoniłam do Leona. Odebrał błyskawicznie.
-Co się stało? - spytałam.
-Tomas porwał Lenę!
-Co?!
-No przyszedłem do domu i jej nie było, ale zostawił kartkę i się podpisał. To na pewno on. - był zdenerwowany.
-Zaraz tam przyjadę. - rozłączyłam się.
Poszłam do klasy obok, gdzie zajęcia miały Francesca i Camila.
-Cami musisz mnie zastąpić. Ja muszę szybko pojechać do domu. Fran sobie poradzi. - wyszłam ze Studio i pojechałam do domu.

W domu Leon i Violi

Clara

-Miałaś się nią zająć! - powiedział Leon.
-No wiem. Ja nawet nie słyszałam jak wszedł i jak wyszedł i go nie widziałam. To wszystko moja wina. - powiedziałam smutno.
Do domu weszła Violetta.
-Będziecie tak stali?! Jedź na policje, a ja z Clarą pojadę do Tomasa. - powiedziała Viola.
-Ty pojedziesz na policje, a ja z Clarą pojadę do niego. - odpowiedział Leon.
Było widać, ze martwił się o Violettę. Wszyscy wyszliśmy z domu. Po chwili byliśmy już u Tomasa. Leon zaczął się dobijać do drzwi, ale on nie otwierał.
-Otwieraj gnoju! - krzyknął Leon.
-Uspokój się. - powiedziałam.
-Jak mam się uspokoić?!

Violetta

Zgłosiłam wszystko na policję, a oni powiedzieli, że mogę im to zgłosić dopiero 24 godziny od zaginięcia. To jest nienormalne! Sama by nie wyszła, bo nawet chodzić jeszcze nie umie. Dostałam sms. Pomyślałam, że od Leona albo Clary, ale nie...
"Clara i ten idiota stoją przed moimi drzwiami i chcą żebym otworzył. Mam ich gdzieś. Jeśli chcesz żeby Lena przeżyła musisz zerwać z Leonem i być ze mną. Jak nie to chyba wiesz co się stanie...
Ktoś."
To był kompletnie nieznajomy mi numer, ale i tak wiedziałam, że to od Tomasa. Pojechałam do niego.

Kilka minut później

Leon i Clara jeszcze tam byli. Tomas ciągle nie otwierał. Pokazałam Leonowi tego sms.
-Ja już teraz obiecuje. Zabije go. - powiedział Leon.
Spojrzałam na Clare wzrokiem mówiącym "Będzie źle..."

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział XLVIII // 48 ~ "Teraz wszystko się ułoży, obiecuję..."

Następnego dnia
\
Violetta

Ze snu wybudził mnie dzwonek do drzwi. Leon jeszcze spał. Nie chciałam go budzić, więc po cichu wstałam i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi. Stał tam Tomas.
-Czego tu chcesz?
-Chciałem pogadać. Mogę? - wskazał ręką przed siebie.
-Tylko szybko, bo naprawdę nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
Odwróciłam się i spojrzałam na drzwi sypialni żeby zobaczyć czy Leon się nie obudził. Tomas coś tam gadał, ale go nie słuchałam.

Tomas

Zobaczyłem, ze na szafce obok mnie leżą klucze. Violetta była odwrócona, więc postanowiłem je wziąć. Mogą mi się przydać.
-No.. to by było na tyle. Cześć. - wyszedłem.
Mam już niezły plan....

Godzinę później

Leon

Spałem jak zabity. Spojrzałem na zegarek. Była 10.30. Zszedłem na dół.
-Dzień dobry. - powiedziałem jeszcze lekko nieprzytomny.
-Dzień dobry. Na dobry początek dnia mam dla ciebie wiadomość.
-Jaką?
-Idziesz dzisiaj do fryzjera. - powiedziała z uśmiechem.
-Co? Nie! Ja nigdzie nie idę...
-Pójdziesz. I bez gadania.
Pobiegłem szybko na górę a ona zaczęła mnie gonić. Trwało to trochę. Biegaliśmy tak po całym domu, aż w końcu dopadła mnie w kuchni.
-Bo sama ci zetnę te włosy. I od razu mówię, że nie jestem dobrym fryzjerem. - powiedziała poważnym głosem.
-No okey. Pójdę. - wywróciłem oczami i się uśmiechnąłem.

Pół godziny później

Clara

Przyszłam do Leona i Violi. Mam się zająć Leną, bo oni idą do fryzjera.
-Ty masz przecież ładne włosy. Nie musisz nic z nimi robić. - powiedziałam do Violi.
-Ja idę tylko po to żeby Leon stamtąd nie uciekł. - wytłumaczyła.
-Ahhh... już rozumiem. - zaśmiałam się. - Pamiętam jak raz uciekł w połowie i miał pół głowy z krótkimi włosami, a pół z długimi. Śmiesznie wyglądał.
-Clara! - krzyknął na mnie.
-Oj tam, oj tam. - uśmiechnęłam się.
Gdy wyszli, poszłam do pokoju Leny. Ciągle spała. Nie wiem co oni z nią robią, że ona tyle śpi...

Violetta

Po chwili byliśmy już u fryzjera.
-Zobacz jaka ładna dziewczyna. Na pewno będę miał fajne włosy. - zaśmiał się.
Byłam zazdrosna chociaż nie miałam do tego powodów, bo widziałam, że żartował.
-Nieee... Widzisz tego faceta? To znajomy mojego taty. Pójdziesz do niego. On ci to zrobi perfekcyjnie i za darmo. - powiedziałam szybko. - Ja zawsze chodziłam do niego. A moje włosy ci się podobają, no nie?
-No dobra.
-To ja idę sobie kupić jakiejś buty i kawę. Za chwilę przyjdę.

Kilkanaście minut później

Poszłam do Leona.
-I jak ci się podoba? - odwrócił się do mnie.
-Super. - uśmiechnęłam się. - Ale trochę dziwnie wyglądasz bez tej grzywki.

Tomas

Jestem pod domem Violetty. Nie ma ich samochodu. Pewnie gdzieś pojechali.
-"Mogę iść." - pomyślałem.
Już miałem wchodzić do domu, gdy w ostatniej chwili zobaczyłem samochód Clary.
-"No to super... Ona mi tutaj nie jest potrzebna."
I tak tam wszedłem. Clara była w łazience. Nie wiedziałem za co mam się zabrać żeby zdążyć. Wszedłem do pierwszego, lepszego pokoju. To był pokój ich córki - Leny. Szybko przemyślałem wszystko i wyciągnąłem z kieszeni nóż. Robiłem to, co miałem zrobić.
-A ty co tutaj robisz? - Clara pociągnęła mnie za ręce, wykręciła je i rzuciła mnie na podłogę.
Zapomniałem, że zna karate...
-Ja nic. Już idę. Cześć! - miałem już wychodzić, ale mnie zatrzymała.

Clara

-Dlaczego im tak uprzykrzasz życie? Co oni ci takiego zrobili? - spytała.
-No...
-Albo nie odpowiadaj. Nie chce mi się słuchać twojego gadania. Wszystko opowiesz policji. - uśmiechnęłam się.
Zobaczyłam czy nic nie jest Lenie. Obudziła się już, więc wzięłam ją na ręce. Zadzwoniłam do Violi.
-Violetta, musisz szybko tu przyjechać. - powiedziałam.
-Ale co się stało? Coś z Leną?!
-Przyjedź to ci wszystko wytłumaczę. Tylko szybko. - rozłączyłam się.

Dziesięć minut później

Violetta

Wpadliśmy z Leonem do domu najszybciej jak mogliśmy. Weszłam do górę do pokoju Leny. Zobaczyłam tam Tomasa. Wiedziałam, że nie będzie dobrze.
-Co znowu zrobił? - spytałam zdenerwowana.
-Chciał zabić Lenę. - wytłumaczyła Clara.
-Że co?! - krzyknęłam.
-To co słyszałaś. - uśmiechnął się Tomas.
-To nie jest śmieszne! Co ja ci takiego zrobiłam, że ciągle mnie męczysz i utrudniasz mi życie?! Najpierw mówisz mi, że mnie kochasz i chcesz żebym była szczęśliwa. Później zrzucasz Leona ze schodów. Robisz się nienormalny i chcesz mnie zabić, porywasz mnie kilka dni przed ślubem, potem rozwalasz mój związek sam dobrze wiesz przez co! Myślałam, że wszystko już będzie normalnie, ale teraz robisz to! O co ci chodzi?! - ciągle na niego krzyczałam.
Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać.

Leon

Nie mogłem już patrzeć, jak Viola się tak męczy. Zadzwoniłem na policję. Mam nadzieję, że go zamkną na dożywocie. Po chwili przyjechali i go zabrali. Przytuliłem Violettę.
-Nie płacz już. Będzie dobrze. Na pewno go już nigdy nie wypuszczą. Wszystko się teraz ułoży. Obiecuję ci. - powiedziałem.

Rozdział XLVII // 47 ~ I tak prawda wyszłaby na jaw...

Około godziny 18.30

Violetta

Cały czas myślę o tym jak nie mogłam powiedzieć całej prawdy Leonowi. Wiem że to było dawno temu ale dręczy mnie to z dnia na dzień coraz bardziej.
-Jadę do sklepu. Będę za około godzinę, bo wpadnę jeszcze na chwilę do Andresa. - z ciągłych myśli wyrwał mnie głos Leona.
-Okey.

Dziesięć minut później

Nie mogę powiedzieć mu tego prosto w oczy, bo wiem jak zareaguje. Zwłaszcza, że tak długo to przed nim ukrywałam. Napisałam mu wszystko na kartce i zostawiłam w kuchni na blacie.
Spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, wzięłam Lenę na ręce i szybko wyszłam z domu. Poszłam do Fran, bo wiedziałam, że ona mnie zrozumie. Po pięciu minutach byłam już u niej, chociaż nie mieszkała tak blisko. Zapukałam do drzwi.
-Cześć Fran. Mam do ciebie ważną sprawę. Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni? - spytałam.
-Tak jasne. Ale o co chodzi? Co się stało? Coś z Leonem? - pytała.
-Dzięki. Nie z nim. Coś ze mną. Zaraz ci wszystko opowiem.
-A Leon wie, ze tu jesteś?
-Nie i tak ma zostać, okey?

Francesca

-No to mów o co chodzi. - powiedziałam, gdy usiadłyśmy na kanapie.
Violetta mi wszytko szczegółowo opowiedziała. Nawet fajnie, ze będzie tu przez kilka dni ze mną, bo mieszkam sama i mi się niesamowicie nudzi.
-Ale ciągle nie rozumiem dlaczego tu przyszłaś? - spytałam. - I dlaczego mu wcześniej nie powiedziałaś.
-No, pamiętasz jak wtedy zareagował? To wyobraź sobie co by zrobił teraz, tym bardziej, że przez tak długi czas to ukrywałam. Nie powiedziałam mu wcześniej, bo najpierw się bałam i jakoś teraz mi się przypomniało i zaczęło mnie to dręczyć. - wytłumaczyła i prawie płakała.
-Viola. Nie płacz i się uspokój. A może zareaguje na to spokojnie? Zo...
-Zwariowałaś?! Spokojnie?.... Już to widzę jak czyta tą kartkę i jest spokojny. - przerwała mi.
-Napisałaś mu to na kartce? .... Viola....
-Nie ważne co bym zrobiła i tak to już na pewno koniec, a to nie jest mi już potrzebne. - spojrzała na swoją obrączkę.
-Mówię ci, że wszystko się ułoży. Spokojnie. - przytuliłam ją.

Tymczasem w domu Leona i Violetty

Leon

-Kochanie wróciłem! - krzyknąłem, gdy wchodziłem z zakupami do domu.
Nikt się nie odzywał. Wszedłem do kuchni. Na blacie leżała jakaś kartka.

"Boję się powiedzieć ci to prosto w oczy.... Pamiętasz to poprzednie dziecko? Usunęłam je dlatego, że to nie było twoje dziecko... tylko Tomasa. Teraz na pewno jesteś na mnie strasznie zły, że tak długo to przed tobą ukrywałam. Tylko to nie było tak jak pewnie teraz myślisz. Ja cię nie zdradziłam, tylko to on mnie zgwałcił. Skoro już to wiesz, to musisz też wiedzieć, że wyjechałam na kilka dni. No chyba, że już nigdy nie chcesz mnie widzieć to na zawsze. Pamiętaj, że bardzo cię kocham i zawsze będę. Violetta."

-Zabije gnoja... - powiedziałem do siebie.
Violetta jest pewnie u Francesci, bo gdzie indziej mogłaby być? To jej najlepsza przyjaciółka, zawsze ją rozumie. Postanowiłem do niej pojechać. Po chwili już tam byłem. Zapukałem do drzwi.
-Mogę pogadać z Violettą? - spytałem, gdy Fran otworzyła drzwi.
-Jej tu nie ma.
-Ja wiem, ze ona tu jest. Chcę żeby wróciła do domu.
-Po to żebyście się tam kłócili?
-Nie. Nie będę się z nią kłócił, bo to nic nie da. To mogę z nią porozmawiać?
-Nie ma jej tu, więc nie.
Zamknęła mi drzwi.

Francesca

Poszłam do salonu, w którym siedziała Viola.
-Kto to był? - spytała.
-Leon przyszedł.
-A skąd on wie, że ja tu jestem?
-Może się domyślił? Bo gdzie mogłabyś być? Na pewno nie u twojego ojca, bo musiałabyś się mu ze wszystkiego tłumaczyć, u Cami też nie, bo jest w kinie z Maxim, a Naty gdzieś wyjechała.
Leon przez cały czas się dobijał do drzwi.
-Fran wpuść mnie! - krzyczał. - Francesca, ja muszę pogadać z Violą! Wiem, że ona u ciebie jest!
Po chwili przestał. Wyjrzałam przez okno. Siedział na ziemi obok drzwi.
-Wpuść go, bo będzie tu ciągle siedział. - powiedziała Viola.
Poszłam do drzwi i otworzyłam.
-Wejdź. - powiedziałam.

Violetta

Gdy zobaczyłam przed sobą Leona łza spłynęła mi po policzku.
-To już koniec, prawda? - spytałam go.
Usiadł obok mnie.
-Nie. To dopiero początek. - uśmiechnął się i mnie przytulił.
-Nie jesteś na mnie zły?
-A dlaczego mam być zły? Przecież to nie twoja wina. - przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło.
-To dobrze. - uśmiechnęłam się.
-Wracamy do domu?
-Jasne.

Pół godziny później

Lena już zasnęła. Poszłam do sypialni i wytłumaczyłam sobie wszystko z Leonem. Myślałam, że będzie wkurzony i nie będzie chciał mnie znać, ale jest całkiem inaczej. Jedyną osobą na którą jest zły, jest Tomas. Nie wiem jak to dalej będzie... Mam nadzieję, że dobrze tak jak kiedyś...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział XLVI // 46 ~ Problem z drzwiami

Maxi

-Czy nie zdziwiło cię to jak Tomas powiedział, że Violetta go uderzyła? - spytała Cami, gdy wracaliśmy do domu przez park.
-No trochę...
-Trochę? - przerwała mi. - Nigdy bym nie pomyślała, że Viola może zrobić coś takiego.
-No okey, okey. Nawet bardzo się zdziwiłem. Myślisz, że on mówi prawdę?
-No nie wiem... W końcu należało mu się, więc... - nie dokończyła.
-To pójdziemy do niej i wyjaśnimy. - powiedziałem bez wahania.
-Wariat z ciebie. - uśmiechnęła się.

Kilka minut później w domu Violi i Leona

Camila

-Eeeee.... Co ty robisz? - spytałam Leona majstrującego przy drzwiach.
-Wstawiam nowe drzwi. - popatrzył się na Violettę z ironicznym uśmiechem.
-Aha... Okey.... - nie rozumiałam o co chodzi, ale po Leonie widziałam, ze Viola coś zrobiła.
W tym tygodniu jest jakaś dziwna. Maxi poszedł gadać z Leonem o jakiś bzdurach, a jak poszłam do Violetty.
-Cześć. -uśmiechnęłam się.
-Hej. A co się stało, ze przyszłaś?
-Nic. Przyjaciółki nie mogę odwiedzić? Chciałam pogadać z tobą.
-A o czym?
-No nie wiem... Jak tam u ciebie?
-Dobrze...?
-A tak w ogóle czemu Leon wstawia nowe drzwi?
-A... rozwaliły się.
-Taa... rozwaliły się. Yhm... Co zrobiłaś? - zaśmiałam się.

Violetta

Wytłumaczyłam jej co się stało z tymi drzwiami, a ona zaczęła się śmiać. Nie rozumiem jej.
-A co cię dzisiaj poniosło? - spytała.
-Ale w jakim sensie? - nie rozumiałam o co jej chodzi.
-No z Tomasem. No wiesz...
Leon od razu na mnie spojrzał takim wzrokiem jakbym coś przed nim ukrywała, a on dopiero teraz miałby okazje żeby dowiedzieć się o co chodzi.
-Ale zależy o co ci chodzi... O to czego Leon nie powinien wiedzieć, czy coś innego? - chciałam zobaczyć jego reakcje.

Leon

-"O co jej chodzi? Czy ona coś przede mną ukrywa? Muszę się dowiedzieć" - pomyślałem.
Ciągle je podsłuchiwałem chociaż nie powinienem.
-No to teraz mi musisz wszystko powiedzieć. - Cami się uśmiechnęła.
-Nie no. Żartowałam. - powiedziała Violetta.
-No mam nadzieję. - niechcący powiedziałem to na głos.
-No to wpadłeś stary. - wtrącił się Maxi.
-Czy ty podsłuchiwałeś? - spytała mnie Viola z nutką oburzenia w głosie.
-Ja też cię kocham. - powiedziałem trochę głośniej z uśmiechem i zabrałem się do pracy przy tych drzwiach.

Godzinę później

Violetta

-Skończyłeś już? - spytałam Leona, gdy do niego podeszłam.
-Tak. Tylko błagam cię, nie rozwal ich. - uśmiechnął ich.
-No okey... spróbuje. -zaśmiałam się i go przytuliłam. - Może poszlibyśmy do kina dzisiaj? - spytałam.
-Tylko nie na komedie romantyczną. Nie znoszę ich.
-Mówi facet, który przez cały dzień w telewizji ogląda telenowele.
-Wcale nie....
-To co było we wczorajszym odcinku?
Opowiedział mi wszystko po kolei, każdy szczegół.
-Wszystko było dokładnie tak, bo oglądałem trzy razy. - uśmiechnął się.
-Mówiłam. No to idziemy do tego kina?
-Tak. Poczekaj chwile, ogarnę się tylko. - po tych słowach pobiegł na górę do łazienki.
Chwile później zszedł na dół. Wzięłam torebkę z wieszaka. Clara zgodziła się zostać jeszcze chwile z Leną. Wyszliśmy z domu, a Leon zamknął drzwi powoli i ostrożnie. Odwróciliśmy się i już mieliśmy iść. Nagle usłyszałam huk. Drzwi leżały na ziemi.
-Jak?! Jakim sposobem?! No jak?! - Leon był nieźle wkurzony.
-Spokojnie zadzwonię po mojego tatę, niech je naprawi, a my pójdziemy do kina. - wyciągnęłam telefon z kieszeni.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział XLV // 45 ~ "Violetta uderzyła mnie talerzem."

Leon

-Dlaczego uderzyłaś go tym talerzem? I dlaczego akurat talerzem? - zaśmiałem się.
-To wcale nie śmieszne! Powiedział, że mnie kocha i żebym cię zostawiła i była z nim, bo jesteś idiotą. A talerz był akurat pod ręką.
-Zabije go.... - powiedziałem bez wahania.
-Za to, że powiedział, że jesteś idiotą? - spytała.
-Nie. Za to, że ciągle się do ciebie przyczepia. - byłem maksymalnie wkurzony.
-Przestań... to nic nie da. Najlepiej go ignorować.

Tymczasem w parku

Camila

Siedzę na ławce w parku i czekam na Maxiego. Mieliśmy iść do kina, ale ja wolałam spotkać się z nim w parku.
-Cześć. - usłyszałam za sobą jego głos.
Odwróciłam się. Pocałował mnie w policzek.
-Cześć. - uśmiechnęłam się.
-To idziemy do tego kina?
-Tak, jasne.

*Po godzinie Camila i Maxi wyszli z kina. Niedaleko niego spotkali Tomasa*

Maxi

-Boże, co ci się stało?! - zareagowałem tak na widok twarzy Tomasa.
Miał na policzku wielki plaster i był spuchnięty.
-A nic takiego. Violetta mnie uderzyła.
Razem z Cami zdziwiliśmy się tym co powiedział. Violetta go uderzyła.... no nieźle. Nie wiedziałem, że ona jest do tego zdolna. Cami przybiła mi piątkę za moimi plecami żeby Tomas nie widział.

Violetta

Clara została w domu z Leną. Bardzo ją polubiła. Leon musiał przeze mnie wstawiać nowe drzwi z wzmocnionymi zawiasami.
-Dajesz sobie radę, czy może mam po kogoś zadzwonić? - spytałam troskliwie Leona.
-Tak, tak.
-Tak dajesz sobie radę, czy tak mam po kogoś zadzwonić? - nie zrozumiałam.
-Dam sobie rade. Spokojnie. Moja matka nie raz rozwaliła drzwi. - spojrzał na mnie i zaśmiał się.
-"On na serio?" - pomyślałam i poszłam do Clary.

Clara

-Mówiłam już, że ona jest cudowna? - spytałam i uśmiechnęłam się.
-Tak... tysiące razy. Jak ty jesteś tutaj to Lena jest taka grzeczna.
-Serio? Uwielbiam ją. Fajne dzieci robicie.
-A myślisz , że dlaczego Leon ma taką wprawę z tymi drzwiami? - spytałam.
-To rzeczywiście dużo wyjaśnia.
Już miałam się odwrócić , ale musiałam zadać kolejne pytanie.
-Czemu ?
Clara zaśmiała się .
-Leon wracał późno , a jego mama była wtedy strasznie wkurzona.
-Aha..
-Raz przyszłam do niego w trakcie tej kłótni i widziałam jak na zmianę trzaskali drzwiami. - zaśmiała się. - Ja prawdę mówię. Co tydzień do nich przychodziłam i co tydzień mieli inne drzwi.

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział XLIV // 44 ~ Lekcje w Studio

Violetta

-Nie uwierzysz kogo mam uczyć! - krzyknęłam gdy weszłam do domu, po czym trzasnęłam drzwiami.
-Za niedługo rozwalisz te drzwi. - zaśmiał się. - Co się takiego stało?
-To wcale nie jest śmieszne. Mam uczyć.... Tomasa! Dlaczego ja mam takiego pecha w życiu!?
-Wcale nie masz.... Spokojnie, będzie dobrze. - przytulił mnie.
Chyba zrozumiał, że jednak nie mam tak dobrze w życiu, bo nie dokończył zdania. Ale z drugiej strony ja jestem nauczycielką i jak będę go uczyć to mogę zrobić co chcę! Trochę go pomęczę. Leon Pewnie będzie się nad nim znęcał na muzyce, a Maxi da mu wycisk na tańcu, więc będzie dobrze.

Leon

Viola trochę za bardzo dramatyzuje. Przecież Tomas już nic jej nie zrobi. Ostatnio zachowywał się normalnie, więc powinno być dobrze.
Jutro mam pierwszą lekcję w Studio. Jestem ciekawy czy będzie fajnie.

Wieczorem

-Co będziesz jadła na kolacje?
-To co zrobisz. - zaśmiała się.
Poszedłem na dół, zrobiłem na szybko kolacje i zaniosłem do naszego pokoju.
-Ty nawet zwykłe bułki potrafisz dobrze zrobić.
Uśmiechnąłem się i zabrałem do jedzenia.

Następnego dnia

Leon

Dziwnie być w Studio i uczyć innych. Ale nawet fajnie. Ma się władze nad innymi i w ogóle. Gdy wszedłem do klasy zobaczyłem Tomasa.
-Te lekcje będą cudowne... - powiedziałem po cichu z ironią i wywróciłem oczami.
-Nazywam się Leon Verdas i ....
-Fajną masz żonę. - przerwał mi Tomas.
Miałem ochotę do niego podejść i walnąć go tak żeby już nie wstał, ale się powstrzymałem.
-A ty masz fajną kartotekę u policji. - uśmiechnąłem się.
Tomas spuścił głowę i znowu zrobił tą swoją słynną minę zbitego psa.
-"Jak on się nie ogarnie, to ja też będę miał niezłą kartotekę." - pomyślałem i zabrałem się do prowadzenia tej fascynującej lekcji.
Po dwóch godzinach wróciłem do domu. Drzwi wisiały na dolnym zawiasie. Pomyślałem, ze może jakieś włamanie. Szybko wszedłem do domu. Viola siedziała na kanapie z Leną na rękach.
-Co tu się stało?! - pokazałem na drzwi.
-No... trochę się wkurzyłam i tak trzasnęłam drzwiami, że się trochę popsuły. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Trochę? No ale dobra... nic takiego się nie stało. Dobrze, ze nic wam nie jest. A na co się tak wkurzyłaś?

Maxi

-To powodzenia na lekcji Maxi. - powiedział Andres i miał już wychodzić razem z Broduey'em.
-O nie, nie. Teraz któryś z was ma lekcje. Ja miałem wczoraj. - po tych słowach machnąłem ręką i szybko wyszedłem z klasy.
Po drodze wpadłem na Cami.
-Cześć. - powiedziała niepewnie. - Może poszlibyśmy na jakiś spacer, czy coś?
-Tak, spoko. Za godzinę u ciebie? - spytałem.
-Możemy teraz. - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę.

Następnego dnia

Tomas

Lekcje z Violettą zawsze są super... Ale z Leonem to już nie za bardzo. Dzisiaj po lekcji powiedziałem jej, że ją kocham i żeby zostawiła tego idiotę Leona i była ze mną.
Idę sobie przez korytarz Studio i widzę Violę idącą pewnym krokiem w moją stronę i Leona idącego około pięć metrów za nią.
- Mam do ciebie sprawę. Zamknij oczy i mnie pocałuj. - powiedziała pewnie.
Widziałem zdziwionego Leona, który stoi za nią. Zamknąłem oczy i zrobiłem to co kazała Violetta. Po chwili poczułem mocne uderzenie w twarz. Otworzyłem oczy. Violetta stała przede mną w pełni uśmiechnięta z kawałkiem rozbitego talerza w ręce.
-Co ty zrobiłaś?! - krzyknąłem i otarłem krew, która spływała mi z policzka.
-Ej, to był mój ulubiony talerz... - powiedział Leon.
-Z pandą? - pozwoliłem sobie z niego zakpić.
-A co? Nie pasuje ci?!
-Zrobiłam to, na co zasłużyłeś. - powiedziała do mnie po czym pociągnęła Leona za rękę i wyszła ze Studio.
Wszyscy się na mnie patrzyli jak na idiotę.... Mają rację. Poszedłem do łazienki się ogarnąć.

Nowy blog.

Zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniami o Violettcie. :)

violetta-tomas-leon.blogspot.com

Alex :**

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział XLIII // 43 ~ Gorączka

Następnego dnia w Studio 21

Francesca

-Ty w końcu jesteś z Maxim czy nie? - spytałam.
-Nie wiem. - odpowiedziała krótko.
-No jak to nie wiesz? Pogadaj z nim.
-Ale kiedy? Zaraz mam lekcje.
-Teraz. Idzie tu. - popchnęłam ją w stronę Maxiego i poszłam do klasy.

Camila

-Maxi musimy pogadać. - powiedziałam stanowczo.
-Tak wiem o czym. Słyszałem jak gadałaś z Fran.
-Podsłuchiwałeś?!
-Nie, tylko miałem iść do ciebie i słyszałem o czym rozmawiacie. Posłuchaj, jeśli nie chcesz być ze mną, to ja nie będę się narzucał, ale...
-Ja chcę być z tobą. - przerwałam mu i go przytuliłam.
-To super! - uśmiechnął się.
Zadzwonił dzwonek.
-Ja już muszę iść. Cześć. - dałam mu buziaka w policzek i poszłam do klasy.

Angie

Chodzę sobie z Violą po parku obok Studia. Lekcje mamy dopiero za godzinę.
-A co tam u twoich dzieci? - Violetta nagle zmieniła temat.
-U Lucy i Carlosa wszystko dobrze. - byłam lekko zakłopotana.
-A to trzecie? Jak ma na imię? - dopytywała się.
-Muszę ci coś powiedzieć... To trzecie... zmarło chwilę po urodzeniu. - powiedziałam smutno i łza zleciała mi po policzku.
-I nic mi nie powiedziałaś? Angie... - przytuliła mnie.
Starałam się o tym zapomnieć. Rozmawiałam jeszcze z Violą o tym jak tam u niej i czy z dzieckiem wszystko dobrze. Zadzwonił jej telefon.
-Przepraszam. - powiedziała i odebrała.

Violetta

-Viola, przyjedź tu, bo ja już nie wiem co mam robić. - powiedział Leon.
-A co się stało?
-Lena cały czas płacze. Głodna nie jest, bo jadła, pieluchę jej zmieniałem.
-Już jadę.
-Angie, muszę jechać do domu. Zastąpisz mnie? - byłam zaniepokojona.
-Tak, jasne. A co się stało?
-Później ci powiem. Dzięki, pa! - powiedziałam i pobiegłam do samochodu.
Po chwili byłam już w domu. Okazało się, że mała ma gorączkę. Poszłam z nią do lekarza. Kazali mi kupić jakiś syrop i podawać raz dziennie przez tydzień.

Leon

Jestem nierozgarnięty. Mogłem pomyśleć, że może ma gorączkę.
-Idziesz jeszcze dzisiaj do Studia? - spytałem.
-Tak. Za dwadzieścia minut mam lekcje. Chyba zdążę. To cześć. - odpowiedziała i wyszła.
-No i znowu zostaliśmy sami. - powiedziałem do Leny i uśmiechnąłem się do siebie.

Dwadzieścia minut później - lekcja Violetty

Violetta

Gdy weszłam do klasy myślałam, że dostanę zawału. Wcale nie z nerwów przed pierwszą lekcją, tylko przez to co zobaczyłam. Wśród innych uczniów, których do tej pory nie znałam, wyłaniała się znajoma mi twarz. Bardzo znajoma....
-Dzień dobry. Nazywam się Violetta Cast... Verdas i jestem nową nauczycielką śpiewu. - z tego wszystkiego zapomniałam nawet swojego nazwiska.
Lekcja minęła dość szybko. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę, szybko wzięłam swoją torebkę i wyszłam z klasy. Poszłam jeszcze pogadać z dziewczynami. Po chwili pojechałam do domu.

Francesca

-Ja się już pogubiłam. Kto co uczy? - spytałam.
-Ja, ty, Viola i Angie uczymy śpiewu. Maxi razem z Andresem i Broduey'em uczą tańca, a Leon, Naty i Beto uczą muzyki. - powiedziała Cami. - Już rozumiesz?
-Tak jakby. - zaśmiałam się.
-Masz jeszcze dzisiaj lekcje? Bo ja nie.
-Ja też nie. Idziemy na koktajl?
-Spoko.
Poszłyśmy do Resto - Band'u.

Maxi

Dzisiaj lekcja zapoznawcza. Nudy niesamowite. Broduey i Andres poszli sobie na koktajl, a mi zostawili najgorsze.
-No to niech każdy po kolei zaprezentuje, co umie żebym wiedział na jakim poziomie jesteście. - powiedziałem i włączyłem muzykę.
-"Nawet nieźle sobie radzą, ale jeden z nich niezbyt dobrze sobie radzi. Jakim sposobem on przeszedł kwalifikacje?" - myślałem. -"Muszę go trochę poduczyć."
-Dobrze, dobrze. Na przyszły tydzień przygotujecie krótki, trzydziesto sekundowy układ. To jest proste zadanie. Mam nadzieję, że sobie poradzicie.
Lekcja się strasznie ciągnęła. Później poszedłem do Resto.
-I jak? Fajnie się bawicie? - spytałem chłopaków z ironią, a oni zaczęli się śmiać. -Hahaha... bardzo śmieszne.
-Aż tak było źle? - spytał Andres.
-A żebyś wiedział, że tak. Jeden chłopak w ogóle nie potrafi tańczyć. Jak on się dostał do tej szkoły? - wytłumaczyłem im.